wtorek, 19 listopada 2013

24.

Francesca

            Wszedł do RestoBand i rozejrzał się po lokalu. Gdy jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy, uśmiechnął się rozbrajająco. Szybko do mnie podszedł i pocałował mnie w policzek. Zdziwiłam się, bo nigdy tego nie robił. W ogóle ostatnio zaczął się podejrzanie zachowywać. Był jakiś taki weselszy niż zwykle. Bardziej beztroski.
 -Witaj Fran. Co tam u ciebie? –oparł się plecami o ladę.
 -Wszystko w porządku.
 -Cieszę się. –pogłaskał mnie po policzku.
Byłam kompletnie skołowana. Nie wiedziałam, co myśleć o jego postępowaniu. Przymrużyłam oczy i na niego spojrzałam. Być może chce jakoś odpokutować to, że ostatnio się na mnie wyżył, po kolejnej nieudanej randce.
 -Wszystko w porządku Tomi? –spytałam.
 -Dlaczego miałoby nie być?
 -Nie wiem. Ostatnio dziwnie się zachowujesz.
 -Dziwnie? To znaczy jak? –posłał mi przeciągłe spojrzenie.
 -No jesteś taki... –zaczęłam machać rękami, jakby to mogło pomóc mi znaleźć odpowiednie słowo. -...taki jakiś bardziej radosny.
Zaśmiał się.
 -To źle?
 -Nie, nie. Tylko chciałabym wiedzieć, co spowodowało tą radość.
 -Zakochałem się.
Zmarszczyłam brwi. Zakochał się? Przecież jego randki, z tego, co mi opowiadał, były kompletnymi klęskami, które chciał zakopać gdzieś głęboko w umyśle i o nich zapomnieć. Zaczęłam się zastanawiać, czy ostatnio się z kimś nie spotkał, ale nic takiego nie mogłam sobie przypomnieć.
 -Zakochałeś się? To świetnie! W kim? –zaczęła mnie zżerać ciekawość.
 -Jest taka jedna kobieta, która zawróciła mi w głowie. –powiedział tajemniczo.
 -Znam ją?
Uśmiechnął się.
 -Nic ci nie powiem.
 -No ej Tomas! Tak się nie robi! –zrobiłam naburmuszoną minę.
 -Dowiesz się w swoim czasie. Nie chcę zapeszyć. –pocałował mnie w czoło i poszedł na zaplecze.
Westchnęłam. Tomas jest zakochany. I do tego szczęśliwy. Mam nadzieję, że ta jego wybranka nie złamie mu serca, bo inaczej powyrywam jej kudły z głowy! Tylko muszę się jakoś dowiedzieć, kim ona jest...
       Wyszłam z Resto i ruszyłam w stronę parku, gdzie byłyśmy umówione z dziewczynami. Promienie słoneczne przyjemnie pieściły moją skórę. Odetchnęłam głęboko i zaciągnęłam się świeżym powietrzem. Lubię takie dni jak ten.
 -Francesca!
Usłyszałam wołanie za sobą i się odwróciłam. W moim kierunku biegła zdyszana Violetta.
 -Myślałam... –zatrzymała się i oparła ręce na udach, łapiąc oddech  -...że cię nie dogonię. ‑wyprostowała się i odgarnęła włosy z twarzy. -Chyba jestem już za stara na takie biegi.
Wybuchnęłyśmy śmiechem i skręciłyśmy do parku.
            Camila już na nas czekała. Siedziała na kocu, który najpewniej przyniosła ze sobą. Obok niej leżały truskawki i lemoniada. Gdy nas zauważyła podniosła się i uścisnęła na powitanie. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy zajadać się truskawkami.
