Leon
Zwlokłem
się z sofy i poszedłem do kuchni zrobić porcję popcornu. Patrzyłem tępo na
obracającą się w kuchence mikrofalowej torebkę i myślałem o Violettcie. Przed
moimi oczami kolejny raz stanął obrazek, na którym Diego ją całował, dając mi
do zrozumienia, że nie mam u niej czego szukać, bo jest jego. Skrzywiłem się.
Miałem ogromną ochotę do niego podejść i mu wkopać. Powstrzymała mnie tylko
świadomość tego, że Viola go kocha i jest z nim szczęśliwa. Nigdy nie
zrobiłbym czegoś, co mogłoby ją w jakikolwiek sposób zasmucić. Nie będę ukrywać
tego, że ciągle mi na niej zależy i wydaje mi się, że nigdy nie przestanie.
Pojawiła się w moim życiu i w jakiś sposób, wrosła we mnie. Jak drzewo, oplotła
korzeniami mój mały świat i teraz nie da się jej od tak wyrwać. Bez niej nie
byłbym tym, kim jestem teraz. Już na zawsze będzie mieć miejsce gdzieś w moim
sercu, mimo że czasami z całych sił starałem się ją znienawidzić.
Mikrofala oznajmiła mi,
że popcorn jest już gotowy. Przesypując zawartość torebki do miski, usłyszałem
głośne przekleństwa dochodzące z pokoju obok, a potem głośny rechot.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Wychodząc z kuchni wziąłem jeszcze trzy butelki
piwa i wróciłem do salonu. Gabe właśnie rzucał padem w Tomasa.
-Ktoś tu nie może
pogodzić się z tym, że przegrywa. –zaśmiał się Tomas.
Od kilkudziesięciu minut grali w Fifę. Otworzyłem piwo i
spojrzałem na ekran. Gabriel przegrywał już 6:1 i nie był zadowolony z tego
wyniku.
-Po prostu ten pad
jakoś dziwnie działa.
-Srutututu. –Tomas
wziął garść popcornu i wsadził go do ust. –Jak ktoś pływać nie umie, to mówi,
że woda jest za rzadka.
Zaśmiałem się. Nigdy nie
przeszło mi przez myśl, że koleś, którego nie mogłem znieść, będzie moim
przyjacielem. Gdyby ktoś kiedyś mi powiedział, że będę z Tomasem pił piwo,
siedząc w moim salonie, zostałby bezczelnie wyśmiany. Cóż... Czasami dziwne
rzeczy się dzieją.
-Co tam u Cami?
–spytałem Gabriela.
-Powiedziała mi,
że będę jej mężem.
Tomas przestał na chwilę grać i zaczął się przyglądać
przeciwnikowi.
-Goooool! –Gabe
odtańczył taniec radości.
-Wykorzystałeś to,
że się zdekoncentrowałem.
Znowu skupili się na grze. Tomas spokojnie przeprowadził
akcję, która zakończyła się strzeleniem kolejnej bramki. Gabe z coraz większą
złością napierniczał we wszystkie przyciski. W końcu poddał się i wyłączyli
playstation.
-I co z nią
zrobisz? –spytałem, podając mu butelkę piwa.
-Nic. Podoba mi
się, ale nie ma opcji, że się z nią ożenię. –wzruszył ramionami.
-Ja to bym chciał,
żeby Francesca powiedziała mi coś takiego... –rozmarzył się Tomas.
-Przecież ona
nawet nie wie, że ją kochasz. –przypomniałem mu.
-Nie chcę jej
wystraszyć. Ciągle jest zraniona tym, co zrobił Marco...
Pokiwałem głową. Tomas dobrze robi, chcąc powoli to
wszystko rozegrać. Wierzę, że mu się uda. Fajnie by było gdyby się zeszli.
Zawsze uważałem, że do siebie pasują. Szkoda, że on uświadomił to sobie tak
późno... Ale lepiej późno niż wcale.
-A ty jak z Larą?
Wziąłem długi łyk piwa i popatrzyłem na nich znad butelki.
-Postawiliśmy na
przyjaźń.
-Szkoda. Wasz
związek był idealny... –stwierdził Gabe. –Właśnie coś takiego chciałbym
stworzyć z Camilą.
-Ona na to nie
pójdzie. –wtrącił Tomas.
-Może uda mi się
ją przekonać.
Chciało mi się z niego śmiać. Jeżeli myśli, że uda mu się
zmienić plany Cami, to albo jej jeszcze dobrze nie poznał, albo jest strasznie
naiwny.
-A co z Violettą?
Skoro z Larą postanowiliście się tylko przyjaźnić, to sądzę, że to przez nią.
-Uwielbiam, kiedy
zrzucasz z siebie maskę tancerza i wchodzisz w rolę detektywa. ‑powiedziałem
ironicznie. –Przypominam ci, że Violetta jest zajęta.
