piątek, 7 lutego 2014

38.

Philip

            Uśmiechnąłem się szeroko. Nie miałem bladego pojęcia, co do mnie mówił. Ostatnio mało do mnie dociera, a wszystko przez pewną irytującą osóbkę, która pewnego dnia wpadła do mojego serca, ukryła się w rogu i nie zamierzała się stamtąd nigdzie ruszać. O dziwo wcale mi to nie przeszkadzało. Mogła sobie tam mieszkać, bezpiecznie schowana, ile tylko chciała. Marzyłem tylko o tym, by również móc się tak ukryć w jej serduszku. Dios mio! Od kiedy stałem się taki tkliwy?
 -Będę musiał cię oblać.
Głos Leona przywołał mnie do porządku. Jak to oblać? Zmarszczyłem brwi. Nic z tego nie rozumiałem. 
 -Dlaczego? 
 -Nie zaliczyłeś ostatniego testu. –popatrzył na mnie z przyganą. –W ogóle prawie nic na nim nie napisałeś.
Ostatni test? Ach tak. Ten, na którym tak słodko marszczyła nosek i przygryzała ołówek, zastanawiając się nad prawidłową odpowiedzią.
 -Philip, co się z tobą dzieje? Nie tylko ja zauważyłem, że ostatnio bujasz w obłokach i nie potrafisz się skupić na zajęciach. Gabriel narzekał, że psujesz mu każdy układ, Violetta się o ciebie martwi...-popatrzył na mnie z troską. –Masz jakieś problemy? A może jesteś chory i źle się czujesz? Powiedz tylko, a postaramy ci się pomóc.
Chory? Oczywiście, że jestem chory. W końcu ta cała miłość, widnieje w wykazie chorób Światowej Organizacji Zdrowia, jako pozycja F.63.9. Biorąc pod uwagę, że zalicza się do chorób psychicznych, potrzebny mi dobry psychiatra. Powinienem spytać mojego nauczyciela, czy jakiegoś by mi nie polecił. Terapia elektrowstrząsami też by mi chyba nie zaszkodziła.
 -Poprawię ten test...
Leon nie odpowiedział. Patrzył na mnie spode łba i czekał na jakieś wyjaśnienia. Nie miałem ochoty na zwierzenia, ale z drugiej strony ci obcy ludzie się o mnie martwią, więc chyba coś im się należy. W sumie mogliby mnie olać, bo przecież jestem tylko jakimś tam uczniem i ich rola mogłaby się ograniczać tylko do uczenia nas, jednak oni starają się być dla nas także przyjaciółmi. Usiadłem ciężko na krześle i westchnąłem.
 -Zakochałem się. I nie potrafię przestać o niej myśleć...
Zobaczyłem, jak się uśmiecha. Powiedział, że w takim razie są o mnie spokojni i życzy mi szczęścia, ale mam się wziąć do roboty, bo mi nie odpuści.
Normalnie same kłopoty z tą miłością. A największym było to, że Agus nie pojawiła się dzisiaj w szkole. Wystraszyłem się, bo nigdy nie opuszczała zajęć. Dzwoniłem do niej kilka razy, ale nie odbierała. Ścisnęło mnie w dołku. Gdyby coś jej się stało, chyba bym umarł. Kątem oka zauważyłem burzę blond loków. Szybko podbiegłem do Glorii i chwyciłem ją za rękę. Ona musi coś wiedzieć.
 -Phiiiiiiiiiiilip! –posłała mi promienny uśmiech. –Co tam?
 -Nie wiesz, co się dzieje z Agus?
 -Oczywiście, że wiem. –obruszyła się. –Przecież jestem jej przyjaciółką! Jak mogłabym nie wiedzieć, co się z nią dzieję? O, popatrz! Wywracasz oczami zupełnie, jak ona. Kurczę, tak wiele was łączy. Osobiście uważam, że tworzylibyście przepiękną parę.
Chwyciłem ją za ramiona i lekko potrząsnąłem.
 -Powiesz mi, czemu nie przyszła do szkoły?
 -Ach tak. –pacnęła się w czoło. –Przecież o to pytałeś, a ja się rozgadałam i zapomniałam. Ależ jestem roztrzepana! Musisz mi to wybaczyć. Czasami po prostu nie kontroluję tego, ile mówię.
 -Gloria... –upomniałem ją.
 -Tak, tak, tak, tak! Agus jest chora. Jakaś grypa czy coś. Podobno panuje jakiś straszny wirus. Czytałam o tym w... Ej!
Nie słuchałem jej już. Pędem wybiegłem ze Studio.
            Wpadłem do domu i rzuciłem plecak w kąt. Ruszyłem do kuchni, gdzie moja babcia gotowała obiad. Obrzuciła mnie uważnym spojrzeniem znad okularów w drucianych oprawkach i posłała mi lekki uśmiech. Dostałem drewnianą łyżką po łapach, gdy chciałem wziąć sobie kawałek ciasta, które upiekła.
 -Najpierw obiad! –powiedziała karcąco.
 -Mam do ciebie prośbę...
Moja abuelita się ożywiła i zamieniła w słuch. Opowiedziałem jej o Agus i moim pomyśle. Była zachwycona tym, że w końcu jakaś dziewczyna zawróciła mi w głowie. Powiedziała mi, że koniecznie muszę ją przyprowadzić do domu, bo chce ją poznać. Oczywiście z entuzjazmem zgodziła mi się pomóc. Zakasała rękawy i wzięła się do pracy. Uśmiechnąłem się pod nosem i pomyślałem, że taka babcia to skarb. Cmoknąłem ją głośno w policzek i poszedłem się przebrać.
