Lara
Stałam
przed jego domem i z uporem maniaka wciskałam dzwonek, czując się jak jakiś
wirtuoz. Rozkręcałam się coraz bardziej, tworząc dziwną melodię, która
obudziłaby chyba umarłego, kiedy w końcu mi otworzył. Popatrzyłam na niego
i wyszczerzyłam zęby w promiennym uśmiechu. Wyglądał uroczo ze
zmierzwionymi włosami i zaspanymi oczami. Rzuciłam mu przeciągłe „cześć”
i wyminęłam go w drzwiach. Skierowałam się do kuchni i położyłam na stole
mojego laptopa. Zaczęłam szukać czystego kubka, w którym mogłabym zrobić sobie
kawy, ale takiego nie znalazłam. Ktoś tu chyba dawno nie zmywał.
-Naprawdę tak
ciężko jest umyć kubek?
-Hmm? –podrapał
się po głowie i usiadł przy stole.
Westchnęłam. Chyba się jeszcze nie dobudził. Podwinęłam
rękawy i wzięłam się za ogarnianie zlewu.
-Nie masz za co
dziękować. –odwróciłam się i na niego spojrzałam.
Zachichotałam. Leon cicho pochrapywał z głową ułożoną na
stole. Uderzyłam kubkami w blat. Myślałam, że spadnie z krzesła, gdy
gwałtownie się wyprostował. Stłumiłam śmiech i zaczęłam robić nam kawę.
-Lara? –popatrzył
na mnie zdezorientowany. –Która godzina?
-Szósta
trzydzieści cztery. –odparłam spokojnie i wzięłam się za ubijanie jajek na
omlety.
-Która? Kobieto
chcesz mnie zabić? –przejechał ręką po włosach jeszcze bardziej je mierzwiąc.
-Myślałam, że się
stęskniłeś. –zrobiłam skruszoną minę.
Podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Pewnie, że się
stęskniłem. –uśmiechnął się.
Przy śniadaniu opowiadałam mu o spływie kajakowym, na
który pojechałam z bratem. Pierwszy raz byłam na czymś takim i ogromnie mi się
to spodobało. Nigdy nie zapomnę tych wszystkich emocji, które uwolniły pokłady
adrenaliny, porównywalne z tymi, które towarzyszą mi, gdy jeżdżę na motorze. Na
początku w ogóle nie mogłam zmusić mojego czerwonego kajaku, do skręcania w
stronę, w którą chciałam płynąć. Uparł się, że będzie robił dokładnie
odwrotnie. Kiedy w końcu udało mi się nad nim zapanować, z radości zaczęłam
klaskać w dłonie i kiwać się na boki, co skończyło się wywróceniem kajaku i
kąpielą w zimnej wodzie. Całe szczęście, że umiem pływać. Najbardziej
podobały mi się odcinki, w których rzeka ostro meandrowała, nurt był
szybki, a po drodze trzeba było uważać na drzewa i wystające kamienie.
Spokojniejsze momenty też miały swój urok. Mogłam się wtedy porozglądać i
podziwiać faunę i florę, która otaczała mnie z każdej strony.
-Ależ ci
zazdroszczę. –powiedział Leon, przeglądając zdjęcia, które miałam na laptopie.
–To musiało być niesamowite przeżycie.
-Było.
–uśmiechnęłam się do niego ciepło. –A co tutaj się działo, kiedy fotografowałam
ważki?
-W sumie to nic
takiego. Byłem na koncercie Camili. Violetta mnie pocałowała. Przedstawienie
odniosło ogromny sukces. Napisali o nim nawet w lokalnej gazecie.
-To gratulacje!
Zaraz, zaraz. Wróć.
-Violetta cię
pocałowała? –wytrzeszczyłam ze zdziwienia oczy. –I mówisz, że nic się nie
dzieje?
Leon opowiedział mi po kolei,
co wydarzyło się po koncercie Rudej. Ucieszyłam się, że w końcu do czegoś
między nimi doszło, ale on wzruszył tylko ramionami i stwierdził, że Viola
zrobiła to tylko dlatego, że zrobiło jej się go żal. Myślałam, że go uderzę.