-Nie ma takiego
wagonu, którego nie można by było odczepić. –mrugnął do mnie.
Długo nie
mogłem zasnąć po wyjściu moich przyjaciół. Przekręcałem się z boku na bok
zastanawiając się, czy w ogóle istnieje możliwość, że Viola zerwałaby z Diego
dla mnie. Kiedyś byłem dla niej ważny. Chyba nadal jestem. Gdyby tak nie było,
nie zaczęłaby śpiewać „Podemos”. Chwyciłem za telefon i wybrałem do niej
numer. Musiałem usłyszeć jej głos. Po chwili uświadomiłem sobie, że jest
czwarta nad ranem i najpewniej ją obudzę. Już chciałem się rozłączyć, ale
usłyszałem jej zaspany głos po drugiej stronie.
-Leon?
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Lubiłem, jak wypowiadała
moje imię.
-Przeszkadzam?
-Stało się coś?
–usłyszałem nutkę niepokoju.
-Nie. Po prostu...
–chciałem cię usłyszeć. -...nie mogłem zasnąć, bo myślałem o tej sprawie
z Diego. Wiem, że jest późno, ale chciałem wiedzieć, czy nie miałaś przeze
mnie problemów.
-Wszystko w
porządku.
-Będziecie na
koncercie Camili?
-Przyjdę sama, bo
Diego musiał wyjechać w interesach.
O mało co, nie krzyknąłem z radości. Uśmiechnąłem się i
pomyślałem, że nawet wygrana na loterii nie ucieszyłaby mnie tak bardzo.
-Wy z Larą
będziecie? –spytała niepewnie.
-Lara pojechała na
spływ kajakowy z bratem.
-Fajnie.
Mój uśmiech stał się jeszcze szerszy.
-To znaczy fajnie,
że spływ, a nie, że jej nie będzie. –dodała pospiesznie.
-Wiem, wiem.
-Zaśniesz teraz?
-Zasnę.
Przepraszam, że cię obudziłem.
-Nic nie szkodzi.
Śpij spokojnie...
-Ty też.
Rozłączyła się, a ja zasnąłem. Śnił mi się nasz pierwszy
pocałunek.
Na
koncercie pojawiły się tłumy. Gdyby nie to, że Camila załatwiła nam vip-owskie
wejściówki, nie zobaczylibyśmy nic. Staliśmy zaraz przy scenie, otoczeni przez
rzeszę jej fanów. Spojrzałem na Gabe i się zaśmiałem. Wyglądał dużo gorzej niż
ja. Chyba też miał ciężką noc. Tomas stał trochę dalej i coś szeptał Fran do
ucha. Dziewczyna chichotała, co chwilę. Zmarszczyłem brwi i zacząłem rozglądać
się za Violettą. Nigdzie jej nie widziałem. Może stwierdziła, że nie
przyjdzie. Już wyciągałem telefon, żeby do niej zadzwonić, kiedy poczułem
czyjąś rękę na ramieniu. Violetta.
-Myślałam, że się
tutaj nie przecisnę. Ale tłumy.
Uśmiechnąłem się. Wyglądała ślicznie z zaróżowionymi od
wysiłku policzkami. Mógłbym tak patrzeć na nią całą wieczność. Wskazała
podekscytowana palcem na scenę.
-Popatrz! To nasza
Cami! –zapiszczała.
Spojrzałem we wskazanym kierunku. Nasza gwiazda była
prawdziwym wulkanem energii. Już od pierwszych dźwięków porwała publiczność.
Ludzie ją uwielbiali.
Kątem oka zauważyłem, że
Violetta cały czas jest popychana przez grupkę, która stała obok niej. Nie była
tym zachwycona. Chwyciłem ją delikatnie i ustawiłem przed sobą. Objąłem ją
ramionami, tak żeby uchronić ją przed łokciami innych. Przylgnęła do mnie
plecami. Była taka ciepła. Tak bardzo za nią tęskniłem. Podniosła głowę, chcąc
mi coś powiedzieć. Schyliłem się, żeby ją usłyszeć.
-Dziękuję.
–szepnęła mi na ucho.
Znowu miałem ochotę ją pocałować i coraz bardziej denerwowało mnie to,
że nie mogę tego zrobić. Należała do kogoś innego. To jemu oddała swoje serce i
duszę. Położyłem swoją brodę na jej głowie. Chciało mi się płakać. Trzymałem ją
w objęciach, lekko kołysząc. Nigdy nie będzie moja.
Kuku! Czytam i wracam :)
OdpowiedzUsuńNie mogę, Tomas i gabe grający w fifę,
Usuńa Gabriel przegrywający :D
To musiałby być niezły widok :)
A teraz bardziej przykra sprawa...
