Leon
„Violett jest na świecie więcej
niż ta jedna Castillo”? Boże... Laro, nie mogłaś się bardziej pomylić.
Potrząsnąłem głową z niedowierzaniem. Minęło 7 lat... 2556 dni bez niej. Bez
jej uśmiechu, dotyku, śpiewu... A teraz nagle, tak po prostu, pojawia się w Studio. Nie było Violi... Ta dam! –JEST! Jak w jakiejś pieprzonej sztuczce
magicznej. Nie mogłem uwierzyć, kiedy weszła razem z Pablo do sali. Wydoroślała,
ubiera się, maluje inaczej, ale to dalej jest ta sama Viola, w której się
zakochałem na zabój. Uśmiecha się tak samo promiennie, a gdy śpiewa jej oczy
błyszczą tym nieziemskim blaskiem, który tyle razy widywałem podczas wspólnego
wykonywania piosenek. Kiedy na mnie spojrzała musiałem użyć całej siły woli,
żeby nie pokazać jak wielkie wrażenie na mnie wywarła, a kiedy zaczęła śpiewać
serce mi zamarło... Tak bardzo tęskniłem za jej głosem... Po tylu latach
powinienem o niej zapomnieć. Jej powrót w ogóle nie powinien mnie obejść... A
jednak obudził we mnie takie emocje, o których prawie już zapomniałem, że je
mam. Spytała dlaczego nie śpiewam. Nie mogłem jej powiedzieć, że przestałem po
tym, jak zakończyła naszą znajomość. Całe szczęście, że Gabe uratował sytuację,
bo nie jestem pewien jakby się to skończyło. Przetarłem rękami twarz.
Zachowałem się wobec niej chłodno... Nie chcę żeby wiedziała, jak się czuję.
Tym bardziej, że jest teraz z Diego.
Usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem głowę. Violetta szła w moim kierunku...
Usłyszałem za sobą kroki. Odwróciłem głowę. Violetta szła w moim kierunku...
-Leon... Wszystko w porządku? –spytała zakładając włosy za
ucho.
-Tak. Czemu pytasz? – przybrałem obojętny wyraz twarzy.
-Zobaczyłam cię tutaj i pomyślałam, że może się coś
stało...
Zauważyłem, że zaakcentowała słowo „tutaj”, jakby chciała podkreślić, że to nasze miejsce...
-...ale skoro mówisz, że jest w porządku to dobrze. W takim razie, co tu robisz? –spytała siadając obok.
Zauważyłem, że zaakcentowała słowo „tutaj”, jakby chciała podkreślić, że to nasze miejsce...
-...ale skoro mówisz, że jest w porządku to dobrze. W takim razie, co tu robisz? –spytała siadając obok.
Zastanawiam się nad
uczuciami, jakie wywołał we mnie twój niespodziewany powrót.
-Czekam na kogoś. –odpowiedziałem nie patrząc jej w oczy.
-Na kogoś?
-Na Larę. Spotykamy się. –niech wie, że ja też mam kogoś.
-Ach... Nie wiedziałam... No cóż, pójdę już. Chcę
odwiedzić jeszcze Fran. Dawno się nie widziałyśmy i chcę jej zrobić
niespodziankę. –uśmiechnęła się smutno.
-Pewnie. Ucieszy się na
twój widok.
-Ty też się ucieszyłeś? –spytała niespodziewanie.
Czy się ucieszyłem? Nie wiem... Czuję jak stare rany
powoli, boleśnie się otwierają.
-Dobrze cię widzieć całą i zdrową. –palnąłem głupio.
Pokiwała tylko głową i zaczęła się podnosić.
-Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy, Leon... Do zobaczenia
jutro. –zaczęła powoli odchodzić zostawiając mnie samego na ławce.
-Ja też mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa. Szczęśliwsza
niż byłaś ze mną... –powiedziałem wiedząc, że już nie może mnie usłyszeć.
