poniedziałek, 9 września 2013

2.



Leon

         Violetta? Serce zamarło mi na sekundę. Zdezorientowany spojrzałem w stronę drzwi. Nie było tam nikogo. Musiałem się przesłyszeć, albo któraś z nowych uczennic studia ma tak na imię. Na co liczyłem? Że nagle pojawi się w drzwiach, uśmiechnie się, spojrzy mi w oczy i powie, że wróciła? Że tęskniła? Minęło tyle lat... To, że jeszcze czasami się łudzę świadczy tylko o tym, że jestem kretynem. Pomimo tak długiego okresu nie było dnia, żebym o niej nie myślał. Dobrze, ze Lara jest wyrozumiała i dużo mi wybacza. Stanowczo za dużo, ale umówiliśmy się, że w naszym, dość luźnym, związku nie będzie pretensji. Spotykamy się od czasu do czasu, gdy któreś zatęskni, albo po prostu potrzebuje bliskości. To wspaniała dziewczyna, wie, co czuję do Violetty i pomaga mi się z tym jakoś uporać. Nie oczekuje ode mnie tego, że się w niej zakocham i oświadczę. Ona też nie jest we mnie zakochana. Po prostu bardzo się lubimy i wzajemnie szanujemy. I to w zupełności wystarcza nam obojgu. Gdyby nie ona po odejściu Violi najpewniej bym się załamał.
‑Leon! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? ‑spojrzałem na Glorię. Nie słyszałem nic z tego, co do mnie mówiła.
‑Przepraszam, zamyśliłem się... Co mówiłaś? –uśmiechnąłem się do niej przepraszająco.
‑Pytałam, czy jutro też mogę przyjść, żeby poćwiczyć.
‑Oczywiście. Bardzo dobrze, że chcesz udoskonalać swój warsztat muzyczny. A teraz zmykaj trochę odpocząć! Napracowałaś się dzisiaj. –poklepałem ją po ramieniu i zabrałem się do sprzątania sali.
‑Jak się ma najprzystojniejszy nauczyciel muzyki? –Lara podeszła do mnie, wspięła się na palce i pocałowała.
‑Myślałem o tobie. –objąłem ją i uśmiechnąłem się.
‑Mam nadzieję, że same dobre rzeczy! –roześmiała się serdecznie. –Przyszłam wyciągnąć cię do Resto na lunch.
‑Świetnie! Umieram z głodu! Gloria mnie dzisiaj wykończyła. To niesamowite ile ta dziewczyna ma siły. Gdyby mogła to śpiewała by całą dobę! Czasami mam wrażenie, że nie potrzebuje jedzenia, snu, ani światła słonecznego. Wystarczy jej tylko muzyka!
‑I kto to mówi? Sama byłam świadkiem tego, jak się zachowujesz, gdy tworzysz. –zaczęła mnie dźgać palcem wskazującym w klatkę piersiową.
‑Ale ja muzyką się nie najem! Chodźmy już. -objąłem ją ramieniem i wyszliśmy ze Studio.
          Gdy wyszliśmy na zewnątrz, oślepiło mnie słońce. Chyba czasami za długo przesiaduję w szkole. Dwa miesiące temu Pablo zadzwonił do mnie i spytał, czy nie chciałbym uczyć w Studio21. Na początku nie chciałem. Gdy Violetta mnie zostawiła szybko przelałem na papier swoje uczucia, a potem przestałem śpiewać i grać. Nie mogłem tego robić. Za bardzo mi to o niej przypominało, a dodatkowo boleśnie uświadamiało, że nigdy więcej z nią nie zaśpiewam. To Lara przekonała mnie, że powinienem jednak spróbować, że czy tego chcę, czy nie, muzyka jest częścią mnie i to nigdy się nie zmieni. Poza tym mówiła, że będę inaczej patrzył na muzykę, jeśli to ja będę jej uczył i próbował ją zaszczepić w głowach młodych ludzi. No i pomoże mi się to uporać z przeszłością oraz zamknąć pewien rozdział w moim życiu. Przemyślałem sobie wszystko i stwierdziłem, że może mieć rację, dlatego, ku wielkiej uciesze Pablo, przyjąłem posadę nauczyciela w szkole, w której wydarzyło się tyle ważnych dla mnie rzeczy. Szczerze to obawiałem się mojego pierwszego zetknięcia ze Studiem, po tak długiej przerwie. Bałem się, że zaatakują mnie wspomnienia związane z Violą i mnie to przerośnie, że nie dam sobie z nimi rady, ale cały strach wyparował, gdy zobaczyłem tych młodych ludzi, którzy tańczyli i śpiewali przed szkołą, na korytarzu, w salach, gdzie tylko się dało. Było w nich tyle energii, tak samo jak kiedyś w nas. Wtedy zrozumiałem, że chcę im pomóc, że chcę pokazać im, w którą stronę tę energię kierować. I tak oto stałem się jednym z nauczycieli. Drugim jest Gabe, który uczy dzieciaki tańca. Jest wymagający, ale nie jest tyranem tak jak Gregorio. Szybko się zakumplowaliśmy i dobrze nam się razem współpracuje. Dzisiaj dojdzie jeszcze jakaś kobieta, która będzie prowadzić lekcje śpiewu, tak jak kiedyś Angie. Mam nadzieję, że nie będzie to Gregorio w spódnicy.
‑Przyjdziesz dzisiaj na tor? –z rozmyślań wyrwał mnie głos Lary. –Twój motor się za tobą stęsknił. Odkąd pracujesz w Studio nie masz dla niego czasu i jest z tego powodu bardzo smutny.
