czwartek, 28 listopada 2013

26.


Violetta

            Stanęłam na palcach i wyciągnęłam szyję, żeby mieć lepszy widok na tłum, który zmierzał do wyjścia. Zaczęłam rozglądać się po twarzach przepychających się ludzi. Nigdzie go nie widzę. Mieliśmy wszyscy iść po koncercie do pubu, a on gdzieś zniknął. Próbowałam do niego dzwonić, ale nie odbierał telefonu. Zmartwiłam się. Potarłam ramiona, które jeszcze nie tak dawno obejmował. Przypomniałam sobie, jak kołysał mnie delikatnie w rytm muzyki. Czułam się jak krucha rzecz, którą z całych sił chce obronić przed rozbiciem, bo jest dla niego czymś ważnym. Jest zupełnie inny niż Diego. Przy nim czuję się bezpieczna.
 -Wyszedł wcześniej.
 -Dokąd? –spojrzałam na Gabriela, który stanął przy mnie.
 -Nie mam pojęcia. Powiedział, że musi coś przemyśleć i kazał przeprosić Camilę.
 -Ode mnie też ją przeproś.
Nie czekałam na odpowiedź. Zaczęłam przeciskać się przez tłum, kierując się ku wyjściu. Musiałam z nim porozmawiać.
            Dobijałam się do drzwi jego domu przez pół godziny. Światła były pogaszone, ale miałam nadzieję, że za chwilę jakieś się zaświecą i usłyszę dźwięk, przekręcanego w zamku klucza. W końcu dałam za wygraną. Chyba go nie ma... Zaczęłam się zastanawiać, gdzie mogłabym go znaleźć. Powiedział Gabrielowi, że musi sobie coś przemyśleć... Najlepsze miejsce do przemyśleń? Park! Możliwe, że siedzi na naszej ławce. Szybko tam pobiegłam tylko po to, żeby przeżyć kolejne rozczarowanie. Ktoś siedział na naszym miejscu, ale nie był to on. Westchnęłam... Chyba go dzisiaj nie znajdę. Z ciężkim sercem postanowiłam wrócić do siebie.
            Przechodząc obok budynku Studio21, zauważyłam palące się światło w oknie. Prawdopodobnie było to w sali muzycznej. Kto o tak późnej porze może tam być? Ktoś próbuje okraść szkołę? W końcu jest tam dużo cennych instrumentów. Przełknęłam głośno ślinę. Poszukałam w torebce gazu pieprzowego, który noszę na wszelki przypadek. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się go użyć, ale dzisiaj może być pierwszy raz. Cicho podeszłam do drzwi wejściowych. Zamek nie był uszkodzony, ale przecież ktoś mógł wybić okno i potem otworzyć drzwi od wewnątrz. Ścisnęłam mocniej puszkę, którą trzymałam cały czas w ręce. Muszę być przygotowana. Wślizgnęłam się do Studio i starałam uspokoić. Bałam się, że ktoś może usłyszeć, jak głośno bije mi serce. Nogi trzęsły mi się jak galareta, ale powoli przesuwałam się w kierunku sali. Gdy byłam w połowie korytarza usłyszałam pierwsze dźwięki. Przestałam oddychać. Zamknęłam oczy i skupiłam się na odgłosach. Chciałam usłyszeć, jak najwięcej, żeby być lepiej przygotowaną. Co to było?
            Najpierw dotarły do mnie ciche dźwięki pianina. Odetchnęłam z ulgą. Ktoś sobie po prostu grał. Nie mogłam zidentyfikować głosu, ale z każdym krokiem był coraz bardziej wyraźny. No es posible... Drzwi były lekko uchylone. Spojrzałam do środka, żeby upewnić się, że mój słuch nie spłatał mi figla i zamarłam. Nie wydawało mi się...

Tracę moje niebo, moją ziemie, królestwo, 
Panowanie nad najdroższym miejscem, które znam.
Płacę bezlitosną cenę, za pewność,
Że będziesz ze mną nawet gdy firmament zacznie pękać.

