piątek, 8 listopada 2013

20.

Tomas

            Wbiegłem do Resto, szybko wymijając zdziwioną Francescę, która obsługiwała właśnie jakiś stolik. Ostatnie o czym dzisiaj marzyłem, to wścibska Włoszka. Gdybym tylko mógł, to nie przychodziłbym dzisiaj do pracy, ale niestety Luca nigdy by na to nie poszedł. Przebrałem się, wziąłem notesik i ruszyłem na salę modląc się w duchu, żeby bar był dzisiaj pełny i nie było czasu na rozmowę. Oczywiście, bo jakże mogłoby być inaczej znając moje szczęście, dzisiaj w lokalu było bardzo spokojnie. Siedziałem, więc za ladą mając nadzieję, że Fran mi odpuści wypytywanie. Niestety, gdy tylko zaniosła ostatnie zamówienie, podeszła do mnie i zaczęła się bacznie przyglądać.
 -Mam coś na twarzy? –spytałem poirytowany.
 -Tak. To coś, to niezadowolona mina.
Jaka ona inteligentna, no proszę.
 -Gadaj mi tu zaraz, co się stało. –podparła się pod boki.
 -Nic.
 -Przecież widzę!
 -Nic nie widzisz. –zostawiłem ją przy ladzie samą, bo właśnie ktoś wszedł do Resto.
Odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej na chwilę Francesca da mi spokój. Nie chciałem jej opowiadać o kolejnej nieudanej randce. Tak, Tomas zaczął się umawiać z dziewczynami innymi niż Violetta. Postanowiłem wziąć się w garść i zostawić przeszłość za sobą. Przekonywałem się, że przecież gdzieś w Buenos Aires musi być ta, która jest mi przeznaczona. Nie chciałem czekać, aż miłość kiedyś tam się zjawi. Wziąłem sprawy w swoje ręce i umawiałem się tak często, jak tylko mogłem. Niestety każda z kobiet, które wydawały mi się całkiem miłe, przy bliższym spotkaniu okazywała się totalną pomyłką.
Pierwsza z nich była bardzo ładna, a do tego inteligentna. Prawdziwa bizneswoman, która szukała faceta do garów i pilnowania dzieci, bo ona musi robić karierę. Kolejna, co chwilę się wzruszała, gdy opowiadała mi o swojej rodzinie, a gdy doszła do opowieści o ukochanym psie, który zdechł, bo był już bardzo stary, zaczęła wrzeszczeć w niebogłosy. Ludzie zaczęli się nam dziwnie przyglądać, a ja robiłem wszystko żeby ją uspokoić, jednak nie udało mi się to. Trzecia z kolei, zrezygnowała z randki, kiedy się dowiedziała, że nie mam ferrari. Po niej straciłem resztki nadziei, że znajdę miłość, ale wtedy poznałem Anę. Miała długie, proste włosy i niesamowicie zielone oczy. Przyszła do Resto, żeby coś zjeść. Akurat śpiewałem „Entre tu y yo”. Kiedy skończyłem i podszedłem do niej z zamówieniem, powiedziała, że bardzo podobał jej się mój występ i że ona też gra na gitarze. Spodobała mi się. Wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy się na spotkanie. Cieszyłem się jak małe dziecko. Pomyślałem, że wreszcie może mi się udać i w końcu będę szczęśliwy. Mój optymizm skończył się, gdy po całkiem miłym początku, zaczęła mówić o swojej pasji, którą jest tarot i gadanie z duchami. Przeraziłem się, gdy zaczęła mówić, że jeśli tylko mam ochotę porozmawiać z jakimś zmarłym, możemy zrobić seans. Stwierdziłem, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego i powiedziałem, że muszę wracać do pracy. Zrobiła niepocieszoną minę, ale wyraziła nadzieję, że jeszcze uda nam się spotkać. Na pewno nie w tym życiu. Uśmiechnąłem się tylko do niej głupio i prawie biegiem ruszyłem do Resto. Czy ja muszę mieć takiego pecha? Za jakie grzechy spotyka mnie coś takiego. Spojrzałem na Francescę, chyba się obraziła, bo nie odezwała się do mnie ani słowem. Machnąłem ręką. Niech się obraża. Nie ma pojęcia jak bardzo samotny się czuję. Chciałbym, żeby mnie ktoś po prostu przytulił i był ze mną, dla mnie. I żebym ja był dla kogoś.
Wyszedłem z pracy w jeszcze gorszym nastroju. Zrobiło mi się głupio z powodu Fran. Zawsze była ze mną i starała się pomóc. Nie powinienem na niej wyładowywać złości. Będę musiał ją przeprosić. W domu Agus pisała coś z zapałem na kartkach.
 -Co robisz? –spytałem.
 -Piszę piosenkę do przedstawienia. –przyjrzała się temu, co przed chwilą przelała na papier.  ‑Nie... Bezsensu. –zrezygnowana zmięła kartkę i rzuciła za siebie. –Dostałam główną rolę, a to znaczy, że nauczyciele stwierdzili, że jestem dobra, a ja nie potrafię sklecić ani jednego sensownego wersu.
 -Pewnie zbyt surowo się oceniasz. –pogłaskałem ją po głowie.
 -Idę się przejść. –wzięła torebkę i ruszyła w stronę wyjścia. –Może na świeżym powietrzu coś wymyślę.
 -Jadłaś coś? –krzyknąłem za nią.
 -Później...
Wyszła. Zaczynam się o nią martwić. Czasami wydaje mi się, że jest zbyt ambitna, a odkąd dostała główną rolę w przedstawieniu, bardzo się tym przejmuje. Zauważyłem, że nie śpi po nocach i prawie nie jada. Ciągle tylko siedzi i coś pisze, albo gra na skrzypcach. Będę musiał z nią porozmawiać. Nie chcę żeby się rozchorowała. Z głośnym klapnięciem usiadłem na krześle. Przez moje szaleńcze poszukiwanie miłości zaniedbałem Agus. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz gadaliśmy ze sobą tak od serca. Już nie jest małą dziewczynką, ale jestem za nią odpowiedzialny. Powinienem jej pomóc, a nie zajmować się jakimiś mrzonkami. Tomas jaki ty jesteś beznadziejny. Nic dziwnego, że żadna mnie nie chce, a jak już chce to najprawdopodobniej jest wariatką. Jęknąłem. Moja komórka zawibrowała. Spojrzałem na wyświetlacz. Ana. Wyłączyłem telefon. Mam nadzieję, że sobie odpuści. Albo naśle na mnie jakieś duchy.
Poszedłem do kuchni. Wyciągnąłem piwo z lodówki i wróciłem do salonu. Może leci jakiś mecz w telewizji? Otworzyłem puszkę i się oblałem. Niedbale wytarłem rękę o koszulkę, położyłem się na sofie i zacząłem skakać po kanałach. Jakaś telenowela, wiadomości, reality-show, jakiś pokaz mody... O mecz. Znowu sięgnąłem po piwo. Gospodarze prowadzili 3:1. Patrzyłem w telewizor, ale po chwili nic nie widziałem. Znowu zacząłem rozmyślać o tych nieszczęsnych randkach i o moim pechu. Przeczesałem włosy dłonią. Może powinienem zostać zakonnikiem? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Pewnie to Agus wróciła. Usłyszałem kroki, które były coraz bliżej. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Fran. Uśmiechała się szeroko i trzymała w ręce jakąś siatkę. Zmarszczyłem brwi. Co ona tutaj robi o tej porze?
 -Cześć. –powiedziała nieśmiało.
Szybko wstałem i odłożyłem puszkę na stolik.
 -Co tutaj robisz? –wsadziłem ręce do tylnych kieszeni jeansów i spuściłem wzrok.
Idioto, miałeś ją przeprosić!
 -Wiem, że masz gorszy dzień i nie chcesz gadać. –zaczęła Fran, wyjmując zawartość torebki i kładąc ją na stoliku.
Przyniosła mi kanapki z serem... Spojrzałem na nią czule.
 -Przyszłam, bo nie chciałam, żebyś siedział sam. Nie musimy gadać, jeśli nie chcesz. Obiecuję, że postaram się być cicho.
 -Fran... ja przepraszam. Nie powinienem był się na ciebie złościć.
Podeszła do mnie i mocno  mnie przytuliła.
 -Już dobrze. –wyszeptała. –Już dobrze...
Wtedy zrozumiałem, że Francesca, moja najlepsza przyjaciółka, jest tą jedyną, której szukałem.

