niedziela, 1 grudnia 2013

27.

Camila

            Jak przez mgłę dochodziły do mnie dźwięki, które świadczyły o tym, że dzień rozpoczął się już jakiś czas temu. Nie chciałam otwierać oczu w obawie, że moje źrenice nie wytrzymałyby wpadającego do nich światła. Nie bardzo pamiętam, co wydarzyło się tej nocy. Nawet nie byłam do końca pewna, czy chcę to sobie przypominać. Wtuliłam twarz w poduszkę i zmarszczyłam nos. Pachniała jakoś inaczej. Na pewno nie mną. Zaryzykowałam i otworzyłam oczy, ignorując potężny ból głowy. Przeraziłam się. Leżałam w obcym łóżku, które znajdowało się w obcej sypialni, która znajdowała się w obcym domu. Z trwogą spojrzałam na krzesło, które się tutaj znajdowało i w wiszących na nim spodniach, rozpoznałam swoje własne. Czy to możliwe, że w stanie upojenia alkoholowego przespałam się z jakimś obleśnym facetem? Błagam, błagam tylko nie to... Zrzuciłam z siebie kołdrę i z ulgą stwierdziłam, że resztę garderoby mam dalej na sobie. Jednak nie było tak źle.
            Skupiłam się, jak tylko mogłam będąc w tym stanie, i starałam przypomnieć sobie, co takiego wydarzyło się, gdy po koncercie poszliśmy całą paczką do pubu. No nie do końca całą...
 -Leon kazał cię przeprosić. Źle się poczuł i musiał iść do domu. –oznajmił mi Gabe.
Pomyślałam, że to wielka szkoda, ale jeszcze będzie niejedna okazja, żeby gdzieś razem wyjść.
 -Gdzie Viola? –spytała Fran.
Zaczęłam się za nią rozglądać.
 -No... Yyy... Cóż.
Spojrzałam krzywo na Gabriela. Coś wiedział i nie chciał tego powiedzieć.
 -No co? –pospieszył go Tomas.
 -Też jej nie będzie. –powiedział zrezygnowany.
 -Jak to?! –wykrzyknęłyśmy z Fran. –Gadaj nam tu wszystko, co wiesz. –dodałam.
Leon sobie poszedł, bo musiał się zastanowić  nad czymś, a Viola najprawdopodobniej poszła go szukać. Miałam wielką nadzieję, że go znalazła i wyjaśnili sobie wszystko. I rzucili sobie w ramiona. I w końcu stwierdzili, że nie mogą bez siebie żyć. I wszyscy będą teraz szczęśliwi. I zrobimy sobie podwójny ślub! A jak Fran sobie kogoś znajdzie to będzie potrójny! Ta myśl przywołała kolejne wspomnienie, które powoli wypływało na powierzchnię mojego umysłu.
 -Zaprosił mnie na randkę! –Fran próbowała przekrzyczeć hałas, który panował w klubie.
 -Kto?! –połowy tego, co do mnie mówiła nie usłyszałam.
 -Tomas!
 -Jaki Romas?
 -Tomas! TO-MAS! –krzyknęła mi prosto do ucha.
Zaskoczyła mnie tym. Tomi cały czas latał za Violą. Przez moment coś tam razem z Francescą próbowali stworzyć, ale on nie mógł do końca zapomnieć o naszej przyjaciółce, a ona była za bardzo zazdrosna. Cała ta sytuacja o mało nie rozwaliła dwóch przyjaźni. Ich wspólnej oraz tej, która była pomiędzy Fran i Violettą... Pamiętam, że gdy spojrzałam na moją przyjaciółkę, zauważyłam, że jest bardzo podekscytowana tą propozycją. Udzieliło mi się to od niej i chyba zaczęłyśmy skakać z radości. Potem wypiłyśmy za to kilka toastów. O kilka za dużo...
 -Chyba masz już dość. –powiedział Gabriel, chwytając mnie pod ramię, żebym się nie przewróciła.
 -Jeszcze jeden toaścik... –poprosiłam.
 -Nie ma mowy. Zabieram cię stąd. –był nieugięty. –Tomas, zajmij się Francescą. –rzucił jeszcze do kolegi, gdy wychodziliśmy.
            Przegrzebał mi torebkę w poszukiwaniu kluczy, których nie znalazł. Pamiętam, że kazał mi wysilić szare komórki i przypomnieć sobie, gdzie mogłam je dać. Uśmiechnęłam się do niego głupkowato i krzycząc na całą ulicę, że nie mam bladego pojęcia, gdzie mogą być, rzuciłam się mu na szyję tak gwałtownie, że o mało nas nie przewróciłam. Później wrzeszczałam na całe gardło, że go kocham nad życie.
