Violetta
Znowu usłyszałam pisk
opon, a potem poczułam uderzenie. I kolejny raz obudziłam się w szpitalu,
widząc nad sobą twarz Leona. Tak bardzo chciałam się do niego przytulić.
Chciałam poczuć to ciepło, które zawsze ogrzewało każdą zziębniętą część mojego
ciała, kiedy obejmował mnie silnymi ramionami. Znowu chciałam rozkoszować się
smakiem jego miękkich warg, gdy mnie całował. Ale on powiedział mi, że to była
tylko zemsta...
Zaczęłam
rzucać się na łóżku, aż w końcu gwałtownie otworzyłam oczy. Usiadłam i zaczęłam
powoli wciągać powietrze, żeby uspokoić oddech. Rozejrzałam się po pokoju. Nic
nie widziałam. Panowała przeraźliwa ciemność, która ogarniała nie tylko
pomieszczenia, ale i moją duszę. Ręką wymacałam telefon i sprawdziłam
godzinę. Dochodziła druga w nocy. Podkuliłam nogi i objęłam je rękoma. Zaczęłam
szlochać. Znowu to samo... Od wypadku każdej nocy mam ten sam sen. Najpierw
moment, w którym samochód wjeżdża we mnie, a później Leon, który mi oznajmia,
że...
Oparłam czoło o kolana. Jak on mógł mi to zrobić? Tak
bardzo go kochałam, a on bawił się mną w najlepsze. Najgorsze jest to, że nie
potrafię przestać go kochać. Cały czas łudzę się, że przyjdzie do mnie i powie
mi, że to jakaś okropna pomyłka. Bez niego jestem nikim. Czuję się tak, jakby
zabrali mi całe powietrze. Duszę się. Tracę grunt pod nogami i zapadam
się. Z głośnym hukiem ląduję na samym dnie. Umieram. Gniję powoli od środka.
I nie ma już we mnie nic. Ani radości, ani muzyki. Nic nie jestem warta, a
to opakowanie, które wszyscy widzą na zewnątrz, to tylko jakiś żart. Jakby było
mi mało rozpaczy, to wyrzuty sumienia podpowiadają mi, że on też się tak czuł,
kiedy ja go zostawiłam...
Zasłużyłam sobie, żeby tak cierpieć. Nie umiałam go
docenić odpowiednio wcześnie i teraz przyjdzie mi za to zapłacić. Nie mogę
go winić za to, że chciał mi pokazać, co on przeżył. Tylko, że najbardziej boli
to rozczarowanie. Bo myślałam, że Leon jest inny... Że potrafi wybaczać, dać
kolejną szansę. Nie miałam pojęcia, że jest mściwy... Nawet przez myśl mi nie przeszło,
że będzie chciał mnie celowo skrzywdzić. Myślałam, że to ten sam Leon, który
zawsze o mnie dbał, opiekował się mną, pragnął mojego szczęścia. Pomyliłam
się... Tamtego Leona już nie ma... Sama go zabiłam... Teraz na jego miejscu
odrodził się zupełnie nowy... Wyrachowany i okrutny Verdas. Ale mimo wszystko,
moje serce należy do niego... Nawet jeżeli rozum bardzo się buntuje z tego
powodu. Nawet jeśli każda komórka mojego ciała podpowiada mi, że powinnam o nim
zapomnieć, nigdy tego nie zrobię. Zawsze będzie moim numerem jeden. Moją jedyną
prawdziwą, niespełnioną miłością. Miłością, którą najpierw odrzuciłam, a potem
która odrzuciła mnie... Poczułam w środku ostry, przenikliwy ból. Już dzisiaj
nie zasnę, znowu.
Z szafy wyciągnęłam sweter, który kiedyś zostawił.
Wtuliłam w niego twarz, rozkoszując się zapachem Leona. Wciągnęłam go przez
głowę i zeszłam na dół. Usiadłam przy pianinie. Uderzałam w przypadkowe
klawisze palcami. Akordy zaczęły układać się w całość, a słowa płynęły
prosto z mojego serca.
Was
being so close,
And
having so much to say,
And
watching you walk away.
And
never knowing,
What
could have been,
And not
seeing that loving you,
Is what
I was tryin' to do.
Przestałam grać. Ręce za
bardzo mi drżały. Chciałam mu tylko pokazać, jak bardzo go kocham...
W głowie ciążyła mi jeszcze jedna myśl. Diego mi się
oświadczył. Stwierdził, że owszem, mieliśmy pare problemów, ale nie da się od
tak przekreślić tego, co nas łączyło. Powiedział mi, że mnie kocha i chciałby,
żebym za niego wyszła. Rozumie, że potrzebuję czasu, żeby spokojnie to sobie
pomyśleć, ale osobiście uważa, że potrzebuję kogoś. Potrzebuję, żeby ktoś o
mnie dbał, wspierał, dawał to, co najlepsze. I to właśnie on chciałby tym kimś
być. Może powinnam dać mu szansę? Człowiek nie powinien iść przez życie sam...
Tylko czy to jest wystarczający powód, żeby zostać jego żoną? Czy to nie będzie
oszukiwanie jego i samej siebie? Bo w moim sercu jest miejsce tylko dla jednego
mężczyzny... Muszę mu odmówić. Nie chcę go skrzywdzić. Mogę zaproponować mu
tylko przyjaźń.