Ledwo doczytałam do końca ten rozdział :(
Po tym jak Leon objął Violettę normalnie zaczęłam
ryczeć :* Leonku, Viola będzie twoja!
Musisz poczekać. Gabuś ma rację: Nie ma takiego
wagonu, którego nie można byłoby odczepić :)
trzeba myśleć pozytywnie ;-)
Oho, już widzę Gabe'a próbującego zmienić plany
naszej gwiazdki :P Cami jest zbyt pewna
siebie, Gabe daruj sobie! W końcu i tak zaciągnie
Cię pod ten ołtarz :D
No dobrze, muszę kończyć. Powiem tylko, że
rozdział był niesamowity i z niecierpliwością czekam na
następny (o Agus jeśli się nie mylę :d) oraz na
rozwój wątka (lub wątku) naszej Leonetki :)
Papa, buziaki <33
Jakie to piękne ! <3
OdpowiedzUsuńLeon błagam Cię walcz, walcz !
Ten nocny telefon taki słoodki <3
Scena na koncercie.. Brak słów. Cudowna ! :*
I fajnie,że Leon zaprzyjaźnił się z Tomasem :)
Błagam nie każ nam długo czekać na kolejny rozdział ! :)
Cudowny rozdział! Masz wielki talent.
OdpowiedzUsuńKiedy piszesz wszystko jest jednocześnie zrozumiałe i tajemnicze. Twój styl jest bardzo oryginalny i bardzo ciekawy. Każde zdanie perfekcyjnie się uzupełniają. Wszystko jest przemyślane, a historia bardzo logiczna. Sama też piszę i chciałabym mieć chociaż w setnej Twój talent.
A co do rozdziału :)
Chłopacy od dawna są dorośli, a zachowują się jak dzieci :D
Mam nadzieję że plan Camili się uda i trafi z Gabem pod ołtarz :P
Fran i Tomi ♥ cudowni
Koncert Cami to świetny pomysł! Chciałabym, poczytać o zachowaniu Gaba na koncercie.
No i Leonetta :* Leon nie poddawaj się! ;D
;* Buziaki
Zapraszam do mnie fedemila-semi-naxi-marcesca.blogspot.com
Hania ♥
Ale ty masz talent dziewczyno. Podziel się nim trochę :D
OdpowiedzUsuńTa fifa mnie rozwaliła XD
Gabe dobry z tymi wagonami.
Och Leoś jest taki słodki <3 Ten jego telefon.
Później ten koncert ach... Brak mi słów.
Sorka za tak krótki komentarz, ale nie mam czasu :/
Pozdrawiam
Anahi
Piękne, po prostu brak słów!
OdpowiedzUsuńLeon tak pięknie mówi o Violi, widać jak bardzo ją kocha, ale też cierpi, bo nie może z nią być… Troszkę smutno się zrobiło. Jednak powinien o nią walczyć, bo grubo się myli myśląc, że jest szczęśliwa z Diegiem.
OdpowiedzUsuńChłopcy są zawodowi <3 fajnie, że nie opisujesz tylko babskich spotkań, ale też te męskie przy grze, piwie i rozmowach o kobietach :D
Tak jak Cami się uparła, że wyjdzie za Gabe’a, tak samo mocno on jest przekonany, że się z nią nie ożeni ;p no to zobaczymy kto postawi na swoim xD
Ojej Leon zadzwonił do Violetty, bo chciał usłyszeć jej głos <3 i w stu procentach podzielam jego radość, że nie będzie Diega :D
Leon jak zawsze taki opiekuńczy i czuły w stosunku do Violi. Mógł ją pocałować to by się przekonał, że ona też go bardzo kocha i może w końcu by się między nimi ułożyło, a tak to co? Biedny przejmuje się, że nie mogą być razem :( ale niech się tak nie martwi, bo ja będę mocno trzymała za nich kciuki i wierzę, że tak ogromna miłość w końcu pokona te wszystkie trudności :)
Periwinkle :*
O mateńko, Tinerkerbell.
