sobota, 16 listopada 2013

23.

Diego

            Znowu mnie nie słuchała. Danie, które zamówiła, było prawie nietknięte. Grzebała tylko widelcem w talerzu, patrząc pustym wzrokiem na jakiś punkt, który znajdował się za moimi plecami. Zaczynałem tracić cierpliwość. Miałem już serdecznie dość całej tej sytuacji. Od jakiegoś czasu Violetta nie zachowywała się, jak na partnerkę przystało. Nie spotykaliśmy się już tak często jak kiedyś, sztywniała za każdym razem, kiedy ją całowałem, a o jakimkolwiek zbliżeniu nie było nawet mowy.
 -Bardzo mi miło, że z takim zafascynowaniem słuchasz tego, co mam ci do powiedzenia. ‑powiedziałem z ironią.
Odwróciła wzrok w moją stronę.
 -Co mówiłeś? Nie usłyszałam. –uśmiechnęła się.
Miałem ochotę ją uderzyć. Zacisnąłem pięści.
 -Będziesz to w ogóle jadła?
Popatrzyła na talerz i go odsunęła.
 -Nie. Przepraszam, nie jestem głodna.
 -Możesz mi powiedzieć, co się dzieje?
 -Mówiłam, nie jestem gło...
 -Nie o to mi chodzi! –podniosłem głos.
 -Nie krzycz...
 -Nie krzyczę!
 -Właśnie, że to robisz! –spojrzała na mnie ze złością. –Możesz mi wytłumaczyć, o co te pretensje?
Widać było, że traci cierpliwość. Prychnąłem. Oczywiście! Violetta nic złego nie widzi w swoim zachowaniu. Uważa, że jest całkiem w porządku wobec mnie. To ja stwarzam nie wiadomo jakie problemy.
 -W ogóle mnie nie słuchasz, nie chcesz się ze mną spotykać, kochać...
 -Chodzi ci o seks? Myślałam, że w naszym związku chodzi o coś głębszego. –oburzyła się.
Jak zwykle odwróciła kota ogonem. Uderzyłem pięścią w stół. Kilka osób siedzących przy stolikach obok, popatrzyło w naszą stronę.
-Nie róbmy tu scen. Jeśli chcesz się kłócić, wyjdźmy. –wstała od stolika i ruszyła w stronę wyjścia.
Szybko uregulowałem rachunek i poszedłem za nią. Byłem na maksa wkurzony.
            Czekała na mnie przed wejściem do restauracji. Nerwowo bawiła się bransoletką. Popatrzyłem na nią. Nie mogę jej stracić. Nie po to tyle lat się starałem, żeby teraz wszystko szlag trafił.
 -Violetta...
Odwróciła się do mnie z gniewną miną.
 -Nie dość, że masz do mnie jakieś „ale”, to jeszcze odstawiasz jakieś szopki przy obcych ludziach! Myślałam, że spalę się ze wstydu. –wybuchnęła.
 -Uspokój się. –warknąłem.
 -Sam się uspokój!
Szarpnąłem ją mocno za ramię.
 -Puść mnie to boli!
Wzmocniłem uścisk. Niech nie myśli, że dam sobą pomiatać. Zauważyłem, że pobladła. Chyba ją wystraszyłem. I dobrze! Powinna się mnie bać. Może w końcu zacznie zachowywać się tak, jak powinna. Wepchnąłem ją do samochodu i trzasnąłem drzwiami. Bez słowa zapięła pasy i zaczęła gapić się w okno.
 -Nie masz mi nic do powiedzenia?
 -Po prostu odwieź mnie do domu. –nawet na mnie nie spojrzała.
Odjechałem z piskiem opon. Przez całą drogę Violetta się do mnie nie odezwała. Gdy podjechałem pod jej dom, szybko otworzyła drzwi i pobiegła do budynku. Zakląłem pod nosem i ruszyłem za nią, ale nie zdążyłem jej złapać.
