Diego
Znowu
mnie nie słuchała. Danie, które zamówiła, było prawie nietknięte. Grzebała
tylko widelcem w talerzu, patrząc pustym wzrokiem na jakiś punkt, który
znajdował się za moimi plecami. Zaczynałem tracić cierpliwość. Miałem już
serdecznie dość całej tej sytuacji. Od jakiegoś czasu Violetta nie zachowywała
się, jak na partnerkę przystało. Nie spotykaliśmy się już tak często jak
kiedyś, sztywniała za każdym razem, kiedy ją całowałem,
a o jakimkolwiek zbliżeniu nie było nawet mowy.
-Bardzo mi miło,
że z takim zafascynowaniem słuchasz tego, co mam ci do powiedzenia. ‑powiedziałem
z ironią.
Odwróciła wzrok w moją stronę.
-Co mówiłeś? Nie
usłyszałam. –uśmiechnęła się.
Miałem ochotę ją uderzyć. Zacisnąłem pięści.
-Będziesz to w
ogóle jadła?
Popatrzyła na talerz i go odsunęła.
-Nie. Przepraszam,
nie jestem głodna.
-Możesz mi
powiedzieć, co się dzieje?
-Mówiłam, nie
jestem gło...
-Nie o to mi
chodzi! –podniosłem głos.
-Nie krzycz...
-Nie krzyczę!
-Właśnie, że to
robisz! –spojrzała na mnie ze złością. –Możesz mi wytłumaczyć, o co te
pretensje?
Widać było, że traci cierpliwość. Prychnąłem. Oczywiście!
Violetta nic złego nie widzi w swoim zachowaniu. Uważa, że jest całkiem w
porządku wobec mnie. To ja stwarzam nie wiadomo jakie problemy.
-W ogóle mnie nie
słuchasz, nie chcesz się ze mną spotykać, kochać...
-Chodzi ci o seks?
Myślałam, że w naszym związku chodzi o coś głębszego. –oburzyła się.
Jak zwykle odwróciła kota ogonem. Uderzyłem pięścią w stół.
Kilka osób siedzących przy stolikach obok, popatrzyło w naszą stronę.
-Nie róbmy tu scen. Jeśli chcesz się kłócić, wyjdźmy.
–wstała od stolika i ruszyła w stronę wyjścia.
Szybko uregulowałem rachunek i poszedłem za nią. Byłem na
maksa wkurzony.
Czekała na mnie przed wejściem do restauracji. Nerwowo
bawiła się bransoletką. Popatrzyłem na nią. Nie mogę jej stracić. Nie po to
tyle lat się starałem, żeby teraz wszystko szlag trafił.
Odwróciła się do mnie z gniewną miną.
-Nie dość, że masz
do mnie jakieś „ale”, to jeszcze odstawiasz jakieś szopki przy obcych ludziach! Myślałam, że spalę się
ze wstydu. –wybuchnęła.
-Uspokój się.
–warknąłem.
-Sam się uspokój!
Szarpnąłem ją mocno za ramię.
-Puść mnie to
boli!
Wzmocniłem uścisk. Niech nie myśli, że dam sobą pomiatać.
Zauważyłem, że pobladła. Chyba ją wystraszyłem. I dobrze! Powinna się mnie bać.
Może w końcu zacznie zachowywać się tak, jak powinna. Wepchnąłem ją do
samochodu i trzasnąłem drzwiami. Bez słowa zapięła pasy i zaczęła gapić się w
okno.
-Nie masz mi nic
do powiedzenia?
-Po prostu odwieź
mnie do domu. –nawet na mnie nie spojrzała.
Odjechałem z piskiem opon. Przez całą drogę Violetta się
do mnie nie odezwała. Gdy podjechałem pod jej dom, szybko otworzyła drzwi i
pobiegła do budynku. Zakląłem pod nosem i ruszyłem za nią, ale nie zdążyłem jej
złapać.
Dzwoniłem
do niej jakieś sto razy, wysłałem chyba tysiąc wiadomości. Nie odpowiedziała na
żadną. Może wczoraj trochę przesadziłem? Ale to wszystko jej wina. Przez nią
tak bardzo się zdenerwowałem. Przecież nie chciałem jej zrobić krzywdy. Zależy
mi na tym, żeby była szczęśliwa. Szczęśliwa ze mną. Wpadłem na pomysł, że kupię
jej kwiaty i pojadę do Studio21, żeby jej zrobić niespodziankę i
przeprosić. Kobiety lubią takie akcje, więc byłem pewny, że mi wybaczy, chociaż
tak szczerze to uważam, że to ona powinna mnie przeprosić.
