niedziela, 22 września 2013

6.



Tomas

            Skrzywiłem się, gdy ją zobaczyłem. Nie spodziewałem się jej tutaj. Siedziała z Fran i patrzyła na mnie. Moja przyjaciółka zmarszczyła brwi i wpatrywała się we mnie z niepokojem. No tak... Tyle jej się żaliłem na Violettę. Chyba z tysiąc razy wysłuchiwała, że nie chcę jej znać, że jest mi już obojętna, tylko po to, żeby potem klepać mnie po plecach, gdy zaklinałem, że ją odzyskam. Viola jest moją pierwszą miłością i to się już chyba nigdy nie zmieni. Zawsze będę coś do niej czuł. Dowodem jest to, że nie miałem nikogo po niej. Czekałem... Jest jeszcze śliczniejsza niż ją zapamiętałem. Wszystkie moje modlitwy właśnie zostały wysłuchane. Uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do nich.
-Viola! –mocno ją uścisnąłem.
Poczułem, że zesztywniała, ale po chwili odwzajemniła uścisk. Jak miło było mieć ją znowu w ramionach. Tak... To musi być jakiś znak. To, że tutaj jest musi świadczyć o tym, że teraz nam się uda! Tylko tego nie zepsuj.
 -Tomas! Miło cię widzieć. –powiedziała odsuwając się ode mnie. –Co tam u ciebie?
 -Teraz już wszystko dobrze. Wróciłaś!
Spojrzała szybko na Fran. Coś tu jest nie tak...
 -Tak, niedawno się przeprowadziłam.
 -Viola będzie pracować w Studio razem z LEONEM. –wtrąciła Francesca i spojrzała na mnie znacząco.
Z nim? Widocznie nie dane jest nam się zejść od razu...
 -Czujesz coś jeszcze do niego? –spytałem patrząc jej prosto w oczy.
 -Tomas! –oburzyła się Fran i uderzyła mnie w ramię.
 -No co?
 -Ja... –zaczęła Viola. –Od jakiegoś czasu spotykam się z Diego.
Zamarłem. Nie, nie, nie, nie! To nie miało tak być! Miała wrócić i być ze mną. Musiała zobaczyć, ze posmutniałem, bo pogłaskała mnie po ramieniu.
 -Tomas... Nie chcę znowu przez to przechodzić. Nie chcę znowu cię ranić. Chciałabym żebyśmy mogli być przyjaciółmi. Powinieneś jak najszybciej o mnie zapomnieć... Szczerze to myślałam, że ci przeszło.
 -O tobie nie da się zapomnieć... Ale rozumiem, że nie zależy ci na mnie w taki sposób... Uśmiechnąłem się słabo. Nie mam pojęcia jak to zrobię, ale muszę o niej zapomnieć. To nie jest dziewczyna dla mnie. Jak mogłem być taki głupi? Jak mogłem pomyśleć, że wróci tutaj, żeby być ze mną? W jakim świecie żyję... Fran spojrzała na mnie pocieszająco.
 -A co tam u ciebie? Dalej zajmujesz się muzyką? –spytała nagle Viola.
 -Tak, jeśli tylko Fran pozwoli mi wejść na scenę. –spojrzałem na Włoszkę. –Pomagam im tutaj w prowadzeniu Resto.
Violetta wydała się zaskoczona.
 -Nic mi nie mówiłaś. –pogroziła palcem Fran.
 -Bo się rozgadałam o sobie! –obie dziewczyny się roześmiały.
 -Wybaczcie mi, ale was opuszczę. Muszę przygotować jeszcze pare rzeczy na jutro. Fran, Tomas... Tak dobrze was znowu widzieć. –chwyciła nas za ręce. –Mam nadzieję, że za niedługo znowu się zobaczymy.
 -Jasna sprawa. Wiesz, że jesteś tutaj mile widziana. –uśmiechnęła się Fran.
Odprowadziłem ją wzrokiem. Ależ ja mam pecha.
            Usiedliśmy z Francescą przy stoliku.
 -Tyle razy ci mówiłam, że powinieneś dać sobie z nią spokój.
Westchnąłem.
 -Dobrze wiesz, że była... Nadal jest dla mnie ważna, ale nie mam zamiaru wchodzić w jej życie z butami. Skoro jest z Diego, to będę musiał o niej zapomnieć. –powiedziałem smutno.
 -Nie martw się Tomi. Nie ta to inna. Zobaczysz... Ani się obejrzysz i będziesz po uszy w kimś zakochany. Tylko musisz się otworzyć na miłość. –powiedziała to tak pewnie, że przez chwilę jej uwierzyłem.
 -Jasne... Tylko jakoś nie widzę żadnej, która by się za mną oglądała.
 -Proszę cię! Nie uwierzę, że nie widzisz całej tej chmary fanek, które zbierają się w barze, kiedy masz śpiewać. Gdyby mogły, to by się na ciebie rzuciły! –zaśmiała się Fran.
 -Gadanie... –podrapałem się po głowie. –Wcale ich nie ma, chcesz mnie tylko pocieszyć.
 -Jak tego nie widzisz, to chyba musisz pójść do okulisty. –skrzyżowała ręce i patrzyła na mnie z miną „ja wiem wszystko”.
Zaśmiałem się. Fran to dobra przyjaciółka. Cierpliwie znosi moje humory. Potrafi pocieszyć, ale i zganić kiedy trzeba.
 -Wiesz... Czasami miłość może być bliżej niż myślisz... –powiedziała tajemniczo i podała mi notes z długopisem. –A teraz do pracy! Nie płacę ci za stanie i użalanie się nad sobą. ‑zaśmiała się głośno i poszła do kuchni.
            Lokal jak zwykle pękał w szwach. Gdy tylko ktoś wyszedł zaraz przychodzili inni na jego miejsce. To dobrze, lubię jak mam zajęcie. Wtedy nie mam czasu na głupie rozmyślanie. Mimo nawału pracy Francesce i Luce udało się znaleźć chwilę, żeby pośpiewać. Fran chciała żebym do nich dołączył, ale dzisiaj nie miałem ochoty. Cała ta sytuacja z Violettą bardzo mnie przygnębiła, ale uświadomiłem sobie, że nie mogę już dalej żyć przeszłością. Muszę w końcu wziąć się w garść. Z tym postanowieniem podszedłem do kolejnego stolika i wtedy usłyszałem głos Fran. Luca przygrywał jej na pianinie, a ona, lekko kołysząc się na boki, śpiewała...

