piątek, 13 września 2013

3.



Violetta

       -...Poznajcie Violettę Castillo! –Pablo wskazał na mnie ręką. Wszyscy zebrani przywitali mnie brawami.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam rozglądać po twarzach. Zatrzymałam się na jednej z nich i wstrzymałam oddech. Wydawało mi się, że w jego oczach zobaczyłam zaskoczenie pomieszane z niedowierzaniem i coś jeszcze...Coś co mi umknęło, bo nagle jego twarz przybrała wyraz obojętności. Patrzył na mnie, ale tak jakby mnie tam wcale nie było. Poczułam ukłucie w sercu. A czego się spodziewałaś, głupia?! Że po tym, co mu zrobiłaś będzie się do ciebie uśmiechał? Pokręciłam głową chcąc pozbyć się nachodzących mnie myśli. Pablo najwyraźniej nie raczył go poinformować, że to ja będę nowym członkiem zespołu. Co poczuł, gdy mnie zobaczył?
-Violetta, tak jak i Leon, była kiedyś uczennicą tego Studio, więc myślę, że się z nią dogadacie, bo jak nikt inny zdaje sobie sprawę z tego, czego oczekujecie po nauce tutaj. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją z otwartymi ramionami. –kontynuował Pablo. 
Uczniowie wyrazili swoje zadowolenie poprzez krzyki i oklaski.
‑To może na dobry początek zaśpiewamy coś wspólnie? –spytała dziewczyna, którą kojarzę z sali muzycznej.
-Świetny pomysł, Gloria! –Pablo klasnął w dłonie. -Proponuję „Ser Mejor”. Violetta chyba pamiętasz słowa? –spojrzał na mnie.
-Oczywiście! W końcu sama to napisałam. –odpowiedziałam radośnie i zaczęłam. -Hay algo que tal vez deba decirte, es algo que te hace muy, muy bien... –po chwili dołączyli do mnie uczniowie i cała szkoła wypełniła się dźwiękiem, od którego po kręgosłupie przebiegł mi przyjemny dreszcz.
Śpiewając Solo amor, amor, amor y mil canciones spojrzałam na Leona i ujrzałam widok, który mnie przeraził. On nie śpiewał! Nie dołączył do nas... Bardzo mnie to zasmuciło. Stał po prostu z twarzą całkowicie pozbawioną jakichkolwiek emocji. Co się z nim stało?
-Coś wspaniałego! Sądzę, że to najlepszy sposób, aby rozpocząć nowy rok w Studio21, a teraz dzieciaki możecie wrócić do swoich zajęć. Jutro przed niektórymi z was egzaminy wstępne. Proszę się dobrze przygotować i nie zawieść mnie! –powiedział Pablo, a uczniowie zaczęli się rozchodzić.
Nie stój tak! Podejdź do niego! Ale co mu powiem? Nerwowo przygryzłam wargę. Nie bądź głupia! Przecież nie jesteście już dziećmi. Właśnie... jesteśmy dwojgiem dorosłych ludzi, którzy będę razem ze sobą pracować, więc musimy się jakoś dogadać. Uno, dos, tres... Odetchnęłam głęboko i ruszyłam w stronę Leona, który był pogrążony w rozmowie z Gabrielem.
-Cześć... –powiedziałam nieśmiało. Leon spojrzał na mnie.
-Cześć. –odpowiedział nieznacznie się uśmiechając. Typowy formalny uśmiech, którym mógłby uraczyć starszą panią w sklepie...
Chyba jednak troszkę inaczej sobie to wyobrażałam... W sumie to w ogóle sobie nie wyobrażałam tego, że będę pracować z Leonem w tym samym miejscu! Na dodatek nie było to byle jakie miejsce... To było STUDIO21! Czasami wydaje mi się, że świat jest zbyt mały, a los za bardzo przewrotny... Nie byłam w ogóle przygotowana na to spotkanie. Jedna część mnie chciała stąd uciec, a druga była podekscytowana tym, że znowu na niego patrzę, mogę poczuć jego zapach, usłyszeć jego głos... To jakieś szaleństwo.
-Ja nie miałem takiego powitania! Nikt nie chciał ze mną śpiewać, ale to może dlatego, że gdy zaczynam śpiewać to tak jakby foka wyła do księżyca! –zaśmiał się Gabriel. 
Leon skrzyżował ręce na piersi i bacznie mi się przyglądał. Zarumieniłam się i spuściłam głowę. Weź się w garść! To przecież nie może być takie trudne...
-Co tam u ciebie, Leonie? –zebrałam całą swoją odwagę i spojrzałam mu w oczy.
-W porządku. Jak widzisz pracuję tutaj. –rozejrzał się po sali. –Pablo nie wspominał, że to ty będziesz tą nauczycielką. –popatrzył na mnie z... wyrzutem?
-Przypomniałem sobie, że zostawiłem płyty w sali. –powiedział Gabriel. 
Chyba zorientował się, że sytuacja jest napięta do granic wytrzymałości. Leon nawet nie mrugnął, zupełnie go zignorował.
-No cóż... Też nie wiedziałam, że tutaj pracujesz. Tak samo dowiedziałam się o tym dopiero dzisiaj. Jesteś na mnie zły? –spojrzałam na niego nic nie rozumiejąc.
Westchnął...
-Nie Violetta, nie jestem zły. Może trochę zaskoczony. Nie spodziewałem się tego spotkania. Myślałem, że już cię nigdy więcej nie zobaczę... 