12 komentarzy:

  1. Ach ta Francesca zawsze wie o co chodzi :)
    Kolejny świetny rozdział !
    Ty naprawdę masz talent ! I nigdy w to nie wątp ! :)
    Mam tylko nadzieję,że nie każesz nam długo czekać na kolejny rozdział ?:)
    Marzę o czymś związanym z Leonettą.. <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, no... Tinkerbell, kochana Ty moja tego to się nie spodziewałam. A więc tu być może będzie Tomas i Fran, tak? A może nasza Włoszka nie będzie chciała być z przystojnym Hiszpanem? Zobaczymy... Swoją drogą to żal mi się zrobiło Tommiego... Biedak, tyle szukał miłości ( Nie no Ana z tarotem, dobre ;p ) a miał ją pod nosem. Pytanie tylko czy Fran to znowu nieszczęśliwa miłość? No ja Cię po prostu ubóstwiam kobieto ! Zwyczajnie nic dodać, nic ująć... ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uroooczo <3
    Tomas odnalazł miłość! I to nie w osobie Leóna, jakież to dziwne, pokręcone, ale i wyjątkowe w pewnym sensie. Cudowny rozdział, kochanieńka. Wspaniale piszesz.
    Czekam na następny!
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  4. ach ten Tomas i jego nieudane randki, no nie ma chłopak szczęścia w miłości, tzn. jak na razie nie miał ;) teraz odkrył dla kogo tak naprawdę bije jego serducho, ciekawe czy coś z tego wyjdzie :)
    Francesca jest taka kochana, ma złote serduszko, o wszystkich się zawsze troszczy; w sumie to przydałby się jej jakiś rycerz ;p
    poczekamy - zobaczymy, jak historia się dalej potoczy ;)
    Periwinkle

