piątek, 6 września 2013

Prolog.



Z niedowierzaniem patrzył w jej brązowe oczy. Nie chciał uwierzyć w to, co słyszy. To chyba najgorszy dzień w jego życiu.
‑Leon, to bez sensu. Nie możemy być ze sobą. Sam widzisz, że się za bardzo ranimy.
‑Chodzi o Diego, prawda? Zakochałaś się w nim.
 ‑Nie, nie chodzi o niego. –zaprzeczyła Violetta. Nie chciała mu patrzeć w oczy. Nie mogła znieść tego cierpienia, które się w nich odbijało. Wie, że go rani, ale nie czuje, żeby bycie razem miało sens. Przynajmniej nie teraz. Może za jakiś czas, kiedy wszystko oboje sobie poukładają w głowach, to się zmieni. 
‑Nie chcę więcej kłótni, nieporozumień... Wydaje mi się, że powinniśmy sobie wszystko przemyśleć, ułożyć... 
‑Chyba ty powinnaś sobie wszystko przemyśleć. Ja nie muszę, wiem co czuję. Cały czas wiedziałem, że cię kocham. Ty zawsze miałaś wątpliwości. Najpierw Tomas, teraz Diego. Zdecyduj wreszcie, czego tak naprawdę chcesz. –Leon nie krył już swojej wściekłości. Kolejny raz mu to robiła. Kolejny raz starał się jak głupi, a ona tego nie doceniała.
‑Leon nie mów tak... Przecież wiesz, że też cię kocham, ale wydaje mi się, że to jeszcze dla nas za wcześnie.
‑A kiedy nie będzie za wcześnie? Za tydzień? Miesiąc, rok? 
Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Spuściła głowę, patrzyła na swoje buty i nerwowo zaciskała palce. ‑Dobrze. Nie będę cię do niczego zmuszał. Skoro uważasz, że jest dla nas za wcześnie... Rozumiem i uszanuję twoją decyzję.
Chwycił jej podbródek i uniósł głowę tak, by popatrzyła na niego. Zbliżył twarz do jej i spojrzał głęboko w oczy. Chciał ją pocałować. Pocałować tak jak jeszcze nigdy tego nie robił. Chciał pokazać w tym pocałunku to wszystko, co czuje. Złość, pasję, smutek, miłość... Ale wiedział, że nie może tego zrobić. Violetta poczuła się jeszcze gorzej widząc smutną minę Leona. Już chciała pogładzić go po policzku, zapewnić, że będzie dobrze, ale zmroził ją nagły chłód, który bił od słów wypowiedzianych na pożegnanie.
‑Pamiętaj tylko, że czasami później znaczy za późno. –wstał, odwrócił się i zostawił ją samą na ławce. Tej samej, na której siedzieli, gdy pierwszy raz ją pocałował.
Violetta teraz wcale nie była pewna słuszności swojej decyzji. Westchnęła ciężko i wolno ruszyła w stronę domu.
Diego stał pod drzewem i z zadowoleniem przyglądał się całej sytuacji. Lepszego zakończenia nie mógł sobie wymyślić. Wreszcie Leon odpuści i on będzie miał wolną drogę do serca Violetty. Chciał za nią pobiec i od razu zacząć swój plan, ale powstrzymał się. Dla niej będzie pewnie jeszcze za wcześnie. Poczeka. Będzie cierpliwy, nic nie będzie robił pochopnie. Choćby miał czekać latami, Viola będzie jego. On zawsze dostaje to, na co ma ochotę, a ta dziewczyna jest wyjątkowa i dlatego zdobędzie jej miłość. Już za niedługo.

4 komentarze:

  1. Genialne <3333
    Chcę wiecej
    Alexia Marie

    OdpowiedzUsuń
  2. super!
    mówią, że początki są trudne, ale Tobie wychodzi to całkiem nieźle ;p
    jestem pewna, że będzie to ciekawa historia ;>

    Periwinkle. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowski prolog. Pisze tak późno bo nie mogłam go znaleźć. I chyba teraz przeczytam rozdział następny. Buziaczki
    Wera

    OdpowiedzUsuń