piątek, 10 stycznia 2014

34.


Leon

            Unikam jej. Unikam od pocałunku, tak długo wyczekiwanego przeze mnie. Zamknąłem na chwilę oczy i przywołałem tamten obraz. Jej zapach, dotyk ciepłych warg, smak... Wszystko wróciło niczym bumerang i było tak wyraźne, że aż zadrżałem. To było coś wyjątkowego. Coś jak nakarmienie głodnego. A przecież głodowałem całe siedem lat. Wystarczająco długo, żeby zakochać się z wzajemnością w kimś odpowiednim. Odpowiednim? Co to w ogóle znaczy odpowiedni? Może jestem kretynem... Beznadziejnie zakochanym kretynem, ale dla mnie odpowiedni oznaczać może tylko jedno –Violettę. To ona jest wszystkim tym, czego potrzebuję i wszystkim tym, czego nie mogę mieć. Przycisnąłem palcami powieki. Ależ to wszystko pokręcone. Chciałbym wierzyć, że Violetta dalej darzy mnie uczuciem. Nie... W sumie to nie tak. Ona na pewno coś do mnie czuje. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Tylko oddałbym wszystko, żeby to była miłość, a nie litość... Biorąc pod uwagę okoliczności pocałunku (w końcu śpiewałem tkliwą piosenkę...), jej wyrzuty sumienia, bo niewątpliwie męczy się z tym, że mnie skrzywdziła (w końcu ma dobre serce...) i to, że ciągle pozostaje w związku z tym... (zacisnąłem pięści...) z Diego, skłaniałbym się ku litości. A jeżeli to wszystko, co może mi zaoferować, to szczerze wolę, żeby łamali mnie kołem, albo posadzili na krześle inkwizytorskim.
            Westchnąłem. Cały ten pocałunek w ogóle nie powinien się wydarzyć. Może i był, jak spełnienie moich najskrytszych marzeń, ale równocześnie był tak bardzo nieodpowiedni i zwyczajnie zły, bo przecież nie jest wolna. Sam nie wiem dlaczego jej na to pozwoliłem. To chyba przez te wszystkie emocje, które wywołała w nas piosenka. Całe szczęście, że ktoś nam przeszkodził, bo obawiam się, że na pocałunku by się nie skończyło. Bóg mi świadkiem, że chciałem ją wtedy porwać... Wywieźć gdzieś na bezludną wyspę, zamknąć w ramionach i nigdy nie wypuszczać. Z braku innego wyboru, musiałaby mnie pokochać i żylibyśmy szczęśliwie z gromadką małych Robinsonków. Nic takiego się jednak nie wydarzy, choćbym nie wiem, jak chciał. Cały czas muszę się przywoływać do porządku i walczyć z tym uczuciem. Nie mogę jej kochać... Nie mogę... Nie mogę! Uderzyłem pięścią w stół. Jak będę tak dalej rozmyślał, to chyba zwariuję. Muszę się przewietrzyć...
            W powietrzu unosiła się adrenalina. Rozejrzałem się dookoła i odetchnąłem głęboko. Tor to jedyne miejsce, gdzie udaje mi się oczyścić umysł z natrętnych myśli. Poczułem, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Uśmiechnąłem się. Ona też mi bardzo pomaga.
 -Cześć. –obróciłem się do Lary i pocałowałem ją w policzek.
 -Wiesz, że jesteś najwspanialszym facetem pod słońcem? Jesteś taki mądry, przystojny, dobrze zbudowany...
Spojrzałem na nią z rozbawieniem.
 -Coś nabroiła?
Jęknęła przeciągle i odsunęła się ode mnie na bezpieczną odległość. Spięła wszystkie mięśnie, gotując się do ucieczki.
 -Nie zdążyłam naprawić ci motoru. Nie pojeździsz dziś.
Otworzyłem usta, ale nie zdążyłem nic powiedzieć, bo rzuciła się do ucieczki. Zacząłem się śmiać i pobiegłem za nią. Jak na tak drobną osóbkę, jest bardzo szybka. Ledwo udało mi się ją dogonić, zanim zdążyła wbiec do budynku i zamknąć się w łazience. Chwyciłem ją w ramiona i spojrzałem na nią gniewnie.
 -Czeka cię sroga kara. –starałem się, by mój głos brzmiał złowrogo.
 -Ale...
 -Nie ma żadnego ale! –zacząłem ją łaskotać, aż zgięła się w pół, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
 -Ty głupku! –uderzyła mnie w ramię –Motor jest gotowy.
 -Przecież mówiłaś...
-Kłamałam! Chciałam, żebyś trochę pobiegał, bo zauważyłam, że brzuszek zaczyna ci się zaokrąglać. –uniosła jedną brew.
-Że co proszę? –podniosłem koszulkę wskazując na mięśnie brzucha. –Wszyscy mi zazdroszczą tego kaloryfera. Proszę, dotknij. Zobacz jakie mam twarde mięśnie.
 -Kaloryfer? Gdzie? Ja tu widzę bojler! –roześmiała się jeszcze głośniej.
 -Już ja ci pokażę!
 -Cześć...
Zamarłem słysząc jej głos. Powoli odwróciłem się i spojrzałem ze zdziwieniem na Violettę. Co ona tutaj robi? Przeniosłem wzrok na Larę. Podparła się rękami pod boki i szeroko uśmiechała do niej. Zmrużyłem oczy... Moja przyjaciółka coś kombinuje...
 -Nie chciałam przeszkadzać. –Violetta spuściła wzrok i nerwowo założyła włosy za ucho.
 -Nie przeszkadzasz! –wykrzyknęła Lara. –Właśnie mnie uratowałaś przed gniewem Leona.
Pokazała mi język, a potem szybko weszła do budynku, zostawiając mnie samego z Violettą. Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Przysiągłem sobie, że następnym razem przerzucę ją przez kolano i spiorę. Spojrzałem na Violettę. Rozglądała się niepewnie po torze. Była skrępowana. W sumie to dawno nie byliśmy ze sobą sam na sam. Już ja się postarałem, żeby do tego nie dopuścić. Ciągle był z nami albo Gabe, albo Pablo, a kiedy zdarzało się tak, że wchodziła do pomieszczenia, w którym siedziałem sam, zawsze wymyślałem jakąś wymówkę, byle tylko jak najszybciej wyjść. Teraz niestety ta sztuczka się nie uda. Byłoby niegrzecznie zostawić ją w miejscu, którego nie zna. W ogóle jakoś mi tutaj nie pasowała w tej niebieskiej bluzce, czarnych spodniach w kwiecisty wzór i butach w kolorze indygo, na dość wysokim obcasie.
 -Wszystko w porządku? –spytałem, podchodząc do niej.
 -Tak, tak. –uśmiechnęła się ślicznie.
 -Więc co tu robisz?
            Gapiłem się na nią z otwartymi ustami. Przyszła, bo chciała nauczyć się jeździć na motorze. Próbowałem wybić jej ten pomysł z głowy. Mówiłem, że motocross to hałas, brud, piach i niebezpieczeństwo, ale uparła się, że chce spróbować.
 -Przecież nie będę wykonywała jakichś trików. Chciałabym tylko się przejechać kawałek... Zobaczyć jak to jest. Kupiłam sobie nawet kask.
Zaśmiałem się, kiedy wyciągnęła go zza pleców i mi pokazała. Był różowy. No cóż, będzie pasował do rękawiczek, które po chwili wygrzebała z torby. Popatrzyłem na nią z czułością. Gdyby mnie kochała, pomyślałbym, że chce w ten sposób się do mnie zbliżyć, poznać moją drugą pasję i kto wie, może też by jej się to spodobało?
 -Dobrze. –westchnąłem. –Ale nie w tych butach!
 -A co z nimi nie tak? –spojrzała najpierw na nie, a potem na mnie.
Posłałem jej dezaprobujące spojrzenie i w końcu przyznała mi rację. Całe szczęście, że Lara też jeździ i zgodziła się pożyczyć Violi swoje buty.
            Zabrałem ją w ustronne miejsce, gdzie bez przeszkód mogliśmy zacząć naukę. Wybrałem dla niej motor o mniejszej pojemności, żeby mogła nad nim zapanować. Pokazałem gdzie jest sprzęgło, hamulec i biegi. Słuchała mnie z uwagą, wszystko sobie po ciuchu powtarzając. Uśmiechnąłem się.
 -Najczęściej jeździ się stojąc. Trzymasz wtedy lekko kierownicę, pochylasz się trochę do dołu i kolanami ściskasz motocykl. –pokazałem jej o co mi chodzi.
Nie bez obawy usiadła na motorze i spróbowała przyjąć prawidłową postawę. Poprawiłem jej stopy tak, żeby znajdowały się na środku stopki. Objąłem ją w talii i lekko przesunąłem.
 -Ciężar ciała powinien być rozłożony na środku maszyny. Pochyl lekko tułów i głowę do przodu. O właśnie tak. Sprzęgłem i hamulcem operujesz jednym, albo dwoma palcami. Jak ci wygodniej.
Pokiwała lekko głową. Później wytłumaczyłem jej, jak ruszać, zmieniać biegi i hamować.
            Gdy przejechała pierwsze pięć metrów, strach malujący się w jej oczach, zamienił się w ekscytację. Serce radośnie mi podskoczyło na myśl, że zachwyciła ją moja pasja. Byłem z niej bardzo dumny. Nawet jeżeli coś jej nie wychodziło, nie poddawała się i uparcie ćwiczyła dalej. Za każdym razem, kiedy ją pochwaliłem, piszczała jak mała dziewczynka i klaskała z zadowoleniem w ręce. Byłem oczarowany jej radością. Dobrze pamiętałem swoje początki i to, ile przyjemności sprawiała mi jazda po torze. Cieszyłem się, że ona czuje to samo. To wszystko zbliża nas w jakiś sposób do siebie i może... Usłyszałem dźwięk telefonu i zacząłem grzebać w jej torebce. Wiem, że to nie ładnie, ale mogło to być coś ważnego, a ona była zajęta jazdą. Gdy w końcu popatrzyłem na wyświetlacz, poczułem ukłucie w sercu. To było jak kubeł zimnej wody. Tak idioto, wyobrażasz sobie w swojej chorej główce, jakieś obrazki z Violettą w roli głównej, zapominając, że jest już zajęta. Potrząsnąłem głową, żeby odpędzić myśli. Spojrzałem w kierunku Violetty i przywołałem ją ręką. Podjechała do mnie dość szybko i ostro zahamowała wzbijając tumany kurzu. Wyrzuciła do góry ręce w geście zwycięstwa i zachichotała.
 -Leon, to jest... –szukała odpowiedniego słowa. –Genialne!
Uśmiechnąłem się krzywo.
 -Diego dzwonił. –podałem jej telefon.
Wzięła go ode mnie i wrzuciła z powrotem do torebki. Założyłem ręce na piersi i spojrzałem na nią spode łba.
 -Nie oddzwonisz?
 -Później. –wzruszyła ramionami. –Pokaż mi, jak jeździsz!
Uśmiechnąłem się i dałem jej pokaz moich możliwości.
            Zatrzymałem się przy niej i nachyliłem tak, żeby spojrzeć jej w oczy, ukryte pod kaskiem.
 -I jak?
 -Cudownie!
Chwyciła mnie lekko za ramię. W jej oczach zauważyłem wesołe błyski. Wspięła się na palce i chyba chciała mnie pocałować (a przynajmniej mam taką cichą nadzieję), ale zapomniała o tym, że oboje mamy założone kaski, co skutkowało tym, że uderzyła swoim w mój. Zaśmiałem się, kiedy pokręciła głową oszołomiona. Zdjąłem swój kask i spojrzałem na nią. Zrobiła to samo, uwalniając kaskadę włosów i rozciągnęła usta w radosnym uśmiechu.
-Chyba wystarczy na dzisiaj. –powiedziałem schodząc z motocyklu.
 -Będę mogła jeszcze przyjść?
 -Pewnie. Jeśli tylko masz ochotę.
 -Dziękuję! –rzuciła mi się na szyję i mocno przytuliła.
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Taką Violettę chciałbym oglądać codziennie. No i nie obraziłbym się, gdyby każdego dnia lądowała w moich ramionach.
 -Chodź, może Lara zrobi nam herbatę, jeśli grzecznie poproszę.
Objąłem ją ramieniem i poprowadziłem w stronę budynku.

10 komentarzy:

  1. Dzwoneczku,
    Niesamowity pomysł i piękne wykonanie. Jak zawsze wielce mnie zachwyciłaś. Kiedy czytam tak wspaniały rozdział czuję, jakbym unosiła się kilka metrów nad ziemią. Kocham to uczucie i kocham Twojego bloga. Jedynie na kilku blogach Leonetta jest naprawdę piękna, a Twój naturalnie do nich należy. Uwielbiam to, że na kilka minut przenosisz mnie do Twojego, zniewalająco pięknego świata. Jest w nim tak jasno, delikatnie, magicznie... czytanie każdego rozdziału to wielka radość. Za każdym razem uśmiecham się do telefonu czy monitora... I to daje mi jeszcze większą świadomość Twojego niewyobrażalnie dużego talentu. Rozdział jest najprościej mówiąc niebywały :D
    Buziaki,
    Hania :*

    OdpowiedzUsuń
  2. I wreszcie doczekałam się nowego rozdziału, codziennie sprawdzałam czy oby jeszcze nie dodałaś a tu taka miła niespodzianka w piątek wieczorem <3
    Jako że ogółem lubię Diego, tutaj mam go tak cholernie dość, że mogłabym go zabić. We wszystko się musi wpierdzielić, noo xD Leonetta może już nie jest jedną z moich ulubionych par ale tutaj ich uwielbiam. Leon jest cudowny a Vilu taka bardziej 'dopracowana' niż w serialu. Mniej irytująca i ogółem bardziej rozgarnięta. U ciebie polubiłam nawet Tomasa, który zawsze był postacią na którą miałam ochotę rzucić się z pięściami. Najbardziej jednak kocham Agus <3 Nie dość, że pomysł oryginalny to jeszcze tak cudownie ją wykreowałaś, jej związek z Philipem, taki trochę 'wgląd' do młodszego pokolenia kiedy Leon, Vilu, Fran, Cami, Lara i reszta są już dorośli. O tym, że uwielbiam Gabe'a z Camilą chyba nie muszę wspominać? Tylko czekam na to, aż uda jej się zaciągnąć go przed ołtarz :D To pierwszy facet, który mi tak naprawdę pasuje do Cami. Nie lubiłam jej ani z Broduay'em, z Maxim też nie bardzo. A Gabriel jest dla niej wręcz idealny. No i oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejną notkę, mam nadzieję że będzie coś o Agus i Philipie <3
    Pozdrawiam :)
    http://vilu-fran-lu-naty-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Są rzeczy na niebie i ziemi, o którym się nie śniło filozofom. I na pewno do takich rzeczy należy Violka na motorze. Naprawdę, w najśmielszych oczekiwaniach nie potrafiłabym wpaść na taki pomysł. I nie sądzę, żeby ktoś inny wpadł. To istny geniusz. Na pierwszy rzut oka panienka Castillo wcale do tego świata nie pasuje (w swoich obcasach, hehe. Wcale się nie śmieję.) a jednak koniec końców, rozdział jest ujmujący. W taki sposób, jaki tylko Ty potrafisz wyczarować.
    Bojler Leona mnie rozwalił xDD Kocham Larę i jej trzeźwe uwagi. I tak mimochodem się zastanawiam, czy znajdziesz jej jakiegoś fajnego faceta. Szkoda by było, gdyby jej potencjał się zmarnował. No ale Ty tu rządzisz.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa ale wspaniały rozdizal !!
    Volu na crossie ahh boskie !! I leon który jesj pomaga poprostu brak mi słow jest to zajebiste :D czekam na taki następny ^^ Vilu poznała jego pasję i też jej się to spodobału oo <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Leon! Ty się chłopie nie zadręczaj, bo Violetta kocha cię tak samo jak ty ją :)
    Strasznie fajnie, że Viola pojechała do Leona na tor, poznała i polubiła jego drugą pasję :) Widać jak jej na nim zależy ;) Dzięki temu mogli miło spędzić ze sobą czas i bardziej się do siebie zbliżyć (szczególnie, że Leon po pocałunku zaczął jej unikać). Oni w końcu powinni być razem i to tacy jak na tym torze: zakochani, szczęśliwi, dzielący swoje pasje, zapatrzeni w swoje oczy i nie widzący świata poza sobą :)
    Dodam jeszcze tylko jedno o Larze: ta dziewczyna jest po prostu świetna! :D
    Pozdrawiam,
    Periwinkle ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG!
    Z niecierpliwością czekam na next;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój blog został nominowany do LBA. Więcej informacji na http://violetta-cami-naty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam wszystkich!
    Muszę przyznać, że zawiodłam samą siebie.
    Jest niesamowicie zdenerwowana.
    A dlaczego?
    Zapomniałam o tak niesamowitym blogu.
    Nawet nie wiesz, jak bardzo jest mi teraz wstyd.
    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tej nieco dłuższej nieobecności.
    Zbliża się koniec pierwszego semestru, a ja muszę diametralnie poprawić swoje wyniki w nauce jeżeli chcę się załapać na czerwony pasek.
    Może teraz odniosę się do rozdziału, dobrze?
    Co my tu mamy?
    Wiele zdań, napisanych w cudowny sposób przez cudowną osobę.
    Jesteś niesamowitą pisarką, naprawdę. ♥

    Zapraszam cię również do siebie na nowy rozdział:
    violetta-and-her-world.blogspot.com

    Przepraszam za tę z lekka chamską reklamę, ale jakoś trzeba się reklamować, nieprawdaż? xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Uff... Zdążyłam z komentarzem :) Tak, tak to prawdziwy sukces. Jupi! Ale przejdźmy do rzeczy...
    WOW. Zaskoczyłaś mnie, naprawdę ( choć w każdym calu pozytywnie!). Violetta na motorze? Nie spodziewałam się. Wydaje mi się, że jako pierwsza napisałaś o motory wielbiącej Violi :) Ale spodobało mi się i jak widzisz innym czytelnikom też. Leon i Violetta zbliżają się do siebie bardzo powoli, ale przez to ich ponowne połączenie jest jeszcze piękniejsze. Niestety na ich drodze stoi Diego, który nie będzie zadowolony z faktu,że jego dziewczyna spędza czas z kimś innym (czyt. Leonem). Mam jednak nadzieję, że miłość zwycięży wszystko. Kto wie, może tak właśnie będzie?
    Mogłabym się jeszcze długo rozczulać nad tym rozdziałem, ale niestety prawdę mówiąc kompletnie zabrakło mi słownictwa :D Cały czas się powtarzam z tymi samymi epitetami.
    Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego opóźnienia.
    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominowałam cię! Szczegóły u mnie :*

    OdpowiedzUsuń