Tomas
Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak wkurzonej, jak teraz. Usta
zacisnęła w wąską linię i niemiłosiernie tłukła pięściami w drzwi od domu
Leona. Jak tak dalej pójdzie, to je sobie porani. Chwyciłem ją za ramiona i
lekko odciągnąłem.
-Na pewno jest! Dam sobie nerkę za to uciąć.
Odruchowo chciałem ją
poprawić i powiedzieć, że to rękę się ucina, ale w porę ugryzłem się w język.
To chyba jeszcze bardziej by ją
rozsierdziło. Stałem więc obok niej, nie odzywając się ani słowem.
Przez kolejne piętnaście minut Fran darła się w
niebogłosy. Krzyczała, że Leon jest tchórzem i że w tej chwili ma nas wpuścić
do środka. Wysłuchałem chyba wszystkich możliwych włoskich przekleństw, którymi
moja narzeczona obrzucała naszego przyjaciela. Kiedy w końcu się poddała, sapała
głośno i była cała czerwona na twarzy. Odwróciła się, odepchnęła mnie mocno na
bok i szybkim krokiem ruszyła przed siebie. Wzniosłem oczy ku niebu. Oj, będę
miał teraz z nią nie lada problem.
Francesca, niczym rozjuszony byk, prawie biegła do domu.
Nie bardzo wiedziałem, czy mogę ją dotknąć. Obawiałam się, że ostro mi się za
to oberwie. Moja ukochana wyglądała jak oko cyklonu. W jej oczach szalały,
niczym błyskawice podczas straszliwej nawałnicy, gniewne iskry. Wiem, ze
zdołałaby zmieść wszystko, co stanęłoby jej na drodze. Wpadła do budynku,
trzaskając drzwiami. O mało mi nimi nie przywaliła. Gdybym w porę ich nie
przytrzymał, dostałbym w nos. Zaryzykuj.
-Uspokój się. –powiedziałem łagodnie, jak do
dziecka. –Złość tutaj nic nie da.
Spojrzała na mnie takim
wzrokiem, że się skuliłem. Czy naprawdę łudziłem się, że grzeczna prośba
sprawi, że Francesca znowu będzie beztroska? Czy naprawdę muszę być taki głupi?
Czy nie słyszałem tyle razy, że wściekłą kobietę najlepiej omijać szerokim
łukiem, jeżeli nie chce się być jej workiem treningowym?
-Oczywiście! –oburzyła się. -Nic cię nie
obchodzi, że Leon tak ją potraktował. Pewnie cieszysz się, bo w końcu dostało
jej się za to, co ci kiedyś zrobiła. Przyznaj, że satysfakcjonuje cię taki
rodzaj kary. Zasłużyła na to prawda?
Zesztywniałem. Słowa Francesci mnie zabolały. Wiem, że
jest zła. Ba, nawet powiedziałbym, że jest piekielnie wściekła, ale nie powinna
mówić takich rzeczy. Nawet jeśli mówi je w gniewie. Nigdy nie chciałem źle dla
Violi i mi też jest przykro z powodu tego, co się stało.
-Wierzę! –tupnęła nogą. –I wiesz co ci
powiem? Z nami koniec!
Musiałem głupio wyglądać
z opadniętą szczęką.
-Fran, wcale nie chcesz...
-Nie będziesz mi mówił czego chcę!
Patrzyłem bezradnie, jak
siłuje się z pierścionkiem zaręczynowym, który jakby na złość jej, a ku
mojej uciesze, nie chciał zejść z palca. Chwyciłem ją za nadgarstki i
przyciągnąłem do siebie. Pozwoliłem, żeby się na mnie wyżyła, tłukąc pięściami
w moją klatkę piersiową. Potem mocno ją przytuliłem. Przez chwilę się wyrywała,
ale w końcu objęła mnie w pasie i zaczęła głośno pociągać nosem.
-Przepraszam Tomi...
-Kocham cię Fran. Nigdy o tym nie zapominaj.
–pocałowałem ją w czubek głowy.
-Ja też cię kocham. Jestem okropną narzeczoną.
Popatrzyłem w jej oczy.
To nieprawda. Jest najwspanialsza na świecie. A to, że tak bardzo przejęła się
problemami przyjaciółki, świadczy tylko o tym, że ma cudowne serce
i wrażliwą duszę.
Chodząc po pokoju, zaczęła mi tłumaczyć, że nie potrafi uwierzyć
w to, że Leon zerwał z Violettą i to w taki obrzydliwy sposób. Widziałem chęć
mordu w jej oczach, kiedy wypowiadała jego imię.
-Ona już tyle wycierpiała. –usiadła
zrezygnowana na fotelu. –A teraz ktoś, komu zaufała, komu w pełni oddała swoje
serce, tak bardzo ją zawiódł. Jesteś jego przyjacielem. Co mu strzeliło do łba?
Tak szczerze, to nie
miałem bladego pojęcia. Coś mi tutaj nie pasowało. Przecież znam go nie od
dziś. Dobrze pamiętam, jak walczył ze mną o Violettę i jak poruszył go jej
powrót do Buenos Aires. Wszyscy widzieliśmy jaki był zakochany i jak bardzo
cieszył się, kiedy się pogodzili. Swoim szczęściem mógł obdarzyć całą Drogę
Mleczną, a i tak by mu jeszcze sporo zostało. To wręcz niemożliwe, żeby był aż
tak dobrym aktorem i oszukał nas wszystkich. Takiego uczucia nie da się udawać!
-Coś się musiało wydarzyć. –zwróciłem się do
Fran. –Przecież sama wiesz, jak bardzo ją kocha.
-Widocznie nie tak bardzo, jak się wszystkim
wydawało.
-Naprawdę myślisz, że coś takiego można
udawać?
Przygryzła wargę.
Widziałem, że się zastanawia, waha. Leon jest także jej przyjacielem. Nie
powinniśmy go pochopnie osądzać. Tym bardziej, że nikt z nas nie wie, co on ma
w tej sprawie do powiedzenia.
-Musisz z nim pogadać...
Gdyby tylko to było takie
proste.
Problem w tym, że Leon nie chce nikogo widzieć.
Zostawiliśmy mu chyba z tysiąc wiadomości. Ani groźby, ani prośby nie sprawiły,
żeby do nas oddzwonił. W ogóle nie wychodzi z domu. Zamknął się i w nim, i w
sobie. Nie dopuszcza do siebie nikogo. No... Prawie nikogo. Jedyną osobą,
której udaje się do niego dotrzeć, jest Lara. To ona codziennie do niego chodzi
i przynosi mu zakupy. Tylko, że też milczy, jak zaklęta. Ją również molestowaliśmy,
żeby powiedziała nam, co jest z Leonem, ale za każdym razem wzruszała ramionami,
mówiąc, że jak będzie chciał się nam zwierzyć, to to zrobi. Nie zapomniała
również dodać, że ona nie jest uprawniona do rozgłaszania takich prywatnych
informacji. Myślałem, że Cami ją udusi gołymi rękami, gdy usłyszała taką
urzędową formułkę. Także wszystko na nic. Lara też nam nie pomoże...
Cała ta sytuacja przygnębia nas wszystkich. Nie ma dnia,
żeby Francesca się nie smuciła. Serce mi się kraje, kiedy na nią patrzę.
Codziennie z Camilą idą do Violetty, która próbuje udawać, że nic się nie
stało. Uśmiecha się myśląc, że nie widzimy jej zapuchniętych od płaczu oczu. W
ogóle jej wzrok jest przerażająco pusty i nie ma już w nim tych wesołych
ogników. I na domiar złego, Diego znowu zaczął się koło niej kręcić. Często ją
odwiedza i jest dla niej tak słodki, że aż mnie mdli. W ogóle zrobił się
miły dla wszystkich. Kiedy ostatni raz posłał mi pokazowy, szczery uśmiech, nie
wiedziałem czy mam się roześmiać, czy uciekać, gdzie pieprz rośnie. Najgorsze w
tym wszystkim jest to, że Violetta w ogóle nie zauważa, że on robi to tylko,
żeby jej się przypodobać. Obawiam się, że znowu wpadnie w jego sidła i się
zejdą. A to nie jest facet dla niej. Tylko, że w tym momencie, który jest?
Leon? To wszystko jest gorzej niż beznadziejne.
Spojrzałem
czule na Francesce. Ona też się boi. Boi się, że i ja mogę ją skrzywdzić.
W końcu kiedyś już to zrobiłem... Może i byłem wtedy młodym, głupim
szczylem, który gonił za Violettą, ale nie zmienia to faktu, że zachowałem się
okropnie. Na szczęście teraz mam całą resztę mojego życia, żeby jej to
wynagrodzić. I Bóg mi świadkiem, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ją
uszczęśliwić.
-Tak?
-Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz.
Podszedłem do niej i
mocno pocałowałem w usta.
-Opowiem ci pewną historię, dobrze?
-Jaką znowu historię? –zmrużyła oczy,
przyglądając mi się z ciekawością.
-Zwykłą historię o naszym przyszłym, wspólnym
życiu.
Wtuliła się w zagłębienie
w mojej szyi. Poczułem, że się lekko uśmiecha. To było dla mnie największą
nagrodą.
Aaaaa, wrócę! <3
OdpowiedzUsuńJa i moje wyczucie czasu ahhh
UsuńRozdział cudowny, przewspaniały! <3 Ostatnio nie komentowałam, ale zapewniam cię, że wszystko czytam z zapartym tchem :) Było przez chwilę sielankowo, wszyscy byli szczęśliwi i sprawy układały się dobrze, aż nastąpił wielki powrót Diego i świat się zawalił :c Nie powiem, że nie mam ochoty znaleźć tego debila i mu wsadzić kija w oko, bo mam taką ochotę. xd Nie ogarniam, jak rozumują tacy ludzie - kocham, ale zranię, bo przecież mogę. Jeju.
Ale przecież rozdział jest o Tomasie i Fran. Na chwię naprawdę przestałam oddychać, gdy Fran powiedziała, że to koniec. Bo wiem, jaka ona jest impulsywna i pomyślałam, że może coś jej się w główce poprzestawiało i serio chce zerwać z Tomasem... No, na szczęście nic takiego się nie stało :D Oni są tacy słodcy razem, boziu. Jestem totalnie zakochana w Marcesce, a mimo to uwielbiam połączenie Francesci i Tommiego w Twoim opowiadaniu. Ogólnie cały rozdział jest wspaniały, idealny, taki strasznie dopracowany, zero jakichkolwiek niedociągnięć... Boziu, oddaj mi talent, dziewczyno.
Mówiłam Ci już, że cię kocham? Jak nie, to ci mówię teraz <3
Weny, Dzwoneczku! :*
Buziaki,
M. ;*
Dopiero niedawno trafiłam na twojego bloga i szczerze mogę przyznać, że historia totalnie mnie oczarowała, a naprawdę trudno trafić na coś dobrego w tematyce Violetty, a tu proszę nie dość, że cudowna historia, ładnie napisana to jeszcze jest Leonetta, błagam nie kończ tego. To na prawdę śmieszne, ponieważ jestem ZA STARA na VIolettę, ale co ja poradzę, że moje młodsze siostry za każdym razem gdy oglądają Violettę wołają mnie bym obejrzała z nimi, a kto potrafiłby się oprzeć Jorge Blanco oraz piosenkom, który jak na złość wpadają w ucho i siedzą w głowie nawet w najmniej odpowiednich momentach (np. w moim przypadku na sprawdzianie z matematyki), ale co ja będę o sobie.... Naprawdę podoba mi się to jak opisujesz tę historię, tak idealnie wpasowałaś te postacie w tą fabułę, nie niszczą ich charakterów, że aż nie chce się oderwać od czytania. Mam szczerą nadzieję, że Leon tak łatwo nie odpuści i zawalczy o ich związek, eliminując Diego (nigdy za nim nie przepadałam haha), trzymam za nim bardzo mocno kciuki! I choć jestem totalnie zakochana w Marcesce, to podoba mi się pomysł połączenia Thomasa z Fran :)
OdpowiedzUsuńPisz dalej, nie poddawaj się nigdy, bo sprawiasz, że ktoś taki jak ja uśmiecha się widząc, że dodałaś nowy rozdział!
Buziaki,
bieberauss <3
Wrócę <3
OdpowiedzUsuńDrogi Dzwoneczku,
Usuńmusisz wiedzieć, że ja od samego początku byłam przekonana o Twoim niesamowitym talencie. Masz sobie go może nawet w nadmiarze. Jesteś genialną pisarką. Od poczatku Ci to mówiłam i zawsze będę to powtarzać. Bo taka jest prawda. I wszyscy to wiemy ;D
Tomas i Francesca. Za tym peringiem nigdy jakoś nie przepadałam, ale u Ciebie oni są cudowni. I nie wyobrażam sobie żeby ich nie było. Zresztą - u Ciebie wszystko jest cudowne. Ni dodać nic ująć. Tylko się zachwycać. Jak widać Fran jako dobra przyjaciółka Violetty chce jej pomóc. Razem z Tomasem chcą się dowiedzieć o co chodzi, jednak ten zamknął się w sobie, ukrył przed całym światem i nie dopuszcza do siebie nikogo.
Francesca jakie bulwersy xD Prawie się z nim rozstała przez to wszystko xD Niezawodnie - musiała przekręcić jakieś powiedzonko. Tym razem chciała dać sobie nerkę uciąć xD Kochana Francesca ;D
Tutaj jako para są mega uroczy. Ale to nie nowość. Przyzwyczaiłaś nas do tego, że wszystko jest u Ciebie doskonale dopracowane i nie ma miejsca na przypadek.
Kocham Twoje poczucie humoru. Kocham tego bloga.
Przepraszam, ze dziś tak marnie, ale jestem padnięta. Chyba umrem, ale trudno. XD Weny, kochana, weny. I już niecierpliwie czekam na dalszy ciąg wydarzeń.
Ściskam mocno <3
Tyśka ;*
Postaram się wrócić, ale nie wiem, czy dziś dam radę. ♥
OdpowiedzUsuńWitam ponownie! Jestem. Mam nadzieję, że nic nie przeszkodzi mi w opublikowaniu tego komentarza.
UsuńKochanie, czytając ten rozdział czułam się, jakbym była świadkiem opisywanych przez ciebie wydarzeń. Musisz wiedzieć, że teraz na moich ustach gości szeroki, szczery uśmiech, który pojawił się tak tylko dzięki tobie. Jesteś niesamowitą pisarką.
Tak przyglądam się fotografiom dodanym przez ciebie w tym rozdziale i nagle przypominają mi się czasy pierwszego sezonu tego serialu. Czasy, w których występował Tomas, Tomi, czy jak kto woli. Myślę, że swoją historią chcesz nam przekazać, że nic nie odchodzi od nas na zawsze, zostaje w naszych sercach. ♥
Piękne!
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział taki superowy!
Obserwuję twój blog od niedawna...
Kiedy tylko wchodzę na blogger to tylko czatuję na twój rozdział...
Czekam na next...
Kochana, chciałam wcześniej skomentować, ale mój telefon odmówił posłuszeństwa, więc musiałam wrócić do domu i dostać się do kompa xD Więc jestem :)
OdpowiedzUsuńRozdział był wspaniały. Nadpobudliwa Fran xD No ja się nie dziwię, w koncu Violka to jej przyjaciółka.
Czekam na kolejny rozdział :*
Cudowne!
OdpowiedzUsuńZ resztą jak każdy rozdział na twoim blogu<3
Kochana Fran<3
Martwi się o Vilu<3
Czekam na next:D
Zapraszam na swojego bloga<3
UsuńDopiero zaczynam http://i--need-you-in-my-life.blogspot.com/
Ale się Fran wkurzyła - "bez kija nie podchodź". Trudno jej się dziwić. W końcu Viola jest jej przyjaciółką i Francesca nie chce, żeby cierpiała, a sama dobrze wie, jak to jest mieć złamane serce. Całe szczęście, że teraz ma Tomasa, który naprawdę ją kocha, wspiera i potrafi uspokoić. Tworzą idealną parę i na pewno będą razem szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuńPeriwinkle;)