Camila
Jak przez mgłę dochodziły do mnie dźwięki, które
świadczyły o tym, że dzień rozpoczął się już jakiś czas temu. Nie chciałam
otwierać oczu w obawie, że moje źrenice nie wytrzymałyby wpadającego do nich
światła. Nie bardzo pamiętam, co wydarzyło się tej nocy. Nawet nie byłam do końca
pewna, czy chcę to sobie przypominać. Wtuliłam twarz w poduszkę i
zmarszczyłam nos. Pachniała jakoś inaczej. Na pewno nie mną. Zaryzykowałam i
otworzyłam oczy, ignorując potężny ból głowy. Przeraziłam się. Leżałam w obcym
łóżku, które znajdowało się w obcej sypialni, która znajdowała się w obcym
domu. Z trwogą spojrzałam na krzesło, które się tutaj znajdowało i w wiszących
na nim spodniach, rozpoznałam swoje własne. Czy to możliwe, że w stanie
upojenia alkoholowego przespałam się z jakimś obleśnym facetem? Błagam,
błagam tylko nie to... Zrzuciłam z siebie kołdrę i z ulgą
stwierdziłam, że resztę garderoby mam dalej na sobie. Jednak nie było tak źle.
Skupiłam
się, jak tylko mogłam będąc w tym stanie, i starałam przypomnieć sobie, co
takiego wydarzyło się, gdy po koncercie poszliśmy całą paczką do pubu. No nie
do końca całą...
-Leon kazał cię
przeprosić. Źle się poczuł i musiał iść do domu. –oznajmił mi Gabe.
Pomyślałam, że to wielka szkoda, ale jeszcze będzie
niejedna okazja, żeby gdzieś razem wyjść.
-Gdzie Viola?
–spytała Fran.
Zaczęłam się za nią rozglądać.
-No... Yyy...
Cóż.
Spojrzałam krzywo na Gabriela. Coś wiedział i nie
chciał tego powiedzieć.
-No co?
–pospieszył go Tomas.
-Też jej nie
będzie. –powiedział zrezygnowany.
-Jak to?!
–wykrzyknęłyśmy z Fran. –Gadaj nam tu wszystko, co wiesz. –dodałam.
Leon sobie poszedł, bo musiał
się zastanowić nad czymś, a Viola
najprawdopodobniej poszła go szukać. Miałam wielką nadzieję, że go znalazła i
wyjaśnili sobie wszystko. I rzucili sobie w ramiona. I w końcu stwierdzili, że
nie mogą bez siebie żyć. I wszyscy będą teraz szczęśliwi. I zrobimy sobie
podwójny ślub! A jak Fran sobie kogoś znajdzie to będzie potrójny! Ta myśl
przywołała kolejne wspomnienie, które powoli wypływało na powierzchnię mojego
umysłu.
-Zaprosił mnie
na randkę! –Fran próbowała przekrzyczeć hałas, który panował w klubie.
-Kto?! –połowy
tego, co do mnie mówiła nie usłyszałam.
-Tomas!
-Jaki Romas?
-Tomas! TO-MAS! –krzyknęła mi
prosto do ucha.
Zaskoczyła mnie tym. Tomi cały
czas latał za Violą. Przez moment coś tam razem z Francescą próbowali
stworzyć, ale on nie mógł do końca zapomnieć o naszej przyjaciółce, a ona
była za bardzo zazdrosna. Cała ta sytuacja o mało nie rozwaliła dwóch
przyjaźni. Ich wspólnej oraz tej, która była pomiędzy Fran i Violettą...
Pamiętam, że gdy spojrzałam na moją przyjaciółkę, zauważyłam, że jest bardzo
podekscytowana tą propozycją. Udzieliło mi się to od niej i chyba zaczęłyśmy
skakać z radości. Potem wypiłyśmy za to kilka toastów. O kilka za dużo...
-Chyba masz już
dość. –powiedział Gabriel, chwytając mnie pod ramię, żebym się nie przewróciła.
-Jeszcze jeden
toaścik... –poprosiłam.
-Nie ma mowy.