Czy on naprawdę nie widzi tego, że znowu ich do siebie ciągnie, jak
różnoimienne bieguny magnesów?
-Leon, ty ją
kochasz.
-I co z tego?
–powiedział poirytowany. –Jest z tym... –zacisnął zęby.
Zadzwonił dzwonek.
-Otwórz. Idę się
odlać.
Pokręciłam głową zrezygnowana. Jeśli będzie tak uparty, to
ją straci. Znowu. Z drugiej strony nie dziwie mu się, że nie chciał robić sobie
kolejny raz niepotrzebnych nadziei. Pewnie bał się, że Violetta znowu nie
będzie umiała się zdecydować, a ile można się starać i walczyć? Tym bardziej,
że kiedy ostatnim razem dawał z siebie wszystko, co najlepsze został na
lodzie... Podeszłam do drzwi i zamaszyście je otworzyłam. W jej brązowych
oczach dostrzegłam rozterkę.
-Ja...
przepraszam... –zaczęła się jąkać. –Nie chciałam przeszkadzać.
-Nie
przeszkadzasz. –uśmiechnęłam się do niej zachęcająco. –Proszę wchodź.
-Nie... Lepiej
nie... –odwróciła się na pięcie i uciekła.
-Violetta!
–krzyknęłam za nią, ale mnie zignorowała.
Zesztywniałam. Jest wcześnie rano. Gdy mnie zobaczyła
musiała pomyśleć, że spędziłam z Leonem noc. Nic dziwnego, że tak
zareagowała. Muszę z nią koniecznie porozmawiać.
-Kto to był?
–spytał Leon, kiedy zamykałam drzwi.
-Domokrążcy.
–zbyłam go. -Muszę iść.
-Już?
-Przypomniało mi
się, że mam coś do załatwienia.
Pocałowałam go w policzek i wyszłam.
Bałam
się, że mi nie otworzy i nie będzie chciała mnie wysłuchać. Wiem, że nie
powinnam się wtrącać i że gdyby Leon się o tym dowiedział, to by mnie
ukatrupił, ale nie mogłam stać bezczynnie i patrzeć, jak oboje są
nieszczęśliwi, bo nie umieją się ze sobą dogadać. Miałam już sobie iść, kiedy
zobaczyłam ją w drzwiach.
-Chciałam pogadać.
Mogę wejść?
Z niechęcią wpuściła mnie do środka. Spojrzałam na nią.
Chyba płakała.
-Chcesz mi
powiedzieć, że mam się odczepić od twojego mężczyzny.
To nie było pytanie tylko stwierdzenie. Zaczynała mnie
wkurzać. Nie zna mnie, a od razu posądza o jakieś złe intencje. Czasami się
zastanawiam, co takiego widzi w niej Leon. Nie zaproponowała mi, żebym usiadła,
ale i tak to zrobiłam. Spojrzała na mnie z ukosa i zacisnęła wargi. No tak... W
jej mniemaniu byłam rywalką.
-Może też
usiądziesz? Nie zamierzam szybko skończyć.
Westchnęła, ale mnie posłuchała.
Zaczęłam
jej opowiadać o tym, jak Leon się czuł, kiedy z nim zerwała. Mówiłam, jak ciężko
było mu wstawać każdego dnia z myślą, że jej nie zobaczy, nie usłyszy, że już
razem z nią nie zaśpiewa. Jak cały czas przesiadywał w swoim pokoju, nie
chcąc nikogo widzieć. Opowiadałam o tym, jak zamknął się w sobie i nie chciał
niczyjej pomocy. Jak w motocrossie szukał ucieczki od uczuć, z którymi nie
umiał sobie poradzić. I jak powoli zaczął się otwierać przede mną. Powiedziałam
jej, że się zaprzyjaźniliśmy, ale to nigdy nie była miłość.