Leon siedział przy pianinie i cicho śpiewał. Poczułam, że pod powiekami zbierają mi się łzy. Było w tym wszystkim tyle bólu...

W słońcu zachodu nasze cienie tworzą jeden,
Ale powoli w zmierzchu giną ich zarysy,
Zapada ciemność, pod wezbranym i nabrzmiałym niebem.
Podnoszę twarz ku niemu i w skupieniu,
Czekam na wyrok stojąc pod plutonem kropel.
Potem jak na kamieniu kładę głowę w Twoje dłonie,
Gilotyna gromu rozcina niebo na dwoje.
Na koniuszkach Twoich rzęs, kołyszą się łzy,
Slow motion, czas usiłuje się cofnąć.
Rozpętaliśmy żywioły, nie uciszą ich skowytu
Te dwa słowa, które straciły swą moc, bo
Zwątpiliśmy w nas, nie wiem, jak to mogło stać się,
Mówisz: nie tłumacz się, w oczy prawdzie patrz,
Kończy czas się, za chwilę się zacznie nasz
Ostatni deszcz, wraz z upadkiem gwiazd.

Podeszłam do niego i lekko dotknęłam jego ramienia. Wzdrygnął się, a potem popatrzył na mnie zaczerwienionymi oczami.
 -Leon...
Uśmiechnął się smutno.
 -Dawno nie śpiewałem.
 -Piękna piosenka... –usiadłam obok niego.
 -Napisałem ją w tym samym dniu, kiedy mnie zostawiłaś. –popatrzył na kartki z nutami.
Spojrzałam na tytuł: „Koniec naszego świata”. Tak bardzo go skrzywdziłam. Jak mogłam coś takiego zrobić? Nikt nigdy nie kochał mnie tak bardzo, jak on, a ja go zostawiłam. Uświadomiłam sobie, że była to najprawdopodobniej najgłupsza decyzja w moim życiu. Jestem pewna, że będę jej żałować do końca mojego życia, które teraz wydawało mi się przerażająco puste. Przed przyjazdem tutaj myślałam, że w pewnym stopniu się ustatkowałam i naprawdę widziałam w Diego mojego przyszłego męża. Teraz ta myśl wydała mi się absurdalna.
 -To głupie, wiesz? –wstał i podszedł do okna. –Powinienem być twardy. W sumie wydawało mi się, że byłem... –spojrzał na mnie. -...ale kiedy przyjechałaś coś pękło.
Ból malujący się w jego oczach był nie do zniesienia. Poczułam rosnącą w gardle gulę, która zaczęła mnie dławić. Oddałabym wszystko, żeby ukoić jego cierpienie.
            Nie wiem, jak to się stało, że znalazłam się tuż przed nim. Nic nie mówił. Stał z założonymi na piersiach rękami i czekał. Przejechałam dłonią po jego policzku, kciukiem obrysowałam usta. Nie cofnął się. Patrzył intensywnie w moje oczy. Przybliżyłam jego twarz do mojej. Po policzku zaczęła mi spływać łza.
 -Nie płacz... –szepnął mi prosto w usta.
Tym razem nie czekałam, aż znowu się odsunie. Pocałowałam go. Wszystkie moje zmysły skupiły się na dotyku jego miękkich warg. Objął mnie w talii i odwzajemnił pocałunek. Mocno się w niego wtuliłam. Poczułam ciepło, które rozeszło się po całym moim ciele. Bałam się, że jeżeli się od niego odsunę, chociaż na milimetr, ta chwila pryśnie niczym mydlana bańka.
 -Nie powinniśmy... –powiedział, kiedy przerwaliśmy, żeby złapać oddech.
 -Wiem.
Znowu objęłam jego twarz i pocałowałam zaborczo. Nie obchodziło mnie w tej chwili nic. Chciałam tylko być z nim. Całowałam jego czoło, oczy, policzki, chcąc w ten sposób zabrać wszystkie jego zmartwienia. Chciałam, żeby znowu był radosny.
            Usłyszeliśmy nagle jakiś hałas. Jakby ktoś potknął się o kosz na śmieci. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Zadrżałam. Leon objął mnie mocno.
 -Nie bój się. –powiedział mi na ucho.
Wziął mnie za rękę i poszliśmy sprawdzić, co było źródłem tego dźwięku. Na korytarzu zobaczyliśmy wywrócony kosz, wokół którego porozrzucane były śmieci. Leon poprosił mnie, żebym weszła do sali i zamknęła się od środka na klucz. On postanowił przeszukać szkołę. Nie chciałam go zostawiać samego. Bałam się, że ktoś mógłby go skrzywdzić, ale uparł się i prawie siłą wepchnął mnie do sali. Powiedział, że jeżeli nie będzie go za dwadzieścia minut, mam zadzwonić na policję. Potem zniknął.
To było najdłuższe pół godziny w moim życiu. Nerwowo kiwałam się w przód i tył trzymając w rękach telefon komórkowy. Modliłam się, żeby wrócił cały i zdrowy. Gdy usłyszałam pukanie i głos Leona, roześmiałam się głośno. Szybko otworzyłam drzwi i rzuciłam mu się na szyję.
 -Nikogo nie ma w szkole. –powiedział. –Może to jakieś dzieciaki zobaczyły światło i chciały sprawdzić, co się dzieje.
Zarumieniłam się. Piękny mieli widok, jeżeli dotarli do sali muzycznej.
 -Późno już. Odprowadzę cię do domu. –uśmiechnął się do mnie czarująco.
            Szliśmy w milczeniu przez całą drogę. Żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć drugiemu. Byłam pewna, że to co do niego czuję to nie tylko sentyment, który pozostał z dawnych lat. To było coś więcej. Ale nie wiedziałam, czy on czuje to samo. Może ten jego pocałunek był tylko chwilą słabości i tak naprawdę nie miał dla niego głębszego znaczenia. Posmutniałam. Nie chciałam w to wierzyć. Nie mogłam jednak zapomnieć, że ciągle jest z Larą i to ona jest dla niego najważniejsza. Nie ja. Ta myśl była bardzo przykra.
 -To już tutaj... –wskazałam na budynek, w którym mieszkałam.
 -Śpij dobrze. –pochylił się i pocałował mnie w czubek głowy.
Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do mieszkania. Może jednak to, co się między nami dzisiaj wydarzyło, nie było dla niego całkiem bez znaczenia.

