Philip
Zakochałem się. Świadomość tego
dociera do mnie ślimaczym tempem. Stoję na środku sceny i patrzę w jej
czekoladowe oczy, które od samego początku tak mnie urzekły. Przed chwilą
skończyliśmy śpiewać i teraz mamy zatańczyć walca angielskiego, którego tyle
dni ćwiczyliśmy na zajęciach u Gabriela. Zakochałem się, a wcale nie miałem
takiego zamiaru. Przecież chłopcy w moim wieku nie robią czegoś takiego. Oni
prześcigają się w wyrywaniu lasek i przechwalaniu swoimi łóżkowymi
podbojami, które w większości są wyssane z palca. Oni grają po nocach w gry
komputerowe, przeklinając, gdy jakiś noob ich zabije. Oni podpalają pierwsze
papierosy i rzygają gdzieś po krzakach, bo upili się dwoma piwami. A ja stoję
tutaj, jak uderzony obuchem, czując coś, o czym nie miałem w ogóle pojęcia.
To wcale nie jest miłe uczucie.
Nie unoszę się nad ziemią, wokół nie grają harfy, z nieba nie spada deszcz
czerwonych serduszek, a w brzuchu motyle nie trzepoczą mi swoimi kolorowymi
skrzydełkami. Gloria musiała coś równo popierniczyć. To, co czuję to niepokój
i narastające napięcie, bo przecież ona wcale nie musi czuć do mnie tego
samego. W sumie to ona nawet mnie nie lubi, więc o miłości nie ma nawet co
gadać. Ta myśl jest tak bolesna, że gdybym był sam, zacząłbym krzyczeć.
Popatrzyłem na nią i chciało mi
się śmiać z samego siebie. To doprawdy niemożliwe, że ta mała, wredna osóbka
zrobiła mi dziurę w klatce piersiowej i bezczelnie wlazła do mojego serca,
które teraz razem z krwią, pompuje ją do mojego krwiobiegu. Każda moja komórka,
oprócz tlenu, dostaje jej zapach, dźwięk jej głosu i czekoladowy kolor jej
oczu. Jestem cały nią wypełniony i to mnie strasznie przeraża.
-Raz, dwa, trzy...
–cicho liczy kroki, żeby ich nie pomylić.
Wirujemy razem w tańcu, a potem ona delikatnie się do mnie
przytula. To znak, że przedstawienie dobiega końca. Wzmacniam uścisk i tulę ją
do siebie tak mocno, że czuję jak jej serce uderza o moje płuca. Słyszę w tle
głośne brawa i okrzyki zachwytu. Nasz występ się spodobał, nie ma co do tego
żadnych wątpliwości. Jednak nikt ze zgromadzonych tam osób, nie zdaje sobie
sprawy z tego, co tak naprawdę wydarzyło się na deskach teatru. Zakochałem się
i przeraźliwie się tego uczucia obawiam.
Publiczność domaga się bisu, więc jeszcze raz wykonujemy
końcową piosenkę. Wydaję mi się, że śpiewam coś zupełnie innego. Tym razem
wychodzi to prosto z mięśnia, który bije mi pod żebrami. Daję z siebie wszystko
i mam nadzieję, że ona to widzi. Widzi, że każde słowo, każdy dźwięk, który
wydobywa się z moich strun głosowych, jest tylko dla niej. Znowu się
przytulamy, a potem patrzymy sobie w oczy. I wiem, że będzie na mnie wściekła,
ale mało mnie to obchodzi. Pochylam się i lekko muskam jej usta. To takie
magiczne uczucie. Wszystko wokół cichnie i czuję się tak, jakbyśmy byli sami na
scenie. Ciepło jej warg grzeje mnie od środka. Właśnie znalazłem swoją
definicję szczęścia. Ma kolor jej oczu, tą samą długość włosów, tyle samo
centymetrów w talii i nosi jej imię. Wiem, że gdyby teraz nastąpił koniec
świata, umarłbym szczęśliwy.
Myślałem,
że dostanę od niej z liścia, ale nic takiego się nie wydarzyło. Prawdopodobnie
nie chciała robić sceny przy takim tłumie. Gdy się od siebie odsunęliśmy,
odwróciła się do widowni i z uśmiechem ukłoniła. Kurtyna opadła, a ja jak
kretyn stałem i gapiłem się na Agus. Dałbym się pokroić, sprzedałbym obie
nerki i płuco, żeby wiedzieć o czym teraz myśli i co czuła, gdy ją
pocałowałem. Nie było dane mi jej o to zapytać.
-Aguuuus kochana!
–Gloria rzuciła się jej na szyję. –Poszło wam świeeeetnie!
Z Agus przerzuciła się na mnie i o mało, co mnie nie
udusiła.
-A ten pocałunek!
Cud, miód, orzeszki! –zaklaskała w dłonie i obdarowała nas promiennym
uśmiechem.
Spojrzałem na moją skrzypaczkę. Na niej mój pocałunek nie
wywarł takiego wrażenia, jak na jej przyjaciółce.
-Możemy pogadać?
–spytałem.
Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo za kulisami pojawili się
nasi nauczyciele i zaczęli nam gratulować. Mówili, jacy to są z nas dumni i tak
dalej. Nie chciało mi się ich słuchać. Chciałem porozmawiać z Agus... Ale mi ją
ukradli.
-Agus! To było meraviglioso! –jakaś kobieta, która
przyszła z jej kuzynem, objęła ją.
-Dziękuję ci Fran.
-Trzeba uczcić
twój sukces! Zabieramy cię na lody! –powiedział Tomas.
I tyle ją widziałem.
Poszedłem
pod jej dom i stałem tam, jak jakiś żałosny Romeo. Miałem nadzieję,
że zaraz wróci i będziemy mogli porozmawiać. Tylko co jej powiem? No
siema mała. Jest taka sprawa, zakochałem się w tobie i może byśmy się zeszli? Usiadłem
na schodkach przed jej drzwiami wejściowymi i podparłem rękoma głowę. Jak
mogłem się zakochać? Przecież w ogóle jej nie znam. Nie wiem, co lubi
robić w wolnym czasie, jakie filmy ogląda, ile słodzi, czy woli kawę, czy
herbatę, jaki jest jej ulubiony kolor... Wiem tylko, że jest perfekcjonistką,
aż do przesady. Może nie jeść, nie pić, nie oddychać, ale jeżeli się czegoś
podejmie, to musi to być idealne. Wiem, że nie przepada za mną. Wkurzam ją
niemiłosiernie i rzadko potrafi do mnie coś powiedzieć bez sarkazmu. No i nie
działa na nią mój urok osobisty, co jest dla mnie czymś nowym.
-Co tutaj robisz?
Powoli się podniosłem i do niej podszedłem. Przypatrywała
mi się z zaciekawieniem.
Cześć Agus. Kocham cię. Bądź moją Julią.
-Chciałem ci
pogratulować występu.
-Obojgu nam dobrze
poszło. –minęła mnie i wsadziła klucz do zamka.
-Myślałem, że
poszliście z Tomasem i tą...
-Francescą.
-Właśnie... Z
Francescą, na lody. –zacząłem się kiwać na piętach.
-Byliśmy. Tomas
poszedł ją odprowadzić. Może wejdziesz na herbatę?
Oczywiście!
-Nie chciałbym
przeszkadzać...
-Nie będziesz.
–uśmiechnęła się.
Zaprosiła mnie do
kuchni. Usiadłem przy małym stole, który znajdował się przy oknie. Agus nalała
wody do czajnika i postawiła go na piecyku. Z szafki nad zlewem wyciągnęła dwa
kubki. Jeden był w pomarańczowo-zielone paski, a drugi miał narysowanego kota.
-Chcesz owocową
czy zwykłą? –spytała.
-A ty jaką
będziesz pić?
-Owocową.
-To też taką
poproszę.
Wrzuciła torebki do kubków i czekała, aż zagotuje się
woda.
-Myślałem, że
będziesz na mnie zła. –zacząłem niepewnie.
-Zła? –spojrzała
na mnie zdziwiona. –Dlaczego?
-Pocałowałem cię.
Czajnik właśnie głośno zaczął gwizdać. Agus lekko się
wzdrygnęła. Zalała torebki i podała mi kubek z kotem.
-Słodzisz?
-Nie. A ty?
-Też nie.
No proszę. Jednak łączy nas nie tylko muzyka. Może nie
jesteśmy aż tak beznadziejnym przypadkiem, jak mi się wydawało. Może, kiedy się
bliżej poznamy, spojrzy na mnie inaczej. Może też się zakocha. W końcu oprócz
tych wszystkich wad, które ją denerwują, mam też jakieś zalety.
