piątek, 16 maja 2014

50.


Tomas

            Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wkurzonej, jak teraz. Usta zacisnęła w wąską linię i niemiłosiernie tłukła pięściami w drzwi od domu Leona. Jak tak dalej pójdzie, to je sobie porani. Chwyciłem ją za ramiona i lekko odciągnąłem.
 -Może go nie ma? –zasugerowałem.
 -Na pewno jest! Dam sobie nerkę za to uciąć.
Odruchowo chciałem ją poprawić i powiedzieć, że to rękę się ucina, ale w porę ugryzłem się w język. To chyba jeszcze  bardziej by ją rozsierdziło. Stałem więc obok niej, nie odzywając się ani słowem.
            Przez kolejne piętnaście minut Fran darła się w niebogłosy. Krzyczała, że Leon jest tchórzem i że w tej chwili ma nas wpuścić do środka. Wysłuchałem chyba wszystkich możliwych włoskich przekleństw, którymi moja narzeczona obrzucała naszego przyjaciela. Kiedy w końcu się poddała, sapała głośno i była cała czerwona na twarzy. Odwróciła się, odepchnęła mnie mocno na bok i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Wzniosłem oczy ku niebu. Oj, będę miał teraz z nią nie lada problem.
            Francesca, niczym rozjuszony byk, prawie biegła do domu. Nie bardzo wiedziałem, czy mogę ją dotknąć. Obawiałam się, że ostro mi się za to oberwie. Moja ukochana wyglądała jak oko cyklonu. W jej oczach szalały, niczym błyskawice podczas straszliwej nawałnicy, gniewne iskry. Wiem, ze zdołałaby zmieść wszystko, co stanęłoby jej na drodze. Wpadła do budynku, trzaskając drzwiami. O mało mi nimi nie przywaliła. Gdybym w porę ich nie przytrzymał, dostałbym w nos. Zaryzykuj.
 -Uspokój się. –powiedziałem łagodnie, jak do dziecka. –Złość tutaj nic nie da.
Spojrzała na mnie takim wzrokiem, że się skuliłem. Czy naprawdę łudziłem się, że grzeczna prośba sprawi, że Francesca znowu będzie beztroska? Czy naprawdę muszę być taki głupi? Czy nie słyszałem tyle razy, że wściekłą kobietę najlepiej omijać szerokim łukiem, jeżeli nie chce się być jej workiem treningowym?
 -Oczywiście! –oburzyła się. -Nic cię nie obchodzi, że Leon tak ją potraktował. Pewnie cieszysz się, bo w końcu dostało jej się za to, co ci kiedyś zrobiła. Przyznaj, że satysfakcjonuje cię taki rodzaj kary. Zasłużyła na to prawda?
            Zesztywniałem. Słowa Francesci mnie zabolały. Wiem, że jest zła. Ba, nawet powiedziałbym, że jest piekielnie wściekła, ale nie powinna mówić takich rzeczy. Nawet jeśli mówi je w gniewie. Nigdy nie chciałem źle dla Violi i mi też jest przykro z powodu tego, co się stało.
 -Sama nie wierzysz w to, co mówisz.
 -Wierzę! –tupnęła nogą. –I wiesz co ci powiem? Z nami koniec!
Musiałem głupio wyglądać z opadniętą szczęką.
 -Fran, wcale nie chcesz...
 -Nie będziesz mi mówił czego chcę!
Patrzyłem bezradnie, jak siłuje się z pierścionkiem zaręczynowym, który jakby na złość jej, a ku mojej uciesze, nie chciał zejść z palca. Chwyciłem ją za nadgarstki i przyciągnąłem do siebie. Pozwoliłem, żeby się na mnie wyżyła, tłukąc pięściami w moją klatkę piersiową. Potem mocno ją przytuliłem. Przez chwilę się wyrywała, ale w końcu objęła mnie w pasie i zaczęła głośno pociągać nosem.
 -Przepraszam Tomi...
 -Kocham cię Fran. Nigdy o tym nie zapominaj. –pocałowałem ją w czubek głowy.
 -Ja też cię kocham. Jestem okropną narzeczoną.
Popatrzyłem w jej oczy. To nieprawda. Jest najwspanialsza na świecie. A to, że tak bardzo przejęła się problemami przyjaciółki, świadczy tylko o tym, że ma cudowne serce i wrażliwą duszę.
            Chodząc po pokoju, zaczęła mi tłumaczyć, że nie potrafi uwierzyć w to, że Leon zerwał z Violettą i to w taki obrzydliwy sposób. Widziałem chęć mordu w jej oczach, kiedy wypowiadała jego imię.
 -Ona już tyle wycierpiała. –usiadła zrezygnowana na fotelu. –A teraz ktoś, komu zaufała, komu w pełni oddała swoje serce, tak bardzo ją zawiódł. Jesteś jego przyjacielem. Co mu strzeliło do łba?
Tak szczerze, to nie miałem bladego pojęcia. Coś mi tutaj nie pasowało. Przecież znam go nie od dziś. Dobrze pamiętam, jak walczył ze mną o Violettę i jak poruszył go jej powrót do Buenos Aires. Wszyscy widzieliśmy jaki był zakochany i jak bardzo cieszył się, kiedy się pogodzili. Swoim szczęściem mógł obdarzyć całą Drogę Mleczną, a i tak by mu jeszcze sporo zostało. To wręcz niemożliwe, żeby był aż tak dobrym aktorem i oszukał nas wszystkich. Takiego uczucia nie da się udawać!
 -Coś się musiało wydarzyć. –zwróciłem się do Fran. –Przecież sama wiesz, jak bardzo ją kocha.
 -Widocznie nie tak bardzo, jak się wszystkim wydawało.
 -Naprawdę myślisz, że coś takiego można udawać?
Przygryzła wargę. Widziałem, że się zastanawia, waha. Leon jest także jej przyjacielem. Nie powinniśmy go pochopnie osądzać. Tym bardziej, że nikt z nas nie wie, co on ma w tej sprawie do powiedzenia.
 -Musisz z nim pogadać...
Gdyby tylko to było takie proste.
            Problem w tym, że Leon nie chce nikogo widzieć. Zostawiliśmy mu chyba z tysiąc wiadomości. Ani groźby, ani prośby nie sprawiły, żeby do nas oddzwonił. W ogóle nie wychodzi z domu. Zamknął się i w nim, i w sobie. Nie dopuszcza do siebie nikogo. No... Prawie nikogo. Jedyną osobą, której udaje się do niego dotrzeć, jest Lara. To ona codziennie do niego chodzi i przynosi mu zakupy. Tylko, że też milczy, jak zaklęta. Ją również molestowaliśmy, żeby powiedziała nam, co jest z Leonem, ale za każdym razem wzruszała ramionami, mówiąc, że jak będzie chciał się nam zwierzyć, to to zrobi. Nie zapomniała również dodać, że ona nie jest uprawniona do rozgłaszania takich prywatnych informacji. Myślałem, że Cami ją udusi gołymi rękami, gdy usłyszała taką urzędową formułkę. Także wszystko na nic. Lara też nam nie pomoże...
            Cała ta sytuacja przygnębia nas wszystkich. Nie ma dnia, żeby Francesca się nie smuciła. Serce mi się kraje, kiedy na nią patrzę. Codziennie z Camilą idą do Violetty, która próbuje udawać, że nic się nie stało. Uśmiecha się myśląc, że nie widzimy jej zapuchniętych od płaczu oczu. W ogóle jej wzrok jest przerażająco pusty i nie ma już w nim tych wesołych ogników. I na domiar złego, Diego znowu zaczął się koło niej kręcić. Często ją odwiedza i jest dla niej tak słodki, że aż mnie mdli. W ogóle zrobił się miły dla wszystkich. Kiedy ostatni raz posłał mi pokazowy, szczery uśmiech, nie wiedziałem czy mam się roześmiać, czy uciekać, gdzie pieprz rośnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Violetta w ogóle nie zauważa, że on robi to tylko, żeby jej się przypodobać. Obawiam się, że znowu wpadnie w jego sidła i się zejdą. A to nie jest facet dla niej. Tylko, że w tym momencie, który jest? Leon? To wszystko jest gorzej niż beznadziejne.
Spojrzałem czule na Francesce. Ona też się boi. Boi się, że i ja mogę ją skrzywdzić. W końcu kiedyś już to zrobiłem... Może i byłem wtedy młodym, głupim szczylem, który gonił za Violettą, ale nie zmienia to faktu, że zachowałem się okropnie. Na szczęście teraz mam całą resztę mojego życia, żeby jej to wynagrodzić. I Bóg mi świadkiem, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ją uszczęśliwić.
 -Tomi...
 -Tak?
 -Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz.
Podszedłem do niej i mocno pocałowałem w usta.
 -Opowiem ci pewną historię, dobrze?
 -Jaką znowu historię? –zmrużyła oczy, przyglądając mi się z ciekawością.
 -Zwykłą historię o naszym przyszłym, wspólnym życiu.
Wtuliła się w zagłębienie w mojej szyi. Poczułem, że się lekko uśmiecha. To było dla mnie największą nagrodą.

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja i moje wyczucie czasu ahhh
      Rozdział cudowny, przewspaniały! <3 Ostatnio nie komentowałam, ale zapewniam cię, że wszystko czytam z zapartym tchem :) Było przez chwilę sielankowo, wszyscy byli szczęśliwi i sprawy układały się dobrze, aż nastąpił wielki powrót Diego i świat się zawalił :c Nie powiem, że nie mam ochoty znaleźć tego debila i mu wsadzić kija w oko, bo mam taką ochotę. xd Nie ogarniam, jak rozumują tacy ludzie - kocham, ale zranię, bo przecież mogę. Jeju.
      Ale przecież rozdział jest o Tomasie i Fran. Na chwię naprawdę przestałam oddychać, gdy Fran powiedziała, że to koniec. Bo wiem, jaka ona jest impulsywna i pomyślałam, że może coś jej się w główce poprzestawiało i serio chce zerwać z Tomasem... No, na szczęście nic takiego się nie stało :D Oni są tacy słodcy razem, boziu. Jestem totalnie zakochana w Marcesce, a mimo to uwielbiam połączenie Francesci i Tommiego w Twoim opowiadaniu. Ogólnie cały rozdział jest wspaniały, idealny, taki strasznie dopracowany, zero jakichkolwiek niedociągnięć... Boziu, oddaj mi talent, dziewczyno.
      Mówiłam Ci już, że cię kocham? Jak nie, to ci mówię teraz <3
      Weny, Dzwoneczku! :*
      Buziaki,
      M. ;*

      Usuń
  2. Dopiero niedawno trafiłam na twojego bloga i szczerze mogę przyznać, że historia totalnie mnie oczarowała, a naprawdę trudno trafić na coś dobrego w tematyce Violetty, a tu proszę nie dość, że cudowna historia, ładnie napisana to jeszcze jest Leonetta, błagam nie kończ tego. To na prawdę śmieszne, ponieważ jestem ZA STARA na VIolettę, ale co ja poradzę, że moje młodsze siostry za każdym razem gdy oglądają Violettę wołają mnie bym obejrzała z nimi, a kto potrafiłby się oprzeć Jorge Blanco oraz piosenkom, który jak na złość wpadają w ucho i siedzą w głowie nawet w najmniej odpowiednich momentach (np. w moim przypadku na sprawdzianie z matematyki), ale co ja będę o sobie.... Naprawdę podoba mi się to jak opisujesz tę historię, tak idealnie wpasowałaś te postacie w tą fabułę, nie niszczą ich charakterów, że aż nie chce się oderwać od czytania. Mam szczerą nadzieję, że Leon tak łatwo nie odpuści i zawalczy o ich związek, eliminując Diego (nigdy za nim nie przepadałam haha), trzymam za nim bardzo mocno kciuki! I choć jestem totalnie zakochana w Marcesce, to podoba mi się pomysł połączenia Thomasa z Fran :)
    Pisz dalej, nie poddawaj się nigdy, bo sprawiasz, że ktoś taki jak ja uśmiecha się widząc, że dodałaś nowy rozdział!
    Buziaki,
    bieberauss <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Drogi Dzwoneczku,
      musisz wiedzieć, że ja od samego początku byłam przekonana o Twoim niesamowitym talencie. Masz sobie go może nawet w nadmiarze. Jesteś genialną pisarką. Od poczatku Ci to mówiłam i zawsze będę to powtarzać. Bo taka jest prawda. I wszyscy to wiemy ;D

      Tomas i Francesca. Za tym peringiem nigdy jakoś nie przepadałam, ale u Ciebie oni są cudowni. I nie wyobrażam sobie żeby ich nie było. Zresztą - u Ciebie wszystko jest cudowne. Ni dodać nic ująć. Tylko się zachwycać. Jak widać Fran jako dobra przyjaciółka Violetty chce jej pomóc. Razem z Tomasem chcą się dowiedzieć o co chodzi, jednak ten zamknął się w sobie, ukrył przed całym światem i nie dopuszcza do siebie nikogo.
      Francesca jakie bulwersy xD Prawie się z nim rozstała przez to wszystko xD Niezawodnie - musiała przekręcić jakieś powiedzonko. Tym razem chciała dać sobie nerkę uciąć xD Kochana Francesca ;D
      Tutaj jako para są mega uroczy. Ale to nie nowość. Przyzwyczaiłaś nas do tego, że wszystko jest u Ciebie doskonale dopracowane i nie ma miejsca na przypadek.
      Kocham Twoje poczucie humoru. Kocham tego bloga.

      Przepraszam, ze dziś tak marnie, ale jestem padnięta. Chyba umrem, ale trudno. XD Weny, kochana, weny. I już niecierpliwie czekam na dalszy ciąg wydarzeń.

      Ściskam mocno <3
      Tyśka ;*

      Usuń
  4. Postaram się wrócić, ale nie wiem, czy dziś dam radę. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam ponownie! Jestem. Mam nadzieję, że nic nie przeszkodzi mi w opublikowaniu tego komentarza.
      Kochanie, czytając ten rozdział czułam się, jakbym była świadkiem opisywanych przez ciebie wydarzeń. Musisz wiedzieć, że teraz na moich ustach gości szeroki, szczery uśmiech, który pojawił się tak tylko dzięki tobie. Jesteś niesamowitą pisarką.
      Tak przyglądam się fotografiom dodanym przez ciebie w tym rozdziale i nagle przypominają mi się czasy pierwszego sezonu tego serialu. Czasy, w których występował Tomas, Tomi, czy jak kto woli. Myślę, że swoją historią chcesz nam przekazać, że nic nie odchodzi od nas na zawsze, zostaje w naszych sercach. ♥

      Usuń
  5. Piękne!
    Kolejny rozdział taki superowy!
    Obserwuję twój blog od niedawna...
    Kiedy tylko wchodzę na blogger to tylko czatuję na twój rozdział...
    Czekam na next...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, chciałam wcześniej skomentować, ale mój telefon odmówił posłuszeństwa, więc musiałam wrócić do domu i dostać się do kompa xD Więc jestem :)
    Rozdział był wspaniały. Nadpobudliwa Fran xD No ja się nie dziwię, w koncu Violka to jej przyjaciółka.
    Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne!
    Z resztą jak każdy rozdział na twoim blogu<3
    Kochana Fran<3
    Martwi się o Vilu<3
    Czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na swojego bloga<3
      Dopiero zaczynam http://i--need-you-in-my-life.blogspot.com/

      Usuń
  8. Ale się Fran wkurzyła - "bez kija nie podchodź". Trudno jej się dziwić. W końcu Viola jest jej przyjaciółką i Francesca nie chce, żeby cierpiała, a sama dobrze wie, jak to jest mieć złamane serce. Całe szczęście, że teraz ma Tomasa, który naprawdę ją kocha, wspiera i potrafi uspokoić. Tworzą idealną parę i na pewno będą razem szczęśliwi :)
    Periwinkle;)

    OdpowiedzUsuń