wtorek, 11 lutego 2014

39.

Camila

Mówią, że miłość to nic innego, jak szereg jakiś głupich reakcji chemicznych, czy biochemicznych, czy kto tam wie jakich. Mówią, że z czasem miłość przechodzi i staje się czymś w rodzaju zwykłego przywiązania do drugiej osoby. Po prostu ktoś przyzwyczaja się do obecności kogoś... i to niby tyle. Ale gdy tak siedziałyśmy z Francescą przy stoliku w Resto i wpatrywałyśmy się w Violettę i Leona, którzy nie widzieli świata poza sobą, pomyślałam, że to jakaś kompletna bzdura. Każdy, kto na nich spojrzy, zostaje wręcz oślepiony tym wielkim uczuciem, którym się darzą. Złośliwi powiedzieliby, że można rzygać tęczą przy nich. Nie ma tu w ogóle mowy o jakimś przywiązaniu, bo przecież po tym wszystkim, co było między nimi nie tak, widać, że kochają się jeszcze bardziej. To naprawdę coś cudownego, że znowu są razem.
 -Ach te nasze sikoreczki! –westchnęła Fran.
 -Gołąbeczki. –poprawiłam ją machinalnie. –Naprawdę są słodcy.
Rozmarzyłam się. Gdyby Gabe patrzył na mnie tak, jak Leon na Violettę... Nie musiałabym go wtedy zmuszać do małżeństwa, bo ten pełen miłości wzrok wystarczyłby mi w zupełności.
Jeśli mam być szczera, to troszeczkę im zazdroszczę. W sumie Francesce i Tomasowi też. Niby nie mam na co narzekać, bo przecież cały czas się spotykam z Gabrielem, ale brakuje mi takiego oficjalnego charakteru naszej znajomości. On traktuje to wszystko bardzo niezobowiązująco, a ja przecież chciałam, żeby był moim mężem! Chciałam się ustatkować i mieć go przy sobie do końca mojego ziemskiego żywota, a nawet i później, gdzieś w życiu wiecznym.
 -Szkoda, że nie byliście z nami na randce. –Fran zataczała palcem kręgi na brzegu kubka z kawą.
Westchnęłam. No właśnie... Szkoda. Umówiliśmy się na potrójną randkę, ale w końcu skończyło się na tym, że była podwójna. I to ja na nią nie poszłam, bo Gabe nagle się wykręcił. Nie powiem, że nie było mi przykro, bo było, ale przecież nie mogę go zmuszać do randkowania, skoro nasza relacja jest, jaka jest.
            W ogóle ostatnio nie miał dla mnie czasu. Zaczynało mnie to trochę martwić, bo myślałam, że jestem już na dobrej drodze do popchnięcia naszego związku na wyższy level. Tymczasem on przystopował. Wymyślał najprzeróżniejsze rzeczy, żeby mnie spławić. Nie powiedziałam o tym ani Fran, ani Violi, bo się wstydziłam. Ostatnio Włoszka spytała, czy  nie wkurza mnie to, że mój związek z Gabrielem stoi w miejscu. Odpowiedziałam jej wtedy, z pewnością godną najlepszego sapera, że może już zacząć szukać sukienki na mój ślub. Teraz ogarnęły mnie wątpliwości... Bałam się tego, że go wystraszyłam moją ciągłą paplaniną o wspólnym życiu i tak dalej. Kurczę... Chyba jednak jestem zbyt bezpośrednia. Tylko, że nie chcę grać w jakieś głupie podchody. Lubię mieć wszystko wyłożone na ławie. Myślałam, że on też... Muszę do niego zadzwonić.
            Czekałam teraz pod jego drzwiami, aż mi łaskawie otworzy. Oczywiście, że nie odbierał swojego telefonu, bo i po co? Przecież dzwoniłam tylko JA! Mogę sobie poczekać dzień, tydzień, rok... Niedoczekanie. Zaczęłam walić pięściami w drzwi. Już miałam je kopnąć, ale nagle się otworzyły i go zobaczyłam.
 -Co tam? –spytał i stanął tak, żeby mi zasłonić widok do domu.
 -Nie wpuścisz mnie?
 -Nie sądzę, że to dobry pomysł. Jestem troszkę zajęty... –niepewnie spojrzał za siebie.
 -Zajęty? Ciekawe czym? –nie dawałam odporu.
 -Camila, proszę cię. Nie mam dzisiaj czasu. Zadzwonię do ciebie i wtedy się umówimy, dobrze?
 -Dobrze. –uśmiechnęłam się niewinnie.
Zauważyłam, że się odprężył. Kiedy troszkę się poruszył, żeby zamknąć drzwi, rozpędziłam się i rzuciłam się w stronę wejścia. Użyłam takiej siły, że Gabriel potoczył się na bok. Wpadłam z furią do holu i ujechałam na czymś twardym. Szybko omiotłam wzrokiem podłogę. Klocki Lego? Zmarszczyłam brwi. Czyżby układał sobie z tą siksą, z którą mnie zdradza, budowle? Już ja jej pokażę! Pewnie jest długowłosą blondynką, o idealnie prostych włosach. Ma wielkie, niebieskie oczy otoczone firaną długich, gęstych rzęs. Jej wymiary to 90-60-90, a całość uzupełniają fantastyczne nogi. I daję sobie rękę uciąć, że ma ogromny biust i Gabrielowi w ogóle nie przeszkadza to, że jest sztuczny.
 -Cami... –szepnął błagalnie.
 -Gdzie ona jest? –syknęłam.
 -Kto?
Machnęłam na niego ręką. Oczywiście, że będzie teraz udawał idiotę. Oczywiście, że nie ma zielonego pojęcia o czym mówię. Oczywiście, że w jego sypialni nie leży teraz naga kobieta, z którą niedawno uprawiał gorący seks. Oczywiście...
            Policzki płonęły mi z gniewu, kiedy ruszyłam w stronę schodów prowadzących na górę. Nagle przed oczami mignęło mi coś wielkiego i czarnego. Po chwili wylądowałam na tyłku, przywalona jakimś cielskiem. Próbowałam zrzucić to z siebie, ale poczułam na twarzy wielki, mokry jęzor i tylko jęknęłam.
 -Joker złaź z niej!
Gabe chwycił psa za obrożę i odsunął go na bok. Potem chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął do góry.
 -Nic ci nie jest? Jejku Cami, przepraszam. Właśnie dlatego nie chciałem cię tutaj wpuścić. Bałem się, że może ci się coś stać.
 -Co to jest? –wskazałam ręką na kudłate zwierzę, które rytmicznie uderzało ogonem o podłogę.
 -Joker, pies mojej siostry. Poprosiła mnie, żebym się nimi zaopiekował, bo chcieli sobie zrobić z mężem drugą podróż poślubną.
 -Nimi?
Czyżby jeszcze więcej psów?
Zaczęłam rozglądać się po salonie. Moją uwagę przykuła blond czuprynka i wielkie niebieskie oczy. Oczywiście kolory pasowały do mojego wyobrażenia o osobie, z którą Gabriel mnie zdradza, ale nie przypuszczałam, że będzie ona mieć twarzyczkę małego cherubinka i co najwyżej cztery latka. Zrobiło mi się głupio... Chłopczyk patrzył na mnie z zaciekawieniem, trzymając w malutkich rączkach rakietę, którą musieli razem zbudować.
 -To Ivo. Chodź, przywitaj się z ciocią Camilą. –Gabe skinął na niego ręką.
Młodzieniec podszedł do mnie i zadarł do góry główkę. Miał niesamowicie mądre oczka. W ogóle cały był rozkoszny. Wyciągnął do mnie rączkę i z poważną miną przywitał się.
 -Dzień dobly.
 -Witaj Ivo. Jak się masz? –delikatnie uścisnęłam jego mięciutką dłoń.
 -Dobze. Dziękuję. –spojrzał na Gabe. –Zbudujes mi garas dla rakiety?
 -Pewnie!
            Ze wzruszeniem patrzyłam, jak Gabriel mierzwi mu włoski i idzie budować garaż. Obserwowałam, jak Ivo posłusznie podaje mu klocki, o które poprosi... Teraz ten duży żółty... Mały zielony. Wyglądali rozbrajająco. Stwierdziłam, że Gabe byłby wspaniałym ojcem, mimo że na takiego nie wygląda. Zaimponował mi tym, że potrafi się zająć czterolatkiem. W wyobraźni już widziałam naszą rodzinę. On bawiłby się z naszym synkiem, który miałby czarne włosy i moje oczy, a ja piekłabym z naszą rudowłosą córeczką ciasteczka w kuchni. Ona miałaby jego niebieskie oczka. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się błogo. Gabriel spojrzał na mnie i zaczął coś szeptać Ivo na ucho. Chłopczyk odpowiedział mu szybko i po chwili wymienili chytre uśmieszki. Zmarszczyłam brwi.
 -Stwierdziliśmy zgodnie... –spojrzał znacząco na podopiecznego, a potem przeniósł swój wzrok na mnie. -...że możesz się z nami pobawić, ale w zamian zrobisz nam pyszny deser. Prawda?
Ivo pokiwał energicznie głową. Roześmiałam się. Wszyscy faceci są tacy sami. Nic tylko zamknęliby nas w kuchni i kazali niewolniczo tam pracować. Niemniej przystałam na ten pomysł, a uśmiech, którym obdarzył mnie ten mały mężczyzna, był zapłatą za wszystko. Nie miałam wątpliwości, że gdy dorośnie, nie będzie mógł się odpędzić od wielbicielek.
            Spędziliśmy we troje cudowny dzień. W sumie to we czworo. Nie mogłabym przecież zapomnieć o Jokerze, który co chwilę zostawiał mokre ślady na moim ciele i potargał nowiutkie pończochy. Czekałam na dole na Gabe, który poszedł położyć Ivo do łóżka. Szkrab zasnął podczas wspólnego oglądania bajki. Nawet nie usłyszałam, kiedy wrócił. Objął mnie od tyłu i pocałował w ramię. Szybko się do niego odwróciłam i wtuliłam swoją twarz w jego klatkę piersiową.
 -Przepraszam... –powiedziałam cicho.
 -Za co? –odsunął mnie od siebie, żeby spojrzeć mi w oczy.
 -Za moje zachowanie. Myślałam, że się do mnie nie odzywasz, bo jesteś z inną...
 -Jesteś zazdrosna? –uśmiechnął się kpiąco.
 -Oczywiście, że jestem!
 -Niepotrzebnie. Sam się sobie dziwię, ale odkąd tutaj przyjechałaś, nie oglądam się za innymi.
 -Spróbowałbyś. –żachnęłam się.
 -Spięłaś włosy. Ładnie ci.
Pochylił się lekko i czule mnie pocałował. Kolejny raz poczułam tę falę ciepła, która rozeszła się po moim ciele.
 -Fuj. -skrzywił się. -Smakujesz psem.
 -To mnie nie całuj! –zrobiłam obrażoną minę.
 -Ale tak bardzo lubię. –znowu dotknął moich warg.

11 komentarzy:

  1. Boże, pięknie <33333
    Camila zazdrosna, ooo xD Długowłosa blondynka, taaak? xD Nie nieźle :P
    Psy wymiatają :)
    Ogólnie to był cudowny rozdział, jak wszystkie inne :*
    Czekam z niecierpliwością na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny wspaniały rozdział. Nic dodać, nic ująć. Jest idealny, od początku do końca. Aż brak mi słów. Genialnie piszesz i masz do tego niesamowity dar.
    Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam już sił. Nadrabiałam blogi koleżanki nade mną i jestem wyczerpana.

    Ale również i przede wszystkim zachwycona owocem Twojej pracy.

    Jeszcze raz przepraszam, za to coś, co miało być komentarzem.

    Dulce

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć, dzieweczko.
    Niedawno pisałam poprzedni komentarz. Ale szybko Ci się piszą te rozdziały - spokojnie, wcale sobie nie krzywduję, bardzo się z tego cieszę. Tym bardziej, że czytam o Gabrielu i Cami - są cudowną parą, tak wspaniale ich wykreowałaś no i po prostu aż uśmiecham się do monitora, kiedy czytam ich perypetie. Dobra, może to nie jest dobre słowo, ale niech takie zostanie. W każdym razie Gabe w mojej skromnej opini WPADŁ po dziureczki w nosie. Zakochany nasz przystojny nauczyciel jest, nie da się ukryć. Uwielbiam go ;3 Słodki chłopczyk na zdjęciu tak wgl.
    No i ogólnie wiesz, co ja o Twojej twórczości myślę.
    Jest wspaniała - tak samo jak autorka. Masz do pisania niesamowity dar, a więc rób to dalej - jesteś w tym niesamowita :)
    Pozdrawiam,
    Czekam na następny rozdział,
    Carmen E.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaa ale sweet. Cano jak zwykle wybuchowa hahaha :D
    Marti Blanco