-Ten pocałunek...
–jeździła palcem po brzegu kubka. -...W sumie nawet fajnie to wyszło. Ludziom
się podobało. Takie, wiesz... Idealne zakończenie przedstawienia. Sam
widziałeś, jak publiczność głośno nas oklaskiwała. Jestem taka podekscytowana!
Tak się bałam, że coś pomieszam, a wyszło genialnie. –uśmiechnęła się do mnie.
Ludziom się podobało. I tyle?
Posłałem jej wymuszony uśmiech i zacząłem pić herbatę.
Super ;3 Jak zawsze. Czekam na wątek z Leonettą xD
OdpowiedzUsuńhttp://berco-romans.blogspot.com/?m=1
Zapraszam na bloga o Violettcie (link wyżej ) ;)
Ty wiesz, że to jest niesamowite, prawda?
OdpowiedzUsuńJeśli nie to Ci to teraz powiem, to jest niebywałe, nie z tej ziemi, niesamowite!
Genialne...
Jak ja kocham czytać to co piszesz^^ Masz tak megastycznie wielki talent... pozazdrościć!
Philip i Agus.... nananananana cudowne nananananana ♥
Besos ;* cudownie
Ach, czemu każdy musi im przerywać? :(
No cóż, tak może będą przynajmniej lepiej doceniać czas spędzony ze sobą ;D
Matko, jakie to jest rewelacyjne!
Wspominałam już o tym, że to świetne?
Movno ściskam,
Hania
Kurcze zapomniałam dodać:
UsuńMam nadzieję, że Agus czuje to samo, a Philip niedługo wyzna jej to co czuje.
+ zapraszam na moje opowiadanie ;)
por-que-soy-asi.blogspot.com
Boże, kocham ich, no kocham, kocham, kocham!
OdpowiedzUsuńI jeszcze te gify z Nate'em i Blair (Aczkolwiek wolałam Nate'a z Jenny ^^)
Ale nie jest to istotne ^^ Noe więc... Uwielbiam to, jak opisujesz uczucia!
Philip jest uroczy i bardzo mi się poodbało, że przedstawiłaś jego uczucia nie tak różowo, jakby się mogły na piewszy rzut oka wydawać.
Nie wiem, co tu jeszcze napisać... Myślę iż Agus tylko udaje, że "podobało siępubliczności" i to wszystko. Ja już wiem co będzie, wiem xD Znaczy, raczej mam nadzieję ^^
Co tam jeszcze... Od jakichś 25 rozdziałów powtarzam Ci, jak świetnie piszesz i po raz kolejny ci to powiem! Jesteś niesamowita!
Czekam na następny rozdział,
buziaki
Carmen E.
Jejku ale mnie tu dawno nie było, w końcu znalazłam czas aby nadrobić zaległości w czytaniu. Tak więc chyba nie muszę Ci mówić, że każdy rozdział jest wspaniały? Myślę, że chyba o tym wiesz ;*
OdpowiedzUsuńMój komentarz nie będzie wyczerpująco długi ponieważ czas mnie goni, mam nadzieje, że mi to wybaczysz <3
Cudowny rozdział ;* Tak pięknie opisujesz uczucia towarzyszące bohaterom, jestem zachwycona ;) Ach ta miłość, czasem potrafi zaskoczyć i przyjść niespodziewanie ;*
Życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na więcej ;*
Pozdrawiam <3
♥ ♥ ♥ To w jaki sposób Philip odczuwa miłość do Agus jest niesamowite! Jego strach przed tym uczuciem, to jak mówi, że czuje ją każdą komórką ciała, że dla niego szczęście ma jej imię, ciepło, które odczuwa podczas pocałunku… to wszystko jest takie wspaniałe, takie cudowne! I tak bardzo szczere. W tym chłopaku jest tyle emocji, tyle myśli krąży w jego głowie... Genialnie opisałaś jego uczucia. I do tego wszystkiego ta cała sytuacja po przedstawieniu, jak on bardzo potrzebował rozmowy z Agus i jak bardzo była mu ona uniemożliwiana. A zakończenie? „Ludziom się podobało. I tyle?” No właśnie i tyle? Mam nadzieję, że za niedługo dowiemy się, co czuła dziewczyna podczas pocałunku? Czy też przeżywała takie emocje jak Philip? Czy czuła to ciepło i jego miłość?