            Drzwi otworzył mi Tomas. Rozmawiał z kimś przez telefon, więc gestem ręki zaprosił mnie do środka. Krzyknął przeciągłe „Aguuuuuuuuuus”, posłał mi przepraszające spojrzenie i pospiesznie wyszedł z domu. Pewnie ma randkę z Francescą. Agus mówiła mi, że odkąd się zeszli, jej kuzyna praktycznie nie ma w domu, a jeżeli jest to spędza godziny w łazience, żeby wyglądać jak najlepiej na kolejnym spotkaniu ze swoją ukochaną. Początkowo miałem to wyśmiać, ale przecież sam nie lepiej się zachowuję. Też chciałbym spędzać z Agus każdą wolną chwilę i chciałbym być dla niej najprzystojniejszy, najwspanialszy... I w ogóle naj! To okropne, jak miłość potrafi ogłupić.
 -Co tu robisz? –usłyszałem jej zachrypnięty głos.
 -Spodziewałem się jakiegoś cieplejszego powitania.
Uniosła pytająco brwi i skrzyżowała ręce na piersi. Miała zaszklone oczy i czerwony nos. I mimo tego, że nie prezentowała się najlepiej, moje serce zaczęło radośnie skakać na jej widok. Uświadomiłem sobie, że mogłaby być ubrana w łachmany, śmierdzieć na odległość stu stóp i być łysa, a i tak bym ją kochał. To, co do niej czułem pochłonęło mnie, jak Atlantyk Titanic’a po jego zderzeniu z górą lodową.
 -Niby jakiego powitania? –spytała szeptem.
 -No jakieś buzi czy coś... –wzruszyłem ramionami.
Kiedy wywróciła oczami, zaśmiałem się głośno. Uwielbiam, kiedy to robi. Powiedziała mi, że nie jestem jej chłopakiem, żeby mnie całowała. Kiedy przypomniałem jej o naszych dwóch wcześniejszych pocałunkach, stwierdziła, że wcale nie oznaczały, że jesteśmy ze sobą. Posłałem jej słodki uśmiech. Co za uparte stworzenie. Miałem nadzieję, że w końcu się złamie i przyzna do uczucia, którym mnie darzy.
 -Co masz w tych siatach? –wskazała na nie głową.
 -To, co Agus lubi najbardziej...
Oczy jej się zaświeciły. Wyrwała mi reklamówki z rąk i zajrzała do środka. Poprosiłem babcie, żeby zrobiła jej ulubione pastelles. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła, tak uroczo, że na chwilę zamarło mi serce. Miała najpiękniejszy uśmiech na świecie. Kochałem te delikatne dołeczki, które pojawiały się, gdy tylko unosiła kąciki ust. Kochałem te oczy, które błyszczały dzisiaj niezdrowo z powodu choroby. Kochałem te włosy, które układały się w miękkie fale. Kochałem w niej wszystko...
 -Dziękuję, jesteś boski. –powiedziała z ustami pełnymi pierożków.
            Zaproponowała, że zrobi mi herbaty, ale nie zgodziłem się. Była osłabiona i nie chciałem, żeby się przemęczała bardziej niż to konieczne. Kazałem jej usiąść przy stole, a sam wziąłem się za robienie ciepłego napoju. Zagotowałem wodę i wyciągnąłem z szafki dwa kubki. Ten w paski i ten z kotem. Uśmiechnąłem się. To były takie nasze kubki. Dobrze pamiętam dzień, w którym piliśmy z nich razem po raz pierwszy. To był dzień, w którym odmieniło się całe moje życie. Dzień, w którym się w niej zakochałem.
 -To cudowny sok malinowy mojej abueli. –tłumaczyłem jej, dolewając go do herbaty.
 ‑Zawsze stawiał nas na nogi, gdy chorowaliśmy. –postawiłem przed nią kubek. –Proszę.
 -Dzię...
Nie dokończyła. Kichnęła przeraźliwie, aż się wzdrygnąłem. I nie skończyła na jednym kichnięciu... Raz po raz rozsiewała dookoła zarazki. Doliczyłem do ośmiu, zanim przestała. Zmartwiłem się. Dość mocno się pochorowała, a to oznacza, że nieprędko wróci do szkoły i nie będę jej codziennie widywał. Oczywiście mógłbym do niej przychodzić każdego dnia, ale miałem do nadrobienia zaległy test... Patrzyłem jak wydmuchuje nosek i opiera ze zrezygnowaniem czoło o rękę.
 -Ten katar mnie wykończy... –pociągnęła nosem.
 -Ale za to jesteś teraz taka pociągająca. –zażartowałem.
Spojrzała na mnie morderczym spojrzeniem, na co tylko się uśmiechnąłem.
 -Przytulę cię na pocieszenie. –podszedłem do niej i lekko objąłem. –Tylko nie usmarkaj mi swetra. Jest nowy.
 -Jesteś niemożliwy.  -zaśmiała się i wtuliła we mnie.