When I look up from my pillow,
I dream you are there with me,
Though you are far away,
I know you'll always be near to me.

I go to sleep,
And imagine that you're there with me...
I go to sleep,
And imagine that you're there with me...

Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby śpiewała tak delikatnie. Wyglądała ślicznie z przymkniętymi oczami, stojąc w przyciemnionym świetle.
 
I was wrong, I will cry,
I will love you till the day I die,
You were all, you alone and no one else,
You were meant for me.

Spojrzała na mnie. Przeszedł mnie dreszcz.
 -Słyszysz mnie chłopcze? -jakaś starsza pani pociągnęła mnie za rękaw.

 I go to sleep, And imagine that you're there with me...

 -Chciałam zamówić dwa koktajle o smaku kiwi. 
 -Tak, tak. Już zapisuję. –odparłem z roztargnieniem.
            Wracając do domu nie mogłem przestać myśleć o Fran. Może ma rację. Może miłość jest bliżej niż myślę? Uśmiechnąłem się pod nosem. Wyciągnąłem klucz i otworzyłem drzwi domu. Nareszcie będę mógł odpocząć. Ściągnąłem kurtkę i udałem się do kuchni. Wyglądała jakby przeszło w niej tornado. Wszędzie walały się jakieś kartki z nutami, puste opakowania po jogurtach i papierki po cukierkach. Pokiwałem głową z dezaprobatą i zabrałem się do sprzątania. Do moich uszu dochodził stłumiony dźwięk skrzypiec. Grała „Shadows” Lindsey Stirling.