Zabieram cię stąd. –był nieugięty. –Tomas, zajmij się Francescą. –rzucił
jeszcze do kolegi, gdy wychodziliśmy.
Przegrzebał
mi torebkę w poszukiwaniu kluczy, których nie znalazł. Pamiętam, że kazał mi
wysilić szare komórki i przypomnieć sobie, gdzie mogłam je dać. Uśmiechnęłam
się do niego głupkowato i krzycząc na całą ulicę, że nie mam bladego pojęcia,
gdzie mogą być, rzuciłam się mu na szyję tak gwałtownie, że o mało nas nie
przewróciłam. Później wrzeszczałam na całe gardło, że go kocham nad życie.
Dios mio! Naciągnęłam na głowę kołdrę.
Tego akurat mogłam sobie nie przypominać... Chyba się spalę ze wstydu, kiedy
będę musiała spojrzeć mu w oczy. W sumie to mogę zacząć go unikać.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Lekko wyjrzałam spod kołdry i jęknęłam. Jak
mogę go unikać, skoro to właśnie w jego sypialni jestem?
-Cześć rudzielcu.
Jak się czujesz? –podał mi dwie tabletki aspiryny i szklankę wody.
Posłałam mu wdzięczne spojrzenie. Szybko połknęłam
lekarstwo i opróżniłam szklankę zimnej cieczy.
-Pamiętasz
cokolwiek? –zaczął mi się bacznie przyglądać.
Niestety więcej niż bym chciała.
-Szczerze to nie
za bardzo. –skłamałam.
Postanowiłam udawać, że żyję w błogiej nieświadomości.
Chyba jest na tyle dobrze wychowany, że nie będzie mi tego wypominał.
Stwierdzi, że to było bez znaczenia, bo przecież byłam kompletnie pijana i nie
wiedziałam do końca, co mówię. Potem oboje zapomnimy o tej kompromitującej
sytuacji i będzie tak, jakby to nigdy się nie wydarzyło.
-Krzyczałaś, że
kochasz mnie nad życie. –uniósł jeden kącik ust.
Tak Camilo Torres, pora pozbyć się wszelkich złudzeń.
Gabriel Fernandez nie jest dżentelmenem. Skrzywiłam się, a on się zaśmiał.
-Nie przejmuj się
tym. Dużo kobiet mi to mówi. –puścił do mnie oczko.
Spochmurniałam jeszcze bardziej. Nie chciałam być dla
niego jedną z tych kobiet. Chciałam być dla niego tą jedyną kobietą.
-Zrobiłem tosty
francuskie na śniadanie. Dasz radę coś zjeść? –spytał z troską w głosie.
Poczułam miłe ciepło, które zaczęło oplatać moje serce.
Będzie mój. Musi być.
-Chyba tak.
-To czekam w kuchni.
Miałam
nadzieję, że utrzymam te tosty w żołądku, bo pachniały pięknie. Patrzyłam na
Gabe, który krzątał się po kuchni niczym Gordon Ramsay i nie mogłam
wyjść z podziwu. Z zachwytem przyglądałam się grze jego mięśni, których
zarys był widoczny spod obcisłej koszulki. Był idealny. Wysoki, przystojny,
wysportowany, potrafi tańczyć, gotować. A te jego oczy... A ten łobuzerski
uśmiech...
-Wolisz herbatę
czy kawę?
-Wolę ciebie.
O nie... Powiedziałam to na głos. W sumie może to
wcale nie takie złe, że prosto z mostu mówię mu o tym, co czuję? W końcu chcę z
nim być. Być tak na zawsze. Widzę, że on się przed tym broni, że wcale tego nie
chce. I może powinnam po cichu obmyślać plan usidlenia go, ale wiem, że jest z
tych facetów, którzy nie lubią gierek, mataczenia i knucia czegoś za ich
plecami. Wydaje mi się, że ta moja bezpośredniość go intryguje, a to, że jestem
inna niż wszystkie kobiety, które do tej pory poznał, przyciąga go do mnie jak
ogień ćmę.
-Cami...