-Nie jesteście
razem? –spojrzała na mnie zaszklonymi oczyma.
-Nie.
-Lara ja...
Zaczęła mnie przepraszać za
swoje zachowanie. Powiedziała, że chciała się zobaczyć z Leonem i
porozmawiać o nich. Chciała wiedzieć, czy jeszcze coś dla niego znaczy, a kiedy
zobaczyła mnie w drzwiach, załamała się.
-Na początku
chciało mi się płakać, a później się wściekłam. Byłam zazdrosna... –mówiła
pełnym emocji głosem.
Było mi jej żal. Była taka zagubiona. Widać było, że
niczego tak nie żałuje, jak tego, że go zostawiła. Każdy popełnia błędy w swoim
życiu, ale ten mógł ją kosztować szczęście.
-Posłuchaj mnie.
–podeszłam do niej i chwyciłam za ramiona. –Leon nie może się dowiedzieć o
naszej rozmowie, bo by mnie zabił, rozumiesz?
Pokiwała głową.
-On cię kocha.
–zauważyłam, że wstrzymała oddech. –Nie spieprz tego tym razem.
To jest niesamowite.
OdpowiedzUsuńRzadko można spotkać ciekawą Leonettę, a u Ciebie taka jest.
To Ty powinnaś zająć się pisaniem Violetta 3, bo gwarantuję każdemu, że byłoby to dużo lepsze.
Lara jest świetna, od zawsze ją bardzo lubiłam. Nie chce stresować przyjaciela problemami i sama chce je rozzwiązywać.
Viola musiała się paskudnie poczuć. Aż czułam to co ona. Wszystko dzięki Tobie. Jesteś niebywała. Sprawiasz, że zwykłe zdanke wyraża tak wiele.
Bardzo Cię podziwiam, jesteś wspaniała.
Jeżeli znalazłabyś czas, to wiesz... zależy mi na Twojej szczerej opinii. Na serio :D
por-que-soy-asi.blogspot.com
Bardzo Cię podziwiam tak jak Każdy ♥
Hania
Lara ratuje Leonowi tyłek, Violka jest zazdrosna, a Pan MegaPrzystojny ma zmierzwione włosy. I jak tu Cię nie kochać, Dzwoneczku? :*
OdpowiedzUsuńNa Twojego bloga wpadłam po raz pierwszy już baaardzo dawno, chyba około drugiego-trzeciego rozdziału, ale zawsze, zawsze jak zaczynam pisać jakiekolwiek komentarze, ktoś wtrąca swój nos do mojego królestwa i przerywa mi bazgranie recenzji. Oczywiście od razu ten niepożądany "ktoś" jest zabijany wzrokiem.
Ale ja nie o tym.
Podziwiam Twój zupełnie odmienny pomysł na historię Violetty i jej paczki. Tylko mi szkoda Diega, który podnosi swoje silne łapki na Vilu. Mam nadzieję, że nie będę musiała czytać o mordobiciu, jak Leon dowie się co Dieguś robił jego ukochanej.
Szczerość Cami i zagubienie Gaba jest również czymś odmienny. "Przecież przysięgniesz przed Bogiem (...), że mnie kochasz i zrobisz wszystko (...), żebym była najszczęśliwszą kobietą w całej Drodze Mlecznej" to zdanie zbiło mnie z nóg. Nigdy nie spotkałam się z aż taką bezpośredniością, ale jestem za.
A Fran i Tomas? Może wreszcie ten romantyczny Hiszpan posmakuje odwzajemnianej miłości?
Agus i Philip. Philip i Agus. Tak uroczo się zabijają. Idealnie sprawdzi się tutaj przysłowie "kto się czubi, ten się lubi". On też jest przeuroczy, już w ogóle ostatni rozdział jak opowiadał o swojej skrzypaczce. Ah...