Dios mio! Naciągnęłam na głowę kołdrę. Tego akurat mogłam sobie nie przypominać... Chyba się spalę ze wstydu, kiedy będę musiała spojrzeć mu w oczy. W sumie to mogę zacząć go unikać. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Lekko wyjrzałam spod kołdry i jęknęłam. Jak mogę go unikać, skoro to właśnie w jego sypialni jestem?
 -Cześć rudzielcu. Jak się czujesz? –podał mi dwie tabletki aspiryny i szklankę wody.
Posłałam mu wdzięczne spojrzenie. Szybko połknęłam lekarstwo i opróżniłam szklankę zimnej cieczy.
 -Pamiętasz cokolwiek? –zaczął mi się bacznie przyglądać.
Niestety więcej niż bym chciała.
 -Szczerze to nie za bardzo. –skłamałam.
Postanowiłam udawać, że żyję w błogiej nieświadomości. Chyba jest na tyle dobrze wychowany, że nie będzie mi tego wypominał. Stwierdzi, że to było bez znaczenia, bo przecież byłam kompletnie pijana i nie wiedziałam do końca, co mówię. Potem oboje zapomnimy o tej kompromitującej sytuacji i będzie tak, jakby to nigdy się nie wydarzyło.
 -Krzyczałaś, że kochasz mnie nad życie. –uniósł jeden kącik ust.
Tak Camilo Torres, pora pozbyć się wszelkich złudzeń. Gabriel Fernandez nie jest dżentelmenem. Skrzywiłam się, a on się zaśmiał.
 -Nie przejmuj się tym. Dużo kobiet mi to mówi. –puścił do mnie oczko.
Spochmurniałam jeszcze bardziej. Nie chciałam być dla niego jedną z tych kobiet. Chciałam być dla niego tą jedyną kobietą.
 -Zrobiłem tosty francuskie na śniadanie. Dasz radę coś zjeść? –spytał z troską w głosie.
Poczułam miłe ciepło, które zaczęło oplatać moje serce. Będzie mój. Musi być.
 -Chyba tak.
 -To czekam w kuchni.
            Miałam nadzieję, że utrzymam te tosty w żołądku, bo pachniały pięknie. Patrzyłam na Gabe, który krzątał się po kuchni niczym Gordon Ramsay i nie mogłam wyjść z podziwu. Z zachwytem przyglądałam się grze jego mięśni, których zarys był widoczny spod obcisłej koszulki. Był idealny. Wysoki, przystojny, wysportowany, potrafi tańczyć, gotować. A te jego oczy... A ten łobuzerski uśmiech...
 -Wolisz herbatę czy kawę?
 -Wolę ciebie.
O nie... Powiedziałam to na głos. W sumie może to wcale nie takie złe, że prosto z mostu mówię mu o tym, co czuję? W końcu chcę z nim być. Być tak na zawsze. Widzę, że on się przed tym broni, że wcale tego nie chce. I może powinnam po cichu obmyślać plan usidlenia go, ale wiem, że jest z tych facetów, którzy nie lubią gierek, mataczenia i knucia czegoś za ich plecami. Wydaje mi się, że ta moja bezpośredniość go intryguje, a to, że jestem inna niż wszystkie kobiety, które do tej pory poznał, przyciąga go do mnie jak ogień ćmę.
 -Cami... –spoważniał. –To bardzo miłe, że tak na ciebie działam.
Gdy ujął moją dłoń, serce mi podskoczyło. Miał zimne palce, ale mimo to poczułam ciepło, które zaczęło podróż po moim śródręczu i torowało sobie drogę do łokcia.
 -Bardzo cię lubię. Nie chciałbym sprawić ci przykrości.
 -Nie sprawisz. Przecież przysięgniesz przed Bogiem, księdzem, całą moją rodziną i swoją też, i przed wszystkimi naszymi przyjaciółmi i wrogami, którzy będą chcieli nas zniszczyć, że będziesz mnie kochał do końca swojego życia i zrobisz wszystko, absolutnie wszystko, żebym była najszczęśliwszą kobietą w całej Drodze Mlecznej.
Jego śmiech rozniósł się po kuchni i odbił od wszystkich znajdujących się w niej szafek.
 -Jesteś niemożliwa. –pocałował mnie w nadgarstek.
Jestem kobietą twojego życia, Skarbie.