17 komentarzy:

  1. Cudowne... co dodać? ♥
    Prawie zawsze Leonetta jest praktycznie taka sama, ale Twoja nie. Twoja jest oryginalna, prawdziwa, szczera.
    Boskie, na serio.
    Podziwiam.
    Beso ♥ jak słodko ^^
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog jest genialny. Codziennie wchodzę z nadzieją, że zobaczę nowy rozdział i gdy kończę go czytać zaczynam od początku i za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. Jesteś świetna. Przecztałam już wiele tego typu blogów,ale w każdym Leon i Viola mają życie jak z bajki. Uwielbiam cię. Pisz dqlej, mam nadzieję,że codziennie.
      :-)

      Usuń
  2. AAAAA!!! To jakiś obłęd!
    Tańczę, śpiewam, skaczę, cieszę się, bo Leonetta u Tinkerbell :D
    O mateńko, ja tyle na to czekałam. No nie mogę. To było takie piękne. Nie wiem co powiedzieć. Zamurowało mnie :D Ale muszę się trochę wysilić, żeby napisać coś sensownego.

    Jedno na tym świecie jest pewne. Nikt nie kocha Violetty bardziej niż Leon <3 Nic tego nie zmieni. Vilu wreszcie się opamiętała i zaczyna rozumieć swój błąd. Jednak, czy nie jest za późno? Czy uda jej się go odzyskać? Tak mam cichą nadzieję, moja droga. Bo prawda jest taka, ze ani on ani ona, nie zaznają szczęścia u boku kogoś innego, więc po co się oszukiwać? Po co cierpieć? No właśnie. To nie ma najmniejszego sensu. Viola wreszcie pojęła jak bardzo zraniła Leona, jak bardzo go skrzywdziła swoją decyzją, ile bólu mu sprawiła. Teraz będzie musiała trochę o niego zawalczyć, aby odzyskać jego zaufanie i jego bliskość. Musi zapracować, aby on znów otworzył dla niej bramy swojego królestwa. I dobrze :D Niech Violka pokaże, ze jej też zależy. Nie tylko on powinien walczyć, ale ona też. Bo przecież niczego nie da robić się na pół gwizdka. Potrzebne jest zaangażowanie obydwóch stron.
    Tinkerbell, ich pocałunek był piękny *.* Aczkolwiek bardziej urzekł mnie fakt jak bardzo Leon troszczy się o Vilu. Bo tak jest. Jeśli się kogoś kocha, dba się o jego bezpieczeństwo bardziej niż o swoje, jego dobro jest ważniejsze niż nasze. A tak właśnie jest w przypadku Leonetty. Ich miłość jest prawdziwa, a przez to ile wycierpieli, stała się jeszcze silniejsza. Im dłuższa i bardziej wyboista jest droga, tym więcej radości przynosi osiągnięcie celu, dotarcie do końca ;)

    A niech mi tam, może pomyślą, ze jestem jakaś stuknięta, ale muszę zapytać. Posiadasz może jakieś gg, albo coś w tym rodzaju, bo chętnie bym sobie z Tobą porozmawiała? ;)

    Twoja Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, nie wiem co mam napisać.
    Nie przepadam za Leonettą, wolę szczerze Dielettę ale tu wszystko się zmienia ! Viole kocha Leona i tak świetnie to opisujesz !
    W szkolę grał Leoś ^.^
    I potem ich całuski, awrr *.*
    A potem ten niby włamywacz, Viola zamknięta w sali, Leoś taki kochany się troszczy. Nie no super ;*
    czekam na next ;*
    całuję
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio Dielleta ?masakra ja ubóstwiam LEONETTĘ , ale bardziej Leosia <333 słodziak

      Usuń
  4. Dziewczyno ubóstwiam Cię i to co robisz !
    Ten rozdział.. to jak opisujesz uczucia Violetty ..
    Coś genialnego ! :D
    A coś mi się wydaje,że tego kosza nie przewróciły dzieci ..
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, kochana!
    Na początku znowu chcę Cię przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale moja skleroza, to po prostu - same problemy z nią, nic dodać nic ując. Czytam każdy Twój rozdział, bo nie potrafię przejść koło nich obojętnie. Nie umiem. Wciągam się z odcinka na odcinek. Powiem Ci, że czytając pierwsze rozdziały, nie sądziłam, że wciągnę się, aż tak bardzo. A jednak! Stało się i teraz nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
    A mogę być z Tobą szczera?
    Powiem Ci szczerze, ale tak bardzo szczerze, że Twoje opowiadanie o dorosłej Leonettcie, jest najlepszym ze wszystkich, a uwierz mi takich typów, jest bardzo dużo. Na palcach obu rąk, by się nie zdołało policzyć. Ty pokazujesz PRAWDZIWE dorosłe życie. Nie ma, że oh '''Mamy 20 lat, mamy już dziecko i mieszkamy sobie i nie mamy problemów w życiu. U Ciebie jest prawdziwie i za ta prawdziwość masz u mnie plusa.
    Ale ja może przejdę do rzeczy.
    W poprzednim odcinku - perspektywa Leona była fenomenalna,każdy opis jego uczuć, które mu towarzyszyły, był tak prawdziwy i szczery, że nie pozostaje mi nic innego, jak bić brawo. Nie ma nic gorszego od uczucia, kiedy się czegoś pragnie, a nie można tego dostać. I tak było w przypadku Leona. Dopiero głos Violetty go uspokoił. Dzięki krótkiej rozmowie poczuł się lepiej, a później na koncercie, jak ją objął i zrobił wszystko, aby nic się nie stało, coś pięknego. Prawda jest taka, że Leon zawsze będzie dla Violetty bezpieczną przystanią.
    a ten odcinek?
    Nawet nie wiesz jakiego miałam banana na twarzy, gdy czytałam ten rozdział. I tutaj moja Diana ma rację, nikt nie kocha Violetty bardziej niż Leon. Tylko on kocha ją prawdziwą szczerą, bezgraniczną miłością tylko on i tylko on. Tylko on da jej pełnię szczęścia i tylko przy niej będzie szczęśliwy. Oni są dla siebie stworzeni.
    Leon w końcu zaśpiewał. Tak długo na to czekałam. I nareszcie to sie stało. A piosenka? Pełna bólu i cierpienia - opisuje wszystkie najgorsze uczucia, a zarazem najpiękniejsze, bo bardzo często w bólu i cierpieniu, odnajdujemy miłość.
    Pocałunek? Piękny. Było w nim zawarte wszystko, nic więcej nie trzeba. Oboje tego chcieli, oboje marzyli o tym, od momentu, kiedy spotkali się po raz pierwszy po tylu latach. Chyba nic więcej, nie muszę dodawać. Aha, może dodam, że bardzo się ciesze, że nareszcie złączyli swoje usta w pocałunku?
    I tak już na koniec. Violetta wreszcie zrozumiała, że potrzebuje tylko Leona, że nie chce Diego, pragnie tylko i wyłącznie Leona. Mam nadzieję, że zawalczy o niego, a co najważniejsze w tym wszystkim już go nigdy, ale to nigdy nie skrzywdzi.

