7 lat później
Violetta
Obudziły
mnie pierwsze promienie słońca. Spojrzałam w okno... Niebo jeszcze nigdy nie
było tak niebieskie. Mam nadzieje, że to dobry znak i że dzisiejszy dzień
będzie początkiem czegoś dobrego. Co się u mnie działo wcześniej? Przez ostatni
rok podróżowałam po świecie. Razem z Diegiem byliśmy w Grecji, Francji,
Niemczech. Odwiedziliśmy nawet Chiny, bo moim marzeniem było zobaczyć Mur
Chiński. Wcześniej przez 6 lat mieszkałam w Katarze razem z Angie i tatą.
Z Diegiem zeszłam się jakoś 1,5 roku temu, gdy pojechałam odwiedzić Nati
w Hiszpanii. On też tam był i tak jakoś wszystko samo się potoczyło. Czy
jestem szczęśliwa? Chyba tak... Chociaż czasami zdarza mi się myśleć o Leonie,
a odkąd jestem znowu w Buenos Aires myślę o nim coraz częściej. Od naszego
rozstania nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu, chociaż miałam nadzieję,
że zadzwoni. Sama kilka razy chciałam to zrobić, ale jakoś zawsze brakowało mi
odwagi. Nie wiedziałabym, co mu powiedzieć... Leżałam na łóżku i gapiłam się w
sufit, zastanawiając się czy on też czasami o mnie myśli. Z tego stanu
wyrwał mnie dźwięk komórki.
‑Halo?
‑Cześć skarbie! Wyspałaś się?
Diego... Z jakiegoś powodu
wolałabym żeby nie zadzwonił.
‑No tak, a ty? –spytałam, bo nie
chciałam żeby zaczął coś podejrzewać. Gdyby się dowiedział, że myślałam o
Leonie nie byłby zadowolony.
‑Też. Widzimy się dzisiaj?
‑Dzisiaj nie mogę. Mam spotkanie
w sprawie pracy, a później chciałabym odwiedzić paru znajomych.
‑No dobrze, daj znać jak ci
poszło.
‑Zadzwonię później.
‑Kocham cię. Powodzenia.
‑Nie dziękuję. Trzymaj się.
–rozłączyłam się szybko.
Dlaczego nie chciałam mu
powiedzieć, że też go kocham? Nie będę o tym teraz myśleć. Muszę się
przygotować na rozmowę.
Nucąc pod nosem „En mi mundo” zbiegłam po schodach
do kuchni przygotować sobie śniadanie. Wzięłam miskę z szafki, nasypałam do
niej trochę płatków i zalałam je mlekiem. Zajadając je uświadomiłam sobie, że
osiągnęłam w życiu pewną stabilizację. Już nie jestem tą małą nastolatką, która
ma mętlik w głowie i nie wie, co zrobić. Mam Diega, własne mieszkanie, a teraz
zacznę pracować. To początek nowego rozdziału w moim życiu. ‑Oby był to dobry
rozdział! –powiedziałam głośno i skrzyżowałam palce na szczęście. Wstawiłam
pustą miskę do zlewu i pobiegłam na górę się ubrać. Trochę mi to zajęło, bo
oczywiście, zamiast szybko się uczesać, zaczęłam śpiewać do szczotki, więc w
końcu wyszłam z domu mając świadomość, że najpewniej się spóźnię.
Dzień
był przepiękny. Słońce mocno świeciło, a na niebie nie było ani jednej chmurki.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tęskniłam za tym miejscem. Tęskniłam za Buenos
Aires. To właśnie tutaj wydarzyły się najważniejsze chwile w moim życiu.
Odkryłam swoją pasję, poznałam babcię i ciocię, umocniłam więź z tatą, który w
końcu zaakceptował to, że muzyka jest częścią mnie... No i się zakochałam... To
właśnie w tym miejscu spotkałam moją pierwszą miłość, a nawet dwie pierwsze
miłości. Zrobiło mi się głupio... Teraz z perspektywy czasu wstydzę się tego,
że zraniłam Tomasa i Leona. Tego drugiego nawet bardziej... Ale nie zrobię z
tym już nic. To wszystko wydarzyło się 7 lat temu i teraz nic nie jest, ani nie
będzie takie samo. Czasu niestety nie da się cofnąć. Pozostaje mi jedynie
wyciągnąć wnioski z tamtego okresu i nie popełniać już tych samych błędów.
