Tomas
W Resto
był dzisiaj mały ruch. Siedziałem za barem i przyglądałem się rozmawiającym
ludziom. Wszyscy tacy szczęśliwi, zakochani. Jak to jest, że kiedy pozostaje
się singlem, widzi się dookoła same pary... Jak mnie to wkurza! Gdzie się nie
obejrzę to ktoś się całuje, albo trzyma za ręce. Wiem, że to złe tak komuś
zazdrościć, ale też chciałbym być szczęśliwy. Chciałbym mieć kogoś...
-Tomas, klienci
czekają. –Luca wskazał na stolik, przy którym siedziały dwie dziewczyny
i spoglądały zniecierpliwione w stronę baru.
-Przepraszam... –wymamrotałem i szybko podszedłem zebrać
zamówienie.
Wiem, że Luca za mną nie przepada i pracuję tu tylko
dlatego, że Francesca nalegała. Muszę się wziąć w garść. Nie chcę jej zawieść,
a jak na razie sam proszę się o zwolnienie. Zakasałem rękawy i postanowiłem, że
odtąd będę najlepszym pracownikiem.
Przygotowując
kolejny koktajl, zastanawiałem się, jak poszło mojej małej dziewczynce na
egzaminach. Mam nadzieję, że trema jej nie zjadła, bo tylko to mogło jej
zaszkodzić. Jak na zawołanie Agus weszła do lokalu. Z jej twarzy nie dało się
niczego wyczytać. Podeszła do mnie i ciężko usiadła na stołku. Oj... Nie
dobrze.
-Poczekaj tu na
mnie! Muszę zanieść to zamówienie i zaraz do ciebie wracam. –rzuciłem do niej
szybko.
Gdy wróciłem zrobiła niepocieszoną minę. Przestraszyłem
się.
-Agus, co się tam
stało? Nie podobało im się?
-Nie wiem...
-Jak to nie wiesz?
Nic nie mówili?
-Kiedy skończyłam, wstali i zaczęli głośno
klaskać. Leon podziękował mi za piękny występ. ‑powiedziała z szerokim
uśmiechem.
-Ty mała wredna
istotko! Wystraszyłaś mnie tą swoją miną. Myślałem, że zjadła cię trema! Nie
dostaniesz w domu kolacji za karę! –zagroziłem jej.
Zaśmiała się serdecznie.
-No przepraszam.
Chciałam cię potrzymać w niepewności. –wstała i mnie objęła.
Odwzajemniłem uścisk. Cieszyłem się, że ktoś docenił jej
talent. W końcu przestanie się ukrywać i kto wie, może zrobi karierę muzyczną,
tak jak Camilla. Studio21 to dobra szkoła, a odkąd nie ma w niej
Gregoria jest jeszcze lepsza. Wiem, że jej się tam spodoba, a od Leona
i Violi wiele się nauczy. Chciałbym, żeby była szczęśliwa.
Nagle
drzwi od baru otworzyły się z impetem, a potem Fran z prędkością huraganu
podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyje, prawie mnie przewracając. Hałasy
przykuły uwagę Luci, który wyszedł z kuchni sprawdzić, co się dzieje.
-Tomas, Tomas,
Tomas! –krzyczała mi do ucha. –Tak się cieszę. Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
Prawie mnie udusiła, zanim udało mi się od niej oderwać.
Luca i Agus przyglądali się nam z zaciekawieniem.
-Cieszysz się, bo
mnie widzisz? –spytałem.
Spojrzała na mnie, jakbym się urwał z choinki. Nic z tego
nie rozumiałem.
-Bo cię widzę?
–spytała zaskoczona. -Nie, nie, nie! Nie powiedziałam z czego się tak cieszę?
Wydawało mi się... A nie ważne. –machnęła ręką. –Cieszę się, bo przed
chwilą zadzwoniła do mnie Cami. Powiedziała, że ostatni koncert został
odwołany, bo organizator nie wywiązał się z umowy i wraca wcześniej do
Buenos Aires. –klasnęła w dłonie i okręciła się wokół własnej osi.
-To świetna
wiadomość, wiem, że bardzo ci jej brakowało. –chwyciłem ją za rękę.
-Oj tak, Tomi...
Musimy jej zrobić przyjęcie niespodziankę! Trzeba ją jakoś powitać! Gdzie moja
komórka? Muszę zadzwonić do Violi. Musi tu natychmiast przyjść!
-Nie musisz. Chyba
cię usłyszała. Właśnie wchodzi... –wskazałem na drzwi.