Chyba napisałam wszystko co chciałam, ale i tak pewnie coś pominęłam. I przepraszam za tak poplątany komentarz, ale trudno zebrać myśli w przedświątecznym zgiełku :*
CZEEEEEŚĆ :D
OdpowiedzUsuńBoże, uwielbiam Leonettę, są świetni! Ale tylko w tym opowiadaniu, niestety... A Lara jest cudowna. Po prostu brak słów. Mam nadzieję, że znajdziesz jej kogoś fajnego. Wiesz jakaś miłość życia, czy coś. Byłoby fajnie :)
Violka oczywiście wybuchowa, ale chyba każda dziewczyna by była zazdrosna. Ja bym była :D Ogólnie rozdział, jak każdy, cudowny. Uwielbiam to, jak piszesz i to, co piszesz. Niesamowicie *.*
Czekam na następny rozdział!
Buziaki,
Carmen E.
Dzwoneczku mój kochany.
OdpowiedzUsuńPowinnam dostać dożywotni zakaz czytania tego bloga, za karę, że dopiero teraz tu zajrzałam. A powinnam od razu, kiedy tylko Sara cię zareklamowała, przeczytać od deski do deski, bo warto. Naprawdę warto. Szkoda, że przekonałam się o tym tak późno.
Taki talent jak twój należy dawkować, bardzo bałam się, że za szybko się skończy, i próbowałam przystopować w czytaniu. Ale to jest jak z czekoladą, której jednego dnia bierzesz kostkę, drugiego dnia też, a trzeciego nie możesz się powstrzymać i pochłaniasz całą resztę. Tak było, na pierwszy raz osiem rozdziałów, potem znów osiem, a dziś doszłam do końca, zachwycając się każdym słowem.
Powinnam napisać całą litanię o tym, co tu uwielbiam, ale nie starczyłoby mi czasu do jutra. Uwielbiam Agus, o co nigdy bym się nie podejrzewała, jako że mała kuzynka Tomaszka nigdy nie należała do obiektów moich zainteresowań. Uwielbiam Camilę, jej zdecydowanie, to cudownie ironiczne podejście do pewnych spraw. Uwielbiam Leóna i Violettę, których związek jest u większości tak boleśnie przecukrowany, że aż boli. Uwielbiam Larę, która jest jeszcze bardziej ludzka, jeszcze bardziej sympatyczna niż gdziekolwiek. Uwielbiam Philipa i uwielbiam Gabe'a, uwielbiam wreszcie - tak dotąd znienawidzoną - Tomescę, czy jak kto woli, Fran...omasa? Dziwnie to brzmi, a u ciebie uśmiecham się, czytając o tej parze.
Uwielbiam twoje poczucie humoru, które wiele razy zwalało mnie z nóg, nawet jeśli siedziałam. Uwielbiam twój styl pisania, który jest dojrzały, nawet bardzo, ale nie ma taniej, nachalnej filozofii, wciśniętej na siłę.
Naprawdę się cieszę, że trafiłam na tego bloga, który zajmie szczególne miejsce w moim sercu. Bo jego wyjątkowość polega i na tym, że jest kompletny. Zwykle kiedy czytam czyjeś wypociny, co jakiś czas chętnie poprawiłabym jakieś zdanie, coś dodała, coś zmieniła (takie zboczenie zawodowe). A u ciebie - nic. Jest świetnie tak, jak jest. I nie zmieniaj nic, proszę, bo... bo nie wiem co. Bo Tears się wzruszyła, a to - uwierz - nie lada osiągnięcie.
Ściskam cię i całuję, życzę wesołych świąt i dużo, dużo weny.
Jak ty to robisz,że każdy twój następny rozdział jest jeszcze lepszy od poprzedniego ?
OdpowiedzUsuńNigdy, nie czytałam tak dobrego opowiadania o Violettcie. Po prostu genialne. Warto jest czekać tydzień,aż dodasz kolejny rozdział, wynagradzasz nim całe to tygodniowe oczekiwanie <3
A co do treści to po prostu uwielbiam Larę ! Jest, jak siostra dla Leona.