 -Powiedziałam Gabrielowi, że zostanie moim mężem. –wypaliła nagle Cami.
Spojrzałam na Violettę. Była tak samo zszokowana jak ja.
 -Co zrobiłaś? –spytała naszą przyjaciółkę.
 -To co słyszałyście! –zaśmiała się. ‑Dziewczyny ja się zakochałam!
Machnęłam ręką.
 -Za niedługo ci przejdzie. –wzięłam butelkę z lemoniadą i upiłam łyk.
 -To nie tak. Wiem, że kiedyś dość często się zakochiwałam, ale teraz jest inaczej. Przy nikim innym tak się nie czułam, jak przy nim. To naprawdę coś poważnego.
 -Jak zareagował Gabe? –spytała Viola.
 -Zamarł. Był przerażony. Jak sobie przypomnę wyraz jego twarzy... –zaniosła się śmiechem.
 -I nie przejmujesz się tym? –spojrzałam na nią.
 -Czemu miałabym się przejmować? Doprowadzę go do ołtarza, choćbym miała to zrobić siłą! Zobaczycie, że za niedługo nie będzie widział świata poza mną.
No proszę. Była taka pewna siebie.
 -Za to, żeby Cami się udało! –stuknęłyśmy się butelkami z lemoniadą.
Violetta oblała sobie sweterek. Nasz śmiech rozniósł się po całym parku, kiedy zaczęła piszczeć, że wydała na niego pół wypłaty. Zaczęła go ściągać lamentując, że pewnie zostanie plama. Wtedy zamarłam. Na jej przedramieniu zobaczyłam wielki, fioletowy siniec. Wyglądało to, jakby ją ktoś pobił. Spojrzałam na nią zaniepokojona.
 -Co to jest? –wskazałam na jej rękę.
Przestała się uśmiechać. Zasłoniła dłonią okropnego krwiaka i spuściła głowę.
 -Uderzyłam się... –powiedziała cicho.
 -Kłamiesz. –Cami zacisnęła pięści.
 -Nam możesz powiedzieć prawdę. –pogłaskałam ją uspokajająco po kolanie.
Spojrzała na nas niepewnie. Zaczęła opowiadać, że Diego się na nią wkurzył i trochę nią poszarpał.
 -Już ja go poszarpie. –Camila była strasznie zdenerwowana. –Na twoim miejscu kopnęłabym go w dupę! Czemu jeszcze z nim nie zerwałaś?
 -Kocha mnie. –powiedziała Viola. –Nie mogę go zostawić.
 -I dlatego zrobił ci coś takiego? –popatrzyła na nią z niedowierzaniem.
 -Jest strasznie zazdrosny, a ostatnio nam się nie układa. I to w sumie moja wina, bo...  ‑przygryzła nerwowo wargę.
 -Bo coś czujesz do Leona. –dokończyłam za nią.
Violetta schowała twarz w dłoniach i się popłakała. Przytuliłam ją mocno, a Cami zaczęła głaskać ją po plecach. Nie wiedziałam jakich słów użyć, żeby chociaż trochę ukoić jej ból. Znowu była rozdarta, a my nie umiałyśmy jej pomóc. Tak jak Cami, uważałam, że powinna jak najszybciej pozbyć się tego brutala. Bałam się, że w końcu może jej wyrządzić krzywdę dużo większą, niż siniak na ramieniu. Leon nigdy, by jej nie skrzywdził.
 -Powinnaś być z Leonem.
Przestała płakać i na mnie popatrzyła.
 -Nie mogę... –powiedziała zachrypniętym głosem. –Jest szczęśliwy z Larą...
Załamałam ręce. Czy miłość nie może być prosta?

