Tomas
Denerwowałem
się jak przed wizytą u dentysty. Chodziłem nerwowo po kuchni i czułem, jak
pocą mi się dłonie. Chciałem, żeby było idealnie. Chciałem słyszeć jej śmiech
i wiedzieć, że to ja ją rozbawiłem. Chciałem patrzeć jej w oczy i widzieć
w nich czułość. Chciałem ją dotykać i wiedzieć, że sprawia jej to przyjemność.
Chciałem być jej. I chciałem, żeby ona była moja.
-Zaraz wydeptasz
dziurę.
Popatrzyłem na Agus, która właśnie nalewała sobie mleka do
szklanki. Nawet nie zauważyłem, kiedy weszła do kuchni.
-Denerwuję się...
-Czym? –spojrzała na mnie zdziwiona.
–Jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy nie brakowało wam tematów do rozmów.
Zawsze wspaniale się ze sobą dogadywaliście. I co najważniejsze, ufacie sobie
nawzajem.
-Zawsze kochałeś.
Może nie w taki sposób jak teraz, bo to co czujesz w tej chwili jest dużo
silniejsze, ale zawsze była dla ciebie kimś ważnym.
Moja mała kuzynka jak zawsze
miała rację. Wiedziałem, że cokolwiek by się stało, Fran mnie nie zostawi i
będzie moją przyjaciółką. O to nie musiałem się bać. Przerażała mnie tylko
myśl, że tak bardzo pragnąłem, żeby czuła do mnie coś więcej. Zaraz,
zaraz... Przecież czuła coś więcej. Już miałem ją w swoich dłoniach,
ale wypuściłem, bo wzdychałem do Violi. Nie doceniłem jej, gdy byliśmy
razem. Teraz plułem sobie przez to w brodę. Idiota. Gdyby to wszystko
ułożyło się inaczej, być może teraz byłbym szczęśliwym mężem i ojcem jej
dzieci. Pokręciłem z niedowierzaniem głową. Co z tobą jest nie tak? Jedyne,
co mi pozostało to nadzieja, że Francesca na nowo się we mnie zakocha.
Miałem ją odebrać z RestoBand.
Czekałem oparty o ścianę i obserwowałem, jak tłumaczy coś Luce,
gestykulując rękami. Jej brat posłał mi zimne spojrzenia, a potem pocałował ją
w czubek głowy i przytulił. Pewnie się martwił, że znowu będzie przeze mnie
cierpieć. Nic dziwnego, że mi nie ufał. Za dużo razy zraniłem jego siostrę.
Teraz miałem zamiar wszystko jej wynagrodzić.
-To gdzie mnie
zabierasz? –spytała, gdy do mnie podeszła.
-Do Wesołego
Miasteczka.
Zobaczyłem błysk w jej oczach. Ostatnio podsłuchałem, jak
mówiła Luce, że ma ochotę na przejażdżkę karuzelą.
-Skąd wiedziałeś,
że chciałam tam iść?
-Mam swoje
sposoby. –chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę wyjścia.
Zaczęliśmy
od powolnego obchodu całego Wesołego Miasteczka. Francesca opowiadała mi
anegdotki ze swojej pierwszej wizyty w takim miejscu. Było to we Włoszech
i miała wtedy pięć lat. Głośno się śmiała, kiedy sobie przypomniała jak
Luca z wielkim zainteresowaniem przyglądał się clownowi, który z balonów
robił różne zwierzątka.
-Nie chciał wracać
do domu! Mama musiała go ciągnąć na siłę.
-To już wiem, skąd
się wzięła jego pasja związana z balonami. –podałem jej watę cukrową, którą
przed chwilą kupiłem.
-Czasami miałam
ochotę odnaleźć tego clowna i mu przywalić. Gdyby nie on, Luca nie męczyłby
nas. –urwała spory kawałek waty i włożyła go do ust.
Zaliczyliśmy
chyba wszystkie karuzele i rollercoastery. Fran głośno krzyczała za każdym
razem, kiedy zjeżdżaliśmy w dół i mocno trzymała mnie za rękę. Po takiej dawce
adrenaliny miała ślicznie zaróżowione policzki i przyspieszony oddech. Pęd
wiatru zmierzwił jej włosy. Wyglądała uroczo. Zaczęła przeszukiwać swoją
torebkę.
-Czego szukasz?
–spytałem.
-Szczotki i
lusterka. Po tych karuzelach musze być strasznie rozczochrana.
-Wyglądasz
ślicznie. –pocałowałem ją w czoło.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Tomi...