W sumie to nawet nie jestem pewna czy znowu gdzieś ich tutaj spotkam. Nie mam
pojęcia jak potoczyły się ich losy. Czy dalej tutaj mieszkają, pracują, czy
mają swoje rodziny? Na samą myśl, że Leon może mieć kogoś poczułam dziwny ucisk
w żołądku. Uspokój się! Skarciłam samą siebie. Przecież ja też mam
kogoś. Nie powinno mnie obchodzić to co i z kim Leon robi. A jednak... To
uczucie towarzyszyło mi przez całą drogę do Studio21.
Przekraczając próg szkoły pomyślałam, że to niesamowite
jak ten czas szybko leci. Wydaje się, że jeszcze nie tak dawno sama
uczęszczałam tutaj jako uczennica, a teraz to ja ‑Violetta Castillo- będę
pomagała tym młodym ludziom odnaleźć siebie w muzyce. To doprawdy niezwykłe!
Gdy Pablo zadzwonił do mnie z propozycją pracy jako nauczycielka w Studio
od razu wiedziałam, że odpowiedź będzie twierdząca. Nie mogłam nie przyjąć tej
posady. Muzyka jest całym moim życiem, a to, że mogę się nią dzielić z innymi i
razem z nimi tworzyć coś wspaniałego, daje mi takiego kopa i napędza w
życiu, że czasami mam wrażenie, że eksploduję! I wylecą ze mnie tysiące nut!
Zaśmiałam się pod nosem z samej siebie.
Studio
nie zmieniło się wcale. Czuję się dokładnie tak, jakbym wyszła stąd wczoraj
i po prostu wróciła następnego dnia. Na korytarzu jest pełno ludzi. Tutaj
ktoś tańczy, a inni mu klaszczą do rytmu. O! A tutaj ktoś próbuje ułożyć
melodie, co chwilę poprawiając wygrywane na gitarze akordy. Przy szafkach jakaś
para wpatruje się w siebie jakby poza nimi nie było nic innego. No tak...
Pierwsze miłości... I znowu w mojej głowie powraca temat Leona. To chyba to
miejsce i fakt, że tak długo tutaj nie byłam, sprawił, że wspomnienia zalewają
mnie niczym wodospad i nie zanosi się na to, żeby dały mi chociaż chwilę
wytchnienia. Nagle moją uwagę przykuła grupka dziewczyn, które śpiewały „Veo
veo”. Muszę przyznać, że nieźle im to wychodzi. Na mojej twarzy zagościł
promienny uśmiech. Pamiętam jak sama śpiewałam tę piosenkę razem z Cami i Fran.
Pierwsza z nich jest teraz światowej sławy piosenkarką. Właśnie kończy kolejną
trasę koncertową. Gdy ostatni raz z nią rozmawiałam, mówiła, że po ostatnim
koncercie wraca do Buenos Aires nagrywać nową płytę. Cieszę się, bo będzie
okazja się spotkać. Tak dawno się nie widziałyśmy, a chciałabym w końcu jej
pogratulować ogromnego sukcesu. Pamiętam, że za bardzo w siebie nie wierzyła.
Kilka nieudanych castingów spowodowało, że chciała zrezygnować z kariery
muzycznej, ale w końcu jej się udało. Jestem z niej strasznie dumna. Francesca
dalej pomaga Luce prowadzić RestoBand. Od czasu do czasu, moje ulubione
rodzeństwo, daje małe koncerty dla publiczności zebranej w lokalu. Po rozmowie
z Pablo mam zamiar ich odwiedzić. Nie mówiłam Fran, że wracam. Mam nadzieję, ze
się ucieszy na mój widok. Och... Nie mogę tak po prostu stać, gdy te dziewczyny
tak ślicznie śpiewają!
‑Mira el cielo intenta
cambiarlo... –dołączyłam do nich. Na początku miały zdziwione miny, ale
potem szeroko się do mnie uśmiechnęły i razem dokończyłyśmy piosenkę.
‑No, no, no. Brawo. –spojrzałam
za siebie.
Wysoki szatyn klaskał w dłonie,
lekko unosząc jeden kącik ust.
