Violetta
Otwieram
już trzecią butelkę wina. Fran rozłożyła się na moim łóżku i gapi się w sufit,
co chwile chichotając. Szczerze mówiąc Cami i ja nie zachowujemy się lepiej.
Widać, że alkohol już nam trochę uderzył do głowy.
-Me gustaría un
poco de vino, por favor. –Camila podała mi swój kieliszek.
Zaśmiałam się.
-Już się robi.
Zaczęłam nalewać wino do
kieliszków. Na podłodze walały się chyba wszystkie moje ciuchy, bo zrobiłyśmy
sobie pokaz mody. Moje lakiery do paznokci i kosmetyki były
porozrzucane na biurku. Popatrzyłam na moje paznokcie. U prawej ręki były
pomalowane na krwiście czerwony, a u lewej na żarówiasty zielony. Rozejrzałam
się po pokoju. Wyglądał, jakby przeszło przez niego przed chwilą tornado.
Jestem bardzo ciekawa, kto później posprząta ten bałagan. Wyobraziłam sobie
minę, którą zrobiłaby Olga, gdyby tutaj była. Znowu zachichotałam. Zachowujemy
się jak nastolatki, a nie jak dorosłe kobiety, którym bliżej, niż dalej do
trzydziestki. Czasami jednak przydaje się takie oderwanie od rzeczywistości.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało mi moich przyjaciółek.
Tych wspólnych wieczorów, rozmów i robienia głupot.
Wzięłam swój kieliszek i
usiadłam na fotelu. Podkuliłam nogi i upiłam łyk jasnego trunku. Dobre to
wino... Fran nagle porzuciła sufit i usiadła na łóżku.
-Dobra, dosyć
głupot. –powiedziała poważnym tonem. –Cami! Opowiedz w końcu jak było na randce
z Gabem!
-No właśnie!
Czekam na to już cały wieczór. –popatrzyłam błagalnie na Camilę.
Nasza przyjaciółka usiadła wygodniej i uśmiechnęła się tajemniczo.
-Spóźnił się.
–zaczęła.
-Jak to się
spóźnił? –oburzyłam się. –To się nie godzi!
-Ale przyniósł mi
prezent na przeprosiny. –zachichotała.
-Jaki prezent?
–Fran dosłownie zżerała ciekawość.
-Krasnala
ogrodowego!
Wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Kupił ci
krasnala? –wciąż wstrząsały mną spazmy śmiechu.
-Nie kupił...
-Przecież
mówiłaś... –Fran nic nie rozumiała, ja w sumie też.
-Ukradł go moim
sąsiadom!
Fran wypluła wino, a ja na chwilę zamarłam. Potem mój
pokój znowu wypełnił nasz śmiech. Chwyciłam się za brzuch. Nie pamiętam, kiedy
ostatni raz się tyle śmiałam. Minęła dość długa chwila zanim się uspokoiłyśmy.
Camila kontynuowała.
-Pojechaliśmy do
uroczej kawiarni, wypiliśmy gorącą czekoladę, zjadłam też ciastko. Gabe był
bardzo miły. Opowiedział trochę o sobie i o swojej rodzinie. Ja mu o swojej.
Spytał mnie o koncerty... Taka, wiecie, normalna gadka. –przerwała, żeby napić
się wina. –Wziął mnie potem nad jezioro. Położyliśmy się na brzegu i
wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Gabriel pokazał mi wszystkie gwiazdozbiory, które
było widać. Nie wiedziałam, że się tym interesuje. Powiedział, że jak był mały,
to chciał zostać astronomem. Czy to nie słodkie?
-Bardzo... –Fran
rozmarzyła się.
-Potem palnęłam,
że zawsze chciałam zatańczyć w pięknej sukni, w świetle księżyca. I wiecie co
zrobił? –Cami spojrzała na nas. –Wstał i poderwał mnie z ziemi. Zaczęłam się
wyrywać i tłumaczyć mu, że przecież nie mam pięknej sukni...
-I co, puścił cię?
–dopytywała Włoszka.
-Powiedział mi, że
nie potrzebuję sukni, bo nawet w worku po ziemniakach byłabym piękna.
-Oooch...
–westchnęłyśmy razem z Fran.
-Nawet nie wiecie jak mi zmiękły nogi, gdy to
usłyszałam. Popatrzyłam mu w oczy i widziałam, że mówi to szczerze. Jako
gwiazda spotykam różnych facetów na imprezach, na które jestem zapraszana i
sporo z nich powtarza w kółko, że jestem śliczna, ale wiem, że to tylko
dlatego, że jestem sławna. Gabe jest inny. Powiedział mi to, bo naprawdę tak
myśli... No, więc oczywiście nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, a wtedy on
lekko mnie do siebie przyciągnął i zaczęliśmy tańczyć. W ogóle mi nie
przeszkadzało, że nie ma muzyki. Prowadził mnie tak, że czułam jakbym się
unosiła nad tą trawą.
