Gabriel
Leżała na
podłodze. Rude loki rozsypały się wokół jej twarzy, tworząc swego rodzaju
aureolę. Ledwo łapała powietrze. Może trochę przesadziłem...
-Nie wiem, co złego ci zrobiłam, że chcesz
mnie zamordować. –powiedziała, kiedy jej oddech się uspokoił.
-Wcale nie chcę
cię zamordować. –podałem jej butelkę wody. –Sama chciałaś nauczyć się tańczyć
fokstrota.
-Ale nie miałam
pojęcia, że tyle będzie mnie to kosztować!
–zaśmiała się.
-Nie bez powodu
uznawany jest za najtrudniejszy z tańców.
-Mogłeś mnie
uprzedzić...
Uśmiechnąłem się. Wyglądała jak zmokła kura, a mimo to
nadal piekielnie mi się podobała. Sam nie wiem, co w niej takiego było. Może to
te ogniste loki, a może ten zadziorny błysk w oku. Nie była jedną z tych
kobiet, które się rumienią i spuszczają wzrok, kiedy ktoś zaczyna prawić im
komplementy. Dużo można było powiedzieć o Camili Torres, ale na pewno nie to,
że jest nieśmiała. Ona dobrze wiedziała, czego chce od życia i nie wstydziła
się po to sięgać. Była pewną siebie kobietą, która odniosła wielki sukces. Jak
tu jej nie podziwiać?
-Masz ładny dom.
–powiedziała wstając z podłogi.
Rozejrzałem się. Czy ja wiem, czy jest ładny? W sumie nie
zależało mi na tym. Najważniejsze, że był praktyczny.
-Żadnych zdjęć
ukochanej kobiety? –przejechała palcami po kominku i spojrzała na mnie.
-Bo takiej nie ma.
Co ona kombinuje?
-Wydaje mi się, że
za niedługo będzie. -podeszła do mnie i oparła swoje dłonie na mojej klatce
piersiowej.
-Co masz na myśli?
– zmarszczyłem brwi.
-Zobaczysz.
–uśmiechnęła się zalotnie, wspięła na palce i lekko musnęła moje usta.
–Dziękuję za lekcje.
Pozbierała swoje rzeczy i poszła do domu. Co za
kobieta. Łatwo byłoby się w niej zakochać. Ale ja się nie zakochuję.
Przyspieszyłem
kroku. Zaczęło padać, a ja nie wziąłem parasola. Chciałem jak najszybciej
znaleźć się w ciepłym i suchym Studio21. Dzisiaj zaczynamy próby do
przedstawienia. W związku z tym mamy więcej roboty niż zwykle. Muszę wymyślić
chyba z pięć choreografii, które będą oddawały uczucia bohaterów. Może
dzieciaki będą miały jakieś ciekawe pomysły? Wszedłem do głównej sali, gdzie
siedzieli już Violetta i Leon. Na scenie przygotowywała się Agus. Usiadłem obok
moich kolegów z pracy.
-Cześć.
–przywitałem się. –Co my tu mamy?
-Agus skończyła
swoją piosenkę. Wydaje się dobra. –powiedziała mi Viola.
Dziewczyna poprosiła Philipa,
żeby jej akompaniował przy pianinie. Dziwne... Myślałem, że za nim nie
przepada. Wzruszyłem ramionami. Kto by tam nadążył za tą dzisiejszą młodzieżą.
In a
book, in a box, in the closet,
In a
line, in a song I once heard,
In a
moment on a front porch late one June,
In a
breath inside a whisper beneath the moon.
Zaczęła śpiewać. Kątem
oka zauważyłem, jak Violetta uśmiecha się do Leona. Chyba im się spodobało.
Zacząłem się lekko kiwać w rytm muzyki.
There
it was on the tip of my tongue,
There
you were and I had never been that far,
There
it was the whole world wrapped inside my arms.
And I
let it all slip away.
What
do I do now that you're gone,
No
back up plan, no second chance,
And no
one else to blame,
All I
can hear in the silence that remains,
Are
the words I couldn't say.