-Chodź, zabiorę
cię do lustra. –nie dałem jej dokończyć.
Zabrałem ją do gabinetu luster, gdzie zaczęliśmy robić
różne głupie miny. Kiedy Fran wyciągnęła szczotkę i zaczęła się czesać, nie
mogłem przestać się śmiać. Popatrzyła na mnie krzywo, ale później sama się
roześmiała. Wyszliśmy stamtąd w doskonałych humorach i udaliśmy się do
domu strachów. To chyba był najlepszy wybór. Francesca co chwilę piszczała i
wtulała się we mnie. Delikatnie podsycałem atmosferę grozy, byle tylko móc
czuć, jak mocno mnie obejmuje.
Na sam koniec poszliśmy na diabelski młyn, żeby z góry
podziwiać widok oświetlonego Buenos Aires. Chwyciłem jej dłoń i zacząłem
delikatnie głaskać. Usłyszałem jak cicho wzdycha. Chciałem jej powiedzieć, że
ją kocham i chcę z nią być, ale stwierdziłem, że lepiej jeśli jeszcze poczekam.
Zanim wyszliśmy z Wesołego Miasteczka postanowiłem wygrać dla niej misia na
strzelnicy. Oczywiście, że mi się to nie udało...
-Nic nie szkodzi.
Następnym razem trafisz. ‑poklepała mnie ze śmiechem po plecach.
Odprowadziłem
ją do domu, mając nadzieję, że bawiła się tak samo dobrze jak ja. Nie chciałem,
żeby wszystko skończyło się tylko na tym jednym, wspólnie spędzonym wieczorze.
Chciałem, żeby z niecierpliwością oczekiwała kolejnej randki.
-Dziękuję.
Świetnie się bawiłam. –pocałowała mnie w policzek.
-Ja też.
-uśmiechnąłem się do niej. –Fran, miałabyś ochotę iść jutro ze mną na
przedstawienie Agus? –spytałem.
-Pewnie! Spotkamy
się na miejscu.
W
podskokach wracałem do domu. Byłem zachwycony, że wszystko tak się udało.
Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, ale nie obchodziło mnie to. Podobało jej
się. To było najważniejsze.
-Randka chyba się
udała. –powitała mnie w drzwiach Agus.
-Jak najbardziej.
–przytuliłem ją do siebie. –A ty jak tam? Denerwujesz się?
-Może troszkę...
Ale tyle ćwiczyliśmy z Philipem, że chyba nie może nam pójść źle.
-Fajny ten Philip,
co? –uniosłem jedną brew.
-No taki... Spoko
jest.
Zaśmiałem się. W ogóle byłem okropnie wesoły. Wszystko
wydawało mi się takie jakieś bardziej kolorowe, bardziej optymistyczne...
Miałem ochotę śpiewać i tańczyć. I to wszystko przez jedną małą, czarnowłosą
Włoszkę. Ach ta Francesca... Jeśli tak dalej pójdzie to zamkną mnie u świrów.
Ale nic nie poradzę na to, że zwariowałem na jej punkcie.
Siedzieliśmy
wpatrzeni w grę młodych ludzi. To już finałowa piosenka. Jak dotąd wszystko
szło im świetnie. Przedstawienie bardzo mi się podobało. Dzieciaki świetnie
pokazały uczucia zarówno w utworach, jak i w tańcu. Agus kucała teraz na środku
sceny i udawała, że szlocha. Z lewej strony wyszedł Philip ubrany w
garnitur. Podszedł do niej i delikatnie pomógł wstać.
Why
you’re crying, it’s ok now.
If I
hold you, will you calm down?
It’s
your way with words,
That
can make me burn.
Zaczął
śpiewać.
When
you say it, do you mean it?
When I
shout out, can you hear me?
When
it’s all too much,
Look
at what we’ve done.
Przy refrenie dołączyła do niego Agus. Ich głosy świetnie
się uzupełniały. W ogóle chyba wszyscy zebrani uwierzyli w ich miłość. Widać,
że wczuli się w swoje role.
Coming
up strong,
Coming
up, coming up strong,
Coming
up ohhhh.
Nothing
you can do to break us now,
Singin'
our song, gettin' lost to the sound,
Once I
was lost now I’m found,
Shinin'
through the dark can't hold us...
-To jest piękne.
–usłyszałem szept Francesci.
Uścisnęła moją rękę i do końca przedstawienia jej nie
puściła.