Owszem, wchodziła do Resto, ale nie sama. Obok
niej szedł bardzo z siebie zadowolony Diego. Najchętniej zapoznałbym jego
śliczna buźkę z moją pięścią. Jak ja nie trawię tego gościa. Z dwojga złego,
wolałbym, żeby była z Leonem. Diego w ogóle mi się nie podobał. Było w nim coś,
co budziło mój niepokój. Boję się, że mógłby skrzywdzić Violę, a ona nie
zdaje sobie z tego sprawy. Cóż... Mam nadzieję, że się mylę. Podeszli do nas i
się przywitali.
-Tomas! –Viola
spojrzała na mnie oskarżycielsko. –Jak mogłeś ukrywać taki talent w domu! ‑wskazała
na Agus. –Diego to o niej ci opowiadałam.
-Yhym. –mruknął,
bacznie mnie obserwując.
Chyba nie był zbyt zadowolony z faktu, że Violetta ze mną
rozmawia. Pewnie już myśli jak mógłby się mnie pozbyć. Może betonowe buciki i
dno La Platy? Albo zakopie mnie żywcem pod pijanym drzewem... Zamiast
wymyślać głupoty, może byś odpowiedział Violi? No tak... Violetta pytała o
Agus...
-Wcale jej nie ukrywałem. –zacząłem się bronić. –Zawsze
wolała śpiewać tylko dla rodziny, ale nakłoniłem ją do pójścia do Studio.
Violetta uśmiechnęła się i poklepała mnie po ramieniu.
-I bardzo dobrze
zrobiłeś! Wiem, że nie powinnam tego mówić, bo wyniki będą dopiero jutro...
–zwróciła się do Agus. -...ale nie mogę się powstrzymać przed powiedzeniem ci,
że strasznie cieszę się, że będę mogła cię uczyć!
Agus zrobiła wielkie oczy i przytuliła Violettę.
-Tak się cieszę!
Nie mogę uwierzyć w to, że mi się udało. Słyszałeś Tomas? Będę się uczyła w Studio21!
–moja kuzynka nie kryła radości.
-No proszę!
Dzisiaj jest dzień dobrych wiadomości! –wtrąciła Fran.
Wszyscy na nią spojrzeli.
-Violu, nic
jeszcze nie wiesz, ale dzwoniła Cami i powiedziała, że będzie u nas już
pojutrze!
Dziewczyny zaczęły piszczeć i rzuciły się sobie w objęcia.
Skakały po całym lokalu, a klienci rzucali im rozbawione spojrzenia. To
naprawdę dobry dzień. Spełniło się marzenie Agus, Cami wraca. Tylko ten
Diego... Nie wydawało się, że podziela radość swojej dziewczyny. Patrzył
obojętnie i nic nie mówił. Był chyba zły. Z resztą... To nie moja sprawa. Niech
Viola się nim martwi.
Wszyscy
zostaliśmy, aż do zamknięcia baru. Potem usiedliśmy razem, żeby przedyskutować
przygotowanie niespodzianki. Dziewczyny chciały, żeby wszystko było idealnie.
Nawet Agus włączyła się do rozmowy. Cały czas gadały o kolorach balonów,
serpentyn i jak powinien wyglądać powitalny transparent. Luca powiedział, że
może zrobić z balonów podobiznę Camilli, ale Fran zgromiła go wzrokiem.
Potem do końca siedział cicho. Diego wydawał się nudzić. Ze zniecierpliwieniem
zerkał na zegarek. Chyba chciał już iść. Świetnie! Nikt go tu nie trzyma.
-Musimy jeszcze
wybrać jakąś piosenkę. –Violetta podrapała się po czole. –Nie wiem, która
byłaby najlepsza.
-Może taka, która
mówi o przyjaźni? –spytała nieśmiało Agus.
Francesca popatrzyła na nią z uwielbieniem.
-Jesteś genialna!
Viola uśmiechnęła się szeroko. Postanowiły, że zaśpiewają
„Junto a ti”. Dobry wybór. Doskonale podsumowuje ich przyjaźń.
Fran nagle uderzyła się w czoło z otwartej dłoni.
-Zapomniałam
zadzwonić do Leo...
Nie skończyła, bo Viola udała atak kaszlu. Diego poruszył
się niespokojnie na krześle i zaczął się jej przyglądać.
-Wszystko ok.,
Violu? –spytała Fran zatroskanym głosem.
-Tak, tak.
Zakrztusiłam się śliną, ale już jest w porządku.
Wcale nie było. Coś mi się tu nie zgadzało. Violetta
ewidentnie nie chciała, żeby jej przyjaciółka wypowiedziała imię Leona.