Nigdy nie lubiłem takich tkliwych utworów o miłości, ale
muszę przyznać, że wykonała kawał dobrej roboty. Piosenka idealnie pasowała do
przedstawienia. Violetta była zachwycona, a Agus cieszyła się jak mała
dziewczynka, która dostała długo wyczekiwaną zabawkę.
-Jeżeli reszta
piosenek będzie równie dobra, to sukces mamy murowany. –powiedział Leon.
-Piosenki mogą być
do dupy, a przedstawienie i tak będzie wydarzeniem roku ze względu na moją
choreografię. –zaśmiałem się.
Po
skończonej próbie zostaliśmy z Leonem, żeby posprzątać salę. Violetta gdzieś
się dzisiaj spieszyła i nie mogła nam pomóc.
-Uważam, że to
kobiety powinny sprzątać.
Leon się zaśmiał.
-My, prawdziwi
mężczyźni, powinniśmy leżeć na kanapie, z wyciągniętymi na stół nogami. W tv
powinien lecieć mecz, w którym nasza ulubiona drużyna daje łupnia tej, której
nienawidzimy, a kobieta powinna donosić nam zimne piwo.
-Powtórz to
głośniej, a zlecą się wszystkie feministki i powiedzą ci jaką jesteś
szowinistyczną świnią.
-Przecież wiem, że też tak myślisz. –mrugnąłem do niego.
Pokręcił ze śmiechem głową.
-A co na to Cami?
-A co ona ma z tym
wspólnego?
-No spotykacie
się.
Wzruszyłem ramionami. Leon bacznie się mi przyglądał.
Skrzyżował ręce na piersi i czekał, aż coś odpowiem.
-To, że się
spotykamy, nie znaczy, że zostanie moją żoną.
Mój przyjaciel wywrócił oczami.
-Zapamiętaj, co ci
powiem Leonie Verdas, ja nigdy się nie zakochuję!
Leon wbił mi palec w klatkę piersiową.
-A ty, Gabrielu
Fernandez, nigdy nie mów nigdy.
Jak na zawołanie, po tych słowach zadzwoniła Cami. Leon
spojrzał na mnie wymownie i głośno się roześmiał. Uroczy rudzielec
zaprosił mnie do siebie. Powiedziała, że sama przygotowała obiad i mnie
zaprasza w ramach podziękowania, za lekcje tańca. Oczywiście powiedziałem jej, że się
zjawię.
Tym razem nie ukradłem żadnego
krasnala. Za własne, ciężko zarobione pieniądze, kupiłem wytrawne wino, które,
miałem nadzieję, będzie pasować do obiadu. Camila powitała mnie szerokim
uśmiechem i zaprosiła do jadalni. Poprosiła, żebym otworzył trunek, a sama
znikła w kuchni. Przygotowała rybne curry z mleczkiem kokosowym. Podała je z
ryżem na kwadratowych talerzach. Spojrzałem niepewnie na danie.
-Nie patrz na to
takim przerażonym wzrokiem! –szturchnęła mnie w ramię. –Nie mam zamiaru cię
otruć.
-No nie wiem...
–westchnąłem. –Ostatnio oskarżyłaś mnie o próbę zabójstwa. Może chcesz się
zemścić.
Posłała mi niewinny uśmiech. Wziąłem odrobinę na widelec i
spróbowałem. Chwyciłem się za gardło i zacząłem udawać, że się krztuszę.
-Debil! –Cami się
roześmiała.
-Nie no... W sumie
to nie najgorsze.
-Że co proszę?
Spędziłam w kuchni godzinę, żeby to przygotować, a ty mówisz, że jest
nienajgorsze? –oburzyła się i posłała mi gniewne spojrzenie.
-Nawet jak się
wkurzasz, jesteś śliczna.
Rzuciła we mnie serwetką i westchnęła.
Po
obiedzie stwierdziła, że chce tańczyć. Tym razem to ona miała prowadzić.
Ułożyła sobie moje ręce na biodrach i objęła mnie za szyję. Zaczęliśmy się
lekko kołysać na boki. Mruczała jak kotka.
-Taki taniec to rozumiem.
Zaśmiałem się i wtuliłem
twarz w jej włosy. Pachniały jabłkami. Wdychałem ten zapach, powoli sobie
uświadamiając, że cała ta znajomość zmierza w bardzo niebezpiecznym kierunku.