Zabolało.
-Też się nie spodziewałam... Jeśli moja obecność tutaj ci przeszkadza powiem Pablo, że rezygnuję. –gapiłam się w jakiś punkt za plecami Leona, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.
-Nie, wcale nie musisz rezygnować. Wiem, że ostatnie nasze spotkanie nie należało do najlepszych, ale to było dawno. Wydaje mi się, że nie powinniśmy do tego wracać. Jesteśmy dorośli i chyba potrafimy ze sobą współpracować. Prawda? –chwycił mnie za podbródek i zmusił do spojrzenia na niego. 
Jego dotyk na mojej skórze... Przestałam oddychać... Ma takie ciepłe palce... 
-Violetta? 
Otrząsnęłam się.
-Tak, masz rację. Nie wracajmy do tego. –uśmiechnęłam się słabo.
-To gdzie się podziewałaś przez te lata? –spytał, znowu krzyżując ręce na piersi. 
Próbuje być miły. Może uda nam się na nowo zaprzyjaźnić?
‑Z Angie i tatą przeprowadziliśmy się do Kataru. Mieszkaliśmy tam przez 6 lat, a później trochę podróżowałam z Die... –znieruchomiałam. Z jakiegoś powodu nie chciałam mu o nim mówić.
-Z Diegiem? Jesteście razem? –nawet jeżeli był zaskoczony, to nie dał tego po sobie poznać. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem.
-Tak... spotykamy się od 1,5 roku. –podkreśliłam 1,5 roku. Chciałam żeby wiedział, że nie zeszłam się z nim od razu po naszym rozstaniu. –Potem Pablo zadzwonił i powiedział, że szuka kogoś na stanowisko nauczycielki od śpiewu. Nawet się nie zastanawiałam. No i jestem tutaj... –wzruszyłam ramionami. 
Nastąpiła krępująca cisza. Postanowiłam ją przerwać zadając pytanie, na które koniecznie chciałam poznać odpowiedź. 
‑Zauważyłam, że nie śpiewałeś z nami. Dlaczego? 
Gdy na mnie spojrzał mignął mi w jego oczach smutek tak głęboki, że aż się wystraszyłam. Szybko zamrugał i po chwili patrzył już na mnie pustym wzrokiem.
‑Nie śpiewam... od jakiegoś czasu. –serce mocniej mi zabiło. Czyżby nie śpiewał od 7 lat?
‑Leon...
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale Pablo nas prosi do pokoju nauczycielskiego. ‑w drzwiach pojawił się Gabriel. 
Spojrzałam na Leona, który już ruszył w stronę wyjścia. Westchnęłam. Trudno... Kiedy indziej dokończymy tę rozmowę.
            Pablo zwołał zebranie, żeby poinformować, że od jutra są przesłuchania i prosi nas żebyśmy przyszli trochę wcześniej, żeby przygotować sale. Uczniowie jak zawsze musieli pokazać swoje umiejętności taneczne oraz wokalne. Dziwnie będzie siedzieć tym razem po drugiej stronie i ich oceniać. Byłam podekscytowana tym nowym wyzwaniem. Miałam nadzieję, że się sprawdzę w tej roli i nie zawiodę Pabla, Angie, a przede wszystkim siebie.
-Dziękuję wam. Możecie wracać do pracy. Ty Violu zostań, proszę... 
Czego ode mnie jeszcze chce nasz kochany dyrektor?
-Słucham panie dyrektorze? –spytałam, gdy Gabriel zamknął za sobą drzwi i zaśmiałam się.
-Przepraszam, że nie powiedziałem ci, że Leon też tutaj pracuje... –zrobił skruszoną minę. ‑Wiem, że między wami się nie układało, ale tak bardzo mi zależało na tym, żebyś przyjęła tę pracę. Wiesz, że bardzo cenię twój talent i zaangażowanie. Zależy mi na tym, by ta szkoła w końcu była taka, jaka powinna być zawsze. Chciałem mieć wokół siebie ludzi, którym zależy przede wszystkim na muzyce, a nie wyłącznie na sobie, tak jak zależało Gregorio. Dlatego pomyślałem o tobie i Leonie...
-Spokojnie Pablo. Nie musisz mi się tłumaczyć. Cieszę się, że o mnie pomyślałeś i jest mi niezmiernie miło, że masz o mnie tak dobre zdanie. –uśmiechnęłam się do niego ciepło. ‑O mnie i Leona nie musisz się martwić. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i będziemy ze sobą współpracować.
-Kamień spadł mi z serca. –podszedł do mnie i mnie przytulił. –Dziękuję ci. A teraz zmykaj do domu, odpocznij, a jutro chcę cię tutaj widzieć z samego rana w pełnej gotowości.
-Tak jest! –zasalutowałam i ze śmiechem wyszłam z pokoju.
            Postanowiłam, że pójdę do Resto odwiedzić Fran i Lucę. Tak dawno ich nie widziałam. Już nie mogłam się doczekać ich zdziwionych min, kiedy mnie zobaczą. Będąc we Włoszech kupiłam dla mojej przyjaciółki maskę wenecką, a jej bratu likier cytrynowy Limoncello. Gdy tak szłam zastanawiając się, czy prezenty się im spodobają, zauważyłam Leona. Siedział z twarzą ukrytą w dłoniach na ławce. Na naszej ławce...