Pojechałem
na tor z nadzieją, że jazda na motorze uspokoi moje emocje. Zobaczyłem Larę
flirtującą z jakimś gościem, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Widać, że
świetnie się bawiła trzepocząc słodko rzęsami. Pochylała się nad silnikiem i
coś mu tłumaczyła. Wypięła przy tym słodko pupę, więc podszedłem cicho i
wymierzyłem jej soczystego klapsa.
-Ktoś mnie tu zdradza!
Podskoczyła, a ja się zaśmiałem.
Podskoczyła, a ja się zaśmiałem.
-Przestraszyłeś mnie, głupku! –uderzyła mnie rękawiczkami,
które przed chwilą ściągnęła, robiąc naburmuszoną minę.
Spojrzałem na nią krzyżując ręce na piersi i podnosząc do
góry jedną brew. Zrobiła to samo, potupała nogą, a potem zobaczyłem ten błysk
wesołości w oku i usłyszałem jej dźwięczny śmiech, który rozniósł się po całym
torze.
-Myślałam, że przyjedziesz później i zdążę go poderwać,
ale nie! Ty musiałeś go wystraszyć! –spojrzałem ponad jej głowę i
zobaczyłem, że po facecie nie było śladu.
-Jestem aż taki straszny?
-Czasami... –wspięła się na palce i pocałowała mnie w
policzek.
Uśmiechnąłem się. Przy niej chociaż na chwilę mogę
zapomnieć o powrocie Violi.
Poszedłem się przebrać i
szybko wskoczyłem na motor. Lara ma rację... Ostatnio nie miałem czasu żeby
pojeździć. Trzeba to zmienić. Nic tak mnie nie uspokaja jak ryk silnika. Kiedy
wsiadam na motor czuję, że w końcu panuję nad czymś w moim życiu.
Robię już 6 okrążenie, jadąc coraz szybciej. Jestem sam na torze. Wyjeżdżając z kolejnego zakrętu skierowałem się na największą hopkę. Wybiłem się dość ostro... i nie utrzymałem lądowania. Z hukiem spotkałem się z powierzchnią. Zaparło mi dech w piersiach od siły uderzenia, w uszach mi szumiało i zrobiło się ciemno przed oczami.
Robię już 6 okrążenie, jadąc coraz szybciej. Jestem sam na torze. Wyjeżdżając z kolejnego zakrętu skierowałem się na największą hopkę. Wybiłem się dość ostro... i nie utrzymałem lądowania. Z hukiem spotkałem się z powierzchnią. Zaparło mi dech w piersiach od siły uderzenia, w uszach mi szumiało i zrobiło się ciemno przed oczami.
-Leon! Leon! –usłyszałem głos Lary. –Leon żyjesz?
–delikatnie zdjęła z mojej głowy kask. Spojrzałem na nią. Miała zatroskaną
minę. W jej oczach zobaczyłem strach.
-Ty się o mnie martwisz...
Popatrzyła na mnie jak na świra i walnęła w ramię.
Popatrzyła na mnie jak na świra i walnęła w ramię.
-Ała... To boli... –skrzywiłem się.
-Idiota! Myślałam, że się zabiłeś, a ty sobie stroisz
żarty.
Usiadłem powoli i spojrzałem jej w oczy.
-To miłe.
Zarumieniła się. Nigdy nie widziałem, żeby się rumieniła.
-Dasz radę iść?
-Chyba tak.
Pomogła mi wstać.
Oparłem się na niej i poszliśmy do budynku.
Miałem kilka zadrapań, które Lara sprawnie opatrzyła.
Bolały mnie żebra, ale na całe szczęście nie miałem nic złamane.
-Co cię napadło? Obserwowałam cię i widziałam, że jedziesz
coraz bardziej niebezpiecznie.
-Violetta wróciła. –odparłem ze spokojem.
-Co? –zrobiła wielkie oczy. –Jak to wróciła?
-Pablo zaproponował jej posadę nauczycielki od muzyki, a
ona ją przyjęła i wróciła na stałe do Buenos Aires. Będzie moją koleżanką z
pracy.
-Nijak. Byłem strasznie zaskoczony, kiedy ją zobaczyłem. Gadaliśmy trochę... Zaproponowała nawet, że zrezygnuje z pracy jeżeli mi nie
odpowiada jej towarzystwo.