‑A teraz moje panny szybko do
sali. Przygotujcie się do zajęć. –wskazał ręką salę, w której katował mnie
swego czasu Gregorio. –Niech się pani nie obrazi, ale obawiam się, że jesteś
troszkę za stara na lekcje w Studio. –kącik powędrował jeszcze
wyżej, a w jego niebieskich oczach dostrzegłam wesołe iskierki.
‑No cóż, kobiet nie pyta się o
wiek, ale rzeczywiście muszę przyznać ci rację. Jestem trochę za duża żeby się
tutaj uczyć, ale w sam raz żeby uczyć kogoś! –zaśmiałam się. ‑Nazywam się
Violetta Castillo i od dzisiaj dołączę do grona nauczycieli.
‑W takim razie witam nową
koleżankę w naszych szeregach. Pablo wspominał, że jeszcze kogoś przyjmie.
Jestem Gabriel Fernandez i uczę tańca. –wyciągnął do mnie dłoń, a ja z
niedowierzaniem i otwartymi ustami patrzyłam na niego. Minęła chwila zanim
przypomniałam sobie, że grzeczność wymaga tego, żeby odwzajemnić uścisk.
‑Przepraszam. Po prostu zdziwiłam
się, że nie ma już Gregorio.
‑Ale mam nadzieję, że nie jesteś
tym bardzo zawiedziona? –spytał, bacznie mnie obserwując.
‑Nie! –szybko
zaprzeczyłam. -Cieszę się, że wreszcie ktoś się go pozbył. Ups... chyba nie
powinnam tego głośno mówić.
Zaśmiał się, a ja stwierdziłam, że jest bardzo
sympatyczny i będzie nam się razem dobrze pracowało.
‑Wybacz, ale obowiązki wzywają, a
na ciebie pewnie czeka Pablo. Znajdziesz go w pokoju nauczycielskim.
‑Dziękuję. –odpowiedziałam i
ruszyłam, by odnaleźć dyrektora.
Nagle do moich uszu
dotarła, grana na klawiszach, dobrze mi znana melodia. Mój puls niebezpiecznie
przyspieszył. Czy to możliwe? Tak grał tylko on... Ale przecież... Na
chwiejnych nogach podeszłam do drzwi od sali muzycznej, w której tyle
przesiedziałam z Beto.
-...Aunque no me veas mirame, no me importa
esta vez! Voy por ti! Voy por ti! Voy por ti! Voy por tiiii! –kończyła
śpiewać jakaś dziewczyna, zapewne uczennica Studia.
‑Bardzo dobrze, Gloria. Tylko
musisz poćwiczyć wyższe dźwięki, bo momentami w nie nie trafiasz.
Ten głos... Coraz bardziej zdenerwowana
spojrzałam na mężczyznę, który jej przygrywał.
Te dołeczki, które pojawiły się, gdy się do niej uśmiechnął... Zrobiło
mi się gorąco. Czuję, że zaraz serce wyskoczy mi z piersi. Nie potrafię
się ruszyć, a gardło mam tak ściśnięte, że zaraz przestanę oddychać. Czy to
możliwe, żebym po tylu latach czuła coś takiego? Czy to możliwe, żeby widok Leona
grającego piosenkę, którą tyle razy śpiewaliśmy razem, tak bardzo mnie
poruszył?
‑Witaj Violu.
-...
‑Violetta! Mówię do ciebie!
Wzdrygnęłam
się. Spojrzałam w stronę Pabla i głupkowato się uśmiechnęłam.
‑Pablo...
‑Cieszę się, że cię widzę.
Zapraszam do gabinetu. –uśmiechnął się do mnie i biorąc pod rękę zaprowadził
do pomieszczenia, gdzie mieliśmy obgadać szczegóły mojej pracy w szkole.
genialnie opisujesz uczucia Violi<3 myślę, że w jej przypadku powiedzenie 'stara miłość nie rdzewieje' jest jak najbardziej prawdziwe;
OdpowiedzUsuńfajnie, że wspomniałaś o tym, co działo się u niej i u dziewczyn w ciągu tych 7 lat :)
kolejny plus za wprowadzenie całkiem nowej postaci - Gabriela ;)
już nie mogę się doczekać pierwszego spotkania Violi i Leona... jak zareagują? co sobie powiedzą? już otwieram następy rozdział ;p
Periwinkle ;p
C
OdpowiedzUsuńCu
Cud
Cudo!!!!
Loffam, loffam, loffam, loffam, loffam...