OdpowiedzUsuńCzy Ty wiesz, że ja tu siedzę i ryczę. Nie dość, że napisałaś ten rozdział z perspektywy mojego ulubionego bohatera, to jeszcze w tak genialny sposób. Według mnie to chyba najlepszy rozdział, jaki do tej pory napisałaś :* A muszę zaznaczyć, ze każdy był niesamowity, każdy wnosił coś innego, mówił o czymś innym. Kochana ja naprawdę nie mam pojęcia jak Ty to robisz i chyba nie dajesz sobie sprawy jak bardzo ja Cię uwielbiam ;*
Muszę przyznać, że czytając przemyślenia Leona, po prostu się rozpływałam, serio. Ja uwielbiam zagłębiać się w jego psychikę, jego uczucia. To wszystko, co tu stworzyłaś jest niczym piękna podróż po cudownej krainie, będącej jego wnętrzem :* Prawda jest tak, że Leon od zawsze kochał Violettę, zawsze o nią walczył, był przy niej,a ona stała się najważniejszą i jedyną kobietą, która może dać mu szczęście. A o miłości nie da się tak zwyczajnie zapomnieć, zostawić jej za sobą, uciec. A szczególnie jeśli jet to prawdziwa miłość, a tak niewątpliwie jest w przypadku Leona i Vilu. To z jaką czułością i tęsknotą mówił o niej, to jak bardzo cieszył się, gdy usłyszał jej głos wypowiadający jego imię, to jak cierpi z powodu, że już nigdy nie będzie mógł jej pocałować, tęskni za jej bliskością. A ta ostatnia scena to już w ogóle poezja, w czystej postaci. Leon pragnący chronić Vilu przed całym złem tego świata, przed każdym, nawet najdrobniejszym zagrożeniem *.* To taki Leoś, którego ja kocham najbardziej. Dziękuję Ci za to, że znowu mi o tym przypomniałaś, o pięknie jego osobowości, o dobrym sercu, które ja tak bardzo kocham. Mogłabym tak pisać i pisać w nieskończoność, a przecież zostali również inni bohaterowie ;)
Camila rozbroiła mnie swoim tekstem. Ja rozumiem, że Gabe jest cudowny, ale, żeby tak od razu małżeństwo xD Nie dziwię się, ze się chłopak wystraszył. Bo przecież prawie się nie znają, a ona z czymś takim. Ale prawda jest tak, ze Cami wiele wycierpiała, została skrzywdzona i tak jak każdy inny potrzebuje miłości, zasługuje na nią. Mam nadzieję, że zazna jej właśnie ze strony Gabriela ;)
No i na koniec Tomas. Wreszcie zrozumiał, ze kocha Francescę. A tak jak powiedziałaś - lepiej późno niż wcale. Oby tylko nie było za późno, a nasza Włoszka dała mu szansę ;)
Jeszcze raz muszę Ci powiedzieć, ze to było FENOMENALNE! Nadal jeszcze siedzę i ryczę. Jesteś cudowna :D
Witaj!
OdpowiedzUsuńWiesz co? Zabrakło mi słów. Tak po prostu. Przeczytałam, a teraz siedzę, jak głupek i zastanawiam się co napisać, bo nic nie przychodzi mi do głowy.
Będzie chaotycznie. Jakby co, to ostrzegałam.
Zacznę od Leonetty, bo nich najbardziej lubie czytać i pisać.
Co prawda niby ich nie było, ale czuję, że powoli zbliżamy się do tego upragnionego rozdziału gdzie się zejdą. Chociaż sama nie wiem. Ten to w końcu już aż dwudziesty piąty. No ale do rzeczy. To wszytko było bardzo słodkie. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kkiedy zobaczyłam, że rozdział jest z perspektywy Leona. Byłam pewna, że będzie jakaś sytuacja z Violettą i miałam rację. ;))
Ten telefon w środku nocy, bo musiał usłyszeć jej głos, szkoda że jej tego nie powiedział. No ale wszystko w swoim czasie.
Koncert Camili i Leoś chroniący Violę. Rozmarzyłam się. I nagle taka fala smutku przeze mnie przeleciała po przeczytaniu uczuć Leona. Zrobiło mi się go strasznie żal. Oboje siebie pragną, ale utrudniają to wszystko...
Ciekawe, czy Tomas też zastanawiał się nad swoją przyjaźnią z Leonem. Oboje się przecież nie znosili. ;)
Trzech mężczyzn siedzi w salonie, gra, pije piwo i gadają o kobietach. Każdy jest w innej sytuacji. Dwaj wiedzą, że kochają, a jeden będzie się upierał, że Camila mu się tylko podoba... Tymczasem ona chce się z nim żenić. ;D
Teraz dopisuję, bo dałam podgląd i wszystko to co napisała moim zdaniem nie ma sensu. Jest strasznie pomieszane. Ale ostrzegałam. ;) Na swoje usprawiedliwienie powiem tyle: Dla mnie jest już za późno;))
Rozdział bardzo mi się podobał. Jest naprawdę wspaniały i ja już nie mogę doczekać się kolejnego ;) Całuję ;*
superr rozdział zresztą jak zwykle, pozdrawiam czekam na next i na Leonettę Loffki
OdpowiedzUsuń:D
Ps.Fajnie by było gdyby Leon załważył rany Violetty mogło by się wtedy coś stać on by się o nią martwił
Kiedy planujesz dodać kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńOdpowiedz mi błagam, bo zginę tutaj z tego oczekiwania ! :D
Może w czwartek;)
Usuń