Mam nadzieję,że już nic nie stanie na przeszkodzie temu,żeby Violetta i Leon w końcu wyznali sobie prawdziwe uczucia. Ależ to będzie piękna scena ! Jeszcze jak ty ją napiszesz..O matko nie mogę się doczekać <3
Życzę dalszej weny ! No i oczywiście WESOŁYCH ŚWIĄT ! <3
Wreszcie udało mi się skomentować na czas. Sukces? Wydaje mi się, że tak. No dobra, przejdę do rozdziału, nie chcę Cię w końcu zanudzić na śmierć ;)
OdpowiedzUsuńCzytając Twoje rozdziały chwytam się za głowę i staram się pojąć, jak można pisać tak świetnie, a zarazem tak po 'swojsku'. Bardzo przyjemnie się to czyta. Twoja historia potrafi wzruszyć do łez, a czasami rozśmieszyć. Mieszasz losy różnych bohaterów, nie skupiając się jedynie na tak popularnej na blogach Leonettcie, wprowadzasz również nowe, bardzo ciekawe postacie ( Philip, Gabe)
Lubie to, że u Ciebie Lara jest normalną, ciepłą osobą. Nie jest tu przedstawiana jako psychopatka próbująca rozdzielić Leona i Violettę. Tak, na większości blogów o tematyce Leonetty, Lara nie jest pozytywną postacią. A tutaj jest świetna :) Taka, jaką ją sobie zawsze wyobrażałam, wesoła, zabawna i potrafiąca postawić na swoim. Prawdziwa przyjaciółka :)
To by było na tyle. Pozdrawiam serdecznie i życzę bardzo bardzo wesołych świąt :*
Lara jest fantastyczna i strasznie pozytywna :) She's the best friend ever! Tak bardzo jej zależy na szczęściu Leona i Violetty i zrobi wszystko, żeby im się w końcu udało :) I dobrze, bo oni przeszli tak wiele, że potrzebny jest im taki dobry duszek, który troszkę im pomoże i wesprze dobrą radą :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Periwinkle ;)
Jejku! To było cudnee! Naprawdę, to świetnie, że Lara poszła pogadać z Violą. One się powinny zaprzyjaźnić! Nie wtryniam się do twojego genialnego opowiadania, to tylko taka malutka sugestia :D Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam, ale mój leń mnie bardzo, ale to bardzo ogranicza :/ Dziś krótko (znowu), bo nie mam zbytnio czasu :( Jak zwykle, cierpliwa czekam na nexcik :D Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńWow, jesteś niesamowita
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Larą, ale na twoim blogu ją uwielbiam
Lara chce by Viola była z Leonem to takie, takie wspaniałe ;D
Czekam na następny rozdział :D
Dotarłam jak zwykle spóźniona.
OdpowiedzUsuńPozostało mi jedynie przeprosić.
Ostatnio jakoś brakuje mi na wszystko czasu.
Wybacz.
Rozdział? Jak zawsze u ciebie - niesamowity.
Mogłabyś zdradzić,kiedy planujesz dodać kolejny rozdział ? ;d
OdpowiedzUsuńOczywiście. Jeśli Leon i Violetta sobie nie pomogą, to kto im pomoże? A no Lara. Jedyna w tej chwili mądra osoba, która myśli racjonalnie i wie, co i jak. Dobrze, że Leon ma taką przyjaciółkę, powinien ją całować po rękach, bo nie każda na miejscu Lary, pobiegłaby za Violettą i powiedziała, jaka jest prawda. A tu proszę. Lara, to naprawdę bardzo fajna dziewczyna i mam nadzieję, że w jej życiu pojawi się ktoś kto ją pokocha. Bo kto jak kto, ale ona na miłość zasługuje. Lara, dobrze powiedziała Violi, niech ona teraz tego nie spieprzy. Bo to może być jej ostatnia szansa. Kolejnej takiej od losu już nie dostanie. Niech walczy o Leona. Niech mu pokaże, że go kocha i tylko on się dla niej liczy!
OdpowiedzUsuńA przede wszystkim, niech ona do jasnej ciasnej, zerwie z Diego!