Spojrzałem na Diego. Widać było, że zacisnął mocno szczęki. Czy to możliwe, że
Viola nie powiedziała mu, że pracuje z Leonem?
-Fran, nie
dokończyłaś. Chciałaś coś powiedzieć, przed tym jak Viola się zakrztusiła.
-Ach tak. Chciałam
powiedzieć, że zapomniałam zadzwonić do...
-Nie mów, że do Leopolda? –przerwałem jej.
-Gdzie ty masz głowę?! Z czego będę jutro robił koktajle? ‑spojrzałem na nią
wymownie.
Oby zrozumiała, oby zrozumiała... Popatrzyła na mnie
zdezorientowana, potem zerknęła na wciąż przerażoną Violę i w końcu na Diego.
-Aaa... Tak,
właśnie do niego. Przepraszam Tomi. Jutro z samego rana to załatwię. To przez
ten powrót Cami jestem taka roztrzepana. –popatrzyła na Violettę, uśmiechając
się.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, a potem posłała mi wdzięczne spojrzenie.
Oooo... Jaka fajna data dodania - 23.23 - kochane ^^
OdpowiedzUsuńWszystko jest dla mnie dzisiaj piękne, kochane, słodkie itd, bo wciąż jaram się besem Leonetty, po wczorajszym odcinku. Przepraszam za spoiler ;* Ale to było kochane. Odcinek był cudowny. Wreszcie to na co tyle czekałam <3
Dobra, wybacz mi moje zachowanie. Po prostu jestem mega nakręcona. Przejdę więc do rozdziału. Ta niechęć Tomasa wobec Diego jest moim zdanie całkowicie uzasadniona. W prawdzie nie przepadam za Tomasem, ale w tym jednym się z nim zgodzę. Diego nie wygląda na gościa, który budził by sympatię. On nie wróży niczego dobrego, na pewno nie jest kimś kto był by pewny (mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi). Rozumiem więc jego obawy w stu procentach ;)
Agus, Agus, Agus... Wielbię ją. Jest ojojojoj!!! Mała osóbka posiadająca wielki talent, nie do końca wierząca w swoje możliwości. Jestem ciekawa jej dalszych losów :D
W takim razie czekam na kolejny, a na razie idę się dalej jarać ostatnim odcinkiem Violetty <3
Pozdrawiam, Diana ;***
Ojej...
OdpowiedzUsuńWpadłam na Twojego bloga przypadkiem. Naprawdę nie wiem komu powinnam dziękować za to, że udało mi się na niego trafić...
Więc może podziękuję Tobie?
Fabuła Twojego opowiadania mnie urzekła. Jest taka oryginalna. Poza tym, że uwielbiam postać Agus, to na dodatek bardzo lubię czytać o dorosłych i dojrzalszych bohaterach "Violetty". Twoje opowiadanie jest wprost stworzone dla mnie! :D
Wątek przyjaźni Leona i Lary jest... Urzekający. Naprawdę. Aż miło poczytać o takiej przyjaźni z prawdziwego zdarzenia. :)
No i Francesca i Luca - takie przykładne rodzeństwo :D
Leon, Violetta... No ja nie mogę, jak ja kocham jak między nimi jest źle! Wiem, jestem dziwna.
Ale ty wszystko tak pięknie opisujesz, że... Brak mi słów.
I oczywiście na poprawe humoru komiczne wypowiedzi Gabriela :D Za ten tekst ze spłaszczonym tyłkiem to ja cię kocham normalnie! :D
Nie poruszyłam jeszcze wielu kwestii, jakie miałam zamiar poruszyć, ale nie martw się, jeszcze wrócę xD
Pod następnym rozdziałem spodziewaj się ode mnie długiego komentarza. Teraz się ode mnie nie uwolnisz! ;D xD
Buziaki,
M.;*
perspektywa Tomasa? muszę przyznać, że wyszła całkiem, całkiem nieźle :D Agus fajnie wrobiła swojego kuzyna - taka normalna, ludzka sytuacja ;p pięść Tomasa na ślicznej buźce Diega - chciałabym to zobaczyć xD betonowe buciki i dno La Platy - skąd ty bierzesz takie fantastyczne pomysły ;p i jeszcze jedno: ufff... prawie się wydało, dobrze, że Viola ma takich sprytnych przyjaciół, bo Diego raczej nie byłby zadowolony dowiadując się o Leonie; zobaczmy co będzie dalej.....
OdpowiedzUsuńPeriwinkle :)