-Kto by pomyślał,
że nasz Gabriel jest takim romantykiem. ‑wtrąciłam.
-To było tak miłe
uczucie, że aż zadrżałam w jego ramionach, co on oczywiście zinterpretował jako
znak, że robi mi się zimno i pora wracać...
-Pocałował cię na
pożegnanie? –spytała Francesca.
-Niestety tylko w
policzek. –Cami zrobiła smutną minę. –A tak bardzo chciałam, żeby to zrobił.
-Dobrze, że nie
rzucił się na ciebie od razu! Przecież to była wasza pierwsza randka. ‑zaczęłam
jej tłumaczyć. –Mnie też Leon nie pocałował, a chciałam...
Nie zamierzałam im tego mówić.
To chyba wypity alkohol rozplątał mi język i zanim się zorientowałam, co przed
chwilą wyszło z moich zdradzieckich ust, dziewczyny już zasypywały mnie gradem
pytań i pretensji, że nie powiedziałam im o tym wcześniej.
-To było wtedy,
gdy przyszedł mi oznajmić, że pomoże mi w tej sprawie z Diego...
-Swoją drogą, to
miłe z jego strony, że się zgodził. –powiedziała Fran. –I dobrze mu poszło. Nie
dał twojemu chłopakowi powodów do zazdrości. Obserwowałam go i zauważyłam,
że w ogóle nie zwracał na ciebie uwagi. Był całkowicie pochłonięty
rozmową z Larą.
-Za dużo gadasz
Fran. –ofuknęła ją Cami. –Wszystkie wiemy, co było w Resto, a ja chcę
się dowiedzieć, co wydarzyło się w Studio21! –spojrzała na mnie
wyczekująco.
Wzięłam głęboki oddech.
-Gdy powiedział,
że przemyślał całą sprawę i się zgadza, rzuciłam mu się na szyję, bo poczułam
wielką ulgę. Chyba go trochę zaskoczyłam, ale po chwili pogłaskał mnie
delikatnie po plecach. Poczułam się tak, jak wtedy, kiedy byliśmy razem. Znowu
byłam w jego ramionach... Bezpieczna i kochana...
Zauważyłam, że dziewczyny spojrzały znacząco po sobie, ale
to zignorowałam.
-Uniosłam głowę,
żeby spojrzeć mu w oczy i podziękować... I wtedy jego usta znalazły się tak
blisko moich... Wystarczyło tylko, żebym wspięła się na palce... Ale nagle się
odsunął.
Popatrzyłam smutno na
kieliszek, który obracałam w palcach. Dziewczyny milczały. To głupie, że byłam
tak bardzo rozczarowana... Gdy się ode mnie odsunął, nagle zrobiło się zimno.
Jakby zabrał ze sobą całe ciepło. Westchnęłam. Co z tego, że jestem z Diegiem?
Przy nim nie czuję tego, co przy Leonie. Przy nim moje serce nie zamiera, tylko
po to, by później przyspieszyć tak bardzo, że czasami boję się, że uda mu się
przebić przez klatkę piersiową i wylecieć na zewnątrz. Przy nim nie
przechodzi mnie przyjemny dreszcz, który biegnie od karku, aż po koniec kręgosłupa...
-Violetta?
Wszystko dobrze?
Spojrzałam na Fran. Miała zatroskaną twarz. Martwi się o
mnie, Cami z resztą też. To miłe. Uśmiechnęłam się do nich.
-Tak, wszystko
dobrze. Zamyśliłam się tylko.
-Proponuję wznieść
toast. –zarządziła Camila i zaczęła dolewać nam wina.
-Za przyjaźń!
–zaczęła Fran.
-Za muzykę!
–dopowiedziała Cami.
-Za miłość!
–zakończyłam.
Stuknęłyśmy się kieliszkami.
Ja Cię po prostu kocham... To było takie piękne...;-)) Pełne miłości. Jeżeli już mówię o miłości to wiedz, że bardzo bym się ucieszyła, jak Gabe byłby z Cami. Ich randka była genialna :) Gabriel jest taki uroczy :D
OdpowiedzUsuńCami, Cami. Zawsze była kochliwa i zakochiwała się w pięć minut. Czyżby teraz też tak było? Chyba tak. Cami jest zachwycona Gabem, a on nią. Mam nadzieję, że nadal będzie się starał o jej względy, a jego gadka, nie była gadką-szmatką. Bo Camila chce czegoś więcej :D
OdpowiedzUsuńOJ, Viola, Viola. Ja wiem, że Ty chciałaś tego pocałunku, ale Leon jeszcze nie był na to gotowy, tak naprawdę.
On nadal coś do niej czuje, ale w jego sercu nadal są rany, które prędko nie znikną.
