Violetta
-...Poznajcie Violettę Castillo! –Pablo wskazał na mnie
ręką. Wszyscy zebrani przywitali mnie brawami.
Uśmiechnęłam się i
zaczęłam rozglądać po twarzach. Zatrzymałam się na jednej z nich
i wstrzymałam oddech. Wydawało mi się, że w jego oczach zobaczyłam
zaskoczenie pomieszane z niedowierzaniem i coś jeszcze...Coś co mi umknęło, bo
nagle jego twarz przybrała wyraz obojętności. Patrzył na mnie, ale tak jakby mnie tam wcale
nie było. Poczułam ukłucie w sercu. A czego się spodziewałaś, głupia?!
Że po tym, co mu zrobiłaś będzie się do ciebie uśmiechał? Pokręciłam głową
chcąc pozbyć się nachodzących mnie myśli. Pablo najwyraźniej nie raczył go
poinformować, że to ja będę nowym członkiem zespołu. Co poczuł, gdy mnie
zobaczył?
-Violetta, tak jak i Leon, była kiedyś uczennicą tego Studio,
więc myślę, że się z nią dogadacie, bo jak nikt inny zdaje sobie sprawę z
tego, czego oczekujecie po nauce tutaj. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją z
otwartymi ramionami. –kontynuował Pablo.
Uczniowie wyrazili swoje zadowolenie
poprzez krzyki i oklaski.
‑To może na dobry początek zaśpiewamy coś wspólnie?
–spytała dziewczyna, którą kojarzę z sali muzycznej.
-Świetny pomysł, Gloria! –Pablo klasnął w dłonie. -Proponuję „Ser Mejor”. Violetta chyba pamiętasz słowa? –spojrzał na
mnie.
-Oczywiście! W końcu sama to napisałam. –odpowiedziałam
radośnie i zaczęłam. -Hay algo que tal vez deba decirte, es algo que te hace
muy, muy bien... –po chwili dołączyli do mnie uczniowie i cała szkoła
wypełniła się dźwiękiem, od którego po kręgosłupie przebiegł mi przyjemny
dreszcz.
Śpiewając Solo amor, amor, amor y mil canciones spojrzałam
na Leona i ujrzałam widok, który mnie przeraził. On nie śpiewał! Nie dołączył
do nas... Bardzo mnie to zasmuciło. Stał po prostu z twarzą całkowicie
pozbawioną jakichkolwiek emocji. Co się z nim stało?
-Coś wspaniałego! Sądzę, że to najlepszy sposób, aby
rozpocząć nowy rok w Studio21, a teraz dzieciaki możecie wrócić do
swoich zajęć. Jutro przed niektórymi z was egzaminy wstępne. Proszę się dobrze
przygotować i nie zawieść mnie! –powiedział Pablo, a uczniowie zaczęli się
rozchodzić.
Nie stój tak! Podejdź do niego! Ale co mu powiem?
Nerwowo przygryzłam wargę. Nie bądź głupia! Przecież nie jesteście już
dziećmi. Właśnie... jesteśmy dwojgiem dorosłych ludzi, którzy będę razem ze
sobą pracować, więc musimy się jakoś dogadać. Uno, dos, tres... Odetchnęłam
głęboko i ruszyłam w stronę Leona, który był pogrążony w rozmowie
z Gabrielem.
-Cześć... –powiedziałam nieśmiało. Leon spojrzał na mnie.
-Cześć. –odpowiedział nieznacznie się uśmiechając. Typowy
formalny uśmiech, którym mógłby uraczyć starszą panią w sklepie...
Chyba jednak troszkę inaczej sobie to wyobrażałam... W
sumie to w ogóle sobie nie wyobrażałam tego, że będę pracować z Leonem w tym
samym miejscu! Na dodatek nie było to byle jakie miejsce... To było STUDIO21!
Czasami wydaje mi się, że świat jest zbyt mały, a los za bardzo
przewrotny... Nie byłam w ogóle przygotowana na to spotkanie. Jedna część
mnie chciała stąd uciec, a druga była podekscytowana tym, że znowu na niego
patrzę, mogę poczuć jego zapach, usłyszeć jego głos... To jakieś szaleństwo.