         Dzwoniłem do niej jakieś sto razy, wysłałem chyba tysiąc wiadomości. Nie odpowiedziała na żadną. Może wczoraj trochę przesadziłem? Ale to wszystko jej wina. Przez nią tak bardzo się zdenerwowałem. Przecież nie chciałem jej zrobić krzywdy. Zależy mi na tym, żeby była szczęśliwa. Szczęśliwa ze mną. Wpadłem na pomysł, że kupię jej kwiaty i pojadę do Studio21, żeby jej zrobić niespodziankę i przeprosić. Kobiety lubią takie akcje, więc byłem pewny, że mi wybaczy, chociaż tak szczerze to uważam, że to ona powinna mnie przeprosić.
            Gruba kwiaciarka przez dobre piętnaście minut opowiadała mi, co oznaczają poszczególne kolory róż.
 -Czerwony, szanowny panie, oczywiście oznacza kocham cię, różowy mówi obdarowywanej osobie, że jest cudowna, a pomarańczowy, że liczy się na coś więcej. Natomiast biały jest najlepszy na przeprosiny. W mowie kwiatów oznacza pogódźmy się, tęsknię, jesteś aniołem.
 -Wezmę w takim razie białe.
Kwiaciarka uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
 -Z jakiej ilości róż ma być bukiet?
 -Bo ja wiem? –wzruszyłem ramionami. –Liczby też o czymś mówią?
 -Oczywiście! Przykładowo sześć róż oznacza chcę być twój, dziewięć razem na zawsze, dziesięć...
 -Niech zrobi pani z dziewięciu. –przerwałem jej zanim się rozgadała.
            Wszedłem do szkoły i zacząłem zaglądać do wszystkich sal w poszukiwaniu Violetty. Chciałem ją szybko znaleźć. Miałem już pukać do pokoju nauczycielskiego, kiedy kątem oka zauważyłem jakiś ruch. Spojrzałem w tamtą stronę...
 -Co ty tu robisz?! –zacisnąłem szczęki i podszedłem do Leona.
Ten idiota zatrzymał się nagle i spojrzał na mnie zdezorientowany. Drzwi od gabinetu dyrektora otworzyły się i wyszedł z nich Pablo, a za nim Viola.
 -Diego? Co tutaj robisz? –zmarszczyła brwi.
 -Chciałbym się dowiedzieć, co on tu robi. –wskazałem ręką na Leona.
Violetta popatrzyła na niego i wciągnęła głośno powietrze.
 -Przyszedł do mnie.
Jakiś koleś stanął za Leonem. O ile dobrze pamiętam to Gabe, który też tutaj uczy. Popatrzyłem na nich podejrzliwie, a później chwyciłem moją kobietę w pasie, przechyliłem i namiętnie pocałowałem. Chciałem, żeby ten cały Verdas zobaczył, że należy do mnie.
            Violetta mi wybaczyła. Niby wszystko było ok., ale sprawa z Leonem nie dawała mi spokoju. Musiałem to sprawdzić.
 -To jesteśmy umówieni. –uścisnąłem rękę starszemu mężczyźnie.
 -Nie zawiedzie się pan.
Taką mam nadzieję. Patrzyłem jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Trochę mnie to kosztowało, ale miałem nadzieję, że nie będę tego żałował. Pod koniec miesiąca miałem dostać od niego raport na temat tego, co moja dziewczyna robi, kiedy nie ma jej ze mną.

