sobota, 2 listopada 2013

19.

Violetta

            Otwieram już trzecią butelkę wina. Fran rozłożyła się na moim łóżku i gapi się w sufit, co chwile chichotając. Szczerze mówiąc Cami i ja nie zachowujemy się lepiej. Widać, że alkohol już nam trochę uderzył do głowy.
 -Me gustaría un poco de vino, por favor. –Camila podała mi swój kieliszek.
Zaśmiałam się.
 -Już się robi.
Zaczęłam nalewać wino do kieliszków. Na podłodze walały się chyba wszystkie moje ciuchy, bo zrobiłyśmy sobie pokaz mody. Moje lakiery do paznokci i kosmetyki były porozrzucane na biurku. Popatrzyłam na moje paznokcie. U prawej ręki były pomalowane na krwiście czerwony, a u lewej na żarówiasty zielony. Rozejrzałam się po pokoju. Wyglądał, jakby przeszło przez niego przed chwilą tornado. Jestem bardzo ciekawa, kto później posprząta ten bałagan. Wyobraziłam sobie minę, którą zrobiłaby Olga, gdyby tutaj była. Znowu zachichotałam. Zachowujemy się jak nastolatki, a nie jak dorosłe kobiety, którym bliżej, niż dalej do trzydziestki. Czasami jednak przydaje się takie oderwanie od rzeczywistości. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało mi moich przyjaciółek. Tych wspólnych wieczorów, rozmów i robienia głupot.
Wzięłam swój kieliszek i usiadłam na fotelu. Podkuliłam nogi i upiłam łyk jasnego trunku. Dobre to wino... Fran nagle porzuciła sufit i usiadła na łóżku.
 -Dobra, dosyć głupot. –powiedziała poważnym tonem. –Cami! Opowiedz w końcu jak było na randce z Gabem!
 -No właśnie! Czekam na to już cały wieczór. –popatrzyłam błagalnie na Camilę.
Nasza przyjaciółka usiadła wygodniej i uśmiechnęła się tajemniczo.
 -Spóźnił się. –zaczęła.
 -Jak to się spóźnił? –oburzyłam się. –To się nie godzi!
 -Ale przyniósł mi prezent na przeprosiny. –zachichotała.
 -Jaki prezent? –Fran dosłownie zżerała ciekawość.
 -Krasnala ogrodowego!
Wybuchnęłyśmy śmiechem.
 -Kupił ci krasnala? –wciąż wstrząsały mną spazmy śmiechu.
 -Nie kupił...
 -Przecież mówiłaś... –Fran nic nie rozumiała, ja w sumie też.
 -Ukradł go moim sąsiadom!
Fran wypluła wino, a ja na chwilę zamarłam. Potem mój pokój znowu wypełnił nasz śmiech. Chwyciłam się za brzuch. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się tyle śmiałam. Minęła dość długa chwila zanim się uspokoiłyśmy. Camila kontynuowała.
 -Pojechaliśmy do uroczej kawiarni, wypiliśmy gorącą czekoladę, zjadłam też ciastko. Gabe był bardzo miły. Opowiedział trochę o sobie i o swojej rodzinie. Ja mu o swojej. Spytał mnie o koncerty... Taka, wiecie, normalna gadka. –przerwała, żeby napić się wina. –Wziął mnie potem nad jezioro. Położyliśmy się na brzegu i wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Gabriel pokazał mi wszystkie gwiazdozbiory, które było widać. Nie wiedziałam, że się tym interesuje. Powiedział, że jak był mały, to chciał zostać astronomem. Czy to nie słodkie?
 -Bardzo... –Fran rozmarzyła się.
 -Potem palnęłam, że zawsze chciałam zatańczyć w pięknej sukni, w świetle księżyca. I wiecie co zrobił? –Cami spojrzała na nas. –Wstał i poderwał mnie z ziemi. Zaczęłam się wyrywać i tłumaczyć mu, że przecież nie mam pięknej sukni...
 -I co, puścił cię? –dopytywała Włoszka.
 -Powiedział mi, że nie potrzebuję sukni, bo nawet w worku po ziemniakach byłabym piękna.
 -Oooch... –westchnęłyśmy razem z Fran.