Gruba
kwiaciarka przez dobre piętnaście minut opowiadała mi, co oznaczają poszczególne kolory
róż.
-Czerwony,
szanowny panie, oczywiście oznacza kocham cię, różowy mówi obdarowywanej
osobie, że jest cudowna, a pomarańczowy, że liczy się na coś więcej. Natomiast
biały jest najlepszy na przeprosiny. W mowie kwiatów oznacza pogódźmy się,
tęsknię, jesteś aniołem.
-Wezmę w takim
razie białe.
Kwiaciarka uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
-Z jakiej ilości
róż ma być bukiet?
-Bo ja wiem?
–wzruszyłem ramionami. –Liczby też o czymś mówią?
-Oczywiście!
Przykładowo sześć róż oznacza chcę być twój, dziewięć razem na zawsze,
dziesięć...
-Niech zrobi pani
z dziewięciu. –przerwałem jej zanim się rozgadała.
Wszedłem
do szkoły i zacząłem zaglądać do wszystkich sal w poszukiwaniu Violetty.
Chciałem ją szybko znaleźć. Miałem już pukać do pokoju nauczycielskiego, kiedy
kątem oka zauważyłem jakiś ruch. Spojrzałem w tamtą stronę...
-Co ty tu robisz?!
–zacisnąłem szczęki i podszedłem do Leona.
Ten idiota zatrzymał się nagle i spojrzał na mnie
zdezorientowany. Drzwi od gabinetu dyrektora otworzyły się i wyszedł z nich
Pablo, a za nim Viola.
-Diego? Co tutaj
robisz? –zmarszczyła brwi.
Violetta popatrzyła na niego i wciągnęła głośno powietrze.
-Przyszedł do
mnie.
Jakiś koleś stanął za Leonem. O ile dobrze pamiętam to
Gabe, który też tutaj uczy. Popatrzyłem na nich podejrzliwie, a później
chwyciłem moją kobietę w pasie, przechyliłem i namiętnie pocałowałem.
Chciałem, żeby ten cały Verdas zobaczył, że należy do mnie.
Violetta
mi wybaczyła. Niby wszystko było ok., ale sprawa z Leonem nie dawała mi spokoju.
Musiałem to sprawdzić.
-To jesteśmy
umówieni. –uścisnąłem rękę starszemu mężczyźnie.
-Nie zawiedzie się
pan.
Taką mam nadzieję. Patrzyłem jak wsiada do
samochodu i odjeżdża. Trochę mnie to kosztowało, ale miałem nadzieję, że
nie będę tego żałował. Pod koniec miesiąca miałem dostać od niego raport na
temat tego, co moja dziewczyna robi, kiedy nie ma jej ze mną.
Wow! Świetne, Genialne, Mega. Piszesz zajebiaszczo. Kiedy czytam w mojej głowie pojawia się film, nakręcono na podstawie twoich opowiadań. To może się zdążyć bo masz wielu talent. Zapraszam do mnie mnie fedemila-semi-naxi-marcesca.blogspot.com ^^
OdpowiedzUsuńBuziaki, Hania
Super! Czekam na następny. No i mam nadzieję, że coś ruszy się między Leonen i Violettą;)
OdpowiedzUsuńKochana, ja to u Ciebie nie wyrabiam z tymi rozdziałami.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zdążę przeczytać jednego, a już pojawia się następny.
Dziewczyno, tyle weny - zazdroszczę, podziwiam i uwielbiam *.*
Ubarwiasz swoimi rozdziałami moje nudne, szkolne życie, bo przez tę nieciekawą codzienność można popaść w rutynę. Dobra, ale przejdę może do rozdziału, a nie zamęczam Cię tu opowieściami o mnie xD
Ten jak zwykle niezwykły. Widzę, że sytuacja zaczyna przerastać Diego. Traci nad sobą panowanie, kontrolę. On traktuje Violettę jak własność. Denerwuje mnie takie podejście mężczyzn do kobiet. Jest ono okropnie szowinistyczne. Przedmiotowe traktowanie płci żeńskiej, moim zdanie, świadczy o braku wychowania i kultury osobistej mężczyzny. Ale to, ze zaczął stosować przemoc fizyczną, to myślałam, że walnę pięścią w monitor xD Nie żebym była jakąś feministką, ale chamstwa nie toleruję ;) Ogólnie to już nie mogę się doczekać Leonetty <3 Kochana, błagam o jakiś urywek tej pary, bo mi smutno :( A tak na poważnie to na serio bym chciała xD
AAAAA!!! Zapomniałabym, kochany Gabe. Tak ładnie wybronił Leosia z tej trudnej sytuacji. Kochaniutki :D Czekam na następny ;)
Buziaki, Diana ;***
Hahaha, jajajaja.