–spoważniał. –To bardzo miłe, że tak na ciebie działam.
Gdy ujął moją dłoń, serce mi podskoczyło. Miał zimne
palce, ale mimo to poczułam ciepło, które zaczęło podróż po moim śródręczu i
torowało sobie drogę do łokcia.
-Bardzo cię lubię.
Nie chciałbym sprawić ci przykrości.
-Nie sprawisz.
Przecież przysięgniesz przed Bogiem, księdzem, całą moją rodziną i swoją też, i
przed wszystkimi naszymi przyjaciółmi i wrogami, którzy będą chcieli nas
zniszczyć, że będziesz mnie kochał do końca swojego życia i zrobisz wszystko,
absolutnie wszystko, żebym była najszczęśliwszą kobietą w całej Drodze
Mlecznej.
Jego śmiech rozniósł się po kuchni i odbił od wszystkich
znajdujących się w niej szafek.
-Jesteś
niemożliwa. –pocałował mnie w nadgarstek.
Jestem kobietą twojego życia, Skarbie.
Nawet nie wiesz ile na to czekałam!
OdpowiedzUsuńAle jak zwykle się opłaciło;)
Kocham wątek Camila i Gabe ♥
Bardzo oryginalnie go stworzyłaś!
Uwielbiam bezpośredniość Cami. Po prostu mówi to co myśli. Ja mam bardzo podobnie. Niestety też czasem mówie zbyt wiele.
Najlepsze jest to, że Camila wie, że podoba się Gabe'owi. On chyba też wie, że ona wie.
Rewelacyjny pomysł na napisanie: Cami wspominająca poprzednią noc.
Tylko mam do Ciebie jedno pytanko: mamy rozumieć, że Cami w końcu spała z Gabem?
Buziaki ;*
Hania
nie, on się po prostu nią zaopiekował i wziął do siebie, bo nie mógł znaleźć jej kluczy od domu ;)
Usuńpozdrawiam
Wielkie dzięki za szybkoą odpowiedź. Tak myślałam, ale nie byłam pewna. Po prostu po Gabrielu, tak samo jak i po Camili, nie wiadomo czego się spodziewać :)
UsuńHahaha Cami, Cami ;D Ale ja ją kocham w Twoim wydaniu!
OdpowiedzUsuńGabe nie masz się co bronić, tak czy siak ożenisz się z Camilą. Ale ten rozdział pozytywny. Cały czas szczerzyłam się do komputera albo śmiałam. Uwielbiam połączenie Gabriela i Cami serio! ;)
No i proszę, czyli jednak będzie potrójny ślub, bo najwyraźniej Fran chwile po przemyśleniach Cami kogoś sobie znalazła. Niestety panna Torres będzie musiała się przyzwyczaić, że jej przyszły mąż nie jest dżentelmenem. ;) Skoro od razu jej to powiedział to musiało mu to wyznanie sprawić radość.
"Wolę ciebie" już to mnie powaliło, a jej ostatnie wyznanie hahaha nie no ona jest the best! ;) Ostatnią linijkę też mogła wypowiedzieć a głos. ;D
Jejku Tinkerbell kocham Ciebie i Twoje opowiadanie! Jesteś niesamowita! Trzymaj się tam u siebie, miej dużo weny i... no wiesz... zachwyć nasz swoim następnym cudem, na którego czekam z niecierpliwością ;**
Huehue. To dziwne, ale przy poprzednim rozdziale płakałam, a teraz nie mogę przestać się śmiać :)
OdpowiedzUsuńJuż wyobrażam sobie minę Gabe'a, kiedy "kobieta jego życia" wyliczała, przed kim będzie przysięgał, że nie sprawi Cami przykrości :)
Yyyy..., dziwne. Camila woli CHŁOPAKA od KAWY?!
Dobra, kończę, bo już zaczyna mi odwalać :P
Boziuniu kochany! Tak bardzo kocham <333
OdpowiedzUsuńDobra, a tak na wstęp... Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo przepraszam! Że tak dawno nie komentowałam twoich rozdziałów, a ty komentujesz moje na bierząco... Postaram się już być regularna! Po prostu... No, ogólnie zawalam wszystkie czytane opowiadania ... wybacz :(
Co do rozdziału. Cudowny jak zawsze!