11 komentarzy:

  1. Oo i znowu pierwsza <3
    Czekałam, czekałam i się doczekałam. Uwielbiam ich, są razem tacy słodcy, moja najulubieńsza para!
    Philip jest kochany, Leoś na pewno go zrozumiał, w końcu sam w jego wieku szalał za Violką.
    Gloria jest bezbłędna, najlepsza przyjaciółka na świecie! :D Nie mogę się już doczekać, aż Agus z Philipem oficjalnie będą razem. Czekam na to od samego początku! <3
    Rozdział oczywiście cudowny i już nie mogę doczekać się następnego.
    Pozdrawiam :)
    vilu-fran-lu-naty-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3333
    Doczekałam się :D
    Jaki ten Philip opiekuńczy <3333
    Tak zakochał się w Agus, że egzamin oblał xD No bywa :P
    Czekam na kolejny rozdziałek i pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne. Super piszesz niemogę się doczekać nexta. Pozdrawiam i do zobaczenia :-*
    Marti Blanco <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski jak zawsze Leon!<3
    Rozdział cudowny<3
    Czekam na następny;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, coraz bardziej zaczynam lubić Philipa. Czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że z perspektywy Leona lub Violetty, bo te mi się podobają najbardziej. Zapraszam do mnie violettamuzyka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Po prostu Boski jak zawsze <3
    W następnym rozdziale mogła by być Camila i Gabriel bo dawno o nich nie pisałaś albo Leonetta też ich kocham
    To czekam na next ..