7 komentarzy:

  1. Witaj!
    Znalazłam twojego bloga w sumie niedawno, bo wczoraj wieczorem, ale było późno i nie chciało mi się komentować, więc zrobię to dzisiaj
    Muszę przyznać, masz wielki talent, czuję się zazdrosna;P
    Ortografia, interpunkcja i język literacki, wszystko jest.
    Cieszę się, że nie tak jak w większości blogów, nie piszesz samych dialogów, a opisujesz również uczucia to jest piękne...
    Czytałam, że to twój dopiero pierwszy blog, a piszesz jakbyś była bardzo doświadczona, plus za to;*
    Co ci mogę jeszcze powiedzieć...
    Chyba, jedynie, że życzę ci dalszych sukcesów.
    Widzę, że mas mojego bloga w czytanych, nie wiem czym sobie na to zasłużyłam
    Czekam, na kolejny rozdział;D
    Buziaczki;*
    LuLu

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny jak zwykle ;) Mimo, iż w serialu nie przepadam za Tomasem, to tutaj zyskał moją sympatie, chociaż cały czas nie jest 'wspaniałym' Leonem :D Coś przeczuwam połączenie Tomasa i Fran... A może to tylko moje przeczucie? ;) Bardzo podoba mi się, że w Twoim opowiadaniu jest kilka rozwiniętych wątków, a nie tylko Leonetta. Czekam na kolejny rozdział, który na pewno będzie równie świetny jak ten :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci! Chociaż osobiście uważam, że rozdział jest taki sobie:) W opowiadaniu będzie jeszcze więcej wątków, o ile je jakoś ogarnę ;p
      Ściskam mocno!

      Usuń
  3. Na początku chciałabym podziękować za komentarz, który zostawiłaś mi na moim blogu. Jest mi bardzo miło, że są osoby, które czytają te moje wypociny ;P Dziękuję też za tyle miłych słów, na które jednak, moim zdanie, nie zasłużyłam. Mimo wszystko dziękuję ;)

    Przyznam, że zawsze, gdy po raz pierwszy na bloga o Violetcie, zawsze czynię to z pewną obawą, bo większość blogów o tej tematyce nie powala. Jednak odwiedzając Twój blog, spotkało mnie miłe zaskoczenie. Jak pisałaś jest to Twój pierwszy blog, co sprawia, że jeszcze bardziej doceniam Twój talent. Początkującym zawsze jest ciężej, wiem z własnego doświadczenia ;)
    Kontynuując, miłe zaskoczenie - a nawet bardzo miłe. Twoje opowiadanie naprawdę mi się bardzo podoba. Zacznę może od pomysłu. Fakt faktem, że w większości opowiadań, bohaterowie są nastolatkowie. U Ciebie jest inaczej, są to już dorośli ludzie, myślę też, że przez to dojrzalsi. Za to duży plus.

    Kolejna sprawą jest sposób w jaki opisujesz emocje i uczucia. Robisz to naprawdę dobrze. To, że skupiasz się również na aspektach psychologicznych bohaterów, ogromnie mi się podoba.

    Teraz coś, co jest strasznie ważne. Mianowicie styl, poprawność, interpunkcja i ortografia. Taki łyk gramatyki ;) Przyznaję, że znasz się na tym, czytając Twoje opowiadanie nie znalazłam błędów, jeśli nawet jakieś Ci się przytrafiły, to jedynie drobne, ale takie zdarzają się nawet najlepszym.

    Podsumowując, piszesz naprawdę bardzo dobrze, przyjemnie się czyta. Widać, że masz lekkie pióro. Zyskałaś sobie nową czytelniczkę w mojej osobie.

    Buziaki, Diana ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Tam miało być - ,,Przyznam, że zawsze, gdy po raz pierwszy wchodzę na bloga o Violetcie... itd." Przepraszam za błąd.

      Usuń
  4. i kolejny cudowny rozdział <3
    cieszę się, że Viola jasno powiedziała Tomasowi, że zależy jej na ich przyjaźni, przynajmniej chłopak nie będzie sobie już robił nadziei i poszuka szczęścia w ramionach innej dziewczyny ;>
    ciekawe kim jest tajemnicza osoba grająca na skrzypcach.....
    Periwinkle :*

    OdpowiedzUsuń