-Ja nie miałem takiego powitania! Nikt nie chciał ze mną
śpiewać, ale to może dlatego, że gdy zaczynam śpiewać to tak jakby foka wyła do
księżyca! –zaśmiał się Gabriel.
Leon skrzyżował ręce na piersi i bacznie mi się
przyglądał. Zarumieniłam się i spuściłam głowę. Weź się w garść! To
przecież nie może być takie trudne...
-Co tam u ciebie,
Leonie? –zebrałam całą swoją odwagę i spojrzałam mu w oczy.
-W porządku. Jak widzisz pracuję tutaj. –rozejrzał się po
sali. –Pablo nie wspominał, że to ty będziesz tą nauczycielką. –popatrzył na
mnie z... wyrzutem?
-Przypomniałem sobie, że zostawiłem płyty w sali.
–powiedział Gabriel.
Chyba zorientował się, że sytuacja jest napięta do granic
wytrzymałości. Leon nawet nie mrugnął, zupełnie go zignorował.
-No cóż... Też nie wiedziałam, że tutaj pracujesz. Tak
samo dowiedziałam się o tym dopiero dzisiaj. Jesteś na mnie zły? –spojrzałam na
niego nic nie rozumiejąc.
Westchnął...
-Nie Violetta, nie jestem zły. Może trochę zaskoczony. Nie
spodziewałem się tego spotkania. Myślałem, że już cię nigdy więcej nie
zobaczę...
Zabolało.
-Też się nie spodziewałam... Jeśli moja obecność tutaj ci
przeszkadza powiem Pablo, że rezygnuję. –gapiłam się w jakiś punkt za plecami
Leona, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
-Nie, wcale nie musisz rezygnować. Wiem, że ostatnie nasze
spotkanie nie należało do najlepszych, ale to było dawno. Wydaje mi się, że nie
powinniśmy do tego wracać. Jesteśmy dorośli i chyba potrafimy ze sobą
współpracować. Prawda? –chwycił mnie za podbródek i zmusił do spojrzenia
na niego.
Jego dotyk na mojej skórze... Przestałam oddychać... Ma takie ciepłe
palce...
-Violetta?
Otrząsnęłam się.
-Tak, masz rację. Nie wracajmy do tego. –uśmiechnęłam się
słabo.
-To gdzie się podziewałaś przez te lata? –spytał, znowu
krzyżując ręce na piersi.
Próbuje być miły. Może uda nam się na nowo
zaprzyjaźnić?
‑Z Angie i tatą przeprowadziliśmy się do Kataru.
Mieszkaliśmy tam przez 6 lat, a później trochę podróżowałam z Die...
–znieruchomiałam. Z jakiegoś powodu nie chciałam mu o nim mówić.
-Z Diegiem? Jesteście razem? –nawet jeżeli był zaskoczony,
to nie dał tego po sobie poznać. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem.
-Tak... spotykamy się od 1,5 roku. –podkreśliłam 1,5 roku. Chciałam żeby wiedział, że nie zeszłam się z nim od razu po naszym rozstaniu.
–Potem Pablo zadzwonił i powiedział, że szuka kogoś na stanowisko nauczycielki
od śpiewu. Nawet się nie zastanawiałam. No i jestem tutaj... –wzruszyłam
ramionami.
Nastąpiła krępująca cisza. Postanowiłam ją przerwać zadając pytanie,
na które koniecznie chciałam poznać odpowiedź.
‑Zauważyłam, że nie śpiewałeś
z nami. Dlaczego?
Gdy na mnie spojrzał mignął mi w jego oczach smutek tak
głęboki, że aż się wystraszyłam. Szybko zamrugał i po chwili patrzył już na
mnie pustym wzrokiem.
‑Nie śpiewam... od jakiegoś czasu. –serce mocniej mi
zabiło. Czyżby nie śpiewał od 7 lat?
‑Leon...
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale Pablo nas prosi do
pokoju nauczycielskiego. ‑w drzwiach pojawił się Gabriel.