-Co jej powiedziałeś?
-Że przecież jesteśmy dorośli i to, co było nie powinno
wpływać na naszą pracę... Ale czuję się dziwnie. Sam nie wiem, co myśleć o jej
powrocie. Minęło tyle czasu, a jednak kiedy ją zobaczyłem żołądek mi się
ścisnął.
-I co teraz? Myślisz, że się zejdziecie?
-Nie. Jest z Diegiem. Powiedziałem jej, że się spotykam z
tobą...
-A powiedziałeś, że nasz związek nie jest związkiem z
prawdziwego zdarzenia? –spojrzała na mnie podejrzliwie.
Nie odpowiedziałem.
-Chciałeś żeby była zazdrosna! –klasnęła w ręce i zrobiła
minę, jakby wygrała na loterii.
-Lara... to nie ma najmniejszego znaczenia. Ma już ułożone życie i mam nadzieję, że się
w nim spełnia. Wydarzyło się za dużo. –uśmiechnąłem się do niej smutno.
–Nie potrafię zapomnieć o tym jak mnie zraniła. Leonetty już nie będzie. Nie da
się cofnąć czasu i wymazać tych 7 lat.
-Niestety. –westchnęła, podając mi kubek z gorącą herbatą.
–Zrobiłam za słodką, żeby osłodzić ci ten dzień.
Pokiwałem głową, uśmiechając się.
Jedno z najlepszych opowiadan o Leonetcie jakie czytalam. A dopiero sie zaczyna!
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że podoba mi się związek Leonary :)
OdpowiedzUsuńNie jest to niby prawdziwa miłość, ale się również nie oszukują, mówią sobie o wszystkim no i są w stosunku do siebie troskliwi! Super!
Znowu muszę powiedzieć, ze jestem pod wrażeniem tego JAK piszesz! Serio, takie cudeńka nie powstają codzień <3 Cieszę się, ze tu trafiłam! I chyba będę ci to powtarzała pod każdym rozdziałem :)
Czekam oczywiście na następny tak cudowny rozdział, czyli po prostu następny!
Ciao
Carmen E.
Dopiero cztery rozdziały, a już się wciągnęłam na maksa! Historia jest bardzo ciekawa, oryginalna co bardzo mi się podoba. Perspektywy Leona i Violi są świetne! Wyrażają uczucia i są po prostu takie ludzkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kontynuację!
Świetny!
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajny styl, Twoje opowiadanie czyta się przyjemnie i lekko. Nie ma jakiś głupich tekstów i topornych dialogów typu : " Cześć Leon!" "Cześć Violetta. Chcesz być moja dziewczyną?" " Jasne!" -.- Nie lubię takich opowiadań, w których po jednym czy dwóch rozdziałach Leonetta jest razem... I jeszcze te porwania, gwałty, zabójstwa... eh... ;/
Bardzo cieszę się, że powstał świetny blog, którego będę z przyjemnością czytać <3
Pozdrawiam :*
Wspaniały! Piękne uczucia i przemyślenia. Jesyne co bym zmieniła, to gramatykę imion np. Leon zamist Leonie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa i rady ;)Cieszę się, że Wam się podoba :)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że leon i vilu będą razem
OdpowiedzUsuńbiedny Leon, widać jak bardzo cierpi po tym, co stało się między nim a Violettą, zresztą jej chyba też nie jest łatwo;
OdpowiedzUsuńdobrze, że Lara jest przy Leonie, wspiera go, wysłuchuje i pomaga ;) podoba mi się, że jest taka troskliwa; taka prawdziwa przyjaciółka - skarb :)
ciekawe jak dalej potoczą się losy Twoich bohaterów ;)
Periwinkle
Caciulkooo 💞💞💞💞💞💖💖💖💖💞💖💜💚💖💖💓💕💜💓💖💜💓💕💞💓💜💕💜💕💜💖💜💕💜💕💕💜💓💓💚💖💓💜💚💜💓💞
OdpowiedzUsuń