czwartek, 26 września 2013

7.



Agus

            Znowu się pomyliłam. Jak tak dalej pójdzie, to o nauce w Studio21 mogę sobie pomarzyć. Wokół mnie walały się kartki z nutami. Spojrzałam żałośnie na skrzypce. Jeszcze raz. Wzięłam głęboki oddech i znowu zaczęłam grać. Muszę być perfekcyjna... Z całych sił staram się przelać całą swoją duszę w grę. Mam być muzyką, a muzyka ma być mną... Skupiam się maksymalnie na każdym dźwięku, tak jakby miałby być ostatnim jaki zagram. Całkowicie się w tym zatraciłam... I wreszcie poczułam, że obrałam właściwy kierunek. Uśmiechnęłam się pod nosem. To jest to.
 -Może byś sobie zrobiła przerwę i posprzątała kuchnie?
Tomas wpadł z hukiem do pokoju i zaczął na mnie wrzeszczeć... Miałam ochotę go zabić. Przerywać mi w takim momencie! Rzuciłam w niego smyczkiem, ale zdążył się odsunąć.
 -Musiałeś wejść akurat kiedy tak dobrze mi szło? –spojrzałam na niego krzywo.
 -Agus... Przecież dobrze wiesz, że świetnie grasz. Nie rozumiem, po co się tak katujesz. Za niedługo zedrzesz sobie palce na tych strunach. –podniósł smyczek i mi go podał.
Westchnęłam i usiadłam na łóżku. Byłam wykończona.
 -Po prostu chcę żeby mi dobrze poszło...
Tomas usiadł obok i mnie objął.  
 -Jestem pewien, że rzucisz ich na kolana. Wiem, że się denerwujesz. Sam to przeżywałem. Na pocieszenie powiem ci, że masz wielkie szczęście, że nie będziesz musiała tańczyć przed Gregorio.
Uśmiechnęłam się i mocno w niego wtuliłam.
 -Jesteś najlepszy na świecie!
 -Wiem. A teraz chodź i pomóż mi posprzątać ten bałagan w kuchni, a potem może zamówimy pizze?
 -Jeśli ty stawiasz... –zaśmiałam się.
Tomas pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do kuchni. Rzeczywiście nabałaganiłam.
 -Wiesz już co zaśpiewasz? –spytał.
 -Nie... Postanowiłam, że będzie to pierwsza piosenka, która przyjdzie mi do głowy po przebudzeniu.
 -Dość ryzykowny pomysł. –Tomas popatrzył na mnie z powątpiewaniem.
 -Zdaje się na los. Jeżeli mi się nie uda, będzie to oznaczało, że się nie nadaje.
 -Przestań gadać głupoty! Chyba, że chcesz dostać lanie.
 -Nie uderzyłbyś mnie.
 -Chcesz się założyć? –spojrzał na mnie groźnie.
Zaśmiałam się. Dobrze wiem, że robi wszystko, żebym nie myślała o jutrzejszych egzaminach. Jestem mu za to wdzięczna.
            Od kilku dni prawie nie sypiam, bo tak jestem zdenerwowana. Na samą myśl, że będę musiała wystąpić jutro przed obcymi ludźmi, żołądek ściska mi się niemiłosiernie i robi mi się niedobrze. Nigdy nie występowałam przed publicznością. Zawsze grałam dla siebie i dla najbliższych. To Tomas przekonał mnie, że powinnam pójść do Studio. Powiedział, że mam niesamowity talent i powinnam go wszystkim pokazać. Postanowiłam spróbować i zapisałam się na przesłuchanie. Na początku byłam tym bardzo podekscytowana, ale na drugi dzień zaczęłam tego żałować i stwierdziłam, że w ogóle tam nie pójdę. Potem pomyślałam, że może to być dobra zabawa i zaczęłam intensywnie ćwiczyć, chociaż Tomas mi powtarzał, że nie muszę, bo gram prześlicznie. Teraz zaczęło mi naprawdę zależeć na dostaniu się do tej szkoły. Modlę się, żeby mi dobrze poszło i obyło się bez kompromitacji.
 -Jedz, bo jutro nie będziesz miała siły trzymać skrzypiec. –skarcił mnie Tomas.
 -Zamyśliłam się.
 -Zauważyłem. Nie przejmuj się tak. Dasz radę. Wierzę w ciebie. –uśmiechnął się do mnie ciepło.
Odwzajemniłam uśmiech. Chyba tego właśnie potrzebowałam. Wiedzieć, że ktoś we mnie wierzy, nawet jeśli sama przestałam.
 -Violetta tam będzie, więc nie wszystkie twarze będą ci obce.
 -Słucham? –szeroko otworzyłam oczy. –Violetta? A co ona tam robi?
 -Uczy.
 -Uczy?
Byłam coraz bardziej zdezorientowana. Skoro jest nauczycielką w Studio to znaczy, że wróciła na stałe. Biedny Tomas... Wiem, że wciąż coś do niej czuje i na pewno jest mu teraz ciężko.
 -Widziałeś się z nią? –spytałam.
 -Tak, była dzisiaj u Fran. Jest z kimś i powiedziała mi, że chciałaby żebyśmy zostali przyjaciółmi.
Poklepałam go po dłoni. To przecież najgorsze, co może usłyszeć facet od kobiety, którą kocha. Uśmiechnął się do mnie.
 -Wszystko w porządku Agus. Wiem, że muszę dać sobie z nią spokój. Może jest mi trochę przykro, ale poradzę sobie.
 -Mam nadzieję.
Przyglądałam mu się uważnie. Kurczę, to taki fajny facet. Dobrze by było, żeby sobie kogoś znalazł i w końcu zaczął być szczęśliwy. Viola strasznie mu zawróciła w głowie. Oby udało mu się o niej zapomnieć...
 -Popatrz jak już późno! Marsz do łóżka!
Tomas wstał i włożył brudne talerze do zlewu.
 -Wyśpij się i jutro daj porządny koncert. Będę trzymał kciuki. –przytulił mnie mocno i pocałował w czubek głowy.
            Słońce nieśmiało próbowało dostać się do mojego pokoju przez zasłonięte żaluzje. Otworzyłam najpierw jedno, potem drugie oko. Dawno nie spałam tak dobrze. Uśmiechnęłam się do siebie i przeciągnęłam. Popatrzyłam w sufit. Wiem już co zaśpiewam. Odwróciłam się w stronę budzika i zamarłam. Zapomniałam go wczoraj ustawić i jeśli nie wyjdę z domu za 10 minut, spóźnię się na egzamin. Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Szybko zaczęłam się ubierać, myjąc jednocześnie zęby. Cholera! To jeden z najważniejszych dni w moim życiu, a ja zaspałam. Czy może się wydarzyć dzisiaj coś gorszego? Oby nie. Błagam, błagam, błagam. Spakowałam skrzypce i smyczek do futerału, i pobiegłam do kuchni. Tomas zostawił mi śniadanie i kartkę. Szybko wzięłam ją do ręki i przeczytałam.