    I jeszcze tak prawie na koniec. Rozkwitasz moja Droga, z odcinka na odcinek rozkwitasz nam coraz bardziej.

    I ja też jak Diana, poproszę o namiary na Ciebie. Będziemy Cię z Dianą męczyć. Tzn, ja Będę Ciebie męczyć, bo Diana jest zbyt fajna. Wiem, co mówię :D

    Całuje Cię mocno i czekam na kolejny :)
    Ag.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam się bać? :)
      sano.y.salvo.xoxo@gmail.com
      piszcie na maila, to jakoś się zgadamy;)

      Usuń
  6. Hej. Wybacz, że się nie rozpiszę, ale jestem
    bardzo zmęczona :(
    To było niesamowite! Beso de Leonettta!
    Piękne. Vilu ma zerwać z Diego, i koniec :D
    Cieszę się, że nareszcie zrozumiała, że
    kocha Leona, a nie Diego...
    Buziaki <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Na Twoją historie trafiłam dopiero dzisiaj. Kiedy komentowałaś rozdziały na moim blogu nigdy nie pochwaliłaś się, że posiadasz tak wspaniałego bloga ;) Wszystko przeczytałam bardzo szybko, opowiadanie wciągało mnie z każdym kolejnym słowem. Chociaż na chwile mogłam oderwać się od otaczającej mnie rzeczywistości za co bardzo Ci dziękuje ;* W słowach nie opisze jak bardzo jestem zachwycona, wszystko tak ładnie opisujesz ;) Kilku nowych bohaterów, w niektórych rozdziałach perspektywa Agus z którą jeszcze nigdy się nie spotkałam dodaje blogowi oryginalności. Masz talent ;*
    A powyższy rozdział? Cudowny jak wszystkie ;) Moja ukochana Leonetta i w dodatku ich pocałunek, cieszę się jak wariatka ;* Miłość łącząca tą dwójkę jest prawdziwa, nadal trwająca w ich sercach. Szkoda, że Violetta tak późno uświadomiła sobie jak bardzo go zraniła i podjęła złą decyzje. Ale niestety takie jest już życie, popełniamy błędy. Wybieramy złe ścieżki, które później ukazują konsekwencje naszych decyzji. Mam nadzieje, iż wszystko się w końcu między nimi ułoży, a łączące ich uczucie stanie się jeszcze bardziej silniejsze.
    Nie rozpisze się bo nie jestem w stanie tego zrobić, ostatnio nic mi nie wychodzi ;) Życzę dużo weny aby kolejne rozdziały ukazały się już wkrótce ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne ♥
    Piosenka Leona pokazuje jak bardzo bolało go rozstanie z Violą. Ona w końcu zrozumiała błąd, który popełniła kilka lat temu. Oboje musieli bardzo cierpieć, szczególnie po tym jak Violetta wróciła do Buenos Aires, bo razem z nią wróciły wszystkie wspomnienia. Jednak prawdziwe uczucie potrafi przetrwać wszystkie trudności. W tak długo oczekiwanym pocałunku, przekazali sobie całą miłość i ciepło, które z pewnością pomogą zabliźnić dawne rany :) Mam nadzieję, że ten pocałunek będzie początkiem nowego, szczęśliwego rozdziału w ich historii i w końcu wszystko zacznie się dobrze układać :)
    Periwinkle