Spojrzałam na
Leona, który już ruszył w stronę wyjścia. Westchnęłam. Trudno... Kiedy indziej
dokończymy tę rozmowę.
Pablo
zwołał zebranie, żeby poinformować, że od jutra są przesłuchania i prosi nas
żebyśmy przyszli trochę wcześniej, żeby przygotować sale. Uczniowie jak zawsze
musieli pokazać swoje umiejętności taneczne oraz wokalne. Dziwnie będzie
siedzieć tym razem po drugiej stronie i ich oceniać. Byłam podekscytowana tym
nowym wyzwaniem. Miałam nadzieję, że się sprawdzę w tej roli i nie zawiodę
Pabla, Angie, a przede wszystkim siebie.
-Dziękuję wam. Możecie
wracać do pracy. Ty Violu zostań, proszę...
Czego ode mnie jeszcze chce nasz
kochany dyrektor?
-Słucham panie dyrektorze? –spytałam, gdy Gabriel
zamknął za sobą drzwi i zaśmiałam się.
-Przepraszam, że nie powiedziałem ci, że Leon też tutaj
pracuje... –zrobił skruszoną minę. ‑Wiem, że między wami się nie układało, ale
tak bardzo mi zależało na tym, żebyś przyjęła tę pracę. Wiesz, że bardzo cenię
twój talent i zaangażowanie. Zależy mi na tym, by ta szkoła w końcu była
taka, jaka powinna być zawsze. Chciałem mieć wokół siebie ludzi, którym zależy
przede wszystkim na muzyce, a nie wyłącznie na sobie, tak jak zależało
Gregorio. Dlatego pomyślałem o tobie i Leonie...
-Spokojnie Pablo. Nie musisz mi się tłumaczyć. Cieszę się,
że o mnie pomyślałeś i jest mi niezmiernie miło, że masz o mnie tak dobre
zdanie. –uśmiechnęłam się do niego ciepło. ‑O mnie i Leona nie musisz się
martwić. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i będziemy ze sobą współpracować.
-Kamień spadł mi z serca. –podszedł do mnie i mnie przytulił.
–Dziękuję ci. A teraz zmykaj do domu, odpocznij, a jutro chcę cię tutaj widzieć
z samego rana w pełnej gotowości.
-Tak jest! –zasalutowałam i ze śmiechem wyszłam z pokoju.
Postanowiłam,
że pójdę do Resto odwiedzić Fran i Lucę. Tak dawno ich nie widziałam.
Już nie mogłam się doczekać ich zdziwionych min, kiedy mnie zobaczą. Będąc we
Włoszech kupiłam dla mojej przyjaciółki maskę wenecką, a jej bratu likier
cytrynowy Limoncello. Gdy tak szłam zastanawiając się, czy prezenty się im
spodobają, zauważyłam Leona. Siedział z twarzą ukrytą w dłoniach na ławce. Na
naszej ławce...
Muszę Ci przyznać, że na prawdę świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dobry styl, powiem nawet, że do tego stopnia, że mi samoocena spadła trochę :)
Świetnie oddajesz uczucia postaci no... i po prostu jest genialnie <3
Tak się zastanawiam, czy to opowiadanie będzie tylko o Leonetcie, czy pojawią się jeszcze jakieś inne pary?
A, miałam ci jeszcze napisać, że przed chwilą czytałam inne opowiadanie, które miało chyba z 10 komentarzy i tak sobie pomyślałam, że blogi nie są sprawiedliwe. Dlatego, że tamto jest pisane bez ładu i składu oraz poprawności ortograficznej i interpunkcyjnej, a to jest takie świetne, a komentarzy brak... Ale nie martw się! Carmen Elizabeth na posterunku... Zaraz wylądujesz w polecanych :P
Ja czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam.
Carmen E.
P.S Polecam wyłączyć weryfikację obrazkową
super rozdział! dało się wyczuć to napięcie między Violą i Leonem, na miejscu Gabriela też bym się ulotniła :D
OdpowiedzUsuńpo tym wszystkim, co między nimi zaszło na pewno jest im trudno, ale przecież się kochają, więc trzymam kciuki, żeby znowu byli razem szczęśliwi :)
Periwinkle