9 komentarzy:

  1. Wow! Świetne, Genialne, Mega. Piszesz zajebiaszczo. Kiedy czytam w mojej głowie pojawia się film, nakręcono na podstawie twoich opowiadań. To może się zdążyć bo masz wielu talent. Zapraszam do mnie mnie fedemila-semi-naxi-marcesca.blogspot.com ^^
    Buziaki, Hania

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na następny. No i mam nadzieję, że coś ruszy się między Leonen i Violettą;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, ja to u Ciebie nie wyrabiam z tymi rozdziałami.
    Jeszcze nie zdążę przeczytać jednego, a już pojawia się następny.
    Dziewczyno, tyle weny - zazdroszczę, podziwiam i uwielbiam *.*
    Ubarwiasz swoimi rozdziałami moje nudne, szkolne życie, bo przez tę nieciekawą codzienność można popaść w rutynę. Dobra, ale przejdę może do rozdziału, a nie zamęczam Cię tu opowieściami o mnie xD

    Ten jak zwykle niezwykły. Widzę, że sytuacja zaczyna przerastać Diego. Traci nad sobą panowanie, kontrolę. On traktuje Violettę jak własność. Denerwuje mnie takie podejście mężczyzn do kobiet. Jest ono okropnie szowinistyczne. Przedmiotowe traktowanie płci żeńskiej, moim zdanie, świadczy o braku wychowania i kultury osobistej mężczyzny. Ale to, ze zaczął stosować przemoc fizyczną, to myślałam, że walnę pięścią w monitor xD Nie żebym była jakąś feministką, ale chamstwa nie toleruję ;) Ogólnie to już nie mogę się doczekać Leonetty <3 Kochana, błagam o jakiś urywek tej pary, bo mi smutno :( A tak na poważnie to na serio bym chciała xD
    AAAAA!!! Zapomniałabym, kochany Gabe. Tak ładnie wybronił Leosia z tej trudnej sytuacji. Kochaniutki :D Czekam na następny ;)

    Buziaki, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha, jajajaja.
    Ukradłam tableta na chwilkę.
    Skomentuje :-)
    Cieszysz się?
    Do rzeczy...
    Cóż za kretyn! Diego, oczywiście :/
    Moja Viola to nie jest zabawka!
    To dziewczyna! Es chica!
    Która Cię nie kocha Dieduś!
    Capito?
    Cudny rozdział tinkerbel :)
    A tak z innej beki...
    Dziś powiedziałam (przypadkowo!) do chłopaka z Hiszpanii, że jest moją PRZYJACIÓŁKĄ!
    Jego koleżanka nie mogła wyrobić za śmiechu przez 5 minut :D
    Co ja poradzę, że mi się literki pomyliły???
    Kończę o sobie i mym kiepskim hiszpańskim.
    Chcę Cię poinformować, że czuje się zaszczycona, iż mogłam przeczytać takie cudo :) Muchas gracias!
    Mam cichą nadzieję, że zrozumiałaś coś z tego mojego bełkotu :-)
    Te quiero señorita!


    OdpowiedzUsuń
  5. * Oj, sorki. Miało być Dieguś, zamiast Dieduś :-)
    Na tablecie kiepsko się pisze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, wspaniały, najlepszy <3 Jest już po północy a ja blogi czytam XD Także może następnym razem coś więcej napiszę :D P.S. Mogłabyś dodac takie coś, że mogę obserwować twojego bloga? <3
    http://tinita-story.blogspot.com/ - Zajrzysz i skomentujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny. Czekam na next

    http://tell-me-vilu-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj było blisko, jednak znowu udało się ukryć, że Leon pracuje z Violą, ale po tym całym raporcie, to się już chyba wszystko musi rypnąć (no chyba, że Diego zatrudnił jakąś fajtłapę xD). W ogóle, to po co oni, tzn. Diego i Viola, są razem? Przecież związek powinien opierać się na zaufaniu, a przede wszystkim, żeby z kimś być to trzeba go kochać, a tu? Tak naprawdę to żadne z nich nie darzy tego drugiego miłością. W przypadku Violetty to oczywista sprawa - jej serce przepełnione jest miłością do Leona, a co do Diega to fakt, że jest o nią zazdrosny można jeszcze zrozumieć, ale teraz zaczął być wobec niej brutalny, cały czas traktuje ją jak rzecz, swoją własność, jakieś trofeum czy nie wiem co jeszcze. Na pewno nie można tu mówić o miłości. Jeszcze te jego przeprosiny - kupił kwiatki, bo laski lubią takie rzeczy, ale żeby było jasne, że to nie on tu jest winny. Wrrrr... Zdecydowanie nie lubię tego pana, ale to twoja zasługa, bo tak świetnie wykreowałaś taki czarny charakter ;)
    Pozdrawiam,
    Periwinkle ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj ten nasz Diego..
    Nie podoba mi się jego zachowanie. Traktuje Violettę jak swoją własność, nawet myśli o niej jak o jakiejś tam nagrodzie. Krzyczy na nią, a teraz jeszcze miał ochotę ją uderzyć? Nie wiem, co nasza panienka Castillo w nim widzi. Mam nadzieję, że dziewczyna w porę się opamięta, bo może zrobić się groźnie. Szczególnie jeśli Diego dowie się o jej współpracy z Leonem. A przy wynajęciu detektywa to jest chyba nieuniknione, prawda? Moim zdaniem wynajęcie prywatnego detektywa to już kolejne czerwone światło przy związku Diega i Violetty. Brak zaufania, zaborczość, agresja. Na takich fundamentach nie zbuduje się silnej więzi/relacji.
    No dobra. Mam nadzieję, że w życiu naszej głównej bohaterki tak jak i innych wszystko się ułoży :) A może nie? :D W sumie komplikacje są ciekawsze :)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń