Gabriel
Siedziałem
znudzony w pokoju nauczycielskim, gdzie Pablo, Leon i Viola trudzili się nad
wymyśleniem fabuły przedstawienia. Miałem im niby pomóc, ale przecież jest tyle
ciekawszych rzeczy do roboty. Chociażby rozmyślanie o ślicznej, rudowłosej
gwieździe muzyki popularnej. Muszę przyznać, że niezła z niej sztuka. Nie
obraziłbym się, gdyby chciała mnie wykorzystać do niecnych celów. Muszę
poprosić Leona o jej numer telefonu. Może gdzieś ją zabiorę...
-A ty co myślisz,
Gabe? –spytał mnie Pablo. –Masz jakiś pomysł?
Wyprostowałem się na krześle i przyjąłem pozę myśliciela.
Niech im się wydaje, że cały czas zastanawiałem się nad przedstawieniem.
-No cóż... Wpadł mi do głowy jakiś tam
pomysł... –grałem na zwłokę, starając się szybko coś wymyślić. –Dziewczyna,
która marzy o karierze muzycznej, ale jej rodzice nie chcą o tym słyszeć, bo
przecież muzyk to nie zawód. Jednak ona jest zdeterminowana i zapisuje się do
szkoły muzycznej bez ich wiedzy. Oczywiście do tego musimy dodać jakiś wątek
miłosny, żeby zadowolić żeńską część publiczności. Najlepiej gdyby o jej serce
walczyło dwóch chłopców. Ona oczywiście nie wiedziałaby, którego wybrać, byłaby
rozdarta...
-Nie ma mowy.
–skrzywił się Leon.
-Dlaczego?
Przecież wszyscy lubią takie historie.
Spojrzałem na moich współpracownikach. Viola miała
spuszczoną głowę, a Pablo zaczął coś pisać na komórce. Leon za to wyglądał na
złego.
-O co wam chodzi?
–spytałem zdezorientowany.
-Później ci
wyjaśnię... –syknął Leon.
-Powiedziałem coś
nie tak?
-Zapomniałem
czegoś z gabinetu. –Pablo nagle postanowił się ulotnić.
Leon dalej siedział z zawziętą miną, a Violetta cały czas
gapiła się w podłogę.
-Nie mam pojęcia,
o co wam chodzi. Przyznaję, że jakoś nie szczególnie interesuje mnie wymyślanie
historii do przedstawienia, ale chyba mój pomysł nie był taki zły?
-Nie był...
–powiedziała cicho Viola. –Tylko... To co powiedziałeś, przydarzyło się kiedyś
mnie.
Znieruchomiałem. Nie znałem przeszłości Violetty.
Wiedziałem tylko tyle, że kiedyś uczyli się tutaj razem z Leonem i że między
nimi coś było... No masz ci los! Czy to możliwe, że Viola kochała wtedy Leona i
kogoś jeszcze? I nie wiedziała, którego wybrać? Co za gafa...
-Przepraszam, nie
wiedziałem.
-W porządku. –Leon
lekko się uśmiechnął. –Wiem, że nie zrobiłeś tego specjalnie.
-Viola...
–spojrzałem na nią niepewnie. –Jeśli cię uraziłem to...
-Nie, nie.
–wreszcie na mnie popatrzyła. –Skąd mogłeś wiedzieć? Poza tym to stare dzieje.
-Kamień spadł mi z
serca.
Pablo już
nie wrócił, więc stwierdziliśmy, że pójdziemy do swoich klas, przygotować się
do lekcji. Zebrałem płyty i ruszyłem do sali tanecznej. Leon poszedł za mną.
Poprosił mnie o chwilę rozmowy. Poszliśmy usiąść na ławce przed Studio.
Opowiedział mi w skrócie historię jego i Violetty. Nie wspomniał o tym jak
się czuł, ale widziałem smutek w jego oczach, kiedy mówił, jak Viola go
zostawiła.
-No to ładnie
palnąłem dzisiaj...