A skoro Violi zależy na nim, to może pora zawalczyć?
Bardzo przepraszam Cię za tak nielogiczny i niespójny komenatrz.
Pozdrawiam.
Super! Czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńKrasnal ogrodowy ukradziony z ogrodu sąsiadów to chyba wymarzony prezent każdej dziewczyny xD - Gabe jest taki romantyczny. Moja miłość do niego rośnie z każdą sekundą ;) Z teh Camili to taaaka meega szczęściara :D Zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Viola, jeste z Diego, ale wszyscy wiemy, ze on w rzeczywistości, nigdy nie będzie znaczył dla niej tyle co Leon. Nigdy! Serca nie da się tak po prostu oszukać. Można próbować, ale to i tak nic nie da. Bo nie da się kochać kogoś na siłę :(
Ale wiesz co mnie w tym rozdziale urzekło najbardziej? Już mówię. Sposób w jaki ukazałaś przyjaźń dziewczyn. Bo to właśnie ona jest najcenniejsza w życiu każdego z nas. Wszystko przeminie, ale przyjaźń zostanie. Jeżeli jest prawdziwa oczywiście. A w ich przypadku właśnie tak jest. Zawsze są ze sobą, gotowe wskoczyć za drugą w ogień, gotowe do poświęceń. I nawet to, że Camila stała się sławna, nic między nimi nie zmienia. I to jest najpiękniejsze!!!
Pozdrawiam i życzę weny - Diana ;***
Fajny ;) zapraszam do mnie leonetta-voyporti.blogspot.com ja dopiero zaczynam xD
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie czyta się takie rozdziały, po prostu cudowne historie :D
OdpowiedzUsuńHaha, pijane dziewczyny :D najlepsza akcja z krasnalem ogrodowym :D
Wpadaj i komentuj: http://violetta-story.blogspot.com
Widzę, że jest już dziewiętnastka! Jupi!
OdpowiedzUsuńNo i mamy babski wieczór. Co prawda moje wyglądają nieco inaczej, bo nie upijamy się winem, tylko colą (jak widzicie nawet bez procentów można) i nie gadamy o miłości tylko się obżeramy :D No, ale ja nie jestem zbyt normalna...
Viola, Fran i Cami. Widać pomiędzy nimi wspaniałą więź, która nie zerwała się pomimo długiej rozłąki ( trasa Camilli, wyjazd Violetty). Cały czas zachowują się jak nastolatki i nie widzą w tym żadnego problemu. I dobrze. Tak ma być. Bo po co udawać kogoś kim się nie jest?
Gabe+Cami = <3
Po prostu ubóstwiam. Też bym chciała mieć ukradzionego krasnala ogrodowego... ah...
No dobra. Jest rano, a ja się jeszcze nie wybudziłam ;)
Pozdrawiam serdecznie :*
Super!
OdpowiedzUsuńNieważne, że dziewczynom wino uderzyło do główek ;p trochę szaleństwa w życiu zawsze się przyda ^_^ jeszcze z takimi wspaniałymi przyjaciółkami :) te kilka lat temu, los je ze sobą rozdzielił: Camila wyjechała w trasę, Violetta do Kataru, później podróżowała, a Fran sama została w Buenos. Na pewno wszystkie za sobą bardzo tęskniły :) i fantastyczne jest to, że mimo tej rozłąki, nadal się kochają, wspierają, mogą się ze sobą powygłupiać i pogadać o poważnych rzeczach :) dobrze, że znowu są razem ;)
Cudowna randka pani Torres z panem Fernandezem :D Gabe zachował się jak książę spełniający marzenie swojej księżniczki….<3
Ach te dziewczyny, już by się chciały całować! No, ale ciężko im się dziwić ;p Cami – przystojny facet, jezioro, gwiaździste niebo… Violetta – w ramionach swojej największej miłości, która zrobi dla niej wszystko… ale panowie twardzi, nie dali się zaczarować dziewczynom (chociaż nie wiem czy przyszło im to tak łatwo) ;p
Jasne i oczywiste jest, że Violetta nigdy nie poczuje do Diega tego, co do Leona, bo po prostu go nie kocha, nie ma co filozofować ;p i niech się w końcu do tego przyzna, że jej jedyną miłością był, jest i zawsze będzie Leon! :)
Ściskam i życzę dobrej nocki,
Periwinkle :*
Trafiłam na twojego bloga dzisiaj i jestem wręcz wniebowzięta .
OdpowiedzUsuńTo jak opisujesz uczucia każdego z osobna.. to jest świetne ! :D
Czekam z niecierpliwością na kontynuację:D
Kiedy następny rozdział ? :D Nie wytrzymam już dłużej tego oczekiwania. Chcę Leonetty ! <3
OdpowiedzUsuń