2 komentarze:

  1. Muszę Ci przyznać, że na prawdę świetnie piszesz!
    Masz bardzo dobry styl, powiem nawet, że do tego stopnia, że mi samoocena spadła trochę :)
    Świetnie oddajesz uczucia postaci no... i po prostu jest genialnie <3
    Tak się zastanawiam, czy to opowiadanie będzie tylko o Leonetcie, czy pojawią się jeszcze jakieś inne pary?
    A, miałam ci jeszcze napisać, że przed chwilą czytałam inne opowiadanie, które miało chyba z 10 komentarzy i tak sobie pomyślałam, że blogi nie są sprawiedliwe. Dlatego, że tamto jest pisane bez ładu i składu oraz poprawności ortograficznej i interpunkcyjnej, a to jest takie świetne, a komentarzy brak... Ale nie martw się! Carmen Elizabeth na posterunku... Zaraz wylądujesz w polecanych :P
    Ja czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam.
    Carmen E.

    P.S Polecam wyłączyć weryfikację obrazkową

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział! dało się wyczuć to napięcie między Violą i Leonem, na miejscu Gabriela też bym się ulotniła :D
    po tym wszystkim, co między nimi zaszło na pewno jest im trudno, ale przecież się kochają, więc trzymam kciuki, żeby znowu byli razem szczęśliwi :)
    Periwinkle

    OdpowiedzUsuń