To jest piękne, ale Twój rozdział jeszcze piękniejszy ♥
OdpowiedzUsuńJuż dzisiaj kilkadziesiąt razy sprawdzałam bloggera z nadzieją na nowy rozdział:) i jest ♡ taki cudowny
Tinkerbell, zadziwiasz mnie. Jak można tak niebywale napisać rozdział? Jak? Tobie to się udało. Dzięki Tobie pokochałam parę Fran i Tomi, której wcześniej nie znosiłam. To wszystko dzięki uczuciom, które tak perfekcyjnie przelewasz na... bloga. < tu powinno być papier, lecz to byłoby totalnie bezsensowne.
A! Nie mogę przestać się jarać! Boskie, cudowne, przemyślane, ciekawe, świetne, rozpromieniające mój dzisiejszy nie najlepszy dzień, genialne.... ogólnie urywa dupę, a ja najchętniej skakałabym teraz po pokoju tak jak Tomi w rozdziale.
Mocno ściskam ;*
Hania
Tak, tak, tak. Zgadzam się z Fran...To jest piękne.
OdpowiedzUsuńNie tylko przedstawienie, ale cały rozdzialik jest boski.
Tomi i Francesca...Ach :)
Jaka super randka :D Popłakałabym się, jakby im nie
wyszła. W tej parce jest coś takiego... Cudownego :*
Oni muszą być razem i zdania nie zmienię :D
Agus uważa, że Philipek jest spoko.
Cieszę się ich szczęściem <333
Pozdrawiam :*
Mówi się, że aby kogoś docenić, najpierw trzeba go stracić. Myślę, że tak było w przypadku Tomasa i Fran. Gdy chodzili do Studio ona się w nim podkochiwała, ale on (dokładnie tak jak powiedział) jej nie docenił i "wypuścił". No cóż, za błędy się płaci, więc Tomas teraz musi się postarać, aby obudzić we Francesce dawne uczucia. Ale wiesz co? Nieźle mu to nawet wychodzi (pomijając fakt, że nie wygrał dla niej misia xD), dowiedział się, że dziewczyna chciała iść do wesołego miasteczka i zrobił jej miłą niespodziankę. Randka musiała być udana :) Najpierw nieźle się bawili na karuzelach i w gabinecie luster, potem Tomi sprytnie wykorzystał dom strachów, a na koniec romantyczny widok z diabelskiego młynu :) Wcale się nie dziwię, że miło spędzili ze sobą czas ;) Mam nadzieje, że za niedługo Tomas powie Francesce, co czuje i zobaczymy, jak ona na to zareaguje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Periwinkle :)
Uwaga! Jestem :) Należą się jakieś kwiaty, bądź czekoladki... Albo wrzątek wylany na głowę. Jak kto woli.
OdpowiedzUsuńTomaszek kochany wreszcie zrozumiał kogo naprawdę kocha, kto przez ten cały czas go wspierał i darzył silnym uczuciem. Facet jak to facet. Ślepy jak kret. Długo sobie uświadamiał, a jak już wie to oczekuje fajerwerków od razu :D Spokojnie Tomeczku, wszystko przyjdzie w swoim czasie. Fran wciąż Cię kocha, tylko te uczucia muszą odżyć na nowo. A może już odżyły? Kto wie, kto wie.
Tak, oto mój komentarz. Brzydki, ale cóż. Przynajmniej od serca :)
Pozdrawiam serdecznie :*
Zjeżdżam i zjeżdżam kursorem myszki w dół i patrzę, a tu 4 komentarze! Szczyt wszystkiego powinno być co najmniej 20! Okej, z moim gaadaniem będzie pięć, lepiej. ;)
OdpowiedzUsuńNo to Tinkerbell, kochana nie zaskoczę Cię. Wiesz co Ci powiem? Po przeczytaniu twojego rozdziału czuję niedosyt. Chcę kolejny i kolejny ;))
Piszesz wspaniale! Aż chce się czytać każdą perspektywę, bo na niektórych blogach nudzą mnie inne postacie, ale u Ciebie tak nie jest i nie będzie. ;)
Tomas i Agus, w tej rozmowie wyszło jaka ta dziewczyna jest dojrzała i no mądra.;) Ale nasz Hiszpan jest zakochany :D Szkoda, ze wcześniej nie dostrzegał jaką wspaniałą kobietą jest Fran.
Wspaniałe, cudowne, genialne ;)) I koniec kropka. ;**
Hej, kiedy next?
OdpowiedzUsuńPS: super fajne opowiadanie :D
Jesteś zajebista a to jest super.Jak było o Phillipie i Agus to prawie się rozpłakałam
OdpowiedzUsuń