11 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz ile na to czekałam!
    Ale jak zwykle się opłaciło;)
    Kocham wątek Camila i Gabe ♥
    Bardzo oryginalnie go stworzyłaś!
    Uwielbiam bezpośredniość Cami. Po prostu mówi to co myśli. Ja mam bardzo podobnie. Niestety też czasem mówie zbyt wiele.
    Najlepsze jest to, że Camila wie, że podoba się Gabe'owi. On chyba też wie, że ona wie.
    Rewelacyjny pomysł na napisanie: Cami wspominająca poprzednią noc.
    Tylko mam do Ciebie jedno pytanko: mamy rozumieć, że Cami w końcu spała z Gabem?
    Buziaki ;*
    Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, on się po prostu nią zaopiekował i wziął do siebie, bo nie mógł znaleźć jej kluczy od domu ;)
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Wielkie dzięki za szybkoą odpowiedź. Tak myślałam, ale nie byłam pewna. Po prostu po Gabrielu, tak samo jak i po Camili, nie wiadomo czego się spodziewać :)

      Usuń
  2. Hahaha Cami, Cami ;D Ale ja ją kocham w Twoim wydaniu!
    Gabe nie masz się co bronić, tak czy siak ożenisz się z Camilą. Ale ten rozdział pozytywny. Cały czas szczerzyłam się do komputera albo śmiałam. Uwielbiam połączenie Gabriela i Cami serio! ;)

    No i proszę, czyli jednak będzie potrójny ślub, bo najwyraźniej Fran chwile po przemyśleniach Cami kogoś sobie znalazła. Niestety panna Torres będzie musiała się przyzwyczaić, że jej przyszły mąż nie jest dżentelmenem. ;) Skoro od razu jej to powiedział to musiało mu to wyznanie sprawić radość.
    "Wolę ciebie" już to mnie powaliło, a jej ostatnie wyznanie hahaha nie no ona jest the best! ;) Ostatnią linijkę też mogła wypowiedzieć a głos. ;D