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jejku! Jakież to było cudne!
      Jak mogłaś? Diego Violę pobił??
      No, nie. Tak być nie może.
      Masz mi w następnym rozdziale o Leonettcie napisać,
      że Leonek w jakiś cudowny sposób dowie się jak jego
      ukochana jest traktowana i będzie o nią walczył!
      Capito?
      Oj, nie ładnie, nie ładnie tinkerbel!
      Zrobiłaś z mojego Diegusia jeszcze gorszego potwora
      niż był wcześniej *-* Viola ma go rzucić! Koniec, kropka :/
      Cami, Jakaż Ty jesteś pewna siebie! Nie spodziewałam się
      tego po tobie :) Może kiedyś faktycznie będziecie
      małżeństwem, ale to w przyszłości. Teraz ochłoń
      i cierpliwie czekaj :) Macie czas, duużo czasu...:**
      "Zakochałem się" Piękny tekst... <3
      Aha, Tomas wyznał Fran miłość a ona nawet
      o tym nie wie.... :D

      Okej. Chyba się już wygadałam. Mam strasznie dużo lekcji,
      więc będę powoli kończyć :(
      Nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów twojego
      opowiadania. Czy miłość ich złączy, czy rozdzieli?
      To pytanie pozostanie na razie bez odpowiedzi.
      Cieszę się, że mogłam to przeczytać :)
      Buziaki <33

      Usuń
  2. Nieceirpie Diego!!!!!
    Jak on mógł!? Bydlak...
    Fran + Tomi ♥♥♥♥ jak słodko
    Cami doprowadzi Gabe do ołtarza :D chcę to zobaczyć :D Hahahahahahahaha świetne!!!!
    Buziaki, Hania

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, masz talent! :D Czekam niecierpliwie na next i zapraszam tutaj:

    http://ser-mejor-fedemila-story.blogspot.com/?m=1

    Liczę na szczerą opinię w komentarzach ;****

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Czekam na następny i na Leonette)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spokojnie dziewczyny, ja też nie lubię Diega, ale przecież tinkerbell nie napisała, że jakoś brutalnie pobił Violę. Ma siniora, bo nią szarpnął jak się kłócili przed restauracją. Także chill out :*

    Haha xD Fran, no mam nadzieje, że nie powyrywasz SOBIE włosów ;p ciekawe jak zareaguje na fakt, że to ona jest wybranką Tomasa :)
    Camila jaka zdeterminowana, będzie Gabe siłą przed ołtarz zaciągać :D już sobie wyobrażam jak otwierają się drzwi kościoła, organista zaczyna grać marsza Mendelsona, wszyscy goście patrzą w stronę wejścia, a tam… przepychanka! Pan młody stoi w drzwiach i całą siłę skupia na tym, żaby ani drgnąć, a pani młoda z całej siły stara się wepchnąć go do środka, chociaż żeby się jej o centymetr poruszył xD
    Jaaasne Violetta, ależ oczywiście, że Diego cię kocha, powiedziałabym, że tak samo mocno jak ty jego Cami i Fran mają rację, Viola powinna posłać Diega do diabła i wrócić do Leona, bo oni mogą być szczęśliwi tylko jak są razem.
    Pozdrawiam,
    Periwinkle :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tinkerbell, kochanie moje <3
    Ty jesteś cudowna, ja nw jak Ty to robisz.
    Ja w swoich rozdziałach to tak smęcę, a Twoje napisane są z taka lekkością, tak przyjemnie się je czyta.
    Na serio. Czemu Ty musisz być taka zdolna?
    To teraz może rozdział.
    Wiesz, w serialu nienawidzę Tomasa, wcale go nie trawię, a u Ciebie go lubię. Jak Ty to zrobiłaś? Nie mam pojęcia, bo do tej pory, myślałam, że to niewykonalne, a jednak. Czapki z głów. W Twoim opowiadaniu jest słodki. Odpuścił sobie Violę, jest bardzo opiekuńczy w stosunku do Agus i na dodatek ta jego relacja z Fran. Tutaj tworzą dwójkę wspaniałych przyjaciół, a nawet pokuszę się, w tym miejscu, o inne przypuszczenia ;) Czekam na wyjaśnienie i na minę naszej kochanej Włoszki, kiedy dowie się prawdy :D
    Zabiję Diego. Jak można uderzyć kobietę? Wiem, że on jej nie pobił, ale ją szarpał -grrrr.... Przecież to nie jest sprawiedliwe starcie. Jakże ma się drobna, bezbronna dziewczyna do rosłego, dobrze zbudowanego faceta?
    Viola powinna być z Leonem, bo on ją kocha i nigdy nie posunąłby się do czegoś takiego. A wiesz dlaczego? Bo Leon ma swój honor i nie znęca się nad słabszymi, ma swoją godność. A Diego to cham. A chamstwo to coś czego najbardziej nienawidzę.