OdpowiedzUsuńŚciskam,
Periwinkle ;*
Jejku...
OdpowiedzUsuńTak z pięć minut gapiłam się na tego gifa... Jaki ten buziaczek słooodki <33
Biedny Philip zakochał się. I jakie ma wyrzuty z tego powodu... On woli rzygać po piwie, zamiast rozmyślać o ślicznej Agus... Faceci są czasami dziwni, nie? Zamiast być niezmiernie szczęśliwy, że odnalazł kobietę swojego życia, to wydaje mi się, że na początku miał mieszane uczucia do tej nowej sytuacji. ;)
Oj, zawiodłam się na kuzynce Tomasa, zawiodłam... Pff... Taki kit wciskać, że ona przy Philipku nie czuła się nieziemsko, tylko zrobiła to dla widowni... Akurat! Może biedak pozna niedługo prawdę... Bo ja jestem w stu procentach pewna, że Agus czuje to samo co jej partner. ;)
Ach... Pozwól, że już nie będę rozczulać się nad Twoim ogromnym talentem i wspaniałyym stylem pisania, ponieważ mówiłam Ci to już i śpieszę się troszkę ;)) Całuję <33
Musisz mi wybaczyć że nie komentowałam..:(
OdpowiedzUsuńwstyd mi strasznie..;/
Ale obiecuje że będę nadrabiać i sumiennie komentować :)
Boże scena pocałunku piekna kurde <3
A jeszcze ta cudowna animacja dodawała uroku xd
Agus i Philip!
Boże Kocham Tę dwójkę, oni są sobie przeznaczeni, no przecież :D!
Rada dla Agus - Nigdy nie uciekniesz przed prawdziwą miłością i prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw :D
Ona musi nabrać więcej pewności siebie i w końcu pokonać dume i wyznać co czuje!:D
Ehhhh:D
No nic, podobało mi się muy ;*
Całuję ;*
Maja ;)
Super! Czekam na następny i na cos z Leonettą.
OdpowiedzUsuńDotarłam, z wielkim opóźnieniem, ale dotarłam.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, za spóźnienie, ale dopadł mnie, kompletny brak czasu, ale już jestem i biorę się za komentowanie.
Jej! Philip, no nie spodziewałam się takiego czegoś, naprawdę. Zaskoczyłaś mnie! Strzała Amora, uderzyła naszego Philipa, w momencie, w którym się tego nie spodziewał. Ale tak to jest właśnie z miłością, przychodzi do nas, w momencie, w którym się tego nie spodziewamy. Ale jak nasz Romeo zauważył, mało co wie o Agus, musi ją dopiero poznać, dowiedzieć się, co lubi, czego nie lubi itd. i Niech Phil się nie martwi, każdy z nas boi się takiego uczucia, jakim jest miłość. Nie jest pierwszym i ostatnim.
Oj Agus, Agus, ona doskonale maskuje, swoje prawdziwe uczucia. Jestem wręcz przekonana, że ona była zachwycona tym pocałunkiem, że jej się podobała i z chęcią by to powtórzyła, ale ona tak prędko się chyba do tego nie przyzna. Tak, publiczności się podobało, ale jej także, ot co! :D
Teraz niech Romeo, walczy o swoją Julię, bo jest o co.
A jak Maja napisała, przed prawdziwą miłością się nie ucieknie :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Przybyłam z opóźnieniem, za co bardzo przepraszam. Dopiero teraz, podczas ferii świątecznych, znalazłam czas na przeczytanie rozdziału i na krótki, choć niezbyt udany komentarz. Bo jak dobrze wiesz, komentarzy pisać nie potrafię. Niestety.
OdpowiedzUsuńPhilip się zakochał i wreszcie się do tego przyznaje... Co prawda jego przemyślenia na temat miłości są nieco sprzeczne, ale w końcu to dla niego zupełnie nowe uczucie.Biedaczek, nie umie się w tym odnaleźć. Agus też coś do niego poczuła! Jestem tego pewna, tylko wstydzi się dziewuszka (?). Teraz Philip musi zawalczyć o swoją ukochaną i pokonać wszelkie przeszkody. Bo o to chyba chodzi w prawdziwej miłości. Mam nadzieje, że te dwie z pozoru zupełnie różne dusze odnajdą siebie. Są w końcu sobie przeznaczeni. I będą kiedyś razem. Już ja tego dopilnuje!
Pozdrawiam serdecznie :*