OdpowiedzUsuńUkradłam tableta na chwilkę.
Skomentuje :-)
Cieszysz się?
Do rzeczy...
Cóż za kretyn! Diego, oczywiście :/
Moja Viola to nie jest zabawka!
To dziewczyna! Es chica!
Która Cię nie kocha Dieduś!
Capito?
Cudny rozdział tinkerbel :)
A tak z innej beki...
Dziś powiedziałam (przypadkowo!) do chłopaka z Hiszpanii, że jest moją PRZYJACIÓŁKĄ!
Jego koleżanka nie mogła wyrobić za śmiechu przez 5 minut :D
Co ja poradzę, że mi się literki pomyliły???
Kończę o sobie i mym kiepskim hiszpańskim.
Chcę Cię poinformować, że czuje się zaszczycona, iż mogłam przeczytać takie cudo :) Muchas gracias!
Mam cichą nadzieję, że zrozumiałaś coś z tego mojego bełkotu :-)
Te quiero señorita!
* Oj, sorki. Miało być Dieguś, zamiast Dieduś :-)
OdpowiedzUsuńNa tablecie kiepsko się pisze!
Świetny rozdział, wspaniały, najlepszy <3 Jest już po północy a ja blogi czytam XD Także może następnym razem coś więcej napiszę :D P.S. Mogłabyś dodac takie coś, że mogę obserwować twojego bloga? <3
OdpowiedzUsuńhttp://tinita-story.blogspot.com/ - Zajrzysz i skomentujesz? :)
Świetny. Czekam na next
OdpowiedzUsuńhttp://tell-me-vilu-story.blogspot.com/
Oj było blisko, jednak znowu udało się ukryć, że Leon pracuje z Violą, ale po tym całym raporcie, to się już chyba wszystko musi rypnąć (no chyba, że Diego zatrudnił jakąś fajtłapę xD). W ogóle, to po co oni, tzn. Diego i Viola, są razem? Przecież związek powinien opierać się na zaufaniu, a przede wszystkim, żeby z kimś być to trzeba go kochać, a tu? Tak naprawdę to żadne z nich nie darzy tego drugiego miłością. W przypadku Violetty to oczywista sprawa - jej serce przepełnione jest miłością do Leona, a co do Diega to fakt, że jest o nią zazdrosny można jeszcze zrozumieć, ale teraz zaczął być wobec niej brutalny, cały czas traktuje ją jak rzecz, swoją własność, jakieś trofeum czy nie wiem co jeszcze. Na pewno nie można tu mówić o miłości. Jeszcze te jego przeprosiny - kupił kwiatki, bo laski lubią takie rzeczy, ale żeby było jasne, że to nie on tu jest winny. Wrrrr... Zdecydowanie nie lubię tego pana, ale to twoja zasługa, bo tak świetnie wykreowałaś taki czarny charakter ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Periwinkle ;*
Oj ten nasz Diego..
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się jego zachowanie. Traktuje Violettę jak swoją własność, nawet myśli o niej jak o jakiejś tam nagrodzie. Krzyczy na nią, a teraz jeszcze miał ochotę ją uderzyć? Nie wiem, co nasza panienka Castillo w nim widzi. Mam nadzieję, że dziewczyna w porę się opamięta, bo może zrobić się groźnie. Szczególnie jeśli Diego dowie się o jej współpracy z Leonem. A przy wynajęciu detektywa to jest chyba nieuniknione, prawda? Moim zdaniem wynajęcie prywatnego detektywa to już kolejne czerwone światło przy związku Diega i Violetty. Brak zaufania, zaborczość, agresja. Na takich fundamentach nie zbuduje się silnej więzi/relacji.
No dobra. Mam nadzieję, że w życiu naszej głównej bohaterki tak jak i innych wszystko się ułoży :) A może nie? :D W sumie komplikacje są ciekawsze :)
Pozdrawiam serdecznie :*