    Znowu snułam wywody, przepraszam Kochana ja czekam nowy rozdzialik ;)

    Buziaki, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej ;)
    Dawno mnie nie było... Przepraszam... Nie mam ostatnio na nic czasu przez co i nie komentowałam, i nie czytałam, ale nieważne. Nadrobiłam te trzy rozdziały, a więc teraz się o nich wypowiem:)
    No, to od czego by tu zacząć? Może od Cami. Jezus Maria, jaka ona jest... No... No zupełnie inna niż w serialu. Doskonale wie czego chce. A to jak oznajmiła Gabriellowi, że zostanie jego żoną, no prawie zwaliła mnie z nóg. Totalnie jej nie poznaję. Ale to dobrze, nawet bardzo. ;)
    Diego. Co za debil! No... Nie spodziewałam się tego po nim. Kurde... Oj no okropne... Zaraz się rozpłaczę, idiota tak się starał żeby ją zdobyć, biedny tak się napracował, tyle życia zmarnował, a teraz chce to wszystko zniszczyć... No, no, no... Niech może najpierw pomyśli trochę. Ponadto tak nie powinno się traktować kobiety. A jeżeli on ją kocha,w co wątpię no ale jeśli, to mógłby mieć do niej jakiś szacunek, a nie... Głupi brutal... Nie znoszę tego pajaca... ;D
    A Violetta? Ja jej nie rozumiem! Co za baba! Nie może porozmawiać z Leon, z Diego? W końcu jest dorosła, więc niech zachowuje się odpowiednio do swojego wieku, a nie cofa się w czasie i co? Znowu udaje siedemnastolatkę, tak? Nie, może czas w końcu się postawić, wziąć sprawy w swoje ręce i uporządkować to jedno, jedyne życie, które nam dano...
    Francesca nie domyśla się, że to ona? Hahaha ;) Jedni mają problemy, a inni są szczęśliwi, tak w życiu bywa. A nasza Fran być może już nie długo odkryje prawdę? I zrodzi nam się piękna parka... ;)

    No to ten... Gorąco Cię pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Camila. Uwielbiam ją u ciebie. Serialową Camilę, wprost uwielbiam, ale Twoja jest jeszcze lepsza. Taka pewna siebie, zadziorna, doskonale wie czego chce i walczy o to. Nie poddaje się. Nie wierzy w porażkę. Walczy o swoje marzenia. I ta pewność siebie, która jej towarzyszy. Przez właśnie takie cechy Cami, osiągnęła sukces. Teraz jej pozostaje rozkochać w sobie Geba. Zobaczymy, czy sie uda. Chociaż jestem pewna, że z jej podejściem tak się stanie. Za jakiś czas Gabe, całkowicie oszaleje na punkcie naszej kochanej Cami.

    Myślę. że dobrze by było, gdyby Leon się dowiedział o tym, co Diego wyprawia z Violettą, jak jej nie szanuje i rzuca nią po kątach. Jak się Leon dowie, to wtedy Diego będzie zbierał szczękę z podłogi. Bo Leon to pierwsza osoba, która nie pozwoli skrzywdzić Violetty. A Diego? Diego to skończony cham i nie zasługuje na bycie z kobietą. Żdna kobieta nie zasługuje na takiego chama jak Diego. W ogóle nie rozumiem, jak można bić słabsze, kobiety? Co w tym takiego jest? Jak takie szuje w ogóle mogą chodzić po świecie? No ja się pytam jak? Bardzo bym chciała, aby Leon się o wszystkim dowiedział. Bo wtedy Violetta może po raz pierwszy od bardzo dawna poczułaby się szczęśliwa. Bo ona tylko w ramionach Leona zazna szczęścia i bezpieczeństwo.
    I Violetta się myśli, bo Leon nie jest szczęśliwy z Larą. On szczęśliwy będzie tylko przy niej.
    Prawda jest taka, że oni siebie potrzebują.

    OdpowiedzUsuń