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapomniałam skomentować poprzedniego rozdziału, a szkoda bo był z perspektywy Leonka. W dodatku świetnie napisany. No dobra... Przechodzę do treści powyższego rozdziału, bo to w końcu pod nim składam swój komentarz.
    Violetta zraniła Leona i to bardzo. Raniła go nie jeden raz. Kochała go, ale po prostu czasem podejmowała głupie decyzje. Teraz chyba zrozumiała swój błąd. Zrozumiała, jak bardzo zraniła miłość swojego życia. Dzięki piosence..
    A Leon, mój ( nie obraź się Diano :D) Leoś. Jest gotów jej wybaczyć. W końcu miłość jest ślepa. A miłość Leona dodatkowo bezwarunkowa... Na całe życie.
    Pocałunek. Piękny. Wreszcie nastąpił. Niestety mam złe obawy, co do tych dziwnych odgłosów w Studio. Domyślam się, że to ten detektyw, który najwyraźniej wykonuje swoją robotę bez zastrzeżeń. Boje się, co się stanie, gdy Diego się o tym wszystkim dowie. A dowie, bo to chyba nieuniknione, prawda?
    Pozdrawiam serdecznie i obiecuję poprawę :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do siebie na (prawie XD) koniec parta :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, jak oni siebie pragną. Tylko zarówno Leon, jak i Violetta boją się, że tej drugiej osobie na nich nie zależy. Szkoda, że nie wiedzą jak się mylą.
    Jezu, wiesz jak się cieszę? Ale nie, nie to nie o to chodzi, o czym myślisz. Ja się cieszę, że panna Violetta zrozumiała jak bardzo skrzywdziła Leona, jak bardzo on i Diego różnią się od siebie i jak bardzo go potrzebuje. Bo ona go kocha, jego a nie Diego. Bo Leoś to facet idealny. I tyle!

    Ahh pocałunek... Kurde nawet nie wiesz jak długo na to czekałam! W dodatku to Violetta ruszyła swoją dupę i zrobiła ten pierwszy krok. :)

    Ja tak samo mam wrażenie, że to był ten detektyw. Jak Diego się o tym dowie, to pewnie wpadnie w szał biedaczek... ;D Miejmy nadzieję, że Leoś obroni Violę przed tym dupkiem. ;)

    Dobra kończę, bo widzę, że dodałaś nowy rozdział. ;) Weź nie było mnie w domu i nie miałam jak skomentować, a potem patrzę, a ty już kolejny dodajesz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział czekam na next.
    On jest taki cudowny że nie mogę.... .
    Ale mam do cb maleńką prośbę.
    Czy zajrzałabyś na moje dwa blogi i zostawiła komentarz.
    Dopiero je założyłam i czekam na twoją opinię.
    Violetta-historia-prawdziwej-milosci.blogspot.com i http://leonettaaq.blogspot.com/.
    Mam nadzieję że zajrzysz ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. http://leonettaviolet.blogspot.com/ http://leonivioletta.blogspot.com/ http://marcescamarcoifran.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń