Violetta
Rozpadało się. W dłoni
nadal ściskałam puszkę z gazem pieprzowym. Dotknęłam końcówkami palców
policzek. Był nieprzyjemnie ciepły i jeszcze odczuwałam ból. Uderzył mnie.
Ostatnio był agresywny, ale nigdy nie podejrzewałam, że jest zdolny podnieść na
mnie rękę... Teraz nie wiem, dlaczego w ogóle z nim byłam. Wydawało mi się, że
go kocham, ale uświadomiłam sobie, że wcale tak nie było. Może to zauroczenie?
Może tęsknota za byciem z kimś, za świadomością, że w silnych ramionach mogę
czuć się bezpieczna i kochana, popchnęła mnie w jego objęcia. Chyba w głowie
wyobraziłam sobie, że Diego to Leon... I przez jakiś czas to oszustwo
zdawało egzamin. Dopóki nie spotkałam znowu Leona... Nie mogę dalej udawać, że
moje serce się do niego nie wyrywa, że nie pragnę, żeby mnie dotykał, całował,
żeby był przy mnie, pytał, czy wszystko jest w porządku i przytulał, kiedy mam
gorszy dzień. Tylko czy jest jeszcze jakaś szansa, żeby znowu być ze sobą?
Usiadłam na ławce i wystawiłam
twarz na zimne krople deszczu. Miałam nadzieję, że spłukają ze mnie wspomnienia
tego, co się przed chwilą wydarzyło. Chciało mi się krzyczeć. Czy można być
bardziej głupią? Leon nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Dobrowolnie,
w pełni świadoma tego, co robię, zrezygnowałam z miłości. Jedynej i
prawdziwej miłości. Trzymałam ją w garści i pozwoliłam, żeby mi się
wyślizgnęła. Brawo Violetta! Dobra robota! Ścisnęłam grzbiet nosa
palcami. Potrzebuję doktora Emmetta Brown’a i jego wehikułu czasu. Potrzebuję
się przenieść do przeszłości, do momentu, gdy siedziałam z Leonem na ławce
i mówiłam mu, że jest dla nas za wcześnie. Potrzebuję zaczarowanej gumki,
która wymaże te idiotyczne słowa i magicznego ołówka, który zastąpi je tymi,
które powinny wtedy paść. Kocham cię całym sercem, całą duszą i chcę być
tylko z tobą. To mu powinnam powiedzieć. Dlaczego wtedy tego nie zrobiłam?
Bo wydawało mi się, że miłość to jakaś bajka, że jak księżniczka spotka swojego
księcia, to będą szczęśliwi do końca swoich dni... A ja ze swoim księciem
się kłóciłam... Nieraz raniliśmy się i nie mogliśmy dojść do porozumienia... I
to wydawało mi się niewłaściwe, bo moje wyobrażenie o związku opierało się na
bajkach dla dzieci. Dlaczego wtedy nie wiedziałam, że miłość to nie tylko
piękne chwile, ale i te złe? I to właśnie te drugie, gorsze i to, że mimo
wszystko udaje nam się je przetrwać, jest istotą uczucia. Bo przecież nie jest
sztuką być z kimś, kiedy wszystko gra. Chodzi o to, żeby być z kimś, mimo
wszystko... A ja odrzuciłam kochające serce, bo się wystraszyłam nieporozumień.
Gwałtownie wstałam z ławki i ruszyłam przed siebie, olśniona tym
spostrzeżeniem.
Nie wiem dlaczego do niego
poszłam. Chyba chciałam wiedzieć, czy da mi szansę. Jeszcze jedną szansę... Czy
pozwoli mi naprawić błąd, który tyle go kosztował. Po tym jak zapukałam do
drzwi, uświadomiłam sobie, że muszę wyglądać okropnie. Przemoczone ciuchy, pozlepiane, mokre włosy, rozmazany
makijaż... Jęknęłam... Trzeba było wrócić najpierw do domu i się ogarnąć! Chciałam
się wycofać, ale drzwi się otworzyły...
-Violetta?
–spojrzał na mnie zaskoczony.
-Cześć... Mogę
wejść? –patrzyłam pod nogi.
-No tak...
Proszę... –zrobił mi miejsce i wpuścił do środka.
W domu było cieplutko i przytulnie za sprawą ognia, który
palił się w kominku. Identyczne ciepło odczuwałam w sercu, kiedy tylko on był
blisko. Tak jak teraz... Delikatnie położył dłoń na moim ramieniu i odwrócił
mnie do siebie. Popatrzyłam mu prosto w oczy i zauważyłam, że jego źrenice się
rozszerzyły.
-On ci to zrobił?
–musnął palcami mój zaczerwieniony policzek.
-Pokłóciliśmy
się...
Zacisnął powieki. Gdy je otworzył, jego oczy miotały
gniewne błyski.
-Zabiję drania.
–powiedział niemal szeptem.
-To już nie
ważne...
-Jak to nie wa...
-Zerwałam z nim.
–oznajmiłam szybko.
Zmarszczył brwi. Widziałam, że bije się z myślami. Chyba
chciał o coś zapytać, ale nie był pewien czy powinien. Nie ma na co czekać. Raz
kozie śmierć...
Chciałam, żeby mój głos
zabrzmiał pewnie, ale jak na złość drżał, jak osika. Leon milczał. Napięta do
granic możliwości, czekałam, aż coś mi odpowie, ale wcale się do tego nie
kwapił. Stał niczym słup soli i się nie odzywał. Nerwowo zaczęłam przestępować
z nogi na nogę...
-Powiedz coś...
–nie wytrzymałam.
-Powinnaś się
wysuszyć. Przeziębisz się.
Wstrzymałam oddech. Nie o taką odpowiedź mi chodziło...
-Przyniosę ci
jakiś szlafrok.
-Nie chcę, żadnego
szlafroka! Powiedziałam ci, że cię kocham. Powiem więcej. To, co się wydarzyło
siedem lat temu było kompletną głupotą! Byłam idiotką. Na własne życzenie cię
straciłam... A przecież jesteś miłością mojego życia. Leon proszę... –głos mi
się załamał.
-Proszę, daj mi
szansę... Zrobię wszystko... Wszystko!
Byłam bliska płaczu. Tak bardzo chciałam, żeby się
zgodził. Patrzył na mnie w skupieniu. Jeszcze trochę i oszaleję! Niech
coś powie... Błagam...
-Violetto...
–podszedł do mnie i pocałował w czoło. –Ja też cię kocham. Nigdy nie
przestałem...
Łzy mimowolnie zaczęły mi spływać po policzkach. Kocha
mnie! Leon zaczął scałowywać słone krople z mojej twarzy. Zaczęłam się
śmiać i zarzuciłam mu ręce na szyję. Poszukałam jego ust i pocałowałam,
przelewając w to całe moje uczucie. Poczułam, że się uśmiecha.
-Powiedz to
jeszcze raz. –poprosiłam.
-Kocham cię.
–cmoknął mnie w prawy policzek. –Kocham. –w lewy. –Kocham. –w nosek.
Kiedy nasze wargi ponownie się
spotkały, zadrżałam. Jego pocałunki doprowadzały mnie do obłędu. Tak cudownie
smakował... Mogłabym całować się z nim godzinami.
-Powinnaś zdjąć te
mokre ciuchy. –powiedział z uśmiechem, lekko się ode mnie odsuwając.
Uniosłam ręce do góry, prosząc go tym gestem o pomoc.
Uniósł jedną brew i przez chwilę się wahał. Potem chwycił rąbek mojej sukienki
i ściągnął mi ją przez głowę. Popatrzył na mnie z zachwytem.
-Jesteś piękna.
W jego oczach odbijało się pożądanie i coś jeszcze... Tym
czymś była bezgraniczna miłość.
Serce zabiło mi mocniej, kiedy
wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tak bardzo go potrzebowałam.
Delikatnie położył mnie na łóżku i miękko pocałował. Chciałam go przyciągnąć
bliżej, ale mnie powstrzymał. Kiedy przestał mnie całować, skrzywiłam się.
Zaśmiał się cicho i zaczął mi się uważnie przyglądać. Zarumieniłam się.
-Mówiłem ci już,
że jesteś piękna?
-Przed chwilą!
Przejechał palcami po każdej krzywiźnie mojego ciała. To
jak mnie dotykał, całował, jak kochał się ze mną, było czymś niezwykłym. Nie
spieszył się. Chciał mi pokazać, że to ja jestem tutaj najważniejsza. Z namaszczeniem
całował każdy skrawek mojego ciała. Całkowicie się mu poddałam. Byłam w jego
rękach, jak modelina. Mógł ze mną zrobić praktycznie wszystko. Bezgranicznie mu
ufałam. Przy nikim, poza nim, nie czułam się tak kochana i spełniona.
Zasnął z
głową ułożoną na mojej klatce piersiowej. Rękę przełożył sobie przez moją
talię. Głaskałam go lekko po włosach. Czy kiedykolwiek byłam bardziej
szczęśliwa? Wątpię. Nie potrzebowałam niczego, kiedy był blisko. Przy nim
czułam, że posiadam wszystko, co jest mi w życiu potrzebne. Nie mogłam do końca
uwierzyć, że los okazał się dla mnie tak łaskawy... Że mimo popełnionych
błędów, mogę być z Leonem. Zdaję sobie sprawę z tego, że na niego nie
zasłużyłam... I wcale bym się nie zdziwiła, gdyby mnie znienawidził i nie chciał
znać. Fakt, że kochał mnie mimo wszystko, jeszcze bardziej pogłębiał moje
uczucia do niego. Jest najwspanialszym człowiekiem na ziemi. I jest mój!
Przytuliłam policzek do jego włosów i zaczęłam cicho nucić.
Nie opuszczaj mnie...
Każda moja łza
Szepcze, że co złe
Się zapomnieć da.
Zapomnijmy ten
Utracony czas,
Co oddalał nas,
Co zabijał nas...
Teraz musi być już dobrze. Wierzę, że nam się uda.
Pokonamy wszystkie trudności, bo mamy siebie.