-No trochę, ale
nie przejmuj się. Jeszcze będziemy się z tego śmiać. –wstał i miał już odejść.
-Leon...
-No?
-Dasz mi numer do
Camili?
-Spodobała ci się,
co? –spojrzał na mnie ze śmiechem.
-Może.
Zapisałem numer i wróciłem do szkoły. Dzisiaj miałem tylko
godzinę zajęć i to z najstarszą grupą, więc nie musiałem ich poprawiać i
pokazywać jak mają wyglądać poszczególne kroki. Muszę przyznać, że poprzedni
nauczyciel wykonał świetną robotę. Widać, ze dzieciaki panują nad swoim ciałem
i są świadomi każdego ruchu.
Gdy skończyłem zajęcia
postanowiłem zadzwonić do Camili. Mam nadzieję, że mnie nie spławi.
-Słucham?
-Podobno dobrze
pani śpiewa.
Roześmiała się.
-Gabe?
-Trafiony
zatopiony. To jak z tym śpiewem?
-No podobno
dobrze.
-Chciałbym zamówić
prywatny koncert.
-Prywatny koncert?
Obawiam się, że nie będzie cię stać na to.
-Zapłacę za hot-dogi
na mieście.
Znowu się roześmiała. Uśmiechnąłem się do siebie. Idzie
bardzo dobrze.
-Przekonałeś mnie!
-Wpadnę po ciebie
o 19.00, ok.?
-Ok. Do
zobaczenia.
Kiedy ostatni raz byłem na randce? Jakoś niecały tydzień
temu. Tak... Pamiętam tę długonogą
blondynkę, która przeraźliwie chichotała, gdy wypiła trochę więcej. Pracowała
w sklepie spożywczym, w którym codziennie rano kupowałem bułki na
śniadanie. Właśnie... Kupowałem. Po randce, którą zakończyła wyznając mi
miłość, stwierdziłem, że lepiej jej się nie pokazywać, bo jeszcze będzie
chciała za mnie wyjść, a to nie dla mnie. W ogóle miłość nie jest dla mnie.
Zawsze, gdy któraś z moich eks zaczynała wspominać o przyszłym życiu, na drugi
dzień mnie już nie było. Nigdy nie potrafiłem się zaangażować. Może i jestem
dupkiem, który łamie kobietom serca, ale wolę, żeby pare dni sobie popłakały i
znalazły kogoś, kto pokocha je tak, jak na to zasługują. Mam nadzieję, że
Camila nie jest osobą, która się szybko zakochuje. Nie chciałbym jej zranić.
Tym bardziej, że jest przyjaciółką Violi i Leona. Westchnąłem. Pora się
zbierać. Wziąłem kurtkę i kluczyki od samochodu i wyszedłem. Nie chciałem
się spóźnić, ale korki na drodze były innego zdania. Byłem u Camili o
19.15. Zobaczyłem, że pod balkonem jej
sąsiadów stoi mały, ogrodowy krasnal. Zwinąłem go, zanim zapukałem do drzwi
Camili. Kazała mi czekać dość długą chwilę. Uśmiechnąłem się do siebie. Skoro
ja się spóźniłem, ona pokaże mi, że wcale się tym nie przejęła. Gdy w końcu mi
otworzyła oniemiałem. Wyglądała ślicznie.
-Przepraszam, że
się spóźniłem, ale były straszne korki. Wiem, że to niewybaczalne. Na
przeprosiny przyjmij tego krasnala. –podałem go jej.
Przyjrzała mu się uważnie.
-Kupiłeś mi
krasnala?
-Nie.
-Nie? Nie
rozumiem... -spojrzała na mnie zdziwiona.
-Ukradłem go twoim
sąsiadom.
-Co zrobiłeś?
–wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
-Nie chciałem
przychodzić z pustymi rękoma. –wzruszyłem ramionami.
-Trzeba go oddać
głuptasie!
-Później.
Chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem do samochodu.