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć :)
    Na początku chce powiedzieć że PISZESZ NAJLEPSZE OPOWIADANIA !
    Hehe bardzo mi się podobają twoje pary.Kocham Gabriela i Cami fajna z nich para.Słodki jest ten mały chłopczyk i piesek.Gabe się w końcu zakochał.Może marzenie Camili się długo się spełni.Będzie żoną Gabe i matką 2 dzieci.Ale nikt tego nie wie tylko ty :)
    A jeśli ogólnie chodzi o twoją twórczość to ..
    Ty powinnaś pisać książki czy coś.Po prostu genialne xd
    Czekam na next !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cami i Gabe, Gabe i Cami, ohhhh <3
    Uwielbiam tą dwójkę razem! :D Swoją drogą, wiesz, że nawet się trochę przestraszyłam? Myślałam, że Gejbuś kochany naprawdę znalazł sobie jakąś blondynę. Teraz mi tak wstyd, że w niego zwątpiłam, no, ale trudno. A tak baj de łej, chyba zaczynam świrować, bo jak Cami wylądowała na tyłku, przywalona jakimś cielskiem, to myślałam, że to jednak czarnowłosą sobie Gabe znalazł. xd No bo w sumie, Cami tak się wdarła do jego mieszkania, to i ta druga mogła chcieć bronić swojego terytorium albo co. A pomijając moje chore przemyślenia, to takie słodkie było to, że Gabe zajmował się dzieckiem <3 Aż nie mogłam przestać się uśmiechać, czytając ten fragment. A końcówka i to jego "Pachniesz psem" powaliła mnie na kolana. Siedziałam i się śmiałam, co musiało dosyć dziwnie wyglądać z punktu widzenia innych. No i wisienka na torcie, czyli szczęśliwa Leonetta, o której wspomniałaś przy przemyśleniach Cami na początku rozdziału. Powiem Ci tak: jestem w pełni usatysfakcjonowana i teraz zostaje mi tylko czekać na następny wspaniały rozdział w Twoim wykonaniu :D A więc, weny życzę i pozdrawiam cieplutko, Dzwoneczku! :*
    Buziaki,
    M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach ta Camila i jej wybuchowy charakterek ;p No ale w sumie, trudno się jej dziwić, że myślała, że Gabe ją zdradza; w końcu facet nie odbierał od niej telefonów, nie miał dla niej czasu, nie chciał wpuścić do domu... to nie wróżyło nic dobrego... Na szczęście obawy Camili nie potwierdziły się ;) Kto by pomyślał, że Gabe tak dobrze sobie radzi z opieką nad dzieckiem? No nie powiem, pozytywnie mnie zaskoczył :) Ivo jest przeuroczy :) Tak samo jak pocałunek Cami i Gabe, z tego co jest między nimi musi narodzić się coś głębszego i nie ma innej opcji ;)
    Pozdrawiam,
    Periwinkle:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Coraz szybciej dodajesz te rozdziały, powoli przestaję nadążać! <3
    Cami i jej najazd na Gabriela - bezbłędne! Po prostu uwielbiam tą dziewczynę.
    Tej to się nie da nic przetłumaczyć xD
    Najlepsze, jak pies powalił ją na ziemię - brutalne zderzenie z rzeczywistością xD
    Gabe jako opiekun dziecka i psa? Nie spodziewałabym się tego po nim :D
    Ale cóż, przynajmniej nie był na nią zły - widać że mu zależy ;D
    Końcówka genialna, oni są przeekochani razem! <3
    Czekam na ten ślub i aż jej się uda zaciągnąć go przed ołtarz, noo!
    Już widzę Violkę z Leosiem jako świadków :D
    Mam nadzieję że kolejnego rozdziału również doczekam się szybko, chociaż mi się i tak zawsze dłuży xD
    Jak wydasz książkę, Twój własny ciąg dalszy 'Violetty' czy jakoś tak to na pewno kupię <3
    Pozdrawiam :)
    vilu-fran-lu-naty-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudoo!;D
    Leon i Violetta są aprawdę słodcy<3
    Uwielbiam Cami!;D
    Czekam z niecierpliwością (czyt. Nie mogę już wytrzymać), aż dodasz następny<3
    Twoja Leonetta<3

    OdpowiedzUsuń