 -Nawet nie wiecie jak mi zmiękły nogi, gdy to usłyszałam. Popatrzyłam mu w oczy i widziałam, że mówi to szczerze. Jako gwiazda spotykam różnych facetów na imprezach, na które jestem zapraszana i sporo z nich powtarza w kółko, że jestem śliczna, ale wiem, że to tylko dlatego, że jestem sławna. Gabe jest inny. Powiedział mi to, bo naprawdę tak myśli... No, więc oczywiście nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, a wtedy on lekko mnie do siebie przyciągnął i zaczęliśmy tańczyć. W ogóle mi nie przeszkadzało, że nie ma muzyki. Prowadził mnie tak, że czułam jakbym się unosiła nad tą trawą.
 -Kto by pomyślał, że nasz Gabriel jest takim romantykiem. ‑wtrąciłam.
 -To było tak miłe uczucie, że aż zadrżałam w jego ramionach, co on oczywiście zinterpretował jako znak, że robi mi się zimno i pora wracać...
 -Pocałował cię na pożegnanie? –spytała Francesca.
 -Niestety tylko w policzek. –Cami zrobiła smutną minę. –A tak bardzo chciałam, żeby to zrobił.
 -Dobrze, że nie rzucił się na ciebie od razu! Przecież to była wasza pierwsza randka. ‑zaczęłam jej tłumaczyć. –Mnie też Leon nie pocałował, a chciałam...
Nie zamierzałam im tego mówić. To chyba wypity alkohol rozplątał mi język i zanim się zorientowałam, co przed chwilą wyszło z moich zdradzieckich ust, dziewczyny już zasypywały mnie gradem pytań i pretensji, że nie powiedziałam im o tym wcześniej.
 -To było wtedy, gdy przyszedł mi oznajmić, że pomoże mi w tej sprawie z Diego...
 -Swoją drogą, to miłe z jego strony, że się zgodził. –powiedziała Fran. –I dobrze mu poszło. Nie dał twojemu chłopakowi powodów do zazdrości. Obserwowałam go i zauważyłam, że w ogóle nie zwracał na ciebie uwagi. Był całkowicie pochłonięty rozmową z Larą.
 -Za dużo gadasz Fran. –ofuknęła ją Cami. –Wszystkie wiemy, co było w Resto, a ja chcę się dowiedzieć, co wydarzyło się w Studio21! –spojrzała na mnie wyczekująco.
Wzięłam głęboki oddech.
 -Gdy powiedział, że przemyślał całą sprawę i się zgadza, rzuciłam mu się na szyję, bo poczułam wielką ulgę. Chyba go trochę zaskoczyłam, ale po chwili pogłaskał mnie delikatnie po plecach. Poczułam się tak, jak wtedy, kiedy byliśmy razem. Znowu byłam w jego ramionach... Bezpieczna i kochana...
Zauważyłam, że dziewczyny spojrzały znacząco po sobie, ale to zignorowałam.
 -Uniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy i podziękować... I wtedy jego usta znalazły się tak blisko moich... Wystarczyło tylko, żebym wspięła się na palce... Ale nagle się odsunął.
Popatrzyłam smutno na kieliszek, który obracałam w palcach. Dziewczyny milczały. To głupie, że byłam tak bardzo rozczarowana... Gdy się ode mnie odsunął, nagle zrobiło się zimno. Jakby zabrał ze sobą całe ciepło. Westchnęłam. Co z tego, że jestem z Diegiem? Przy nim nie czuję tego, co przy Leonie. Przy nim moje serce nie zamiera, tylko po to, by później przyspieszyć tak bardzo, że czasami boję się, że uda mu się przebić przez klatkę piersiową i wylecieć na zewnątrz. Przy nim nie przechodzi mnie przyjemny dreszcz, który biegnie od karku, aż po koniec kręgosłupa...
 -Violetta? Wszystko dobrze?
Spojrzałam na Fran. Miała zatroskaną twarz. Martwi się o mnie, Cami z resztą też. To miłe. Uśmiechnęłam się do nich.
 -Tak, wszystko dobrze. Zamyśliłam się tylko.
 -Proponuję wznieść toast. –zarządziła Camila i zaczęła dolewać nam wina.
 -Za przyjaźń! –zaczęła Fran.
 -Za muzykę! –dopowiedziała Cami.
 -Za miłość! –zakończyłam.
Stuknęłyśmy się kieliszkami.