Zaśmiałem się, a ona uszczypnęła mnie lekko w ramię.
‑Przyjdę! Skoro tak za mną tęskni, to chyba nie mam wyboru. –mrugnąłem do niej przepuszczając ją w drzwiach do Resto.
            Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zaczęliśmy się przypatrywać temu, co się dzieje na scenie.
‑Suena mas alto, dime que quieres –zaczęła Fran.
Muestra tu envida al mundo! ‑kontynuował Luca.
Potem zaczęli śpiewać razem. Uśmiechnąłem się. Zawsze podobały mi się ich wspólne występy. Cieszy mnie to, że tak dobrze się dogadują, bo nie zawsze tak było. Gdy skończyli, lokal aż zadrżał od braw. Fran szybko podbiegła do nas z promiennym uśmiechem.
‑Świetny występ Francesco!
‑Dziękuję Leonie! Czego się napijecie? –spytała patrząc na Larę.
‑Dla mnie koktajl truskawkowy, a dla Leona bananowy i pare tostów.
‑Już się robi!
Fran w podskokach popędziła do baru.
‑Szkoda, że jesteś uczulony na truskawki. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, co tracisz. ‑uśmiechnęła się do mnie niby smutno, ale jej oczy wesoło błyszczały.
Chwyciłem jej dłoń i pocałowałem w palce. Lubię ją. Jej uśmiech, towarzystwo, to, że dzieli ze mną moją drugą pasję -motory. Ma tylko jedną wadę. Nie jest Violettą.
‑Co jest? –spytała mnie nagle. Nie wiem jak to robi, ale zawsze wyczuwa zmiany mojego nastroju, mimo że nauczyłem się nie okazywać emocji, tak jak dawniej.
‑A co ma być? –uśmiechnąłem się sztucznie.
Zamilkła na chwilę, bo Fran przyniosła koktajle i tosty. Życzyła nam smacznego i szybko oddaliła się od stolika. Wziąłem szybko tost i odgryzłem wielki kawałek. Jejku, ależ jestem głodny.
‑Chcesz trochę? –spojrzałem na Larę, mając nadzieję, że odwrócę tym jej uwagę.
‑Chodzi o Violettę? Znowu o niej myślałeś.
Westchnąłem i odłożyłem tost na talerzyk. Upiłem łyk koktajlu i skupiłem wzrok na słomce. Wiedziałem, że Lara świdruje mnie wzrokiem i mi nie odpuści.
‑Usłyszałem, że ktoś w Studio woła "Violetta" i tak jakoś... –nie umiałem znaleźć odpowiednich słów.
‑Oj Leon. Violett na tym świecie jest więcej niż ta jedna Castillo. –pogładziła mnie po dłoni, uśmiechając się pocieszająco. Odwzajemniłem uśmiech. Dobrze, że ją mam. Jest jakoś tak lżej kiedy wiem, że mogę jej powiedzieć o wszystkim.
‑Muszę wracać. –spojrzałem na zegarek. Wstałem, chwyciłem ją za rękę i wyszliśmy z baru. ‑Dziękuję za miły lunch. ‑powiedziałem, gdy byliśmy już przy Studio, objąłem jej twarz i pocałowałem. –I w ogóle za wszystko.
Uśmiechnęła się słodko i zaczęła odchodzić w stronę, gdzie zostawiła swój motor.
‑Widzimy się dzisiaj na torze! Nie zapomnij! –pomachała mi jeszcze na pożegnanie.
           Z uśmiechem na ustach wszedłem do Studio.
‑Coś ty taki zadowolony? –spytał mnie Gabriel, który właśnie szedł korytarzem.
‑Byłem na lunchu z Larą.
‑No to już wszystko wiem. –zaśmiał się serdecznie i poklepał mnie po plecach. –Dobrze, że już wróciłeś, bo Pablo właśnie zaprosił wszystkich do sali. Wydaje mi się, że chce nam przedstawić tę nową nauczycielkę.
‑Mam nadzieję, że nie będziemy mieć przez nią kłopotów i jakoś się zgramy.
‑Na pewno! Jedyne kłopoty jakie mogą przez nią być, to szybsze bicie serca. Spotkałem ją już na korytarzu i powiem ci, że jest całkiem przyjemna dla oka. No i potrafi śpiewać. Jeszcze nie spotkałem osoby, która muzykę wyrażałaby całą sobą.
‑Ja spotkałem... I muszę przyznać, że nie wyszło mi to na dobre! –zaśmiałem się nerwowo. Gabe popatrzył na mnie zdziwiony, ale tego nie skomentował. Weszliśmy do sali, gdzie tłoczyli się już wszyscy uczniowie.
Stanęliśmy z boku i czekaliśmy, aż Pablo wprowadzi nową nauczycielkę od śpiewu. Szczerze, byłem bardzo ciekawy, co to za kobieta, a po zdawkowym opisie Gabriela czekałem niecierpliwie, aż wreszcie ją poznam. I wtedy jak na zawołanie Pablo wszedł do sali...
‑Kochani chciałbym wam serdecznie przedstawić osobę, z którą będziecie od dzisiaj doskonalić swój śpiew...
...a za nim weszła ona.

2 komentarze:

  1. Widzę, że pomimo upływu czasu Leon nadal kocha Violettę. Chyba przeżył lekki szok, gdy zobaczył ją wchodzącą do sali.
    Jak na razie Lara wygląda mi na pozytywną postać :) zobaczymy co będzie dalej ;)
    Periwinkle

    OdpowiedzUsuń
  2. V
    Vi
    Vio
    Viol
    Viole
    Violet
    Violett
    Violetta!!!!

    OdpowiedzUsuń