    Jejku Tinkerbell kocham Ciebie i Twoje opowiadanie! Jesteś niesamowita! Trzymaj się tam u siebie, miej dużo weny i... no wiesz... zachwyć nasz swoim następnym cudem, na którego czekam z niecierpliwością ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Huehue. To dziwne, ale przy poprzednim rozdziale płakałam, a teraz nie mogę przestać się śmiać :)
    Już wyobrażam sobie minę Gabe'a, kiedy "kobieta jego życia" wyliczała, przed kim będzie przysięgał, że nie sprawi Cami przykrości :)
    Yyyy..., dziwne. Camila woli CHŁOPAKA od KAWY?!
    Dobra, kończę, bo już zaczyna mi odwalać :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziuniu kochany! Tak bardzo kocham <333
    Dobra, a tak na wstęp... Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo przepraszam! Że tak dawno nie komentowałam twoich rozdziałów, a ty komentujesz moje na bierząco... Postaram się już być regularna! Po prostu... No, ogólnie zawalam wszystkie czytane opowiadania ... wybacz :(
    Co do rozdziału. Cudowny jak zawsze!
    Uwielbiam Cami, w tym opowiadaniu, uwielbiam Gabe'a. Są razem cudowni i jestem pewna, że już niedługo dziewczynie uda się Gabusia usidlić xD Niech się chłopak łudzi, że jest wolny jak ptak i te sprawy.
    Mówiłam już, że poprawiłaś mi strasznie humor tym rozdziałem? Nie mogę przestać się uśmiechać do monitora! Na prawdę wspaniale piszesz! Po prostu brak słów <3 Ale czuję, że się powtarzam. W sumie piszę to przy każdym rozdziale. Wybacz (proszę o to po raz kolejny) ale nie da się powiedzieć nic innego.
    Na następny czekam ze zniecierpliwieniem!
    Buziaki,
    Carmen E. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cami i Gabe - oni są rewelacyjni! xD bezpośredniość Camili mnie rozwala ;p ale to bardzo dobrze! niech walczy o faceta, którego kocha :) za to Gabriel cały czas taki zawzięty i nie daje się omotać :) ale mimo wszystko jest w nim trochę czułości, bo się tak ładnie zajął Camilą, zabrał ją do siebie, zrobił śniadanko i jeszcze jej mówi, że nie chce jej sprawić przykrości... ♥
    super to wszystko Ci wyszło: wspomnienia Cami, to jak krzyczała, że kocha Gabe'a nad życie, jak on nie omieszkał jej tego przypomnieć i jak ona mówiła mu, że będzie przysięgał jej miłość przed całym światem ^.^ po prostu rewelacyjne! :)
    Pozdrawiam,
    Periwinkle

    OdpowiedzUsuń
  6. Huhuhu, dopiero teraz się zorientowałam że dodałaś rozdział ^.^
    No to co, komentuje, przepraszam że z takim opóźnieniem.
    Camila i Gabriel ^.^
    Nie no oni są tacy że weź xD Tacy mrau zadziorni ^.^
    Francesce zaprosił Tomas na randkę ^.^
    ,,Jaki Romas'' rozwaliło mnie to a później zadarła się jej do ucha ^.^
    Hłe, hłe i powiedziała Cami do G że chce jego, myślałam że się posikam ^.^
    Kochani, KOCHANI ^.^
    całuję i czekam na next ;*
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hehe rozdzaił super. Camila mnie rozwala. Jak ja ją kocham w tym opowiadaniu i poza nim. Gabe też kocham. I Nine Dobrave XD
    Rozdział przecudny, wspaniały.
    Śmiałam się, gdy go czytałam.
    Życze weny.
    Sorry, że tak krótko, ale nie mam czasu, a chciałam skomentować.
    Pozdrawiam
    Anahi
    P.S. Zapraszam do siebie. Dodałam OP. Mma nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja uwielbiam tą moją Cami. Trochę mnie przypomina ( tak.. uwielbiam siebie * ta skromność* :D) szczerze mówiąc. Też jestem nieco wybuchowa, ale pięknych włosów Cami niestety nie posiadam. Och, szkoda.
    Oj Cami, Cami za dużo się wypiło, prawda? A Gabuś kochany nie wykorzystał jej tylko położył do swojego łóżka i dał aspirynę. Normalnie przez chwilę myślałam, że jest dżentelmenem. Naprawdę.
    Cami, moja droga nie poddawaj się! Uda Ci się jeszcze Gabriela usidlić, bo on widzi w Tobie coś niesamowitego, niezwykłego. Najwyraźniej lubi bezpośrednie :D
    Na serio, rozdział bardzo zabawny. Szczególnie wypowiedź naszej rudowłosej o przysiędze małżeńskiej. Ostatnie zdanie pokazuje nam, że nasza panna Torres zna swoją wartość ;) I dobrze !
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne, tylko kiedy next? :D :P

    OdpowiedzUsuń