10 komentarzy:

  1. Ja Cię po prostu kocham... To było takie piękne...;-)) Pełne miłości. Jeżeli już mówię o miłości to wiedz, że bardzo bym się ucieszyła, jak Gabe byłby z Cami. Ich randka była genialna :) Gabriel jest taki uroczy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cami, Cami. Zawsze była kochliwa i zakochiwała się w pięć minut. Czyżby teraz też tak było? Chyba tak. Cami jest zachwycona Gabem, a on nią. Mam nadzieję, że nadal będzie się starał o jej względy, a jego gadka, nie była gadką-szmatką. Bo Camila chce czegoś więcej :D
    OJ, Viola, Viola. Ja wiem, że Ty chciałaś tego pocałunku, ale Leon jeszcze nie był na to gotowy, tak naprawdę.
    On nadal coś do niej czuje, ale w jego sercu nadal są rany, które prędko nie znikną.
    A skoro Violi zależy na nim, to może pora zawalczyć?

    Bardzo przepraszam Cię za tak nielogiczny i niespójny komenatrz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Czekam na następny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Krasnal ogrodowy ukradziony z ogrodu sąsiadów to chyba wymarzony prezent każdej dziewczyny xD - Gabe jest taki romantyczny. Moja miłość do niego rośnie z każdą sekundą ;) Z teh Camili to taaaka meega szczęściara :D Zazdroszczę ;)
    Biedna Viola, jeste z Diego, ale wszyscy wiemy, ze on w rzeczywistości, nigdy nie będzie znaczył dla niej tyle co Leon. Nigdy! Serca nie da się tak po prostu oszukać. Można próbować, ale to i tak nic nie da. Bo nie da się kochać kogoś na siłę :(
    Ale wiesz co mnie w tym rozdziale urzekło najbardziej? Już mówię. Sposób w jaki ukazałaś przyjaźń dziewczyn. Bo to właśnie ona jest najcenniejsza w życiu każdego z nas. Wszystko przeminie, ale przyjaźń zostanie. Jeżeli jest prawdziwa oczywiście. A w ich przypadku właśnie tak jest. Zawsze są ze sobą, gotowe wskoczyć za drugą w ogień, gotowe do poświęceń. I nawet to, że Camila stała się sławna, nic między nimi nie zmienia. I to jest najpiękniejsze!!!

    Pozdrawiam i życzę weny - Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny ;) zapraszam do mnie leonetta-voyporti.blogspot.com ja dopiero zaczynam xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjemnie czyta się takie rozdziały, po prostu cudowne historie :D
    Haha, pijane dziewczyny :D najlepsza akcja z krasnalem ogrodowym :D

    Wpadaj i komentuj: http://violetta-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że jest już dziewiętnastka! Jupi!
    No i mamy babski wieczór. Co prawda moje wyglądają nieco inaczej, bo nie upijamy się winem, tylko colą (jak widzicie nawet bez procentów można) i nie gadamy o miłości tylko się obżeramy :D No, ale ja nie jestem zbyt normalna...
    Viola, Fran i Cami. Widać pomiędzy nimi wspaniałą więź, która nie zerwała się pomimo długiej rozłąki ( trasa Camilli, wyjazd Violetty). Cały czas zachowują się jak nastolatki i nie widzą w tym żadnego problemu. I dobrze. Tak ma być. Bo po co udawać kogoś kim się nie jest?
    Gabe+Cami = <3
    Po prostu ubóstwiam. Też bym chciała mieć ukradzionego krasnala ogrodowego... ah...
    No dobra. Jest rano, a ja się jeszcze nie wybudziłam ;)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!
    Nieważne, że dziewczynom wino uderzyło do główek ;p trochę szaleństwa w życiu zawsze się przyda ^_^ jeszcze z takimi wspaniałymi przyjaciółkami :) te kilka lat temu, los je ze sobą rozdzielił: Camila wyjechała w trasę, Violetta do Kataru, później podróżowała, a Fran sama została w Buenos. Na pewno wszystkie za sobą bardzo tęskniły :) i fantastyczne jest to, że mimo tej rozłąki, nadal się kochają, wspierają, mogą się ze sobą powygłupiać i pogadać o poważnych rzeczach :) dobrze, że znowu są razem ;)
    Cudowna randka pani Torres z panem Fernandezem :D Gabe zachował się jak książę spełniający marzenie swojej księżniczki….<3
    Ach te dziewczyny, już by się chciały całować! No, ale ciężko im się dziwić ;p Cami – przystojny facet, jezioro, gwiaździste niebo… Violetta – w ramionach swojej największej miłości, która zrobi dla niej wszystko… ale panowie twardzi, nie dali się zaczarować dziewczynom (chociaż nie wiem czy przyszło im to tak łatwo) ;p
    Jasne i oczywiste jest, że Violetta nigdy nie poczuje do Diega tego, co do Leona, bo po prostu go nie kocha, nie ma co filozofować ;p i niech się w końcu do tego przyzna, że jej jedyną miłością był, jest i zawsze będzie Leon! :)
    Ściskam i życzę dobrej nocki,
    Periwinkle :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam na twojego bloga dzisiaj i jestem wręcz wniebowzięta .
    To jak opisujesz uczucia każdego z osobna.. to jest świetne ! :D
    Czekam z niecierpliwością na kontynuację:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny rozdział ? :D Nie wytrzymam już dłużej tego oczekiwania. Chcę Leonetty ! <3

    OdpowiedzUsuń