Uwielbiam Cami, w tym opowiadaniu, uwielbiam Gabe'a. Są razem cudowni i jestem pewna, że już niedługo dziewczynie uda się Gabusia usidlić xD Niech się chłopak łudzi, że jest wolny jak ptak i te sprawy.
Mówiłam już, że poprawiłaś mi strasznie humor tym rozdziałem? Nie mogę przestać się uśmiechać do monitora! Na prawdę wspaniale piszesz! Po prostu brak słów <3 Ale czuję, że się powtarzam. W sumie piszę to przy każdym rozdziale. Wybacz (proszę o to po raz kolejny) ale nie da się powiedzieć nic innego.
Na następny czekam ze zniecierpliwieniem!
Buziaki,
Carmen E. :*
Cami i Gabe - oni są rewelacyjni! xD bezpośredniość Camili mnie rozwala ;p ale to bardzo dobrze! niech walczy o faceta, którego kocha :) za to Gabriel cały czas taki zawzięty i nie daje się omotać :) ale mimo wszystko jest w nim trochę czułości, bo się tak ładnie zajął Camilą, zabrał ją do siebie, zrobił śniadanko i jeszcze jej mówi, że nie chce jej sprawić przykrości... ♥
OdpowiedzUsuńsuper to wszystko Ci wyszło: wspomnienia Cami, to jak krzyczała, że kocha Gabe'a nad życie, jak on nie omieszkał jej tego przypomnieć i jak ona mówiła mu, że będzie przysięgał jej miłość przed całym światem ^.^ po prostu rewelacyjne! :)
Pozdrawiam,
Periwinkle
Huhuhu, dopiero teraz się zorientowałam że dodałaś rozdział ^.^
OdpowiedzUsuńNo to co, komentuje, przepraszam że z takim opóźnieniem.
Camila i Gabriel ^.^
Nie no oni są tacy że weź xD Tacy mrau zadziorni ^.^
Francesce zaprosił Tomas na randkę ^.^
,,Jaki Romas'' rozwaliło mnie to a później zadarła się jej do ucha ^.^
Hłe, hłe i powiedziała Cami do G że chce jego, myślałam że się posikam ^.^
Kochani, KOCHANI ^.^
całuję i czekam na next ;*
MARCELA *.*
Hehe rozdzaił super. Camila mnie rozwala. Jak ja ją kocham w tym opowiadaniu i poza nim. Gabe też kocham. I Nine Dobrave XD
OdpowiedzUsuńRozdział przecudny, wspaniały.
Śmiałam się, gdy go czytałam.
Życze weny.
Sorry, że tak krótko, ale nie mam czasu, a chciałam skomentować.
Pozdrawiam
Anahi
P.S. Zapraszam do siebie. Dodałam OP. Mma nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad ;)
Jak ja uwielbiam tą moją Cami. Trochę mnie przypomina ( tak.. uwielbiam siebie * ta skromność* :D) szczerze mówiąc. Też jestem nieco wybuchowa, ale pięknych włosów Cami niestety nie posiadam. Och, szkoda.
OdpowiedzUsuńOj Cami, Cami za dużo się wypiło, prawda? A Gabuś kochany nie wykorzystał jej tylko położył do swojego łóżka i dał aspirynę. Normalnie przez chwilę myślałam, że jest dżentelmenem. Naprawdę.
Cami, moja droga nie poddawaj się! Uda Ci się jeszcze Gabriela usidlić, bo on widzi w Tobie coś niesamowitego, niezwykłego. Najwyraźniej lubi bezpośrednie :D
Na serio, rozdział bardzo zabawny. Szczególnie wypowiedź naszej rudowłosej o przysiędze małżeńskiej. Ostatnie zdanie pokazuje nam, że nasza panna Torres zna swoją wartość ;) I dobrze !
Pozdrawiam serdecznie :*
Świetne, tylko kiedy next? :D :P
OdpowiedzUsuń