Daj czadu mała!

Uśmiechnęłam się. On to wie, jak podnieść człowieka na duchu. Wzięłam tost posmarowany dżemem i wybiegłam z domu. Zjem go po drodze.
            Rozejrzałam się dookoła. Ptaszki wesoło ćwierkały, a ludzie się do siebie uśmiechali, prowadząc błahe rozmowy. Jakiś dzieciak wlekł za sobą psa, który najwyraźniej nie miał najmniejszej ochoty opuszczać miejsca, które sobie upatrzył pod drzewem. Po drugiej stronie chodnika mała dziewczynka płakała wniebogłosy, bo spadł jej lizak. Minęła ją dwójka nastolatków, którzy pędzili gdzieś na rowerach, głośno się śmiejąc. Dzień jak, co dzień. Dla innych. Nie dla mnie. Ja dzisiaj walczę o marzenia, o siebie. To pewien przełom w moim życiu. Wreszcie się pokażę. Ktoś zobaczy mój talent i go oceni. Żeby mi dobrze poszło, żeby mi dobrze poszło. Byłam już blisko. Jeszcze tylko parę kroków i będę w Studio21‑szkole moich marzeń. Oddychaj, oddychaj. Tylko spokojnie. Nagle uderzyłam w coś i mocno się zachwiałam. Teraz moim jedynym marzeniem było utrzymać równowagę i się nie przewrócić.

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział, jak zawsze. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z perspektywą Agus. Jest bardzo ciekawa i oryginalna! Nie mogę się doczekać kolejnego! Dalej nie rozumiem czemu niektóre kiepskie blogi mają po kilkanaście komentarzy, a tu tak mało ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Po prostu świetny! Arcydzieło w czystej postaci ;) Ta historia zapowiada się na niesamowitą! Mam cichą nadzieję, że dla Agus też znajdzie się jakiś przystojny chłopak <3

    OdpowiedzUsuń
  3. no proszę, czyli tą tajemniczą skrzypaczką jest Agus :) mała kuzynka Tomasa, do której swego czasu zarywał Mistrz Zambrano ;p szykuje się kolejny ciekawy wątek w Twoim opowiadaniu :D już zabieram się za czytanie kolejnego rozdziału ;)
    Periwinkle

    OdpowiedzUsuń