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu. Słodziutkie :) Tomas i Fran..., ym..., Franomas, Tomacesca...?? Oj, nie wiem, nie wiem. Nie potrafię wynaleźć żadnego fajnego skrótu dla tej pięknej parki :(
    Tomas i te jego poszukiwania miłości**. Czy on naprawdę nie wiedział, że tą swoją prawdziwą miłość miał cały czas przy sobie????
    Czy oni naprawdę są sobie przeznaczeni??? (Mam nadzieję, że dowiem się tak jakoś niedługo haha).

    Oj, biedna Agus :(( "Tomas, jaki ty jesteś beznadziejny. Zgadzam się w stu procentach! " Nie hejtować, ja tylko wyrażam swoje zdanie. No, bo jak można tak zaniedbać własną siostrę??

    Ten rozdział był, jak zwykle niesamowity! Ostatnie zdanie było takie piękne...
    Mam nadzieją, że w następnym rozdziale dowiem się co nie co o losach Gabriela i Cami <33
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) Informuję Cię, że zostałaś nominowana przeze mnie do LBA na moim blogu : http://viluenmimundo.blogspot.com/ Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu http://magda3696.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, zresztą jak zwykle ;)
    Taka odskocznia. Z połączeniem Tomasa i Fran, na blogach spotykam się rzadko. Jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie. Coś wspaniałego,to pewne. No cóż, nareszcie zaspokoiłam moje potrzeby na nowy rozdział ;) Bardzo przyjemnie się czytało :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpadłam tu przypadkowo i muszę pwiedzieć...
    Zakochałam się!!!
    Twoje opowiadanie ach... Aż brak mi słów. Twoje opowiadanie jest świetne, przepiękne, najlepsze!!!
    Bardzo podoba mi się twój styl pisania. Jest wyjątkowy.
    Bardzo, bardzo podoba mi się też twoja historia. Jest inna niż wszystkie. Ach...
    Kocham, kocham i jeszcze raz kocham.
    Mam pytanie kiedy next?

    Pozdrawiam
    Anahi

    P.S. Zapraszam do mnie. Co prawda moje opowiadanie nie jest tak dobre jak twoje...
    http://zabijmniejeslipotrafiszleonetta.blogspot.com/ Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad :)

    OdpowiedzUsuń
  11. HAHAHAHAHAHAHAHA!!!
    Wciąż tarzam się po ziemi, serio xD Nie mogę przestać się śmiać.
    Wiem, ze nie można śmiać się z cudzego nieszczęścia, ale ta zła passa Tomasa, była silniejsza ode mnie.
    Pierwsza - szukała sobie ,,pani domu", gdy ona robiłaby karierę.
    Druga - to jakaś totalnie porąbana. Darła się w niebogłosy z powodu zdechłego psa? - serio? xD Żeby nie było, kocham zwierzaki, ale gadać o takim czymś na pierwszej randce. Trzeba mieć nierówno pod sufitem xD
    Trzecia też całkiem niezła - pusta lala, lecąca na samochody i forsę ;)
    A Ana - duchy i tarot, o czym więcej może marzyć facet? No ja nie rozumiem czemu jej nie dał szansy xD
    Twoje poczucie humoru kochana, rozwala mnie na całej linii. I to w pozytywnym tego stwierdzenia znaczeniu :D
    Dobra, teraz przejdę do nieco poważniejszego tematu. A mianowicie Fran i Tomas. Relacja tej dwójki zawsze mnie ciekawiła, a to akurat w moim przypadku jest bardzo dziwne. Kocham Fran, ale nie trawię Tomasa xD Aczkolwiek u Cb ta para mi się podoba ;)

    Chcę Agus i Philipa, błagam, bo się za nimi stęskniłam. Wiedz jednak, ze nic Ci nie sugeruję xD

    Buziaki, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Hhahhahahhaha !:D
    Tomas i Fran, pogodzeni! to lubię, Fran nie da się nie kochać xd, a Tomas haha ehh nie wiem czemu ale jego postać mnie rozbawia, moze to przez moje FoV, ale lubie jak o nim piszesz, roześmiałam sie jak przeczytałam , jak oblał się piwem , nie wiem czemu, nie pytaj :d ale sie śmiałam ;d
    Agus i Philip, domagam się ich!:D
    A wgl Tommi to szczęścia w miłości nie ma chłopczyna xd
    Całuję, pozdrawiam:)
    Maja ;)

    OdpowiedzUsuń