Super rozdział :D Gabe+Cami = Gami? Albo Gabriel+Camila=Cariel :D Takie małe przemyślenia :D Hah Ale palnął Gabe.....
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :) Wpadka Gabe :D Teraz czekamy jak opiszesz randkie Cami i Gabe ^.^
OdpowiedzUsuńO mamusiu.. Gabe <3 Kocham go po prostu! Normalnie wyobrażam sobie jak uśmiecha się tym swoim kpiącym uśmieszkiem. Ahh... Coś mi się wydaje, że nie szybko zapomni o naszej rudej koleżance. Wiem, że będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny! :*
Randka randka randka
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zwykle zresztą :-))) Wpadnij do mnie http://love-catsandkittens.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo niezła notka. A Gabe jest świetny ;D
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że dawno mnie tu nie było. Bardzo cię za to przepraszam!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, rozdział jest naprawdę pięknie opisany. Masz niepowtarzalny talent i zawsze o tym pamiętaj, dobrze?
Zauważyłam, że dodałaś mojego bloga do polecanych. Bardzo dziękuję! Nie wiem tylko, dlaczego wyświetla się, że ostatni opublikowany przeze mnie rozdział, to pierwszy. Mam już trzy, ale to szczegół. ;)
Pozdrawiam! :)
Ale ja jestem głupia... Byłam pewna, że skomentowałam wcześniejszy rozdział, a teraz chciałam sprawdzić, czy może przypadkiem się nie pomyliłam i proszę... Nic nie powiedziałam. Przepraszam! No to teraz nadrobimy. ;))
OdpowiedzUsuńWzdycham, uśmiecham się i w ogóle, bo... No właśnie co? Nazwy jeszcze nie ma, ale Gami albo Cariel super brzmią ;* Aaa... taka happy jestem, bo właśnie oni...;)
Ale ty pięknie piszesz, no nie mogę wyjść z podziwu... Mamo! Ja też tak chcę! ;DD
Gabe taki słodki jest. ;)) Haha dobre to z tym krasnalem ;)
A z przedstawieniem to nieźle walnął. ;PP
No dobra kończę... Pozdrawiam! ;**
ach ten Gabe i jego szalone pomysły :D propozycję fabuły przedstawienia to on miał rewelacyjną, myślę, że można by ją było wykorzystać do nakręcenia niezłego serialu ;p "Na przeprosiny przyjmij tego krasnala" - xD niezła akcja, no nie da się ukryć, ma chłopak gest ^.^ ciekawa jestem jak potoczy się jego znajomość z Camilą ;) w ogóle to strasznie fajnie opisałaś perspektywę Gabe'a, muszę przyznać, że bardzo przyjemnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńPeriwinkle ;)
A ja dalej czekam na Agus...
OdpowiedzUsuńChociaż Gabe też jest genialny z Camilą *.*
Matko, jak ty cudnie piszesz, aż chce się czytać! Tylko pozazdrościć zdolności :) Okay... Co do Gabriela - już pierwsze zdanie mnie rozboriło. Podoba mi się jego postać, oj podoba, i jeszcze ten Ian na zdęciu to już w ogóle! Taki z niego cwaniak, ale taki pozytywny i czuję, że będę go kochała! A co tam - ja już go kocham <3 Z tym pomysłem to troche walnął, ale on przecież nie mógł wiedzieć, więc nie będziemy go obwiniać. Poza tym, jak już mówiłam, uwielbiam go! Na klęczkach, prawie jak Króla Juliana - a o to niełatwo :) Jak zaczął mówić: kiedy ostatnio byłem na randce? to spodziewałam się historii, jak jakaś dziewczyna go odrzuciła czy zraniła, a on wali, że tydzień temu. Nie no, spoko,t eż można xd Boże, co za romantyczny gest! Kiedy ktoś wreszcie coś dla mnie ukradnie?
I takim poztytwnym akcentem kończymy ten świetny rozdział <3
Zacna niewiasto, czekam na więcje!
Buziaki,
Carmen E.