Cami nagle podniosła głowę i spojrzała mi głęboko w oczy. Objęła dłońmi moją
twarz i przysunęła ją do swojej. Pocałowała mnie powoli. Poczułem ciepło
w żołądku, które rozniosło się, aż do koniuszków palców. Przysunąłem ją
bliżej pogłębiając pocałunek. Smakowała mleczkiem kokosowym zmieszanym z
wypitym wcześniej winem. Poczułem, że się uśmiecha.
-Będziesz moim mężem. –powiedziała, gdy się od siebie
oderwaliśmy.
Zamarłem.
Pierwsza:) Czytam i wracam ;D
OdpowiedzUsuńjak ja uwielbiam Camilę, tej dziewczyny nie da się nie lubić. Uwielbiam jej bezpośredniość i to, że zawsze walczy o to, o czym marzy.
OdpowiedzUsuńGabe się nie zakochuje, tak? Pogadamy o tym za jakiś czas. Bo jak powiedział Leon ''Nigdy nie mów nigdy'' Może teraz Gabe jest tylko zafascynowany Cami, ale za jakiś czas, ta fascynacja może zamienić się w miłość i co wtedy?
Cami chyba tylko nie potrzebnie pośpieszyła się z tym ostatnim zdaniem. Coś mi się wydaje, że nastraszyła naszego nauczyciela tańca i jeszcze teraz będzie jej unikał, a co wtedy?
A być może Gabe boi się prawdziwej miłości i dlatego tak się wystraszył?
A jakbym tam była, to Gabe dostałby po twarzy za słowa o kobietach! Taa, bo my jesteśmy tylko do gotowania, sprzątania, i podawaniu piwa. Taaa dobre sobie.
Czekam na kolejny :)
Super! Czekam na następny i na jakiś fragment z Leonettą;)
OdpowiedzUsuńO wow!
OdpowiedzUsuńMiałam długiego koma, ale coś nacisnęłam i mi się skasowała :(
Ok. Zaczynam od początku...
Przecudny, przgenialny, prześmieszny, przesłodki, przezabawny, przeromantyczny rozdzialik napisany przez przemiłą, przekochaną Tinkerbell!
Ja ci zaraz dam, że Gabe się nie zakochuje...
"Będziesz moim mężem" Haha. :D
Jak Cami mogłaby mi Gabusia otruć?!
Hej, czy ty wiesz jakie było me szczęście, gdy weszłam na bloggera a tu okazało się, że Ty rozdzialik mi dodałaś???
No oczywiście, że nie, bo taki durny ludź jak ja nie raczył Cię o tym poinformować :**
Kocham, kocham, kocham :)
Amo, amo, amo :-))
Wiesz, ten rozdział podobał mi się. Ale do czasu...
Zaczęło mnie nudzić po słowie "Zamarłem".
HaHaHaHa :D Jakaż ja orginalna :)
Piękna scenka pięknej kolejnej randki :-)
Te amo... Wsruszyłam się <33
A Gabriel już nie ukradł krasnala :(
No wiesz Ty co?!
No jasne, że nie wiesz.
Oczywiście ja sama nie wiem, ale dzisiaj mi coś odwala :/
A czy Ty wiesz, jak ja bardzo niecierliwie czekałam na ten rozdział?!
Cieszę się, że go dodałaś :)
Ja Cię normalnie kocham <3
A i mam prośbę.
Napisz coś, bym wiedziała, że przeczytałaś. Plisssssss :)
Dobra ja kończę. Mam nadzieję, że zrozumiałaś coś z tego koma, który swoją drogą był kompletnie bez sensu :/
Przeprasza Cię za to z całego serducha,
które Cię tak strasznie mocno kocha <33
Pozdrawiam :)
Wszystko czytam kochana! I jest mi niezmiernie miło, że podobają Ci się rozdziały:)
UsuńJa niecierpliwie czekam aż pojawi się zakończenie pewnego OneParta u Ciebie na blogu;>
Co do Leonetty... to będzie xD Nie wiem kiedy, ale będzie.
On jest już prawie skończony, ale...