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ta miłość robi z człowiekiem? "Biedny" Philip nie może się na niczym skupić, bo ciągle myśli o Agus ;p Ale babcię to on ma przekochaną :) Agus w końcu też się musi przyznać, że coś czuje do Philipa, no bo jak mogłaby się nie zakochać w takim przystojnym, utalentowanym chłopaku, który w dodatku tak strasznie się o nią troszczy :)
    Pozdrawiam,
    Periwinkle ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wgl. zacznę od tego, że chciałabym się zapytać: jak masz na imię? Bo od września czytuję chyba tego bloga, a tego nie wiem i nie mogę w to uwierzyć. Zdradzilabyś mi je? Tak, tak, lubię poznawać ludzi z blogspota. Nieważne.
    Philip i Agus... Jezu, tacy kochani! Wiesz, ze to jedna z moich ulubionych par w Twoim opowiadaniu - na równi z Cami i Gabrielem. No kocham ich ;3 A ty tak cudownie o nich piszesz. Oni są dla siebie stworzeni normalnie, no!
    Wgl. taki zakocany Philip żeby aż egzaminów nie zdawać? No ważne, że Leosiek rozumie - sam wpadł w sidła miłości, że tak poetycko powiem. Sara poeta :D No i taki opiekuńczy chłopak, że szok <3 Która by nie chciała, żeby taki przybiegł do niej, gdy tylko się przeziębi. Ej no, anioł a nie frajer (po czesku to chłopak xD) Kocham, kocham!
    Ja wiem, że jeszcze COŚ z tego będzie. Uwielbiam Cię, pięknie piszesz :*
    Buziaki,
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miłość rośnie wokół nas, w spokojną, jasną noooooc!
    Tak, szaleję. Słucham sobie tej piosenki i chyba już któryś raz czytam ten Twój rozdział. O JEZU! Czemu taki Philip nie przyjedzie do mnie :( Eh, przynajmniej Agus ma szczęście, bo znalazła sobie chłopaka. Gdyby taki tylko zawitał w moje progi, zamknęłabym go w piwnicy i już nigdy nie wypuściła na świat. Czyżbym była trochę szalona? ehem, może? No nic, mam nieco psychopatyczne myśli. Tak, tylko nieco.
    Philip zakochany po uszy, truchcikiem biegnie do Agus z pysznym jedzonkiem od jego babci ( brawo Philip, przez żołądek do serca) i awww... to takie urocze :3 Szczególnie te jego żarciki i docinki są przeuroooocze <3 Jak ja kocham to moje Aphi ( tak, tak cudowna ksywka). Kocham o nich czytać, bo to taka namiastka młodego pokolenia w Twoim opowiadaniu... Już nie mogę się doczekać ich dalszych losów ;)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zwykle cudowny. Agus i Philip są po prostu przeuroczy. Uwielbiam jak się ze sobą droczą. Phil jaki opiekuńczy. Poszczęściło się naszej Agus.
    Też bym mogła jakąś grypę złapać jakby miał do mnie taki chłopak przyjechać xD
    Tak czy inaczej normalnie podziwiam Cię. Kolejny wspaniały rozdział.
    Każda para, każdy bohater w Twoim opowiadaniu to oddzielna, niezwykle ciekawa historia. Czytając Twoje dzieło (tak uważam, że to dobre słowo) mam ciągle ochotę na więcej i więcej. Nigdy rozdziały nie są nudne. Każdy jest inny,
    wywołuje różne emocje. Radość, nostalgię, momentami nawet wzruszenie...
    Każdy jest inny, każdy wyjątkowy i napisany po prostu po mistrzowsku. Nic dodać, nic ująć.
    O tym, że pojawił się nowy rozdział dowiedziałam się przypadkiem. I pierwsza myśl: JEST! Tak długo na niego czekałam. Po prostu czas mi się niemiłosiernie dłużył. Tak bardzo chciałam poznać dalszy ciąg tej niesamowicie wciągającej historii. Obecny rozdział jest raczej wesoły, choć momentami również rozczulający. Ale takie też są potrzebne. Wiesz czego nam trzeba ;))
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, bo jak będzie wena i trochę czasu, to będzie dobrze;))

    Dulce

    OdpowiedzUsuń
  11. Najdroższy Dzwoneczku,

    Marcia przychodzi z komentarzem jak zwykle ostatnia. Powinnam to zmienić, zrobić cokolwiek.. Ale nie, jestem jaka jestem, tego chyba już nie zmienię. Komentować też nie umiem, ale postaram się, bo wiem jak te kilka słów może poprawić komuś humor no i zmotywować! A dobrze zmotywowany pisarz, to szczęśliwy pisarz, który przelewa na tekst swoje cudowne myśli. No i po takim czymś wszyscy jesteśmy szczęśliwi, a Marta znów schodzi z tematu.

    Philip, Philip, Philip. Ten chłopak to jednak wie jak uszczęśliwić kobietę, zdecydowanie nadawałby się na mojego męża. Jedzeniem mógłby mnie łatwo przekupić, co chyba nie byłoby najlepszym pomysłem. Wiem, jaką ogromną miłość włożył w przygotowanie tych pierożków ( oj tam, troszkę pomocy babci być musiało ) Kocha Agus i to tak strasznie cholerną słodką miłością. Jezu, to jest najpiękniejsze co mogłoby powstać. Uczucie pomiędzy dwójką osób znających się od dość dawna. Pogubił się w swoich myślach, oblał egzamin, marzył o niebieskich migdałach.. co ta miłość robi z człowiekiem? Miejmy nadzieje, że wszystko szybko powróci do normy, a dziewczyna w końcu przyzna się do uczucia. Ukrywa się, widzę to! :D

    Dzwoneczku, chylę czoła ku twym pięknym opisom i zadziwiającej grze słów , którą tak bardzo kocham. Wiedz, że świecisz dla mnie przykładem od zawsze i na zawsze!

    Kocham bardzo,
    Marcia

    OdpowiedzUsuń