Wyszłam z domu z zamiarem odwiedzenia Diego. Chciałam mu
przekazać moją decyzję. Miałam
nadzieję, że moja odmowa nie odbije się negatywnie na naszych przyjaznych
relacjach. Sama nie wiem, jak to się stało, że moje nogi zaprowadziły mnie na
tor. Musiałam go zobaczyć. Czułam się trochę, jak jakiś kryminalista, kiedy
kręciłam się przy budynku, modląc w duchu, żeby nikt mnie nie zauważył.
Obiecałam sobie, że tylko na niego zerknę i sobie pójdę. Wcale nie miałam
pewności, że go tu zastanę, ale coś podpowiadało mi, że się nie rozczaruję.
Tęskniłam za nim. Za jego zapachem, głosem, zielonymi oczami, uśmiechem... To
niewiarygodne, jak bardzo zdradzieckie było moje serce. Powinnam to zostawić,
zapomnieć, przecież teraz przez niego cierpię. Jednak mimo wszystko był mi
potrzebny do życia, jak tlen.
Najgorsze jest
czekanie. Sprawia, że każda minuta wydaje się być godziną. Czuję jakbym stała
tutaj pół dnia, a kiedy nerwowo spoglądam na zegarek, okazuje się, że nie
minęło nawet pięć minut od poprzedniego sprawdzenia godziny. No i co?
Będziesz tutaj stać jak jakiś kołek? Chyba
zwariowałam do reszty. Jak mnie ktoś tutaj zobaczy, taką czającą się,
najpewniej zadzwoni do tych od świrów... Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk
silnika. Wychyliłam się nieznacznie zza ściany i wtedy go zobaczyłam. Był taki
jakiś smutny i przygaszony. Tak jakby ktoś go przebił i wypuścił całą
radość. Serce zaczęło mi bić w szaleńczym tempie. Czy to możliwe, żeby mu
mnie brakowało? Ale w takim razie dlaczego ze mną zerwał? Dlatego.
Z budynku wybiegła Lara i szybko do niego podeszła.
Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Powiedziała mu coś na
ucho, a wtedy na jego twarzy pojawił się uśmiech. Przytulił ją mocno, a ja
zacisnęłam szczęki. Pewnie sobie uświadomił, że to ją kocha. W końcu jest
ładna, miła. Nigdy go nie zawiodła, w przeciwieństwie do mnie. Zna się na
motorach, w przeciwieństwie do mnie. Zawsze wie, czego chce, w przeciwieństwie
do mnie. Jest wprost dla niego stworzona. Chciałabym, żeby odjechała sobie
daleko na tym swoim motorku i zostawiła go w spokoju. Nie... Co się ze mną
dzieje? Znowu zaślepia mnie jeden z grzechów głównych. Jestem tak strasznie
zazdrosna o to, że ona może go dotykać, całować, być z nim... Ale przede
wszystkim zależy mi na tym, żeby był szczęśliwy. I jeżeli to Lara jest tą
osobą, dzięki której na jego twarzy zawsze będzie widniał ten przepiękny
uśmiech, to mam nadzieję, że im się ułoży. I że ona będzie umiała być dla niego
tym, kim ja nie potrafiłam być.
Oparłam
się plecami o ścianę i zamknęłam oczy. Pod powiekami znowu poczułam palące łzy.
Chciałabym, żeby była przy mnie mama... Chciałabym, żeby wzięła mnie na kolana
i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Tak jak wtedy, kiedy będąc malutką
dziewczynką, rozwaliłam kolano, potykając się o porozrzucane zabawki. Wtedy
wszystko było łatwiejsze. Moim jedynym zmartwieniem był wybór misia, czy
sukienki. Może lepiej byłoby, gdyby tata dalej trzymał mnie w domu? Siedziałabym
w swojej wieży, nie mając bladego
pojęcia o miłości. Otoczona ochronną bańką, nie musiałabym teraz płakać przez
złamane serce... Ale nie przeżyłabym też tylu wspaniałych chwil, dzięki którym
czułam, że unoszę się kilkanaście centymetrów ponad ziemią.
O
mało nie umarłam, kiedy zadzwonił telefon. Chciałam go wyłączyć, zanim Leon
i Lara odkryją moją obecność. Spojrzałam na wyświetlacz. Diego. Odrzuciłam połączenie i wyjrzałam zza ściany.
Uff... Nie było ich. Moja komórka znowu się rozdzwoniła.
-Tak, Diego? –odebrałam i ruszyłam przed
siebie.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. –skłamałam.
-Przyjadę do ciebie za jakieś pół godziny,
dobrze?
-Dobrze.
Diego strasznie mnie wspiera. Przychodzi do mnie codziennie i pociesza,
jak tylko umie. Widać, że martwi się o mnie... Spojrzałam za siebie. Z Leonem
to już rozdział zamknięty. Muszę iść dalej, bo inaczej to ciągłe myślenie o
tym, co by było gdyby, zabije mnie. Zatoczyliśmy koło. On jest szczęśliwy z
Larą. Ja będę z Diego. Dam nam szansę. Może miłość przyjdzie z czasem? Może w
końcu poczuję to rozkoszne mrowienie i ciepło wypełniające mnie od środka,
kiedy będzie mnie całował. Może kiedyś będę mogła stanąć przed lustrem i z ręką
na sercu powiedzieć sobie w oczy, że jestem szczęśliwa. Nie z nim. Z kimś
innym.