UsuńNo właśnie, zawsze jest jakieś "ale" :(
Dzisiaj właśnie (za jakieś 2 godzinki) przyjeżdża do mnie taka jedna Hande z Turcji (bo mamy wymianę międzyszkolną) :)
I raczej nic nie napiszę, bo wyjeżdża dopiero w niedzielę wieczorem :P
Baa, ja nawet nie wiem czy będę miała czas komentować :(
No, chyba, że wygrzebię tableta w środku nocy :)
Buziaki <33
Hahaha, dobre :D Zakończenie zwaliło mnie z nóg; A, żebym nie zapomniała. Nie wiem, czy już ci to mówiłam, ale masz u mnie nominacje do LBA. Tak tylko mówię.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... UWIELBIAM! Kocham, miłuję. No cudo po prostu <3 Charakter Camili jest niesamowicie ciekawy, aż czekam co z tego wyniknie, a Gabe zarzekający się, że się nie zakocha bawi mnie przerażająco. Już go sobie wyobraziłam na ślubnym kobiercu z oczami wpatrzonymi w pannę młodą. Uroooczo *.*
W ogóle dzięki ci za poprawienie m nastroju, który zepsuły mi spr. z chemii i fizyki. Wchodzę sobie na blogusia, a tam twój rozdział. I w te pędy czytać. Dziękuję bardzo! :)
No, co tam ejszcze.. Ty wiesz, co ja myślę o twoich rozdziałach. Są wspaniałe! I czekam już na następny <33
Buziaki,
Carmen E.
Widzisz jaka jestem zła? Nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału, bo zmęczona byłam wypracowaniami z polskiego -.- Trudno. Ten skomentuję.
OdpowiedzUsuńC U D O!
Kocham Gabriela. Po prostu ubóstwiam. Wyobrażam sobie te jego uśmieszki i kąśliwe uwagi. Myśli, że się nie zakocha..Uuu. Nawet nie wie jak bardzo się myli. Już przed oczami mam wizję Cami zaciągającej Gabe'a pod ołtarz :D Gabriel, Gabriel, Gabriel. Miłość każdego dopadnie. I uważaj, bywa agresywna :P
Myślałam, że po tańczeniu na łonie natury i krasnalu ogrodowym lepiej już być nie może. Myliłam się. Czekam na kolejne niespodzianki :)
Pozdrawiam serdecznie :*
oj Camila, Camila, cierp ciało jak chciało ;p trzeba było rumbę sobie wymyślić, a nie fokstrota ;p
OdpowiedzUsuńAgus napisała śliczną piosenkę :) a Gabe jak zawsze skromny ;p
szczerze mówiąc, to nie sądzę, żeby Camila była jakąś kurą domową i z uśmieszkiem przynosiła Gabrielowi obiadek, piwko... nie Gabe, ona zdecydowanie na to nie pójdzie ;p
i kolejna wymarzona randka :) wino, kolacja, taniec, pocałunek... zobaczymy, zobaczymy, co dalej :) (w sumie po pocałunku mogłabym dodać 'oświadczyny' albo może raczej 'groźba' xD)
jeszcze dodam coś na temat relacji Cami i Gabe ;p czy narodzi się tu wielka, prawdziwa miłość? Z jednej strony mamy Camilę, która (jak zauważył Gabe) wie czego chce i dąży do osiągnięcia postawionego sobie celu, więc lepiej niech pan Fernandez się strzeże ;p
z drugiej strony mamy Gabriela, który mówi, że się nie zakochuje i nie wygląda mi na faceta, którego można tak łatwo i szybko omotać, więc panna Torres będzie się musiała troszkę wysilić, jeśli chce złapać tego przystojniaka xD
to chyba tyle ;p pozdrawiam
Periwinkle ;*
Wow! Wow! Wow! Świetne, Genialne, Rewelacyjne. Świetnie piszesz. Masz talent. Cami+Gabe... Gabe+Cami ♥♥♥
OdpowiedzUsuń"Będziesz moim mężem " hahahahhaha boskie
Czy Camila nie jest zbyt pewna siebie? I tak jest cudowna. Kocham Twoje opowiadania. Zapraszam do mnie fedemila-semi-naxi-marcesca.blogspot.com :)
Buziaki, Hania